publicystyka: Wywiad z Nikolą Sarićem – serbskim ikonografem (część 1)

Wywiad z Nikolą Sarićem – serbskim ikonografem (część 1)

tłum. Anna Kindziuk, 24 stycznia 2017

Proszę opowiedzieć nam coś o latach, które Pana ukształtowały, jak to się stało, że zainteresował się Pan sztuką i pisaniem ikon?

Wychowywałem się u boku utalentowanego ojca, oglądanie go, kiedy malował, było moim pierwszym krokiem na drodze do sztuki. Jako dziecko czytałem książki ojca o sztuce i nadal pamiętam swoją fascynację odkryciami, które w nich czyniłem. W tych wczesnych latach zacząłem szkicować, malować a nawet kopiować dzieła, które mnie fascynowały, w większości prace Francisca Goyi. Z racji tego, że już we wczesnych latach przejawiłem talent, moi rodzice wspierali mnie i wprowadzali w świat sztuki. W szkole średniej uczęszczałem na zajęcia fakultatywne poświęcone produkcji biżuterii i przedmiotów artystycznych “TehnoArt”. Następnie poświęciłem się studio na fakultecie stuki stosowanej w Belgradzie. Na pierwszym roku studiów zacząłem uczęszczać na liturgię i zostałem w kościele. Zbiegło się to w czasie z początkiem mojego zainteresowania sztuką bizantyjską. Któregoś razu mój mentor ze studiów sztuki stosowanej opowiadał o wartościach Ukrzyżowania w monasterze w Studenicy. Stojąc przed plakatem z tymże freskiem byłem poruszony głębią jego piękna. Nie było to tylko odczucie wizualne, lecz także interpretacja dzieła, która wywarła ogromnie piętno w mojej poszukującej duszy. Niemniej jednak nadal było mi daleko do ikonografii. Powodem, dla którego zmieniłem swoją specjalizację był fakt, iż dotknąłem głębi twórczej i szukałem nowego kierunku. Mój przyjaciel, Arsenije Arsenijević, poradził mi sprawdzić swoich sił na Akademii. Poszedłem tam bez jakiegoś celu czy oczekiwań, ale szybko wszystko znalazło się na swoim miejscu i w ten sposób otworzyłem nowy rozdział w swoim życiu.


Czy nauka ta przygotowywała Pana w jakiś sposób do zawodu? Na czym polegały Pańskie studia w Belgradzie, w Akademii Sztuki i Konserwacji Serbskiej Cerkwi Prawosławnej?

Przez 10 lat studiów (2000- 2010) miałem okazję uczyć się od kilku wielkich artystów, którzy wykładali w wymienionych powyżej instytucjach w Belgradzie. Zwykłe zajęcia ze sztuki, takie jak szkicowanie przedmiotu bądź anatomii były dla mnie kontynuacją z poprzedniego fakultetu. Nowością była dla mnie teologia. Poza tymi głównymi blokami zajęć, w program nauczania wchodziła także archeologia, historia chrześcijaństwa, historia sztuki, kaligrafia, technologia malowania, rzeźba itd.


Czy podczas studiów w Serbii zetknął się Pan z wykładowcami lub malarzami, którzy odegrali szczególną rolę w budowaniu Pańskiego postrzegania ikonografii i podejścia do niej?

Jeśli chodzi o studia sztuki cerkiewnej, to, tak jak większość studentów, przeważnie pracowałem z Goranem Janićijeviće, (malowanie fresków), Todorem Mitrovićem (pisanie ikon) i diakonem Srđanem Radojkovićem (rysunek). Radojković jako pierwszy pokazał nam bogactwo dziedzictwa kulturowego chrześcijan, specjalnie prezentował nam piękne przykłady dzieł sztuki z Armenii, Egiptu lub okresu przed ikonami jako modele dla naszej praktyki rysowniczej. Na jego zajęciach malowaliśmy wielkie obrazy bazujące na ikonach, co odegrało znaczącą rolę dla stworzenia podwalin do bycia malarzem. Należą mu się szczególne podziękowania z mojej strony, ponieważ był on pierwszym malarzem, który natchnął we mnie zainteresowanie ikonami. Wiele mi pomógł swoimi ascetycznymi radami, których mi udzielał, wkładem teologicznym, jaki dawał, zachęcaniem do poszukiwania indywidualnych rozwiązań. Mimo, iż wiele nauczyłem się od wyżej wymienionych mistrzów, to każdy, kto spojrzy na moje prace, z łatwością dostrzeże, jak wielki wpływ wywarł na mnie Todor Mitrović. Mimo, iż nawet na trzecim roku studiów nie opuszczały nie wątpliwości, to zaproponował on mi zorganizowanie wystawy wraz z nim i Mijalko Đunisijević w Galerii Otklon w Belgradzie. Było to dla mnie, poza wielkim zaszczytem, również znakiem, że mogę kontynuować swoją pracę i odkryć coś dla siebie na tej drodze, którą obrałem. Ostatnio powiedziałem mu, że kiedy byłem studentem, nie rozmawialiśmy ze sobą zbyt wiele, niemniej jednak doświadczenie przebywania obok tak wielkiego artysty, rozmawianie z nim o sztuce i odczytywanie pomiędzy słowami tego, co miał do powiedzenia, było nieocenione dla mojego rozwoju. Należy również dodać, iż wpływ na mnie wywarli moi koledzy studenci jak również wielu artystów, których nigdy nie spotkałem ale których dzieła widziałem w książkach, Internecie, cerkwiach i muzeach.


Jakby Pan opisał odrodzenie pisania ikon, którego doświadczył Pan w Serbii? Które aspekty pisania ikon są przedmiotem dyskusji pomiędzy studentami i profesjonalnymi ikonografami?

Obawiam się, iż niewiele mogę powiedzieć o odrodzeniu ikonografii w Serbii z własnego doświadczenia, ponieważ opuściłem ten kraj jeszcze jako student. Kiedy jest odległość, nie ma zbyt wiele zaangażowania czy wymiany informacji. Większość wiedzy, jaką posiadam, pochodzi od kilku przyjaciół i wystaw, które miały miejsce w Serbii. Z tego co widziałem, są wielcy artyści działający w tej dziedzinie, kilka dobrych głosów na pustyni, głosów, które nie znikną w niebycie. Brzmi to odrobinę pesymistycznie, ale taka jest rzeczywistość w obecnym pisaniu ikon (nie tylko w Serbii) – większa część produktów ikonograficznych nie może być opisywana terminami, których używamy dla dzieł sztuki. W większości spotykamy się z monotonnymi wyobrażeniami średniowiecza które są przystępne dla mas chcących nabyć coś taniego i miłego dla oka. Złoto, bizantyjskość i tak zwane „kanoniczne” – to zdaje się główne parametry, pozwolę sobie to nazwać, produkcji biznesowej, która zatopiła kościoły prawosławne na całym świecie. Z wielu oczywistych powodów nie ma podstaw aby produkty te podlegały poważnemu dyskursowi kulturowemu, niemniej jednak odnoszę wrażenie, że obchodzi to jedynie niewiele osób. Nie jest to dla mnie zaskoczeniem, ponieważ sytuacja w obecnym ikonopisarstwie doskonale odzwierciedla ogólny obraz (mizerny) społeczny i kulturowy. Jednakże, jak zawsze, zawsze znajdą się osoby, które chcą się uczyć i, osobiście, nie mogę się doczekać nowych rezultatów.

Kiedy byłem studentem, poruszone wyżej kwestie nie były przedmiotem rozmów pomiędzy kolegami. Kiedy jesteś artystą lub studentem sztuki, opowiadasz przede wszystkim o braku pieniędzy lub innych trudnościach bytowych. Teraz, kiedy spotykamy się z przyjaciółmi, zajmują nad badania, idee i projekty.


Pańskie kompozycje są unikalne, pełne subtelności i oświecającej symboliki. Mimo tego, iż nie są dosłownymi kopiami starych prototypów, to w pełni oddają prawdę świętych przedmiotów, którym zostały poświęcone. Jasnym jest, że wolność i elastyczność, którą możemy odnaleźć w Pańskich pracach pochodzi ze sposobu, w jaki przyswoił Pan sobie tradycję ikonograficzną. Co pomaga Panu pielęgnować w sobie to kreatywne, analityczne podejście do Tradycji w Pańskiej pracy?

Pytanie to przywołuje mi na myśl ikonę Ukrzyżowania z Studenicy, o której wspominałem wcześniej – była to pierwsza ikona, która poruszyła mnie głęboko. Przypatrywałem jej się obsesyjnie, po kilka godzin dziennie, kontemplowałem jej formę, kompozycję, kolory. Byłem do głębi poruszony spokojem Jezusa Chrystusa, całą tą atmosferą obrazu, która, w rezultacie, uczyniła mnie innym. Dla mnie nie był to tylko obraz lecz również rzeczywistość pozostająca ponad wszelkim zrozumieniem. Nie chciałem pisać ikon w ten sposób, ale złapać sedno obrazu lub zrozumieć, co doprowadziło ikonografa do napisania ikony właśnie w ten sposób. Moja dociekliwa natura dała o sobie znać już we wczesnej młodości, kiedy to zdrapywałem malowidła z mebli – mimo, iż wiedziałem, że są one wykonane z drewna, to chciałem przekonać się o tym na własne oczy, zobaczyć jego kolor i teksturę. Moi rodzice byli wściekli z tego powodu, ale ja i tak miałem satysfakcję ze znalezienia odpowiedzi. Teraz już nie niszczę mebli, swój głód zaspokajam poprzez eksplorowanie dzieł sztuki i literatury. Poprzez dostrzeganie i przetwarzanie informacji idee się kumulują i w rezultacie prowadzą do indywidualnego podejścia względem procesów wewnętrznych. Moje prace są konsekwencją: 1) czytania z jednego lub wielu źródeł i 2) uwewnętrznienia treści. Piszę w celu „uwewnętrznienia treści” jako zestawienie do „uwewnętrznienia Tradycji” ponieważ chcę podkreślić, iż przede wszystkim zaczynam od swojego własnego doświadczenia z przedmiotem/obiektem. To, co może się łączyć z innymi szkołami ikonografii to fakt, że zawartość jest przedstawiana w sposób rozpoznawalny, co umożliwia „widzowi” podstawę do zakwalifikowania pracy jako ikony. Kwestia uwewnętrznienia i tego, jaki kształt ono przybierze to bardzo złożona sprawa. Moim zdaniem nie posiadamy pełni obrazu tego procesu – możemy wnioskować, iż nie jest on tylko kognitywny lecz również duchowy I emocjonalny, dlatego też jest tak wnikliwy, głęboki i poetycki.


Czy może Pan powiedzieć coś więcej na temat materiałów, które wybierasz? Szczególnie interesuje mnie, dlaczego woli Pan pracować akwarelami?

Równie mocno, jak jestem poruszony jakąś historią, staram się wizualnie oddać jej treść. Wybór materiałów i techniki jest tu sprawą zasadniczą. Ciągle poszukuję nowych materiałów, nie tylko w sklepach ale także pośród innych malarzy. W większości mam „surową ideę” nt. rodzaju i struktury efektu, który chcę wywrzeć, ale czasem kupuję też materiały bez żadnego planu co z nim zrobię, tak jak to było z akwarelami właśnie. Nigdy wcześniej ich nie używałem, ale chciałem spróbować, byłem zafascynowany możliwościami jakie one dają i potencjalnymi rezultatami. To, co szczególnie w nich lubię, to świetlistość, zwiewność, ekspozycja pigmentów. Wartości te były ważną częścią składową tego co tworzyłem. Należy dodać, iż obrazu nie uzyskuje się tylko dzięki kolorom, lecz również papierowi, technice, którą rozwinąłem do stopnia, który chciałem osiągnąć. Poza tym, że nie używam kolorów w sposób, w jaki pewnie by ode mnie oczekiwano, to również nie posługuję się papierem dedykowanym specjalnie dla akwareli, gdyż zatrzymuje on kolor na powierzchni. Mój wybór padł na płyty miedziane do malowania, gdyż są one w stanie zaimpregnować większą ilość wody, co w rezultacie daje mi możliwość pracy na większej ilości poziomów (płaszczyzn). Poza akwarelami, w pracy wykorzystuję także tusz i gwasz. Ostatnio uświadomiłem sobie iż staje się wygodny i coraz częściej używam tych samych materiałów. Muszę poznawać i testować nowe materiały, zawsze staram się próbować czegoś nowego, dzięki czemu mógłbym osiągnąć nowe, ciekawe rezultaty.


Teksty oryginalny ukazał się na stronie orthodoxartsjournal.org