publicystyka: Nieoczekiwana śmierć
kuchnia muzyka sklep ogłoszenia wydarzenia fotogalerie

Nieoczekiwana śmierć

biskup Sitki i Alaski Dawid (tłum. Gabriel Szymczak), 31 października 2025

Kiedy tracimy kogoś nam bardzo bliskiego, dręczy nas samotne, zagadkowe pytanie, na które nie potrafimy odpowiedzieć, i wydaje się, że nikt inny nie potrafi nam na nie odpowiedzieć. Wszyscy zadajemy sobie pytanie: „DLACZEGO umarła nasza ukochana osoba?”. To bardzo naturalne pytanie. Czy musi tak być? Czy musi to być pytanie bez odpowiedzi? Myślę, że nie i chciałbym podzielić się refleksją, która wypływa z mojego własnego, trudnego doświadczenia śmierci mojej Matuszki dziesięć lat temu.

Wszyscy odnosimy się do Boga na trzy równoważne i identyczne sposoby. Niektórzy mogą je nazywać inaczej, ale na potrzeby tego eseju posłużę się tymi nazwami, które są dla mnie najbardziej logiczne. Są to: 1) Mądrość Boga, 2) Miłość Boga i 3) Tajemnica Boga. Przyjrzyjmy się im bliżej i zobaczmy, czy pomogą nam one w odpowiedzi na pytanie „dlaczego”.

Zanim przejdę dalej, chcę wam powiedzieć, iż wiem, że to, co piszę, nie przywróci nam ukochanej osoby. Nie uśmierza to bólu straty ani pustki, którą z tego powodu odczuwamy. Piszę to tylko dlatego, że pomogło mi – i może pomóc innym – zrozumieć, co się stało i w pewnym stopniu uporać się z cierpieniem, jakie niesie ze sobą strata bliskiej osoby.

Ogólnie rzecz biorąc, zawsze uczestniczymy w tych trzech trybach Bożego bytu, nawet jeśli nie jesteśmy tego świadomi. Nadal istnieją i działają, niezależnie od tego, czy je uznajemy, czy nie. Tyle że kiedy mówimy o śmierci, stają się one tym bardziej dotkliwe, naznaczone aktem straty, który nie ma sobie równych w naszym świecie.

Po pierwsze, jesteśmy częścią Mądrości Boga – nie tylko wiedzy, nawet jeśli jest ona zasadniczą częścią Mądrości. Sama wiedza to po prostu zdolność do zapamiętania pewnych praw natury, form matematycznych czy też pamięć historyczna; same w sobie są niewiele więcej niż chipem pamięci mózgu, do którego możemy się odwołać, gdy potrzebujemy danego obszaru do podjęcia działania lub zareagowania na sytuację. Ale Mądrość to o wiele więcej. To zbiorowe wykorzystanie całej tej wiedzy w celu jej użycia w pożyteczny sposób. Czasami jest to wynik naszych wieloletnich doświadczeń w danej dziedzinie, innym razem efekt zwrócenia się do innych, o których wiemy, że są mądrzy, i uzyskania ich wskazówek. Mądrości nie znajdziesz na swoim iPhonie. A Mądrość szuka odpowiedzi na ważniejsze pytania dotyczące życia, a nie tylko na poznanie faktów, niczym woda wrząca w temperaturze 100 stopni. Mądrość szuka odpowiedzi na pytania takie jak "dlaczego w ogóle istniejemy?". Głęboko w naszym jestestwie zaczynamy z tęsknotą za odpowiedziami, których nie znamy. Czujemy pragnienie, które mówi nam, że jesteśmy pewni, że możemy je znaleźć, ale najpierw musimy wiedzieć, jak ich szukać, odkrywając, gdzie one są. A są w Bogu. Nasza relacja z Bogiem kieruje nas na właściwą ścieżkę do odkrywania i stawania się bardziej świadomymi własnego istnienia i tego, co znaczy być na świecie. Tylko zwracając się do Mądrości Boga, możemy znaleźć te autentyczne odpowiedzi, które zaspokajają naszą potrzebę poznania życia, które prowadzimy. Dlatego jest to pierwszy etap naszej relacji z Bogiem, ponieważ zawsze stajemy się tym, kim On chce, abyśmy byli – stworzonymi na Jego obraz i podobieństwo. Jakże to cudowne!

Po drugie, ta Mądrość prowadzi nas do Miłości Boga, do docenienia tego, co Bóg uczynił dla nas i z nami. Sprawia, że pragniemy Go kochać za życie, które nam dał, a które czyni nas obiektem zazdrości nawet aniołów. „Uczyniłeś go niewiele mniejszym od aniołów, chwałą i czcią uwieńczyłeś go” [Ps 8,6]. Co więcej, Bóg stał się człowiekiem i zamieszkał wśród nas. „I Słowo ciałem się stało, i zamieszkało wśród nas, i ujrzeliśmy chwałę Jego, chwałę jako od Ojca Jednorodzonego - pełnego łaski i prawdy” [J 1,14]. Stało się tak, ponieważ Bóg chciał wyrazić nam swoją miłość i oczekiwanie naszej odpowiedzi, by odwzajemnić Jego miłość. „My miłujemy Go, bo On pierwszy nas umiłował” [1 J 4,19]. Nie byłoby to możliwe bez Mądrości o Bogu. Ale stwarza to również dla nas problem. Bóg jest tak Nieskończony, tak wszechogarniający, tak pełen miłosierdzia, łaski i prawdy, że ledwo jesteśmy w stanie zrozumieć Jego miłość, a nawet ją objąć.

A to prowadzi nas do naszej trzeciej relacji bytu do Boga, Jego Boskiej Tajemnicy. Wszystko, co pochodzi od Boga, jest spowite tą Tajemnicą. Dlatego w prawosławiu nazywamy zbawcze akty chrztu, bierzmowania, spowiedzi, Komunii, małżeństwa, święceń kapłańskich i namaszczenia (misterium świętego oleju) nie sakramentami, lecz Tajemnicami. W istocie, nasza zdolność ich zrozumienia i tego, jak działają na nas i w nas, jest dla nas wielką tajemnicą, jednak nasza Wiara pozwala nam je przyjąć i wielokrotnie z nich korzystać w razie potrzeby. Możemy rozumieć ich użyteczność dla nas i dlaczego są ważne dla naszego zbawienia, ale nie jesteśmy Bogiem i dlatego nie możemy pojąć głębi ich funkcji i możliwości. Słowa św. Pawła są tu trafne: „Głosimy natomiast mądrość Bożą w tajemnicy ukrytą, którą Bóg przed wiekami ustanowił ku chwale naszej…” [1 Kor 2, 7]. Ta „mądrość Boża „w tajemnicy” oznacza dokładnie to, co mówi – że możemy mówić o mądrości Boga, ale tylko w takim zakresie, w jakim pozwala nam na to tajemnica. Widzimy, że te Tajemnice Boga istniały od początku i zostały stworzone specjalnie dla nas i dla naszej chwały. Oznacza to, że nadejdzie dzień, w którym w tajemnicach Boga poznamy ich znaczenie w chwale, gdy wszystko zostanie objawione. Święty Paweł pisze ponownie: „Uważam bowiem, że nie można porównać cierpień obecnego czasu z chwałą, która ma się na nas objawić” [Rz 8, 18].

Do tej pory mówiłem ogólnie o Bożej mądrości, miłości i tajemnicy, aby teraz odpowiedzieć na nasze „dlaczego" wobec śmierci w kontekście Bożego zamysłu i Jego relacji z nami. Oznacza to, że jeśli zdobędziemy właściwą wiedzę o trzech sposobach naszej relacji z Bogiem, będziemy mogli lepiej zrozumieć „dlaczego” śmierć.

Mądrość – kiedy człowiek zasypia w Panu, dzieją się trzy rzeczy. Po pierwsze, jego ciało przestaje działać i wykonywać funkcje, które mu pozwalały utrzymywać życie; serce, mózg i układ nerwowy przestają funkcjonować. Medycyna może nam powiedzieć, że tak się stało, a nasza wiedza medyczna potwierdza, że tak jest. Po drugie, następuje oddzielenie tego, co jest bezpośrednio związane z naszym byciem jak Bóg – nasza dusza opuszcza ciało. Po trzecie, nasz duch już nas nie ożywia. Bez względu na to, jak bardzo pragniemy pozostać w tym ciele i z tymi, których kochamy, nie możemy tego zrobić. Być może dlatego niektórzy ludzie odchodzą z lekkim uśmiechem lub grymasem na twarzy?

Miłość – wierzę, że najważniejsza rzecz, o której należy pamiętać w odniesieniu do miłości Boga, ma wiele wspólnego ze śmiercią. Ludzie w udręce pytają: „Dlaczego Bóg mi go zabrał?”, jakby Bóg chciał, żeby umarł. Inni, gdy dochodzi do jakiejś katastrofy, martwią się i zadają podobne pytanie: „Dlaczego Bóg na to pozwolił?”. W obu przypadkach to tak, jakby chcieli powiedzieć, że nasz Bóg jest tak okrutny, że losowo zabiera nam ludzi, których kochamy, bez choćby „przepraszam, że musiałem ci to zrobić”. Jeśli chcesz dowodu, że Bóg nie działa w ten sposób, spójrz na Chrystusa w Ewangeliach. Wdowa z Nain [Łk 7], córka Jaira [Mk 5], a zwłaszcza Łazarz, przyjaciel Jezusa [J 11]. W rzeczywistości relacja o wskrzeszeniu Łazarza zawiera najbardziej bezpośredni dowód reakcji Boga na naszą śmierć; zawiera najkrótszy werset w Piśmie Świętym, werset 35: „Zapłakał Jezus”. Czy to brzmi jak okrutny Bóg, pragnący zesłać karę na nas, nędznych grzeszników? Myślę, że nie. W rzeczywistości jestem gotów powiedzieć, że Bóg nie zamierzał, abyśmy umarli. Kropka.

Tajemnica – być może najtrudniejszym obowiązkiem chrześcijanina jest wyjaśnienie Tajemnicy Boga w kontekście śmierci. Nazywanie śmierci tajemnicą nie daje Bogu wolnej ręki w rozwiązaniu naszego dylematu. Powiedzenie „nie możemy jej zrozumieć, więc musimy czekać na odpowiedź w Królestwie Bożym” nie wystarczy, gdy człowiek jest całkowicie rozdarty w swoim istnieniu z powodu utraty bliskiej osoby.

Nasze doświadczenie śmierci ma swoje korzenie w tym, co nazwałbym „czynnikiem Adama”. Jeśli spojrzymy na początek stworzenia, na to, jak Bóg stworzył wszechświat i wszystko, co się w nim znajduje, na każdym etapie formowania każdej części widział, że było to dobre [Rdz 1,10-12,18-21-25-31, gdzie mówi: „było to bardzo dobre”]. Dopiero nieposłuszeństwo Adama i Ewy wobec Boga zmieniło ich życie na zawsze.

W Rdz 2 Bóg widzi, że Adam i Ewa mają teraz wiedzę o dobru i złu. Wie, że nie będą w stanie zrównoważyć swojego życia tą wiedzą, dlatego musiał ich wygnać z Raju. Ojcowie Kościoła używają tego faktu, aby powiedzieć, że pozwalając człowiekowi zakosztować śmierci, prowadzi On do zaprzestania popełniania grzechu. Jest to akt miłości i miłosierdzia, choć nam wydaje się karą.

A jakie było ich pierwsze doświadczenie ze śmiercią? Bóg musiał zabić zwierzęta, aby zrobić skóry do okrycia ich ciał. A drugie doświadczenie śmierci było jeszcze gorsze, ponieważ widzieli stratę jednego z synów z rąk drugiego, kiedy Kain zamordował Abla. A świat od tamtej pory pogrążył się w tragicznych czynach.

Tak więc Tajemnica Boga zawarta w naszym rozumieniu tego słowa znajduje się w dwóch ważnych faktach. To nasza niezdolność do zrozumienia prawdziwego celu śmierci oraz brak zrozumienia czasu i wieczności. Święty Paweł przypomina nam, że nie jesteśmy w stanie w pełni pojąć tej tajemnicy, mówiąc w Liście do Koryntian: „Czego oko nie ujrzało i ucho nie usłyszało, i co do serca człowieka nie wstąpiło, to przygotował Bóg tym, którzy Go miłują…” [1 Kor 2,9]. Oznacza to, że źródłem naszej walki z Tajemnicą jest nasze własne ograniczone rozumienie, a nie Boże nakazy czy zarządzenia. Innymi słowy, jak możemy oczekiwać rozsądnej reakcji na nierozsądny czyn? Skoro Bóg nie zamierzał, abyśmy umarli, skoro Bóg stworzył nas do komunii z Nim, skoro Bóg dał nam sposób na uniknięcie śmierci, a my nie posłuchaliśmy Go, skoro następnie posłał swojego Jednorodzonego Syna, aby umarł za nas i dał nam drogę do życia, wydaje mi się, że uczynił dla nas wszystko, co mógł, w naszym obecnym stanie. I uczynił to wszystko, ponieważ kocha nas pomimo naszego nieposłuszeństwa i ludzkich słabości.

W ten sposób dochodzimy do być może najpiękniejszego stwierdzenia apostoła dotyczącego naszego tematu. Święty Paweł napisał w Liście do Rzymian: „Jestem bowiem pewny, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani zwierzchności, ani moce, ani to, co teraźniejsze, ani to, co przyszłe, ani wysokość, ani głębokość, ani żadne inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Bożej, tej w Chrystusie Jezusie, Panu naszym” [Rz 8,38-39].

Widzicie, w relacji, którą teraz mamy z Bogiem dzięki Jego Synowi, nic nie może nas odłączyć od Jego miłości, a zatem nic nie może odebrać nam miłości, którą żywimy do naszych bliskich, którzy są od nas tymczasowo oddzieleni. Tak, nasz obecny czas jest tymczasowy; bolesny, ale tymczasowy, bo nadchodzi dzień, w którym nigdy, przenigdy nie będziemy mogli być od nich oddzieleni.

Podsumowując, kiedy dziesięć lat temu straciłem moją Matuszkę z powodu raka, na naszym nagrobku kazałem wyryć następujący werset z Księgi Objawienia: „I otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już [odtąd] nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły»” [Obj 21,4]. Ten świat i wszelkie jego cierpienie przeminą, a wszelkie życie zostanie odnowione. To jest nadzieja, którą noszę w sobie na przyszłość. Mam nadzieję, że Ty również możesz ją zachować dla siebie.

Niech Bóg nas pocieszy i złagodzi nasz ból i cierpienie swoją miłością i miłosierdziem.
 
biskup Sitki i Alaski Dawid (tłum. Gabriel Szymczak)

za: oca.org

fotografia: jarek /orthphoto.net/