publicystyka: Wspólne ludzkie dziedzictwo

Wspólne ludzkie dziedzictwo

tłum. Jakub Oniszczuk, 11 lutego 2021

Zapraszamy do lektury cyklu skupiającego się na wyznaniu "Wierzę w Boga". Co te słowa dla nas znaczą? Co powinny znaczyć? Czym jest wiara i w kogo wierzymy?

Teksty są zapisem wybranych coniedzielnych audycji radiowych, które o. Aleksander Schmemann prowadził przez ponad 30 lat.

1. Wiara i niewiara. Wyjątkowo osobista religia
2. Jakie jest moje prawdziwe ja?
3. Czym jednak jest wiara?
4. W jednego Boga
5. Wspólne ludzkie dziedzictwo
6. Doświadczenie wiary – czy jest moim własnym?
7. Tylko jedno imię 
 
Wspólne ludzkie dziedzictwo

Wiara według chrześcijaństwa jest darem od Boga. „Nikt - mówi Chrystus - nie może przyjść do Mnie, jeśli Ojciec, który Mnie posłał, nie przyciągnie go” [J 6,44].

Dlaczego w takim razie ten dar nie jest dany wszystkim? Dlaczego wydaje się, że Bóg wybrał jednych i przyciągnął ich do siebie, ale pozostał zamknięty dla innych? To pytanie jest naprawdę bolesne, a obrońcy i interpretatorzy doktryny chrześcijańskiej nierzadko miewali z nim problemy. Na przykład Kalwin, założyciel jednego z nurtów protestantyzmu, jako podstawę swojej koncepcji chrześcijaństwa obrał nauczanie o predestynacji, zgodnie z którym jeszcze przed wiekami niektórzy zostali przez Boga wybrani i przeznaczeni na zbawienie, a inni na potępienie. Nasze chrześcijańskie sumienie oczywiście nie może jednak zaakceptować takiej strasznej nauki. Apostoł miłości mówi nam, że „Bóg jest miłością” (1 J 4,16); jest również powiedziane, że Bóg posłał Swojego Syna, aby nic nie zginęło, ale wszystko zostało zbawione [patrz: J 3,16-17].

Dlatego to pytanie, które rozpoczęło naszą rozmowę, jest tak potwornie trudne, a odpowiedź na nie jest tylko jedna. Tak, wiara jest darem od Boga i ten dar jest dany każdemu, jak to zostało powiedziane w cudownej cerkiewnej modlitwie: „Chryste, światłości prawdziwa, który oświecasz i uświęcasz każdego człowieka przychodzącego na ten świat”.

Cała Ewangelia jest przesiąknięta tą szczególną arytmetyką, zgodnie z którą Dobry Pasterz zostawia dziewięćdziesiąt dziewięć owiec, aby uratować jedną zagubioną. Cała Ewangelia promieniuje miłością do grzesznika, do upadłego, do zaginionego. Tak więc nie chodzi o to, kto otrzymał dar tej wiary, a kto nie (bo jest on dany każdemu), ale o to, dlaczego nie wszyscy go przyjmują, dlaczego wierzący zawsze stanowią „małe stadko” na świecie [Łk 12,32], dlaczego sam Chrystus gorzko pyta: „Czy Syn Człowieczy, przyszedłszy, znajdzie wiarę na ziemi?” [Łk 18,8].

Może w poszukiwaniu odpowiedzi najlepiej zacząć od zdumiewających i dogłębnych słów Dostojewskiego: „Każdy z nas jest winien za wszystko wobec wszystkich”. Każdy jest winien przede wszystkim w tym, że ukrywa, albo wprost zaprzecza Boskiemu darowi, przez co miliony ludzi pozostają beznadziejnie ślepymi i głuchymi na wiarę.

To nie przypadek, że Ewangelia często mówi o dzieciach. Czytamy o nich: „Kto by nie przyjął Królestwa Bożego jak dziecko, nie wejdzie do niego” [Łk 18,17]. Co to oznacza? Oznacza to, że dla dziecka naturalne jest postrzeganie życia jako swego rodzaju raju, że w jego percepcji wszystko jest integralne, radosne, wszystko jest wiarą w najgłębszym tego słowa znaczeniu, jeszcze nie oderwaną od życia, nie przeciwstawiającą mu się. Wiara przejawia się u niego jako pełne zaufanie, zewsząd oczekujące tylko miłości. Wszyscy jednak niestety wiemy, jak wraz z przemijaniem dzieciństwa ta integralność zostaje zniszczona, jak w życie wkracza doświadczenie zła, podziału, cierpienia.

Właśnie tutaj, gdzieś w pobliżu tego decydującego momentu w życiu człowieka, rozpoczyna się straszna walka o duszę, której wynikiem jest zachowanie lub utrata tego pierwotnego stanu, daru, jaki otrzymaliśmy z wysoka. To tutaj w pewnym momencie wszystko wisi na włosku, a decydujące może być jedno słowo, albo jego brak. Bez względu jednak na to, jak by nie było to przerażające, ciągle przekonujemy się, że doświadczenie zła, a raczej samo zło, zawsze do człowieka przychodzi od innych ludzi. Przez nasze własne słowa i czyny, przez nasze własne życie definiujemy również życie ludzi wokół nas, zarówno ku złemu, jak i ku dobremu. Tak jak wiara rodzi się w człowieku dzięki wierze innych osób, tak niewiara - z czyjejś hipokryzji i kłamstwa, z triumfu zła i grzechu wokół.

„Świat leży w mocy złego” [1 J 5,19]. Któż jednak pogrążył go w tym złu? Jeśli dar wiary często nie żyje nawet w samych wierzących (lub lepiej powiedzieć, że to oni sami nim nie żyją), jeśli mówią o miłości i sprawiedliwości, a nadal nienawidzą, jeżeli wzywając ku wznioślejszemu, sami całkowicie pogrążają się w tym, co ziemskie, to jak nieskończenie trudno jest zdobyć wiarę tym, którzy na nich patrzą! Wtedy dopiero pojawiają się wątpliwości, które niszczą duszę. To wtedy przychodzi straszne doświadczenie braku miłości i radości w życiu. Wtedy w sercu zapala się mroczny ogień zaprzeczenia, nienawiści do wyższego, prawie nieświadome pragnienie zniszczenia swojej wewnętrznej świątyni.

Cytowałem już słowa apostoła Pawła: „Boga żaden z ludzi nie widział ani nie może zobaczyć” [1 Tym 6,16]. Ale On ukazuje się nam w człowieku, który jest Jego obrazem. Widzieliśmy, znamy Go w Chrystusie, ale możemy też Go zobaczyć w każdym człowieku, tak jak w każdym człowieku może przyjść do nas demoniczne odrzucenie Boga i cała ciemność nienawiści Szatana do Bożego świata.

„Nie wierzę w Boga” - mówi niewierzący - „ponieważ widzę wokół zbyt wiele zła, cierpienia i bezsensu. Gdyby był Bóg, nie pozwoliłby na to." „Wierzę w Boga” - mówi wierzący - „ponieważ wśród zła, cierpienia i bezsensu doświadczyłem siły, radości i prawdy wiary”. Ten sam świat, ta sama wiedza o nim - i zupełnie inne doświadczenia! Nie, Bóg nikogo nie pozbawia swojego daru, swojej miłości i wybrania, ale zbyt często te dary ukryte są za zasłoną zła, która wisi nad światem i zaciemnia człowieka.

Tutaj nieuchronnie pojawia się pytanie: skąd się bierze zło? Dlaczego to ono tak często triumfuje, a nie wszechmocny, wszechdobry i kochający Bóg? Dlaczego dobro, rozpoczynając walkę ze złem, znacznie częściej poddaje się jego metodom i stopniowo samo staje się złem? O tym - następnym razem.

O. Aleksander Schmemann

za: Беседы на Радио «Свобода». Том 1

Fotografia: Jarosław Charkiewicz / orthphoto.net /