Zostań przyjacielem cerkiew.pl
Dziedzictwo apostoła Pawła w duchowości prawosławnej - część V
23 czerwca 2025
W naszych zeszłotygodniowych rozważaniach nad dziedzictwem apostoła Pawła w duchowości prawosławnej doszliśmy wizji obecności Boga w ludzkim sercu. Tym sposobem przechodzimy do tematu przemienienia. Przemienienia w Chrystusie.
Widzieliśmy już tego oznaki w wizji świętego Józefa i świętego Symeona. Temat ten jednak zasługuje, by podjąć go bardziej bezpośrednio, zwłaszcza jeśli chcemy oddać sprawiedliwość dziedzictwu świętego Pawła i tradycji prawosławnej.
Święty Paweł zmienił się na drodze do Damaszku. Jego umysł, serce, spojrzenie - wszystko to uległo zmianie. Ale jest coś głębszego. On poznaje Boga jako osobę.
Jak wspomina w Dziejach Apostolskich:
I padłem na ziemię, i usłyszałem głos mówiący do mnie: Szawle, Szawle, dlaczego mnie prześladujesz? A ja odpowiedziałem: Kim jesteś, Panie? I rzekł do mnie: Ja jestem Jezusem, Nazarejczykiem, którego ty prześladujesz.
[Dz 22,7-8]
Już drugi raz przywołujemy te słowa, ale są one w sercu całej tajemnicy Pawła.
Gdy gorliwy młody faryzeusz leży na ziemi, następuje głęboka zmiana. Był wykształconym człowiekiem, uczniem Gamaliela, żydowskiego uczonego w Torze, najlepszym z najlepszych. Kochał Prawo. Kochał Boga głębokim, płonącym ogniem. Ale kochał Boga abstrakcyjnie. A raczej kochał Boga, który był dla niego czymś abstrakcyjnym.
Dla świętego Pawła Bóg był związany z abstrakcyjną sprawiedliwością prawa. Prześladował Kościół w imię zachowania tego, co uważał za ważniejszą sprawę.
Głos, który grzmi do Pawła z nieba, nie mówi: Prześladujesz moją prawdę. Atakujesz moją drogę. Bardziej tajemniczo, bardziej cudownie, pyta: dlaczego mnie prześladujesz? Ogłasza coś, czego Paweł nigdy by się nie spodziewał.
„Ja jestem Jezusem, którego ty prześladujesz.”
Paweł został skonfrontowany z dziwną rzeczywistością. Bóg jest osobą.
Od tego momentu Paweł zostaje wciągnięty w życie tej drugiej osoby. Poprzez komunię w modlitwie święty zostaje przemieniony w chwale swego Pana. Chrystus z dnia na dzień coraz bardziej objawia się w swoim uczniu.
Paweł mówi nam, że może się On objawić w każdej osobie, jeśli pokornie zapewnimy Panu miejsce, w którym będzie widoczny, zamiast ukrywać Go pod naszym grzechem. Paweł mówi do Kościoła w Koryncie:
Czyż nie wiecie, że ciała wasze są świątynią przebywającego w was Ducha Świętego, którego macie od Boga, i że nie należycie do siebie samych? Drogo bowiem zostaliście kupieni. Wysławiajcie więc Boga w ciałach waszych i duszach waszych, które należą do Boga.
[1 Kor 6,19-20]
Świadectwem wielkiego apostoła jest to, że Bóg mieszka w ludzkim sercu. Wszystko, co powstrzymuje człowieka przed przemienieniem się w chwałę Pana, to jego własne nieposłuszeństwo i pycha. Ale Bóg daje łaskę, aby przezwyciężyć te rzeczy i przyciągnąć ludzkość do życia samej Trójcy.
Wybaczcie mi i pozwólcie mi na ostatnią małą historię, a dotyczy ona innego prawie współczesnego prawosławnego świętego, świętego Serafina z Serowa, ascety z końca XVIII i początku XIX wieku w Rosji. Święty Serafin był wielkim ascetycznym mnichem.
Często przedstawiany jest jako klęczący przed ikoną Matki Bożej na skale, na której podobno klęczał w modlitwie przez tysiąc i jeden dni i nocy. Już za życia stał się tak znany, że pewien młody człowiek o imieniu Nikołaj Motowiłow udał się do niego w zimowe popołudnie. Dokładnie mamy sprecyzowane, że było to czwartkowe popołudnie.
I podczas tej długiej rozmowy na temat pozyskiwania ducha Bożego w modlitwie, w końcu zwierza się on świętemu. Przytaczam tutaj cytat z dziennika Nikołaja:
Mimo wszystko nie rozumiem - odpowiedziałem - dlaczego mogę być mocno przekonanym, że znajduję się w Duchu Bożym? Jak sam mogę rozpoznać prawdziwe Jego zjawienie się? Trzeba - odpowiedziałem - abym zrozumiał to doskonale!
Wtedy ojciec Serafin schwycił mnie bardzo mocno za ramiona i powiedział:
- Teraz obaj jesteśmy w Duchu Bożym! Dlaczego pan nie patrzy na mnie?
- Nie mogę, ojcze, patrzeć - odpowiedziałem - bo z oczu ojca padają błyskawice. Twarz ojca stała się jaśniejsza od słońca, oczy bolą od blasku!...
Ojciec Serafin powiedział:
- Nie bój się, pobożny bracie! Pan stał się tak samo świetlisty, jak i ja sam. Teraz pan też jest w pełni Ducha Bożego, inaczej nie mógłby mnie zobaczyć w tym stanie.
I skłoniwszy ku mnie głowę, cicho powiedział:
- Proszę podziękować Panu Bogu za wielką Jego łaskę, jaką otrzymaliśmy. Pan widział, że ja nawet nie przeżegnałem się, a tylko w sercu i w myśli pomodliłem się do Pana Boga i powiedziałem: „Panie, pozwól mu dostąpić jasno i wzrokiem cielesnym ujrzeć to zstąpienie Twego Ducha, którym nagradzasz sługi swoje, gdy raczysz zjawiać się w świetle wspaniałej Twojej chwały”. I oto Bóg natychmiast spełnił pokorną prośbę ubogiego Serafina... Jakże nie dziękować Bogu za Jego niewypowiedziany dar dla nas obydwu! Przecież nie zawsze nawet wielkim pustelnikom objawia Pan Bóg swoją łaskę. To łaska Boża, jak kochająca dzieci matka, raczyła pocieszyć skruszone pańskie serce, dla orędownictwa samej Matki Bożej... Dlaczego pan nie patrzy mi w oczy? Proszę patrzeć prosto i nie lękać się! Pan z nami!
Po tych słowach spojrzałem na twarz ojca Serafina i przeraziłem się jeszcze bardziej. Proszę sobie wyobrazić jakby pośrodku słońca twarz człowieka rozmawiającego z wami, w błyszczącej jasności południowych promieni słonecznych. Widać ruchy jego ust, zmieniający się wyraz oczu, słychać głos, wyraźnie odczuwa się, że ktoś trzyma was rękoma za ramiona, ale nie tylko tych rąk nie widzicie, nie widzicie też ani samych siebie, ani jego postaci, a tylko oślepiającą światłość, rozciągającą się daleko, na kilka sążni dookoła, oświetlającą swym jasnym blaskiem śnieg pokrywający polanę i śnieżne płaty osypujące się z góry, mnie oraz wielkiego starca. Czyż można sobie wyobrazić sytuację, w jakiej wtedy się znajdowałem?
- Jak pan się teraz czuje? - zapytał mnie ojciec Serafin.
- Niezwykle dobrze - odpowiedziałem.
- Jak to dobrze? Co konkretnie?
- Odczuwam taką ciszę oraz pokój w mej duszy, że nie mogę wyrazić tego żadnymi słowami!
Ta relacja, która stała się jedną z najbardziej ukochanych i cenionych we współczesnym prawosławiu, mówi właśnie o przemienieniu, o którym świadczy święty Paweł.
Dzięki Bożej łasce Jego ludzkie stworzenie zostaje przyciągnięte do Niego samego, a człowiek dostrzega Bożą chwałę, która rodzi się w nim, wzrastając z chwały w chwałę. Duchowość prawosławna jest na wskroś naznaczona żywym dziedzictwem tego nawróconego świętego. Jego spotkanie na drodze do Damaszku do dziś stanowi paradygmat nawrócenia w Kościele prawosławnym.
Jego nawoływanie do modlitwy wciąż stanowi fundament chrześcijańskiego życia w naszym stuleciu. Tak jak w minionych stuleciach, również i dzisiaj jest on duszpasterzem ludzkich serc.
Święty Paweł daje ciągłe świadectwo o wysokościach, do których Bóg wzywa nas, swoje pokorne stworzenia. Osoba ludzka, pomimo całego swojego złamania, grzechu i zmagania, może jednak stać się doskonała w Panu. Ta doskonałość, mówi święty Paweł, jest celem naszej egzystencji, pragnieniem samego Boga i prawdziwym impulsem ludzkiego serca. Przypomina nam, że jesteśmy wezwani, by zmierzać ku niej każdego dnia, w każdej chwili, z każdym oddechem, aż do powtórnego przyjścia Pana.
Z wdzięcznością zakończę, pozwalając świętemu Pawłowi mieć ostatnie słowo:
Nie tak, jakbym już to osiągnął lub już dobiegł do celu; biegnę zaś, próbując pochwycić, jak i zostałem pochwycony przez Chrystusa Jezusa. Bracia, ja o sobie samym nie myślę, że to osiągnąłem; jedno zaś [czynię]: zapominając o tym, co za mną, sięgam po to, co przede mną, z gorliwością biegnę ku w zaszczycie będącemu niebiańskiemu powołaniu Bożemu w Jezusie Chrystusie. Nasza bowiem ojczyzna jest w niebie, skąd też Zbawiciela oczekujemy, Pana naszego, Jezusa Chrystusa.
[Flp 3,12-14.20]
Amen.
biskup Ireneusz (Steenberd) / tłum. Jakub Oniszczuk
za: A Word from the Holy Fathers
fotografia: Aleksander Wasyluk / www.orthphoto.net /
Widzieliśmy już tego oznaki w wizji świętego Józefa i świętego Symeona. Temat ten jednak zasługuje, by podjąć go bardziej bezpośrednio, zwłaszcza jeśli chcemy oddać sprawiedliwość dziedzictwu świętego Pawła i tradycji prawosławnej.
Święty Paweł zmienił się na drodze do Damaszku. Jego umysł, serce, spojrzenie - wszystko to uległo zmianie. Ale jest coś głębszego. On poznaje Boga jako osobę.
Jak wspomina w Dziejach Apostolskich:
I padłem na ziemię, i usłyszałem głos mówiący do mnie: Szawle, Szawle, dlaczego mnie prześladujesz? A ja odpowiedziałem: Kim jesteś, Panie? I rzekł do mnie: Ja jestem Jezusem, Nazarejczykiem, którego ty prześladujesz.
[Dz 22,7-8]
Już drugi raz przywołujemy te słowa, ale są one w sercu całej tajemnicy Pawła.
Gdy gorliwy młody faryzeusz leży na ziemi, następuje głęboka zmiana. Był wykształconym człowiekiem, uczniem Gamaliela, żydowskiego uczonego w Torze, najlepszym z najlepszych. Kochał Prawo. Kochał Boga głębokim, płonącym ogniem. Ale kochał Boga abstrakcyjnie. A raczej kochał Boga, który był dla niego czymś abstrakcyjnym.
Dla świętego Pawła Bóg był związany z abstrakcyjną sprawiedliwością prawa. Prześladował Kościół w imię zachowania tego, co uważał za ważniejszą sprawę.
Głos, który grzmi do Pawła z nieba, nie mówi: Prześladujesz moją prawdę. Atakujesz moją drogę. Bardziej tajemniczo, bardziej cudownie, pyta: dlaczego mnie prześladujesz? Ogłasza coś, czego Paweł nigdy by się nie spodziewał.
„Ja jestem Jezusem, którego ty prześladujesz.”
Paweł został skonfrontowany z dziwną rzeczywistością. Bóg jest osobą.
Od tego momentu Paweł zostaje wciągnięty w życie tej drugiej osoby. Poprzez komunię w modlitwie święty zostaje przemieniony w chwale swego Pana. Chrystus z dnia na dzień coraz bardziej objawia się w swoim uczniu.
Paweł mówi nam, że może się On objawić w każdej osobie, jeśli pokornie zapewnimy Panu miejsce, w którym będzie widoczny, zamiast ukrywać Go pod naszym grzechem. Paweł mówi do Kościoła w Koryncie:
Czyż nie wiecie, że ciała wasze są świątynią przebywającego w was Ducha Świętego, którego macie od Boga, i że nie należycie do siebie samych? Drogo bowiem zostaliście kupieni. Wysławiajcie więc Boga w ciałach waszych i duszach waszych, które należą do Boga.
[1 Kor 6,19-20]
Świadectwem wielkiego apostoła jest to, że Bóg mieszka w ludzkim sercu. Wszystko, co powstrzymuje człowieka przed przemienieniem się w chwałę Pana, to jego własne nieposłuszeństwo i pycha. Ale Bóg daje łaskę, aby przezwyciężyć te rzeczy i przyciągnąć ludzkość do życia samej Trójcy.
Wybaczcie mi i pozwólcie mi na ostatnią małą historię, a dotyczy ona innego prawie współczesnego prawosławnego świętego, świętego Serafina z Serowa, ascety z końca XVIII i początku XIX wieku w Rosji. Święty Serafin był wielkim ascetycznym mnichem.
Często przedstawiany jest jako klęczący przed ikoną Matki Bożej na skale, na której podobno klęczał w modlitwie przez tysiąc i jeden dni i nocy. Już za życia stał się tak znany, że pewien młody człowiek o imieniu Nikołaj Motowiłow udał się do niego w zimowe popołudnie. Dokładnie mamy sprecyzowane, że było to czwartkowe popołudnie.
I podczas tej długiej rozmowy na temat pozyskiwania ducha Bożego w modlitwie, w końcu zwierza się on świętemu. Przytaczam tutaj cytat z dziennika Nikołaja:
Mimo wszystko nie rozumiem - odpowiedziałem - dlaczego mogę być mocno przekonanym, że znajduję się w Duchu Bożym? Jak sam mogę rozpoznać prawdziwe Jego zjawienie się? Trzeba - odpowiedziałem - abym zrozumiał to doskonale!
Wtedy ojciec Serafin schwycił mnie bardzo mocno za ramiona i powiedział:
- Teraz obaj jesteśmy w Duchu Bożym! Dlaczego pan nie patrzy na mnie?
- Nie mogę, ojcze, patrzeć - odpowiedziałem - bo z oczu ojca padają błyskawice. Twarz ojca stała się jaśniejsza od słońca, oczy bolą od blasku!...
Ojciec Serafin powiedział:
- Nie bój się, pobożny bracie! Pan stał się tak samo świetlisty, jak i ja sam. Teraz pan też jest w pełni Ducha Bożego, inaczej nie mógłby mnie zobaczyć w tym stanie.
I skłoniwszy ku mnie głowę, cicho powiedział:
- Proszę podziękować Panu Bogu za wielką Jego łaskę, jaką otrzymaliśmy. Pan widział, że ja nawet nie przeżegnałem się, a tylko w sercu i w myśli pomodliłem się do Pana Boga i powiedziałem: „Panie, pozwól mu dostąpić jasno i wzrokiem cielesnym ujrzeć to zstąpienie Twego Ducha, którym nagradzasz sługi swoje, gdy raczysz zjawiać się w świetle wspaniałej Twojej chwały”. I oto Bóg natychmiast spełnił pokorną prośbę ubogiego Serafina... Jakże nie dziękować Bogu za Jego niewypowiedziany dar dla nas obydwu! Przecież nie zawsze nawet wielkim pustelnikom objawia Pan Bóg swoją łaskę. To łaska Boża, jak kochająca dzieci matka, raczyła pocieszyć skruszone pańskie serce, dla orędownictwa samej Matki Bożej... Dlaczego pan nie patrzy mi w oczy? Proszę patrzeć prosto i nie lękać się! Pan z nami!
Po tych słowach spojrzałem na twarz ojca Serafina i przeraziłem się jeszcze bardziej. Proszę sobie wyobrazić jakby pośrodku słońca twarz człowieka rozmawiającego z wami, w błyszczącej jasności południowych promieni słonecznych. Widać ruchy jego ust, zmieniający się wyraz oczu, słychać głos, wyraźnie odczuwa się, że ktoś trzyma was rękoma za ramiona, ale nie tylko tych rąk nie widzicie, nie widzicie też ani samych siebie, ani jego postaci, a tylko oślepiającą światłość, rozciągającą się daleko, na kilka sążni dookoła, oświetlającą swym jasnym blaskiem śnieg pokrywający polanę i śnieżne płaty osypujące się z góry, mnie oraz wielkiego starca. Czyż można sobie wyobrazić sytuację, w jakiej wtedy się znajdowałem?
- Jak pan się teraz czuje? - zapytał mnie ojciec Serafin.
- Niezwykle dobrze - odpowiedziałem.
- Jak to dobrze? Co konkretnie?
- Odczuwam taką ciszę oraz pokój w mej duszy, że nie mogę wyrazić tego żadnymi słowami!
Ta relacja, która stała się jedną z najbardziej ukochanych i cenionych we współczesnym prawosławiu, mówi właśnie o przemienieniu, o którym świadczy święty Paweł.
Dzięki Bożej łasce Jego ludzkie stworzenie zostaje przyciągnięte do Niego samego, a człowiek dostrzega Bożą chwałę, która rodzi się w nim, wzrastając z chwały w chwałę. Duchowość prawosławna jest na wskroś naznaczona żywym dziedzictwem tego nawróconego świętego. Jego spotkanie na drodze do Damaszku do dziś stanowi paradygmat nawrócenia w Kościele prawosławnym.
Jego nawoływanie do modlitwy wciąż stanowi fundament chrześcijańskiego życia w naszym stuleciu. Tak jak w minionych stuleciach, również i dzisiaj jest on duszpasterzem ludzkich serc.
Święty Paweł daje ciągłe świadectwo o wysokościach, do których Bóg wzywa nas, swoje pokorne stworzenia. Osoba ludzka, pomimo całego swojego złamania, grzechu i zmagania, może jednak stać się doskonała w Panu. Ta doskonałość, mówi święty Paweł, jest celem naszej egzystencji, pragnieniem samego Boga i prawdziwym impulsem ludzkiego serca. Przypomina nam, że jesteśmy wezwani, by zmierzać ku niej każdego dnia, w każdej chwili, z każdym oddechem, aż do powtórnego przyjścia Pana.
Z wdzięcznością zakończę, pozwalając świętemu Pawłowi mieć ostatnie słowo:
Nie tak, jakbym już to osiągnął lub już dobiegł do celu; biegnę zaś, próbując pochwycić, jak i zostałem pochwycony przez Chrystusa Jezusa. Bracia, ja o sobie samym nie myślę, że to osiągnąłem; jedno zaś [czynię]: zapominając o tym, co za mną, sięgam po to, co przede mną, z gorliwością biegnę ku w zaszczycie będącemu niebiańskiemu powołaniu Bożemu w Jezusie Chrystusie. Nasza bowiem ojczyzna jest w niebie, skąd też Zbawiciela oczekujemy, Pana naszego, Jezusa Chrystusa.
[Flp 3,12-14.20]
Amen.
biskup Ireneusz (Steenberd) / tłum. Jakub Oniszczuk
za: A Word from the Holy Fathers
fotografia: Aleksander Wasyluk / www.orthphoto.net /