Zostań przyjacielem cerkiew.pl
Biegnij, póki masz światło dzienne
igumen Gabriel (tłum. Gabriel Szymczak), 02 listopada 2025
Przypowieść o bogaczu i Łazarzu ma wiele znaczeń i wiele napisano o tej poruszającej i pięknej historii. Jednak jej fundamentalne znaczenie dotyczy życia i śmierci.
Pod koniec dzisiejszej Ewangelii słyszymy, jak bogacz mówi do ojca Abrahama: „Proszę cię zatem, ojcze, abyś posłał Łazarza do domu mego ojca; mam bowiem pięciu braci, niech da świadectwo, aby i oni nie znaleźli się w tym miejscu męczarni”. Na to Abraham: - Mają Mojżesza i proroków, niech ich słuchają! On zaś odrzekł: - O, nie, ojcze Abrahamie! Ale gdyby ktoś z umarłych przyszedł do nich, nawrócą się. Odparł mu: - Jeśli Mojżesza i proroków nie posłuchają, to nie przekona ich nawet ktoś, kto zmartwychwstał”.
W gruncie rzeczy Chrystus próbuje nas obudzić z letargu, mówiąc nam w tej przypowieści, że śmierć może nadejść po każdego z nas w każdej chwili i że to, jak żyjemy dzisiaj, zadecyduje o tym, jak spędzimy wieczność. Po śmierci jest za późno na pokutę.
Czy Chrystus próbuje nas przestraszyć, zastraszyć i uczynić nasze życie ponurym i mrocznym? Czy mamy żyć każdego dnia w strachu przed śmiercią…? Święty Benedykt, wielki ojciec zachodniego monastycyzmu, mówi, że powinniśmy codziennie mieć śmierć przed oczami. Co ma na myśli? Czy mamy być ponurzy i mroczni?
Prawdziwe znaczenie tego, o co prosi nas św. Benedykt i o czym mówi nam nasz Zbawiciel w dzisiejszej Ewangelii, polega na tym, jak ważne jest prawdziwe, autentyczne i pełne życie. Nie ma czasu na próżne słowa i bzdury. Życie jest krótkie. Biegnij, póki masz światło dzienne!
Gdybyś naprawdę myślał, że dziś umrzesz, jak inaczej przeżyłbyś ten dzień?
O ileż bardziej szczere i serdeczne byłyby twoje modlitwy?
O ileż bardziej pełne miłości i autentyczności byłyby twoje rozmowy z bliskimi?
Nie byłoby czasu marnowanego na czcze gadanie czy plotki, nie byłoby czasu na oszczerstwa… Każda chwila byłaby cenna.
Gdybyśmy wiedzieli, że słowa, które teraz do was mówię, są ostatnimi słowami, jakie kiedykolwiek do was wypowiem, jakże inaczej bym je wypowiedział i jakże inaczej byście ich słuchali!
Moi Bracia i Siostry,
powodem, dla którego żyjemy tak powierzchownie, pełni płytkich rozmów i zmarnowanego czasu, powodem, dla którego mówimy sobie tak okrutne słowa i spędzamy czas na gromadzeniu bezużytecznych rzeczy i określaniu swojego terytorium, jest to, że żyjemy tak, jakby to życie było jedynie próbą generalną życia, którym pewnego dnia będziemy żyć.
Już niedługo naprawdę będę pokutować,
Już niedługo naprawdę przestanę plotkować,
Już niedługo naprawdę zacznę się modlić,
Już niedługo naprawdę postaram się odbudować te zerwane przyjaźnie,
Już niedługo spędzę swój czas konstruktywnie,
Już niedługo naprawdę odmienię swoje życie!
Ale to „już niedługo” nie nadchodzi i nagle stajemy się starzy, chorzy, ulegamy wypadkowi i stajemy w obliczu śmierci, mówiąc: „To jeszcze nie miało się wydarzyć, tak naprawdę jeszcze nie zacząłem żyć tak, jak chciałem”.
Może mógłbym być świętym, wielkim człowiekiem, ale pogodziłem się z powierzchownym życiem, ciągle wyobrażając sobie, że pewnego dnia naprawdę się zmienię.
Nakaz św. Benedykta, by „codziennie mieć śmierć przed oczami”, nie jest wezwaniem do życia w lęku, w ciągłej świadomości, że śmierć nas dosięgnie. Oznacza raczej: „Bądź świadomy, że to, co teraz mówisz, robisz, słyszysz, znosisz lub przyjmujesz, może być ostatnim wydarzeniem lub doświadczeniem twojego obecnego życia”. W takim przypadku musi być autentyczne, pełne miłości, współczucia i wiary. Musi wyrażać całe twoje pragnienie dobra. Całe twoje pragnienie wiernego służenia Chrystusowi. Musi być najpełniejszym wyrazem tego, kim naprawdę chcesz być, musi być potwierdzeniem twojej wiary i nadziei w Chrystusie… Jak to możliwe, by w takich czasach było zmysłowe, swobodne czy powierzchowne?
Jedynym sposobem na autentyczne i pełne życie jest pamięć o śmierci. To sedno dzisiejszej Ewangelii.
Tylko świadomość śmierci nada życiu tę autentyczność i głębię, tylko świadomość śmierci wniesie prawdziwe życie do życia. W ten sposób wszyscy nasi wielcy ojcowie monastyczni i asceci walczyli z letargiem i apatią. W ten sposób walczyli z bezmyślnością, brakiem uwagi i niefrasobliwością. Odkryli, że pamięć o śmierci wnosiła sens i cel, a także szczerą modlitwę i prawdziwą miłość w każdą chwilę ich codziennego życia.
igumen Gabriel (tłum. Gabriel Szymczak)
za: holycross.org
fotografia: levangabechava /orthphoto.net/
Pod koniec dzisiejszej Ewangelii słyszymy, jak bogacz mówi do ojca Abrahama: „Proszę cię zatem, ojcze, abyś posłał Łazarza do domu mego ojca; mam bowiem pięciu braci, niech da świadectwo, aby i oni nie znaleźli się w tym miejscu męczarni”. Na to Abraham: - Mają Mojżesza i proroków, niech ich słuchają! On zaś odrzekł: - O, nie, ojcze Abrahamie! Ale gdyby ktoś z umarłych przyszedł do nich, nawrócą się. Odparł mu: - Jeśli Mojżesza i proroków nie posłuchają, to nie przekona ich nawet ktoś, kto zmartwychwstał”.
W gruncie rzeczy Chrystus próbuje nas obudzić z letargu, mówiąc nam w tej przypowieści, że śmierć może nadejść po każdego z nas w każdej chwili i że to, jak żyjemy dzisiaj, zadecyduje o tym, jak spędzimy wieczność. Po śmierci jest za późno na pokutę.
Czy Chrystus próbuje nas przestraszyć, zastraszyć i uczynić nasze życie ponurym i mrocznym? Czy mamy żyć każdego dnia w strachu przed śmiercią…? Święty Benedykt, wielki ojciec zachodniego monastycyzmu, mówi, że powinniśmy codziennie mieć śmierć przed oczami. Co ma na myśli? Czy mamy być ponurzy i mroczni?
Prawdziwe znaczenie tego, o co prosi nas św. Benedykt i o czym mówi nam nasz Zbawiciel w dzisiejszej Ewangelii, polega na tym, jak ważne jest prawdziwe, autentyczne i pełne życie. Nie ma czasu na próżne słowa i bzdury. Życie jest krótkie. Biegnij, póki masz światło dzienne!
Gdybyś naprawdę myślał, że dziś umrzesz, jak inaczej przeżyłbyś ten dzień?
O ileż bardziej szczere i serdeczne byłyby twoje modlitwy?
O ileż bardziej pełne miłości i autentyczności byłyby twoje rozmowy z bliskimi?
Nie byłoby czasu marnowanego na czcze gadanie czy plotki, nie byłoby czasu na oszczerstwa… Każda chwila byłaby cenna.
Gdybyśmy wiedzieli, że słowa, które teraz do was mówię, są ostatnimi słowami, jakie kiedykolwiek do was wypowiem, jakże inaczej bym je wypowiedział i jakże inaczej byście ich słuchali!
Moi Bracia i Siostry,
powodem, dla którego żyjemy tak powierzchownie, pełni płytkich rozmów i zmarnowanego czasu, powodem, dla którego mówimy sobie tak okrutne słowa i spędzamy czas na gromadzeniu bezużytecznych rzeczy i określaniu swojego terytorium, jest to, że żyjemy tak, jakby to życie było jedynie próbą generalną życia, którym pewnego dnia będziemy żyć.
Już niedługo naprawdę będę pokutować,
Już niedługo naprawdę przestanę plotkować,
Już niedługo naprawdę zacznę się modlić,
Już niedługo naprawdę postaram się odbudować te zerwane przyjaźnie,
Już niedługo spędzę swój czas konstruktywnie,
Już niedługo naprawdę odmienię swoje życie!
Ale to „już niedługo” nie nadchodzi i nagle stajemy się starzy, chorzy, ulegamy wypadkowi i stajemy w obliczu śmierci, mówiąc: „To jeszcze nie miało się wydarzyć, tak naprawdę jeszcze nie zacząłem żyć tak, jak chciałem”.
Może mógłbym być świętym, wielkim człowiekiem, ale pogodziłem się z powierzchownym życiem, ciągle wyobrażając sobie, że pewnego dnia naprawdę się zmienię.
Nakaz św. Benedykta, by „codziennie mieć śmierć przed oczami”, nie jest wezwaniem do życia w lęku, w ciągłej świadomości, że śmierć nas dosięgnie. Oznacza raczej: „Bądź świadomy, że to, co teraz mówisz, robisz, słyszysz, znosisz lub przyjmujesz, może być ostatnim wydarzeniem lub doświadczeniem twojego obecnego życia”. W takim przypadku musi być autentyczne, pełne miłości, współczucia i wiary. Musi wyrażać całe twoje pragnienie dobra. Całe twoje pragnienie wiernego służenia Chrystusowi. Musi być najpełniejszym wyrazem tego, kim naprawdę chcesz być, musi być potwierdzeniem twojej wiary i nadziei w Chrystusie… Jak to możliwe, by w takich czasach było zmysłowe, swobodne czy powierzchowne?
Jedynym sposobem na autentyczne i pełne życie jest pamięć o śmierci. To sedno dzisiejszej Ewangelii.
Tylko świadomość śmierci nada życiu tę autentyczność i głębię, tylko świadomość śmierci wniesie prawdziwe życie do życia. W ten sposób wszyscy nasi wielcy ojcowie monastyczni i asceci walczyli z letargiem i apatią. W ten sposób walczyli z bezmyślnością, brakiem uwagi i niefrasobliwością. Odkryli, że pamięć o śmierci wnosiła sens i cel, a także szczerą modlitwę i prawdziwą miłość w każdą chwilę ich codziennego życia.
igumen Gabriel (tłum. Gabriel Szymczak)
za: holycross.org
fotografia: levangabechava /orthphoto.net/