publicystyka: «To Ja jestem, który z tobą mówię» (J 4,26)
kuchnia muzyka sklep ogłoszenia wydarzenia fotogalerie

«To Ja jestem, który z tobą mówię» (J 4,26)

o. Roman Savchuk (tłum. Justyna Pikutin), 18 maja 2025

«Jakże Ty, Żydem będąc, prosisz o picie mnie, kobietę, Samarytankę?»…

To pytanie, które narodziło się niegdyś w gorących promieniach palestyńskiego południowego słońca, od tamtej pory nie milknie. Zostało ono wypowiedziane ze zdumionych ust prostodusznej kobiety z mało znanego samarytańskiego miasteczka i z zaskakującą siłą wdarło się do serc wielu ludzi, wywołując w ich duszach tyle samo zakłopotania, strachu i wątpliwości, co ciepła, nadziei i miłości. Tam, w chłodzie cienistych drzew przy studni chwalebnego patriarchy, miało miejsce wydarzenie uderzające swą głębią i tajemniczością - Stwórca zwrócił się do swego stworzenia z prośbą: „Daj Mi pić” (J 4,10).

„Oto stoję u drzwi i pukam. Jeśli ktoś usłyszy mój głos i otworzy drzwi, wejdę do niego i spożyję z nim wieczerzę, a on ze Mną” (Obj. 3, 20) - powie później Bóg do świętego Jana Teologa. A teraz, w postaci spragnionego Człowieka, pokornie stoi przed kobietą, która najmniej spodziewała się Go spotkać właśnie tutaj. Życie tej Samarytanki było pełne radosnych i smutnych wydarzeń, doświadczyła słodkiego smaku ulotnego szczęścia i goryczy upadku w głębiny grzechu. Całe jej doświadczenie mówiło tylko jedno: trzeba myśleć o tym, jak przetrwać tu i teraz, jak rozwiązywać nagłe problemy, otrząsać się z niepowodzeń, trzymać się przyjemności, które szybko przemijają w mroku codzienności. Była kimś, kogo nazwalibyśmy zwykłym człowiekiem - szukała szczęścia, organizując swoje życie tak, jak umiała...

Lecz niespodziewanie głos przeszył jej duszę: „Idź, przywołaj męża twego i przyjdź tutaj” (J 4,16).
Wydawało się, że w tym poleceniu nie ma nic szczególnego, do niczego jej nie zobowiązywało, nic nie mówiło, bo w domu czekał na nią ten, o którym wydawałoby się, mowa. Wszystko było tak, jak w zwykłym życiu. Ale Ten, który do niej mówił, wiedział więcej niż ktokolwiek inny, wiedział wszystko. Nie żądał od niej wyznania, nie wzywał jej do skruchy, po prostu stał i czekał na jej odpowiedź. Odpowiedź kobiety: „Nie mam męża” (J 4,17) spełniła Jego oczekiwania. Nie było to jedynie świadectwo naruszenia prawa czystości. Zbawiciel dostrzegł w tej odpowiedzi coś więcej. Kobieta, która zaplątała się w poszukiwaniu ziemskiego szczęścia i była zmęczona miłosnymi poszukiwaniami, uznała, że jej życie nie toczy się właściwym torem. Nie usprawiedliwiała się, nie unikała odpowiedzi, ale była szczera wobec Boga i samej siebie.

„Dobrze powiedziałaś...” (J 4,17) - usłyszała z ust swego Stwórcy. I jest to naprawdę niezwykły moment. Stwórca wszechrzeczy z miłości do Swego stworzenia nie tylko łaskawie spogląda na upadłego człowieka, ale dzieli z nim trudy jego życia i z zadziwiającą cierpliwością stara się znaleźć nawet w najciemniejszej duszy choć małe przypomnienie niegdyś pięknego obrazu. I to niesamowite - On znajduje ten promyk światła! Swoją miłością i miłosierdziem Bóg wzywa duszę do zwrócenia się ku prawdzie!

Bóg wkroczył w życie tej kobiety w czasie, gdy najmniej się tego spodziewała, gdy wydawało się, że nie ma nic, co mogłaby odpowiedzieć pytającemu Stwórcy. Bóg często wkracza w nasze życie w podobny sposób, zadając nam pytanie, którego nie jesteśmy w stanie zrozumieć. I to pytanie wybrzmiewa na różne sposoby: czasem okoliczności życiowe uderzają nas swoją nieprzewidywalnością, czasem ludzie, którzy byli najdrożsi, oddalają się aż na odległość wrogów, coś dzieje się albo w naszym życiu, albo w życiu bliskich i drogich nam osób... Bywa tak: nagle człowiek znajduje się w sytuacji, w której jedyne, co może zrobić, to być szczerym, przyznać się do własnej bezsilności, zatrzymać się i powiedzieć w sercu: „Przecież ja naprawdę nic nie rozumiem…”. A najbardziej zdumiewające jest to, że okazuje się, iż takiej właśnie odpowiedzi, takiego wyznania, uczynionego z całą szczerością z głębi serca, oczekuje od człowieka Bóg.

Nie możemy zadziwić Stwórcy ani głębią mądrości życiowej, ani roztropnością, ani wyżynami cnoty. Jednak Miłosierny Pan nadal nas nie opuszcza, nadal niezauważalnie wkracza w życie każdego, czekając jedynie na szczerość. I to jest odpowiedź, której może udzielić każdy, bez względu na to, jak dalekie od Ewangelii jest jego życie! Tutaj wszyscy są równi: cudzołożnik, opanowany przez namiętności, oszust, który zapomniał o Bogu, chrześcijanin, który stracił dawną gorliwość - każdy może znaleźć siłę, by wyznać sobie i Bogu, że jego życie poszło w złym kierunku, że nadszedł czas, aby zawrócić… I ta odpowiedź z pewnością zostanie przyjęta. Dusza zmęczona bezsensownymi próbami osiągnięcia szczęścia, w odpowiedzi na rozpaczliwy jęk serca, usłyszy cichy, pocieszający głos: „To Ja jestem, który z tobą mówię” (J 4, 26).

o. Roman Savchuk (tłum. Justyna Pikutin)

za: pravoslavie.ru

fotografia: Sheep1389 /orthphoto.net/