publicystyka: Cud Pięćdziesiątnicy
kuchnia muzyka sklep ogłoszenia wydarzenia fotogalerie

Cud Pięćdziesiątnicy

igumen Gabriel (tłum. Gabriel Szymczak), 08 czerwca 2025

Dzisiaj zbawcze dzieło Boga zostało zakończone. Wszystkie proroctwa zostały wypełnione. Duch zstępuje z nieba na uczniów, a ci, którzy kiedyś ukrywali się z obawy przed Żydami, zostają obdarzeni mocą z góry do głoszenia Ewangelii. Syn, który dał poznać ludzkości swego boskiego Ojca, teraz zsyła na nich swego Ducha, udzielając im wszystkim boskiej adopcji jako synów Bożych. Dzięki temu darowi nie ma żadnych rozróżnień - nie ma już ani Żyda, ani Greka, ani niewolnika, ani wolnego, ani mężczyzny, ani kobiety. W Chrystusie wszyscy stają się dziedzicami Abrahama; wszyscy dziedziczą tę samą obietnicę; wszyscy uczestniczą w jednym Duchu. Wszyscy przychodzimy, aby dzielić życie Boga, Który w pełni objawił się dzisiaj wraz ze zstąpieniem Trzeciej Osoby Trójcy. Nic nie pozostaje, co ma dopiero objawione. Nic nie jest wstrzymane, co ma zostać dane.

Miejmy nadzieję, że doświadczamy tej pełni namacalnie, jeśli nie każdego dnia naszego chrześcijańskiego życia, to przynajmniej tego dnia. Ale to rodzi pytanie: Jakie są oznaki tego doświadczenia? Jakie są warunki jego wystąpienia? Skąd naprawdę wiemy, że Duch Święty jest obecny z nami? Jak możemy otworzyć się na Jego zstąpienie i manifestację? Czy możemy Go ściągnąć do nas, kiedy chcemy? Czy my również możemy doświadczyć bezpośrednio cudu Pięćdziesiątnicy? To nie są pytania bezsensowne ani nie na czasie. Św. Serafin z Sarowa uczy nas najprostszym językiem, że celem życia chrześcijańskiego jest pozyskanie Ducha Świętego. Nie tylko mnisi, ale wszyscy chrześcijanie powinni być jak biegli kupcy duchowi, którzy wiedzą, jak handlować i pomnażać duchowy talent, który został im wszczepiony podczas chrztu. Podobnie jak bogaci ludzie, którzy nieustannie martwią się o to, jak utrzymać zgromadzone już bogactwo i jak systematycznie je powiększać dzień po dniu, my jako wierni, ochrzczeni prawosławni chrześcijanie powinniśmy mieć jasne poczucie, czym jest nasz skarb i jak możemy go stale powiększać.

Te pytania o naturę działania Świętego Ducha mają szersze znaczenie, które nadaje im dodatkowej pilności. Jeden z najszybciej rozwijających się ruchów w chrześcijaństwie, zarówno w Ameryce, jak i na całym świecie, nazywa się „zielonoświątkowym” i twierdzi, że posiada samego Ducha Pięćdziesiątnicy, którego doświadczamy i wychwalamy dzisiaj. Podobnie jak ruch protestancki, który pojawił się przed nim, istnieje wiele różnic doktrynalnych i praktycznych w Kościołach zielonoświątkowych. Ale wszystkie są zjednoczone co najmniej przez nacisk na doświadczenie glosolalii, mówienia językami, które jest opisane w czytaniu z Dziejów Apostolskich na dzisiejsze święto i jest również szeroko wspomniane przez św. Pawła w pierwszym liście do Koryntian (rozdz. 12-14). Niektórzy zielonoświątkowcy posuwają się tak daleko, że twierdzą, że dar języków jest koniecznym dowodem otrzymania Ducha Świętego, bez którego nikt nie jest zbawiony. Inni po prostu kultywują praktykę mówienia językami jako osobistego języka modlitwy i wykorzystują ją do wzbogacenia swojego życia religijnego. W starszych Kościołach protestanckich i Kościele katolickim są również ludzie, którzy promują tę praktykę, tak zwani „charyzmatycy”. A nawet wśród prawosławnych są tacy, którzy starają się wprowadzić ją jako zgodną z Pismem Świętym i Tradycją naszego Kościoła.

Duchowość zielonoświątkowa i charyzmatyczna podnosi zatem nowe pytania: Czy współczesne zjawisko glosolalii jest tym samym, co opisuje Pismo Święte? Jeśli nie, to o czym dokładnie mówi Pismo Święte? Czy nasze życie duchowe jest niedoskonałe, jeśli nie mówimy językami? Czy musimy mówić językami, aby zostać zbawionymi?

Zacznijmy od tego, co wydaje się proste i oczywiste. Czytanie na święto z Dziejów Apostolskich mówi nam, że gdy Duch Święty zstąpił na Apostołów, zaczęli mówić innymi językami, jak Duch im podpowiadał (Dz 2, 4). „Innymi językami”, mówi, a nie „nieznanymi językami”, jak ujmuje to Biblia Króla Jakuba w Pierwszym Liście do Koryntian (rozdz. 14). „Nieznane” w rzeczywistości nie pojawia się w greckim tekście tego fragmentu; jest to raczej nieprzydatny komentarz dostarczony przez angielskich tłumaczy. Nigdzie w Nowym Testamencie nie ma wzmianki o kimś mówiącym w „nieznanym” języku. Tak więc, natchnieni Duchem Świętym, Apostołowie mówili innymi językami, a gdy wszyscy Żydzi z diaspory, którzy zebrali się na Pięćdziesiątnicę, usłyszeli ich mowę, każdy mógł zrozumieć, co mówili.

Istnieje niewielka różnica zdań wśród Ojców Kościoła na temat tego, co faktycznie miało miejsce. Niektórzy twierdzą, że Apostołowie po prostu mówili po aramejsku, a dzięki łasce Ducha każdy słyszał to, co zostało powiedziane, w swoim własnym języku. Inni twierdzą, że Duch Święty rzeczywiście obdarzył Apostołów cudowną zdolnością mówienia innym językiem, aby mogli głosić Ewangelię wszystkim cudzoziemcom w Jerozolimie. Ta druga opinia najlepiej pasuje do prostego sensu Pisma Świętego, jak również do całej naszej hymnografii na to Święto. W końcu Święty Duch zstąpił na samych Apostołów, a nie ludzi. Co więcej, dlaczego miejscowi w Jerozolimie mieliby przypuszczać, że Apostołowie byli pijani, gdyby ich słowa nie brzmiały dla nich dziwnie i niezrozumiale? Wydaje się to jasne - widzieli i słyszeli niewykształconych Galilejczyków mówiących obcymi, nowymi językami i, błędnie interpretując to, co widzieli, ze złej woli wyśmiewali cud zamiast wychwalać moc Boga.

Gdy pojmiemy naturę daru, jego znaczenie również staje się jasne. Duch zstąpił na Apostołów w postaci języków, aby mogli głosić Ewangelię wszystkim narodom. Zanim Jezus wstąpił do nieba, nakazał im, aby dawali świadectwo o Jego zmartwychwstaniu aż po krańce ziemi (Dz 1, 8). Nie było to retoryczne wyolbrzymienie, ale konkretne polecenie. Teraz, gdy został uwielbiony, Chrystus daje swoim uczniom łaskawe dary niezbędne do wypełnienia Jego rozkazu. Ten sam Duch, który kiedyś pomieszał języki w dawnym Babel, teraz zstępuje do Jerozolimy i przywraca ich pierwotną jedność, aby ułatwić rozprzestrzenianie się Ewangelii. Na samym początku misji apostolskiej Duch pokazuje, że Ewangelia Jezusa Chrystusa jest przeznaczona jednakowo dla wszystkich ludzi. Ze wszystkich tych rozważań powinno być jasne, że to, co opisano w Dziejach Apostolskich, nie ma nic wspólnego z ekstatycznymi wypowiedziami w jakimś mistycznym, niezrozumiałym języku uwielbienia i modlitwy. To nie jest współczesna glosolalia.

Nie ma teraz wystarczająco dużo czasu, aby przejść i dokładnie zbadać każdy przypadek mówienia językami w Nowym Testamencie. Poczynię tylko te ogólne obserwacje. Często widzimy mówienie językami jako przejaw daru Ducha Świętego w Dziejach Apostolskich. Był to szczególny znak dla Piotra i jego towarzyszy, gdy setnik Korneliusz i jego domownicy zaczęli mówić językami, gdy Piotr głosił im Ewangelię. Celem cudu nie było pokonanie barier językowych w głoszeniu Piotra, ale raczej zapewnienie Piotra w niezwykły sposób, że ci nieobrzezani poganie byli tak samo dziedzicami obietnicy Ewangelii, jak Żydzi i Samarytanie, którzy uwierzyli. Poganie również mogli w pełni wejść w tajemnicę Pięćdziesiątnicy bez uzasadnienia Prawa.

Duch obficie wylał dar języków na młody Kościół pogan, potwierdzając tożsamość ich doświadczenia z pierwotnym zstąpieniem Ducha w Jerozolimie. Ale jak św. Paweł zaświadcza w swoim liście do Koryntian, niektórzy z nich stali się dumni. Byli nadęci swoją nowo odkrytą zażyłością z Duchem Bożym. Chwalili się swoimi darami i w próżności obnosili się nimi podczas modlitwy. Brali pod uwagę tylko swoje własne zbudowanie, a nie zbudowanie Kościoła (por. 1 Kor. 14, 4). Nie sprawdzali duchów, czy są z Boga (por. 1 Jana 4, 1). Odeszli od pokoju, miłości i zgody, które charakteryzowały uczniów w dniu Pięćdziesiątnicy. Ich zbiorowe uwielbienie stało się nieokiełznaną kakofonią konkurujących głosów i bezsensownych hałasów. To, co miało być obrazem niebiańskiej Jerozolimy, stało się zamiast tego kolejnym ziemskim Babilonem. Dar, który miał odwrócić pomieszanie języków, został nadużyty i wypaczony, aby stworzyć jeszcze więcej pomieszania i niezgody. Za ich duchową niedojrzałość św. Paweł ostro zganił Koryntian i pokazał im doskonalszą drogę miłości (por. 1 Kor 12, 31-13, 13).

Wyjaśnił im ponad wszelką wątpliwość, że nie wszyscy otrzymują dar języków, a ponadto jest to najmniejszy spośród darów Ducha (por. 1 Kor 12, 28-30). Powinien on stanowić część publicznego nabożeństwa tylko wtedy, gdy jest ktoś, kto potrafi tłumaczyć język, aby wszyscy mogli go zrozumieć; a nawet wtedy powinno się to robić na zmianę, godnie i w należytym porządku (1 Kor 14, 40). Rzeczywiście, dary Ducha są rozdzielane według potrzeb całego ciała Kościoła. Są dla jego budowania, dla jego potwierdzenia i pocieszenia. Nie są dla chwały odbiorcy, ale dla dobra wszystkich. I jak powiedział starzec Makary z Optiny, są rozdzielane przez Boga według miary pokory osoby. W przeciwnym razie zniszczyłyby ją przez próżność. Nawet jeśli czynimy cuda lub oddajemy nasze ciała na spalenie, a nie mamy miłości i pokory, usłyszymy Chrystusa mówiącego: „Nigdy was nie znałem”, gdy staniemy przed Nim na sądzie.

Krótko mówiąc, nie powinniśmy troszczyć się o dary duchowe dla nich samych, ponieważ Bóg wymaga od nas raczej owoców Ducha - miłości, radości, pokoju, cierpliwości, uprzejmości, dobroci, wiary, łagodności, wstrzemięźliwości (Gal 5, 22-23). Te owoce, i tylko one, dają pewne świadectwo obecności Ducha w naszych sercach i w naszym życiu. To są nasze prawdziwe bogactwa duchowe, nasz skarb złożony w niebie, talent ukryty na polu naszego serca. Dary Ducha mogą być nam dane według uznania Boga. Św. Paweł nawet napomina nas, abyśmy ich pragnęli, abyśmy się oczyścili, abyśmy byli godni ich otrzymania. Lecz biada nam, jeśli nie mamy owoców Ducha. Tak więc, idąc za św. Pawłem, możemy śmiało powiedzieć, że mówienie językami nie jest definitywnym znakiem obecności Ducha Świętego. Nie jest to konieczne do zbawienia, ani nawet do pełnego doświadczenia daru Pięćdziesiątnicy, zstąpienia Ducha Świętego.

Jak zatem uzyskać dostęp do tej rzeczywistości? Ponownie, Dzieje Apostolskie dają nam wskazówkę, gdy słyszymy, że w dniu Pięćdziesiątnicy uczniowie byli wszyscy jednomyślni na tym samym miejscu (Dz 2, 1). Cud i doświadczenie Pięćdziesiątnicy są zbiorowe; mają miejsce, gdy całe ciało jest jednomyślnie zgromadzone. To właśnie dzieje się podczas każdej Boskiej Liturgii. Widzimy, dlaczego tak ważne jest - naprawdę niezbędne - abyśmy byli w pokoju ze sobą, aby uczestniczyć w Liturgii. Przed anaforą wszyscy kapłani witają się pocałunkiem pokoju. Przed konsekracją Eucharystii kapłan wzywa tego samego Pana, który zesłał swojego Świętego Ducha o trzeciej godzinie na Apostołów i prosi Go, aby odnowił tego Ducha w nas i zesłał Go, aby dopełnić przemiany Darów w samo Ciało i Krew Chrystusa. Tak więc ten cud Pięćdziesiątnicy powtarza się w naszych cerkwiach za każdym razem, gdy jednomyślnie spotykamy się, aby celebrować Eucharystię.

Jednakże, nawet bardziej niż parafie, to klasztory ukazują kontynuację Pięćdziesiątnicy. Jesteśmy wezwani do ukazania cudu Pięćdziesiątnicy, nie tylko jednego lub dwóch dni w tygodniu, ale wieczorem, rano i w południe, każdego dnia w roku. Mamy być prawdziwie zielonoświątkową wspólnotą. Zgoda uczniów poprzedzała zstąpienie Ducha; ale w ślad za Pięćdziesiątnicą przykład pokoju i zgody, wzajemnej miłości i wsparcia rozprzestrzenił się w całej wspólnocie wierzących, która liczyła tysiące i rosła z dnia na dzień. Św. Łukasz mówi nam, że pozostawali wytrwale w nauczaniu apostołów, i wspólnocie, i w łamaniu chleba, i modlitwach… Wszyscy zaś wierzący byli razem i mieli wszystko wspólne. Sprzedawali posiadłości i majątki, i rozdzielali je wszystkim, według potrzeb. Jednomyślnie każdego dnia wytrwale przebywali w świątyni, a łamiąc chleb po domach, przyjmowali pokarm w radości i prostocie serca (Dz 2, 42, 44-46). To było pierwsze coenobium, szkoła wspólnego życia w Chrystusie. Kiedy prześladowania się skończyły, a Kościół zaczął otrzymywać patronat od państwa rzymskiego, powstała instytucja monastycyzmu, aby zachować gorliwość i czystość wiary apostołów i wczesnego Kościoła. Płomień, który rozpalił się podczas pierwszej Pięćdziesiątnicy, jest nieprzerwanie zachowany w Kościele do dziś, w niemałej mierze dzięki jego mnichom. Teraz na nas spada odpowiedzialność podtrzymywania płomienia, przeżywania i dawania świadectwa o tajemnicy Pięćdziesiątnicy - zstąpieniu Ducha Świętego i Jego zamieszkaniu pośród nas. Z pewnością doświadczymy Jego zstąpienia i obecności, jeśli będziemy się starać ponad wszystko żyć w pokoju ze sobą nawzajem, zawsze jednoczyć się w zgodzie.

Wtedy słowa Dawida spełnią się w nas – O jak dobrze i jak pięknie, gdy bracia mieszkają razem. Jest to jak wonny olej na głowę, co spływa na brodę, brodę Aarona. Jak rosa Hermonu, która spływa na góry Syjonu (por. Ps 132). Wszystkie te wersety są obrazami Ducha, którego Chrystus zsyła na tych, którzy żyją jednym sercem jako bracia. Jeśli będziemy starać się żyć w pokoju i jedności, każdy nasz mały przybytek, mała wspólnota, będzie obrazem Syjonu, przedsionka nieba. Tam, jak mówi Dawid, Pan nakazał błogosławieństwo - życie na wieki. To jest pełnia życia duchowego, do której dążymy i która jest nam dziś oferowana. Pijmy głęboko żywą wodę Ducha, która jest teraz wylewana, i zachowajmy pokój, zgodę i miłość między sobą, aby każdy dzień w życiu naszego braterstwa mógł być małą Pięćdziesiątnicą. Amen.

igumen Gabriel (tłum. Gabriel Szymczak)

za: holycross.org

fotografia: maksiuss /orthphoto.net/