publicystyka: Tylko jedno imię

Tylko jedno imię

tłum. Jakub Oniszczuk, 16 lutego 2021

Zapraszamy do lektury cyklu skupiającego się na wyznaniu "Wierzę w Boga". Co te słowa dla nas znaczą? Co powinny znaczyć? Czym jest wiara i w kogo wierzymy?

Teksty są zapisem wybranych coniedzielnych audycji radiowych, które o. Aleksander Schmemann prowadził przez ponad 30 lat.

1. Wiara i niewiara. Wyjątkowo osobista religia
2. Jakie jest moje prawdziwe ja?
3. Czym jednak jest wiara?
4. W jednego Boga
5. Wspólne ludzkie dziedzictwo
6. Doświadczenie wiary – czy jest moim własnym?
7. Tylko jedno imię 
 
Tylko jedno imię

Tak więc pod koniec naszych rozważań na temat wiary doszliśmy do imienia, które jest dla nas chrześcijan zarówno treścią tej wiary, jak i jej źródłem. Doszliśmy do imienia Chrystusa.

Wystarczy tylko je przywołać i za każdym razem nasze serce na nowo napełnia się zdumieniem. Być może właśnie w tym zdumieniu wszystko się zaczyna.

Dwa tysiąclecia dzielą nas od wydarzeń opisanych w Ewangelii. W tym czasie na świecie zaszło tak wiele olbrzymich zmian, tak wielu bohaterów pozostawiło po sobie zarówno dobre, jak i straszne wspomnienie, że wydaje się, że obraz Chrystusa, uchwycony w jednej z najkrótszych ksiąg, powinien powoli zanikać i oddalać się od nas. Obraz Tego, o którym w rzeczywistości wiemy nieporównywalnie mniej niż w przypadku Napoleona, Lenina czy Einsteina, których biografie są szczegółowo opisane w tysiącach książek, a każde ich słowo jest dokładnie przeanalizowane. Okazuje się jednak, że ten obraz wcale nie wyblakł, ponieważ dla tych, którzy wierzą w Chrystusa, On żyje i miłość do Niego, wspólnota z Nim jest sensem ich życia.

Czytamy Ewangelię i ponownie powtarzamy słowa tych, których faryzeusze posłali do Chrystusa, aby znaleźć choćby jakikolwiek zarzut przeciwko Niemu: „Nigdy jeszcze nikt tak nie mówił jak ten Człowiek” [J 7,46]. Do dziś czujemy prawdę, absolutną prawdę tych słów. Rzeczywiście, człowiek nigdy wcześniej nie przemawiał tak, jak ten Człowiek. Nikt na świecie nie wypowiedział słów przepełnionych taką prawdą, a jednocześnie taką miłością, taką pokorą. Słuchając tych słów, zaczynamy od tego, że wierzymy Chrystusowi, ponieważ nie możemy nie wierzyć, nie możemy nie przyjąć z całego serca wszystkiego tego, co On mówi. Takim sposobem wierząc Jemu, zaczynamy wierzyć w Niego.

Ścieżkę od wiary Jemu do wiary w Niego można opisać następująco. Na początku czujemy - i znowu z całą głębią naszej istoty - że ten Człowiek nie mógł kłamać. Jeśli Jego słowa są kłamstwem, to wszystko na świecie jest kłamstwem, wszystko jest ciemnością i bezsensem. Kiedy mówi, że został posłany dla zbawienia człowieka, aby ci, którzy w Niego wierzą, znaleźli radość, której nikt nie może odebrać, my, przyjmując te słowa, wierzymy w Chrystusa. O tej wierze świadczy zamieszkanie w nas takiej radości i takiego pokoju, że niepotrzebny jest żaden inny dowód: „Nie zostawię was sierotami, przyjdę do was” [J 14,18], „Ja z wami jestem przez wszystkie dni aż do skończenia wieku” [Mt 28,20]. Wstrząśnięte jest serce tą obecnością i z każdym z nas dzieje się to samo, co z niewierzącym Tomaszem, który chciał dowodu, a jedynie wykrzyknął: „Pan mój i Bóg mój!” [J 20,28].

Nie, nasza wiara nie jest skierowana do abstrakcyjnego bóstwa, któremu zaprzeczają ateiści, nie w nim zawiera się jej treść, ale w Bogu, którego objawił nam Chrystus. I nie przyciąga nas cudami, nie siłą i nie władzą, ale miłością, dobrocią i pięknem, które wylewają się z Jego obrazu. Zaprawdę, „Nigdy jeszcze nikt tak nie mówił jak ten Człowiek!”

Wszystko na świecie się zmienia i ulega zapomnieniu, wszystko przemija. Tylko Chrystus pozostaje tym, kim był - przedmiotem takiej miłości, takiej wiary i wierności, że miliony ludzi wolą śmierć i cierpienie niż wyrzeczenie się Go. Co więcej, w samym cierpieniu widzą okazję do współdzielenia cierpienia Chrystusa, a w śmierci gwarancję przebywania razem z Nim. Cóż na ziemi można porównać z tą miłością, tą wiarą i wiernością?

Ciebie całą, ziemio rodzinna
Niebieski Król, w szacie sługi
Przeszedł błogosławiąc.

Te wersety Tiutczewa dotyczą Rosji. Można je jednak przypisać całej ziemi i wszystkim czasom. To chodzenie, ta obecność Chrystusa wśród nas są nadal tak oczywiste, jak dwa tysiące lat temu w Galilei.

Dlatego nasze rozważania na temat wiary można zakończyć w następujący sposób: kiedy mówię „Wierzę w Boga”, widzę przed sobą oblicze Chrystusa. On wygląda natomiast tak, jakby patrzył tylko na mnie. Rozumiem, że On jest dla każdego, ale tutaj czuję w Nim do mnie skierowane wezwanie, do mnie skierowaną miłość i jakby słyszę słowa: "Przyszedłem do ciebie i ze względu na ciebie oddaję całego Siebie! Kocham cię i chcę wiecznej wspólnoty z tobą!"

W chwilach, kiedy to doświadczenie nie jest we mnie zagłuszone próżnością życia, oddaję się Mu we wzajemnej miłości i nie potrzebuję ani dowodu, ani wywodów. Wiem całym swoim jestestwem, że On puka w ten sam sposób do każdego serca. Chciałoby się powiedzieć: „Spójrz na Niego, słuchaj uważnie Jego słów, bo nigdy jeszcze nikt tak nie mówił jak ten Człowiek. I nadejdzie dla Ciebie to wyjątkowe spotkanie, którego głębia i radość są nieporównywalne z niczym na świecie. Nowe życie się rozpocznie, nowe światło zaświeci. I nieważne, jak bardzo upadniemy, nieważne, jak bardzo zdradzimy te słowa na ścieżce naszego życia, nikt nie odbierze nam tej radości!"

To jest w istocie treść, ale także źródło naszej wiary. Ta wiara zaczyna się od Chrystusa, rodząc się ze spotkania z Nim i na Chrystusie się kończy. Często wydaje się, że ona jakby w nas umiera, zapominamy o niej pogrążając się w zgiełku codzienności, ale w nasze ręce znowu wpada ta sama mała książeczka - i znowu ten sam obraz jest przed naszym wewnętrznym spojrzeniem, Ktoś znowu stoi u drzwi naszego serca i puka.

Jak ważne, jak nieskończenie ważne jest, aby w hałasie życia rozpoznać to pukanie.

O. Aleksander Schmemann

za: Беседы на Радио «Свобода». Том 1

Fotografia: Jarosław Charkiewicz / orthphoto.net /