publicystyka: Z Chrystusem, w Chrystusie i przez Chrystusa
kuchnia muzyka sklep ogłoszenia wydarzenia fotogalerie

Z Chrystusem, w Chrystusie i przez Chrystusa

igumen Gabriel (tłum. Gabriel Szymczak), 29 maja 2025

Gdy cykl okresu paschalnego dobiega końca, ponownie przybywamy na uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego. Ten dzień nie tylko oznacza ostatni dzień Jego fizycznej obecności na Ziemi, ale także spełnienie wszystkich rzeczy w ziemskiej misji Chrystusa.

W czasie Zwiastowania Bogurodzicy otwierają się drzwi do naszego zbawienia w Chrystusie, gdy mówi ona „tak” Bogu i archaniołowi Gabrielowi. W czasie Narodzenia Chrystusa „Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek stał się bogiem”, używając słów św. Atanazego. Przez swoją śmierć i zmartwychwstanie Chrystus niszczy śmierć. I tutaj, w zwycięstwie Chrystusa podczas Wniebowstąpienia, jesteśmy świadkami nie tylko przeniesienia Chrystusa z jednego miejsca na drugie – z ziemi do nieba. Widzimy we Wniebowstąpieniu raczej ostateczne objawienie godności nadanej człowiekowi przez Boga oraz potencjalnej świętości i wielkości człowieka. Jak powiedział św. Jan Chryzostom: „Jeśli chcesz dowiedzieć się, jak wielki jest człowiek, nie patrz na pałace królów ani siedziby możnych. Raczej podnieś swój wzrok na tron Boży, a zobaczysz siedzącego po prawej stronie mocy Człowieka, Jezusa Chrystusa”.

Wydaje mi się, że często mamy tendencję do myślenia o Wniebowstąpieniu Chrystusa jako o wydarzeniu czysto duchowym. Innymi słowy, w myśleniu o Wniebowstąpieniu przyjmujemy rodzaj kryptodoketyzmu (a „doketyzm” to nazwa nadana herezji, która głosiła, że Chrystus nie był prawdziwie człowiekiem, ale że nim tylko wydawał się być). Kiedy Chrystus wstąpił do nieba i zasiadł po prawicy Boga, myślimy często o Nim jako o istocie czysto duchowej, wzniesionej do nieba i pozostawiającej za sobą swoje człowieczeństwo jak zrzuconą skórę. Ale to po prostu nieprawda. Kiedy Chrystus wcielił się i przyjął ciało, przyjął nasze człowieczeństwo nie tylko na pewien czas, czy w czasie swojego pobytu na ziemi, ale na zawsze.

I takie jest znaczenie tego cytatu ze św. Jana Chryzostoma - „Jeśli chcesz dowiedzieć się, jak wielki jest człowiek… podnieś swój wzrok ku tronowi Boga, a zobaczysz siedzącego po prawej stronie Człowieka, Jezusa Chrystusa”.

Takie też jest znaczenie tego święta. Stając się Człowiekiem – stając się Ciałem – Chrystus nie tylko objawia nam chwałę Boga Ojca, ale także ukazuje nam prawdziwą chwałę i prawdziwe przeznaczenie ludzkości. Chrystus wstępuje w chmury, aby wznieść naszą upadłą naturę na wielkie wyżyny Nieba.

Bóg stworzył człowieka z prochu, brudu i popiołów tego świata. Z tej bardzo podstawowej gliny ziemi Bóg uformował i ukształtował człowieka, ukształtował go na swój obraz i podobieństwo i tchnął w niego swojego ducha. I z tego kurzu, brudu i gliny wyszła ludzkość – korona Stworzenia – wykonana na obraz Boga. Człowiekowi nadano też właściwość wolnej woli – zdolność wyboru. Jednak nadużyliśmy naszej wolności i wycofaliśmy się z otrzymanej chwały, i znaleźliśmy się poza Ogrodem, pracując i trudząc się w tym samym brudzie i kurzu, z których zostaliśmy stworzeni.

Jednak z miłości do człowieka Chrystus przyjął nasze własne ciało i człowieczeństwo. Człowiek nie jest już odseparowany od Boga, ponieważ Bóg stał się człowiekiem – człowiekiem, który chodził wśród nas, jadł wśród nas i umarł wśród nas. I tak - człowiekiem, który powstał z grobu i zmartwychwstał wśród nas. W sercu Boskiej tajemnicy znajdujemy Człowieka. W chwale Boga odnajdujemy Człowieka, doskonałego Człowieka - Jezusa Chrystusa. Jest to ostateczna i najdoskonalsza wizja tego, do czego jesteśmy wezwani, by wierzyć i do czego powinniśmy dążyć. Z Chrystusem, w Chrystusie i przez Chrystusa ludzkość wznosi się do nieba i to jest nasze prawdziwe przeznaczenie, nasz prawdziwy cel i chwała.

Ale tylko w pokorze zostajemy podniesieni. Jedynie w łaskawości Chrystusa i w Jego pokorze – Jego samoogołoceniu na Krzyżu – jesteśmy ponownie wywyższeni do chwały. Całe życie Chrystusa wskazuje na tę pokorę. Chrystus nie urodził się w pięknym pałacu wśród tłumu wielbicieli. Zamiast tego urodził się w jaskini w skromności i ubóstwie. Śmierć Chrystusa była również pozbawiona chwały – umierał haniebną śmiercią wśród bicia, tortur i maltretowania, wisząc jak pospolity przestępca między dwoma złodziejami.

Jednak Chrystus zwyciężył dzięki swojej pokorze i uniżeniu. Podobnie my zwyciężamy tylko dzięki pokorze. To w naszej własnej dumie i arogancji upadamy i jesteśmy powalani. Czytamy to całkiem wyraźnie w Ewangelii wg św. Mateusza: „Kto siebie wywyższy, zostanie poniżony, i kto poniży siebie, będzie wywyższony”.

Istnieje rodzaj humanizmu, który usiłuje wychwalać człowieka, ale czyni to bez Boga. Mówi: „Człowiek jest wielki i może dokonywać własnych osiągnięć, podążać za własnym postępem i osiągać własne wyżyny, a do tego nie potrzebuje Boga. Sam sobie doskonale radzi”. Nawet jeśli świadomie nie podpisujemy się pod taką filozofią, jak często my, jako prawosławni chrześcijanie, myślimy właśnie w ten sposób? Jak często my, w swej pysze, polegamy na tym, co postrzegamy jako własny intelekt, własny spryt, własne osiągnięcia, własny wygląd? Jak często czujemy się lekceważeni, gdy ludzie nie dostrzegają wszystkich naszych rzekomych dobrych cech? Jak często czujemy, że nie otrzymujemy szacunku lub uznania, na które zasługujemy? Jesteśmy dumni z własnych osiągnięć i dobrych cech, ale nie ma w tym pokory. Takie myślenie widzimy nawet wśród uczniów Chrystusa. Ile razy widzimy, jak kłócą się między sobą o to, kto z nich jest największy? Jednak Chrystus konsekwentnie odpowiada na ich kłótnie, próbując nauczyć ich pokory: „Ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi…” (Mt 20, 16).

Bóg zwycięża w pokorze. A człowiek zwycięża i znajduje swoją prawdziwą chwałę tylko w takim stopniu, w jakim upada przed Bogiem i oddaje Bogu chwałę. Jeśli uznamy tę chwałę za swoją własną, zostaniemy upokorzeni. Ale jeśli ukorzymy się przed Bogiem i przed naszymi braćmi, zostaniemy wywyższeni. Fałszywy humanizm tego świata, który ignoruje, odrzuca, a nawet aktywnie przeciwstawia się Bogu, jest fikcją. Widzi w człowieku tylko uwielbiony proch i popiół. W chrześcijaństwie znajdujemy jedyny prawdziwy humanizm, jaki kiedykolwiek był i jaki będzie. Dopiero w chrześcijaństwie urzeczywistnia się pełne piękno i godność człowieka – człowieka stworzonego na obraz i podobieństwo Boga, i wzniesionego do nieba w samej osobie Chrystusa podczas Jego Wniebowstąpienia. Człowiek nie jest stworzony do ślepego podążania za regułami i kaprysami jakiegoś zimnego i całkowicie transcendentnego boga. Człowiek nie jest też uwikłany w sieć iluzji, pracując i usiłując jedynie zakończyć (jeśli ma szczęście) łańcuch swych egzystencji, jak w wielu wschodnich sposobach myślenia. Człowiek nie jest też tylko częścią nakręcanego, mechanicznego wszechświata zapoczątkowanego przez jakiegoś „Pierwszego Poruszyciela”, deistycznego boga filozofów. Nie. Każda pojedyncza istota ludzka ma nieśmiertelną duszę stworzoną na obraz i podobieństwo Boga, który głęboko kocha każdego z nas. A oto po prawicy Boga siedzi Człowiek, sam Chrystus, Bóg-Człowiek, w pełni ludzki i w pełni Boski, który ma ludzkie ciało, ludzki umysł, ludzką wolę i ludzką naturę całkowicie odkupioną i uwielbioną. W świetle tej wyjątkowej chrześcijańskiej perspektywy C.S. Lewis mógł stwierdzić: „Nie ma zwykłych ludzi. Nigdy nie rozmawiałeś ze zwykłym śmiertelnikiem”.

Jednak naszą chwałę możemy znaleźć tylko w podążaniu drogą pokory Chrystusa. Wniebowstąpienie wskazuje nam naszą prawdziwą naturę i każe nam być autentycznie ludzkimi, służąc Bogu i bliźniemu, i kochając z całą pokorą, szczerością i miłością serca. A Bóg w swojej miłości i miłosierdziu do nas obiecuje nam zesłać Pocieszyciela – Ducha Świętego – aby nam pomagał i prowadził na naszej duchowej drodze ku pokorze. Jest to droga, po której nikt nie idzie sam, ale którą wszyscy musimy kroczyć razem, prowadzeni przez Ducha Świętego w Kościele – mistycznym Ciele Chrystusa.

Starajmy się więc pamiętać, kim naprawdę jesteśmy jako chrześcijanie i do jakiej chwały wszyscy jesteśmy wezwani. Nigdy nie zapominajmy, że nasza chwała znajduje się tylko w naszej pokorze. Chrystus poszedł dalej, aby przygotować dla nas miejsce w niebie. Obyśmy zstąpili sercem w pokorze, by duchem wstąpić na ucztę, którą Bóg dla nas przygotował. Umrzyjmy dla siebie, abyśmy mogli znaleźć swoje prawdziwe życie w Bogu. I módlmy się, aby Bóg udzielił nam Świętego Ducha, abyśmy mogli wytrwać na właściwej drodze przez wszystkie dni naszego życia.

igumen Gabriel (tłum. Gabriel Szymczak)

za: holycross.org

fotografia: levangabechava /orthphoto.net/