publicystyka: Siła pokajania
kuchnia muzyka sklep ogłoszenia wydarzenia fotogalerie

Siła pokajania

hieromnich Gabriel (tłum. Justyna Pikutin), 12 lipca 2025

Bracia i siostry, dziś czcimy pamięć świętych Apostołów Piotra i Pawła. Spośród całej rzeszy ludzi, którzy żyli i chodzili po tej ziemi, Chrystus, nasz Prawdziwy Bóg, wyróżnił tych dwóch. To właśnie oni stanęli w pierwszym szeregu Jego świętych uczniów i apostołów, a teraz nazywani są tytułem naczelnych koryfeuszy (cs. piervoverchovnii). Dzisiejsze święto jest tak istotne, a ich chwalebny przykład tak ważny dla nas, że na ich cześć ustanowiono jeden z czterech postów w roku liturgicznym. Poszcząc, przygotowywaliśmy się do dzisiejszego święta.

Ale co dokładnie w tych dwóch uczniach Zbawiciel tak cenił, że później tak bardzo ich wywyższył? Jakie cnoty uczyniły ich godnymi tak niezwykłej chwały i wywyższenia? Jakich dzieł dokonali, że święta Cerkiew stawia ich dzisiaj przed nami, grzesznikami, jako przykłady największych bohaterów, godnych wszelkiego uwielbienia i naśladowania? Zaprawdę, ich cnoty są niezliczone. Jednak pomimo całego ubóstwa naszego serca i ślepoty, możemy i musimy spróbować zrozumieć życie tych dwóch wspaniałych mężów, którzy są wywyższani dziś przed nami.

Na pierwszy rzut oka wiele ich dzieli. Apostoł Piotr był biednym, prostym, niewykształconym człowiekiem. Apostoł Paweł był obywatelem Rzymu, faryzeuszem i synem faryzeusza, wysoce wykształconym człowiekiem, „u stóp Gamaliela starannie wykształconym w prawie ojczystym i (…) gorliwym względem Boga” (Dz. 22,3). Apostoł Piotr był z Chrystusem od samego początku Jego publicznej działalności. Spędził u Jego boku kilka lat, będąc bezpośrednim świadkiem wszystkich cudów opisanych w Ewangelii. Paweł z kolei, o ile nam wiadomo, nawet przelotnie nie widział Chrystusa, gdy Ten chodził po ziemi, aż do swego Wniebowstąpienia. Doświadczenie relacji apostoła Pawła z Chrystusem było duchowe, a nie ziemskie. Św. Piotr jako pierwszy z apostołów wyznał Jezusa Chrystusa jako Syna Bożego: „Ty jesteś Chrystusem, Synem Boga żywego” (Mt 16,16). Apostoł Paweł stał się ostatnim z apostołów.

Łączy ich jednak znacznie więcej. Ich najbardziej oczywistą wspólną cechą jest potężna i bezprecedensowa gorliwość wobec Boga: „Żarliwość o dom Twój pożera mnie” (J 2,17). Apostoł Piotr nieustannie demonstrował swą gotowość do porzucenia wszystkiego i pójścia za Chrystusem, począwszy od pierwszego spotkania z Nim nad Jeziorem Galilejskim: „Oni zaś natychmiast, zostawiwszy sieci, poszli w ślad za Nim” (Mt 4,20). Nie wahał się oddać życia za wiarę w Boga. Co więcej, poprosił, aby ukrzyżowano go inaczej niż Chrystusa - do góry nogami. Ponieważ nawet jako pierwszy z apostołów wciąż czuł się zupełnie niegodny, by spotkać śmierć w tej samej formie, co jego Zbawiciel.

Apostoł Paweł z kolei także dobrowolnie zrezygnował ze wszystkiego, na co pracował przez całe życie, zanim spotkał swego Mistrza. Kiedy Go spotkał, żył z tak niewyczerpalną gorliwością do Boga, że nikt nie mógł wątpić w jego słowa: „Wszystko uznaję za stratę dla znakomitości poznania Chrystusa Jezusa, mojego Pana, dla którego wszystko utraciłem i uznaję to za gnój, aby zyskać Chrystusa” (Flp 3,8). Rzeczywiście, bez takiej gorliwości i miłości do Boga, ich nauczanie z trudem mogłoby wpłynąć na ludzi i doprowadzić tak niezliczoną liczbę dusz do poznania Chrystusa. „Oto ci, którzy cały świat wzburzyli, przyszli też tutaj” (Dz. 17, 6) - taka była reakcja na nich we wspólnocie, w której nauczali.

Bracia i siostry, jeśli nie nauczymy się naśladować ich gorliwości, wiary i miłości, nie będziemy w stanie stać się współuczestnikami ich apostolskiej działalności. A jeśli miłość Chrystusa nie zmieniła jeszcze naszego życia, jak możemy oczekiwać, że zmieni życie tych, którzy są wokół nas? Dlatego każdy z nas powinien dziś gorliwie modlić się do tych świętych. Módlmy się, aby pomogli nam stać się współuczestnikami ich trudów i ich żarliwej apostolskiej miłości.

Nie zapominajmy jednak o surowej prawdzie, którą zawsze musimy mieć przed oczyma naszego serca. Nawet tak silna wiara nie mogła powstrzymać apostoła Piotra przed zaparciem się swego Mistrza z obawy przed zwykłą służącą. Pamiętajmy, że apostoł Paweł również początkowo prowadził brutalne prześladowania Kościoła Chrystusowego. W rzeczywistości to ich brutalna gorliwość spowodowała ich upadek. Gorliwość apostoła Piotra doprowadziła go do fałszywych i głupich przechwałek: „Mówi Mu Piotr: Jeśli nawet trzeba by mi było umrzeć z Tobą, nie wyprę się Ciebie” (Mt 26,35). Gorliwość apostoła Pawła była oczywiście początkowo powodem, dla którego dołożył wszelkich starań, aby wytropić i zniszczyć każdego chrześcijanina, jakiego mógł znaleźć.

Musimy wyciągnąć lekcję z przykładu tych świętych apostołów: z pewnością gorliwość, żarliwa wiara jest absolutnie niezbędna w naszym życiu duchowym, ale mimo to nie wystarcza. Poprzez swoje upadki apostołowie Piotr i Paweł dają nam najważniejszą lekcję ze wszystkich, którą każdy powinien sobie przyswoić. Polega ona na niesamowitej sile ich skruchy, opartej na bezgranicznym i niepojętym Bożym miłosierdziu i Bożej miłości. Tak, to właśnie z powodu swej gorliwości każdy z nich upadł. Ale jeszcze bardziej zdumiewające jest to, że te upadki doprowadziły ich do poznania miłości, jaką Chrystus darzy każdego z nas, grzeszników. Dla Niego nie ma znaczenia, jak wielkie są nasze grzechy.

To z ich osobistego doświadczenia, niezmiernie gorzkiego, a jednak nieporównywalnie słodkiego, każdy z nich był w stanie wyznać: „Wiarygodne to słowa i godne całkowitego przyjęcia, że Chrystus Jezus przyszedł na świat, aby zbawić grzeszników, z których ja jestem pierwszy” (1 Tym. 1,15). To właśnie dzięki mocy tego wyznania i głębokiej skruchy stali się największymi głosicielami Ewangelii Chrystusowej, jakich kiedykolwiek znał ten świat. Obaj świadczyli, że jeśli Ewangelia mogła zbawić ich, to może zbawić każdego z nas. Cóż za bezgraniczna pokora! Cóż za niezachwiana wiara!

Ale taka pokora i taka wiara nie są łatwe do osiągnięcia. Zaparcie się apostoła Piotra w Wielki Czwartek obnażyło ostry i obosieczny miecz grzechu. I jest to nieuniknione, że my, wierzący, będziemy cierpieć z powodu naszych upadków, skoro, jak widzimy, nawet największy spośród apostołów nie mógł tego uniknąć. Jednak, czy grzechy będą przyczyną naszej ucieczki sprzed oblicza Boga, tak jak to było w przypadku Adama i Judasza? Czy też grzechy, które popełniamy, sprawią, że przypadniemy do Chrystusa skruszeni jak pierwsi spośród apostołów? Tutaj pojawia się kwestia naszego własnego wyboru. Jest to naprawdę najważniejszy wybór w naszym życiu. Aby go dokonać, potrzebujemy głębokiej pokory i niezachwianej, silnej wiary.

We wspaniałej książce metropolity Tichona (Szewkunowa) „Nieświęci święci” cytowane są następujące pokorne słowa jednego z mnichów:

"W ten sposób, poprzez niezrozumiałą, tajemniczą dla świata pokorę, i tylko dzięki niej, chrześcijanin zbliża się do jednego z dwóch najważniejszych odkryć w życiu. Pierwszym z tych odkryć jest poznanie prawdy o sobie, ujrzenie siebie takim, jakim się jest naprawdę. Poznanie samego siebie. A jest to, uwierz mi, bardzo ważna znajomość. W końcu ogromna liczba ludzi żyje przez całe stulecia, nie poznając samych siebie. Mamy tylko te lub inne wyobrażenia i fantazje o sobie - w zależności od naszej próżności, dumy, urazy i ambicji. A prawda, jakkolwiek gorzka może się nam wydawać, jest taka, że jesteśmy „nędzni, i nieszczęśliwi, ubodzy, ślepi i nadzy”... Pamiętacie te słowa z Apokalipsy? Ujawnia się to tylko poprzez ewangeliczne, całkowicie szczere spojrzenie na nas samych. Jeśli chcecie, to jest to prawdziwa pokora. W żaden sposób nie upokarza człowieka. Wręcz przeciwnie, ci, którzy przechodzą próbę tej ostatniej i strasznej prawdy, stają się świętymi. Tymi prozorliwymi, prorokami i cudotwórcami, których tak bardzo podziwiacie.

- A drugie odkrycie? - zapytaliśmy. - Mówiłeś o dwóch głównych odkryciach w ludzkim życiu. Pierwszym jest poznanie samego siebie. A jakie jest drugie?

- Drugie odkrycie? - uśmiechnął się mnich. - Tak naprawdę wiesz o tym równie dobrze jak ja. Cerkiew cierpliwie przypomina nam tę prawdę na każdym nabożeństwie bez wyjątku: „Chrystus, prawdziwy Bóg nasz, dla modlitw przeczystej swej Matki i wszystkich świętych, zmiłuje się nad nami i zbawi nas, bo jest Dobrym i Przyjacielem człowieka.” (z rozdziału „Ojciec Gabriel”).

Bracia i siostry, w to wielkie i uroczyste święto niech każdy z nas szczerze modli się do tych świętych mężów i apostołów Piotra i Pawła, aby otworzyły się nasze duchowe oczy. Nie unikajmy uznania własnej słabości i nigdy nie zapominajmy o nieskończonej miłości i miłosierdziu naszego Boga. Pamiętajmy o tym, gdy ponownie doznamy grzesznej porażki, abyśmy mogli natychmiast powstać i pośpieszyć z gorliwością, nie w kierunku jak najdalej od Boga, ale prosto w Jego objęcia. Jeśli znajdziemy wiarę, pokorę i odwagę w naszych sercach, Chrystus, nasz Prawdziwy Bóg, bez wątpienia zamieni nawet nasze najbardziej haniebne porażki w nasze najbardziej chwalebne zwycięstwa. I uczyni dla nas nie mniej niż dla świętych Apostołów Piotra i Pawła. Amen.

hieromnich Gabriel (tłum. Justyna Pikutin)

za: monastery.ru

fotografia: Adam Matyszczyk /cerkiew-sokolka.pl/