publicystyka: Ocean miłości
kuchnia muzyka sklep ogłoszenia wydarzenia fotogalerie

Ocean miłości

o. Sergij Biegijan (tłum. Justyna Pikutin), 23 kwietnia 2025

Minął Wielki Post. Czas, który nie tylko nas ożywiał, ukierunkowywał i uczył, ale także oświecał. Nawet oświecał.

Pod lupą Wielkiego Postu na światło dzienne wyszła niemal każda kruszynka grzechu. To, co z powodzeniem uchodziło mimikrze w „radosne” niepostne dni, nie mogło umknąć przed młotem wstrzemięźliwości i modlitwy.

Rezultat jest oczywisty: w zwierciadle Wielkiego Postu wszyscy okazaliśmy się szpetni, poranieni i ubodzy. I w tym zdecydowanie niestosownym stroju przyszliśmy na ucztę Baranka. Zawstydzeni i zażenowani stanęliśmy w ostatnich rzędach cerkwi... i o dziwo!

Chrystus - Pan, Wszechobejmujący, Wszechmiłosierny i Wszechwybaczający – obmył nas i przyodział. Jakież wycieńczone serce przyszło do Niego i nie stopniało w tej otchłani miłosierdzia, w tym oceanie miłości! Bo wszystkie nasze grzechy są pyłem w porównaniu z Jego ogromem miłości, ziarnkiem piasku w kosmosie Jego miłosierdzia...

Jeśli szukamy w Kościele tylko Jego, tylko Zbawiciela, a nie spełnienia naszych doraźnych pragnień, jeśli nie zbliżamy się do Niego z sercem podstępnym i samolubnym jak Judasz, jeśli potrzebujemy tylko Jego, Jego, a nie Jego cudów i znaków, tylko Jego, a nie bochenków i ryb, nie doskonałego połowu i pełnego żołądka - to miłość Boża, jak rzeka, rozlewa się i niesie nas. Wielki Post się zakończył i okazuje się, że niczego nam nie potrzeba. Żadnego pożywienia, żadnych widowisk. Tylko Ciebie, cudowny i miłosierny Panie, potrzebuje moja dusza.

Czyż nie po to pościliśmy, byliśmy kuszeni, upadaliśmy i wstawaliśmy? Czy to nie z tego powodu rozbiliśmy nasze kolana i nosy do krwi, i wycierając się rękawem, wytrwale stawialiśmy czoła lodowatym wiatrom smutku? Tylko po to, by wiedzieć, że wszystko na tym świecie jest bzdurą i próżnością w porównaniu z Tobą, cudowny i miłosierny Boże.

Każda sekunda Wielkiego Tygodnia objawiła nam Twoją miłość i troskę, kiedy to niosłeś nas w Swych ramionach, a my myśleliśmy, że czołgamy się na czworakach, ale też nie mieliśmy siły się czołgać.

I oto ona, Pascha, a ja stoję, robaczek i ziarenko piasku, na Twojej dłoni i czuję Twą nieziemską miłość, w której mieszczę się nie tylko ja, ale i ten, i ta. I nawet tamci, nieprzyjemni dla nas, i oni, Panie, mieszczą się w Twoim sercu, i jeszcze nie wiadomo, który z nas jest bliżej Ciebie...

Ta nieziemska cisza, nieziemski spokój serca, nieziemska wolność od wszystkiego to Twój dar, który wcale nie jest darem, ale przebłyskiem Twojej chwały, która poprzedza Twoje przyjście, mój cudowny i miłosierny Boże.

Wielki Post nie poszedł na marne. Choć nie tak, jak u Ojców Kościoła ani nawet jak u ich uczniów. Ale „nie na marne i nie na próżno”. I jestem gotów powtórzyć to teraz, gdyby tylko ten pokój, cisza myśli i wolność pozostały w moim sercu jeszcze dłużej. Pragnę, aby moje serce nie było nadal zaciemniane przez napływające obce myśli, które usilnie starają się udowodnić mi, że są moje.

Być może takie jest też znaczenie Postu Piotrowego? Czy jest to tęsknota za Wielkim Postem? Przecież Wielki Post nie jest dla chrześcijanina karą. Pracą, owszem, ale nie karą ani więzieniem. Post to wznoszenie się do Boga. Jeśli życie poza postem jest wspinaczką po schodach, to post jest szybką windą. I tak bardzo chciałoby się znów poczuć jej potężny szum i unoszącą siłę. Bo nagroda jest wspaniała....

Istnieje główna lekcja Wielkiego Postu. Z jakiegoś powodu co roku jest ona nowa, najwyraźniej w zależności od aktualnego stanu naszej duszy. Tym razem lekcja jest następująca: nasze grzechy i namiętności nie mają absolutnej władzy i wiecznego znaczenia. Są tylko brudnym nalotem, przykrywającym złoto naszych dusz. I wystarczy, że Chrystus dmuchnie, aby ta skorupa odpadła od nas w kawałkach, a nasze złoto, „na obraz i podobieństwo”, zabłysło. A kiedy przychodzimy do Niego, w oceanie Jego miłości bezpowrotnie tonie cała nasza nikczemność.

Chrystus zmartwychwstał! A wszystkie nasze paschalne pieśni i modlitwy upiększają Jego trzydniowe łoże jak kwiaty Płaszczenicę. Ofiarujemy Mu nasze modlitwy i ofiarne czuwania, aby w jakiś sposób podziękować Mu za ten trud wyczerpania, który z modlitwą wspominamy w Wielkim Tygodniu, i za ten ocean miłości, którym okrywa każdego ze swoich uczniów.....

Chrystus zmartwychwstał! Te słowa nie są już dla nas nowiną. Są mottem naszego życia, nadzieją naszych starań i modlitw oraz ostatecznym wyrokiem dla śmierci.

Są ludzie, którzy nie słuchają zaleceń Reguły Cerkiewnej, która zabrania wszelkich modlitw z wyjątkiem hymnów paschalnych w dniach Światłego Tygodnia. Jak powiedział mi jeden z moich parafian, Godziny świętej Paschy, Paschalny Kanon i inne modlitwy nie są dla niego wystarczające, więc czyta także zwykłe modlitwy, a nawet Psałterz. Jest w tym jakaś zadziwiająca bezduszność.

Przecież w życiu duchowym jest jak z zakochanymi: młodzieniec pałający miłością układa wiersze dziewczynie, śpiewa jej serenady, ale zwykła proza tylko krępuje mu język niczym kajdany. I tak jest z chrześcijaninem: nie może znieść prozy modlitw w Paschalne Dni, ponieważ jego serce śpiewa Chrystusowi, śpiewa oblubieńcowi - Chrystusowi, zakochana dziewica i oblubienica - Cerkiew. Wszyscy jesteśmy tą oblubienicą.

Mąż i żona po wielu latach życia potrafią już rozumieć się bez słów, bo miłość daje zrozumienie duszy ukochanego. Tak samo w dniach Światłego Tygodnia nieziemska miłość wypełnia Cerkiew, znosząc konieczność długich modlitw liturgicznych, bo serce przez cały dzień skąpane jest w miłości Bożej i tylko jedno jest konieczne: nie rozlewać jej.

W moim dzieciństwie w szkole odbywały się biegi sztafetowe i często towarzyszyło im takie zadanie - przenieść wodę w łyżce od startu do mety, nie rozlewając jej. W rzeczywistości robimy to również w czasie Wielkiego Postu. Staramy się rozwijać pokajanne uczucie i nie tracić go w zgiełku. Ale podczas długiego postu zdarza się, że rozlewamy „wodę”, a następnie nabieramy ją ponownie i idziemy dalej.

Paschalna łaska jest niezwykła, ale można ją rozlać i utracić. O wiele trudniej jest jednak zdobyć ją ponownie.

Dlatego, bracia i siostry, postarajmy się utrzymać to cudowne światło i cudowną ciszę, niewysłowioną radość i nadprzyrodzoną wolność. Jak napisano w pouczeniach modlitewnika: po Eucharystii pozostańmy w czystości, „abyśmy godnie zachowali przyjętego w nas Chrystusa”. Tak i my: starajmy się jak najdłużej zachować w sobie cudownego i miłosiernego Chrystusa Zmartwychwstałego oraz pamięć o Jego paschalnym oceanie miłości.

Chrystus zmartwychwstał!

o. Sergij Biegijan (tłum. Justyna Pikutin)

za: pravoslavie.ru

fotografia: anamariaavram /orthphoto.net/