Zostań przyjacielem cerkiew.pl
Co opłakują potomkowie Abrahama?
о. Dymitr Wydumkin (tłum. Justyna Pikutin), 01 marca 2025
«Adam siadł naprzeciw raju
i łkając, opłakiwał swoją nagość...»
(Stichera, ton 6 Niedzieli Seropustnej)
W ostatnią niedzielę przed Wielkim Postem Cerkiew przypomina nam o wygnaniu naszych prarodziców Adama i Ewy z raju. Czyniąc to, nabożeństwo kładzie szczególny nacisk na refleksję Adama, tj. reakcję, która zrodziła się w jego duszy w konsekwencji utraty Ojca i Jego domu. Skrucha, nieutulony płacz i tęsknota za utraconą Ojczyzną to spadek, które Adam pozostawił wszystkim swoim potomkom. Spadek, nad którym powinniśmy się dobrze zastanowić, aby zrozumieć zupełnie niezrozumiałe procesy, które czasami zachodzą w nas samych...
Niedawno bliska mi osoba zadała mi pytanie, które poprzedziła krótka historia:
„Pewnego dnia podróżowałem samochodem, załatwiając swoje sprawy. Było jakoś ponuro zarówno na zewnątrz, jak i w mojej duszy, chociaż życie nie oferowało mi w tym czasie żadnych szczególnych zmartwień. Jechałem przez znane mi od dziecka miejsca i nagle postanowiłem wstąpić do przedszkola, w którym spędziłem 3 lata mojego życia 35 lat temu. Podjeżdżam. Podchodzę do drzwi przedszkola i wtedy, zupełnie niespodziewanie, dzieje się ze mną coś niewyobrażalnego. Moje serce poczuło się tak, jakby ogarnęła mnie jakaś ciepła fala czułości i gdybym był kobietą, z moich oczu popłynęłyby łzy. Nie byłem przyzwyczajony do płaczu, ale moje oczy też zrobiły się mokre, a w gardle pojawiła się gula.
Tak, wiem, że można to nazwać nostalgią. Ale wydaje mi się, że nostalgia zazwyczaj kojarzy się z mnóstwem ciepłych wrażeń i wspomnień z przeszłości. Nie mam specjalnych, szczególnie ciepłych wspomnień i wrażeń związanych z tamtym przedszkolem. I w ogóle moje dzieciństwo trudno nazwać szczęśliwym. Niemniej jednak czułem się wtedy jak Adam, który właśnie opuścił raj, płakał i był gotów oddać wszystko, byle tylko tam wrócić.
Od tamtej pory, gdy jest mi smutno, staram się pojechać do mojego przedszkola lub przynajmniej przywołać w myślach jego obraz i za każdym razem „chmury” we mnie się rozpraszają. Jednak nasuwa się pytanie: co to jest? Dlaczego coś, co w rzeczywistości jest dla mnie tylko odległą przeszłością, która nigdy do mnie nie wróci, ma taki wpływ na moją duszę?”.
Tęsknota Adama za rajem... Nic nie mogło jej stłumić i napełnić jego duszy radością: ani obietnica przyjścia Mesjasza, ani bezgraniczna, dziewicza natura, ani wiele wieków życia na ziemi, u boku ukochanej żony i dzieci. Tak więc ta tęsknota pozostała dla Adama i jego potomków, dopóki w końcu nie zabrzmiało: „Przybliżyło się Królestwo Niebios” (Mt 10, 7). Chrystus przyszedł i napełnił dusze stęsknionych spadkobierców Adama nadzieją: „Przybliżyło się Królestwo Niebios. Pracujcie, dzieci, a przywrócę wam to, za czym tęsknicie!”.
Ale sama tęsknota za niebiańską Ojczyzną, choć złagodzona nadzieją, wciąż pozostaje dla nas wewnętrzną siłą napędową, która popycha nas do jedynego właściwego celu - Królestwa. Jest ona pozostawiona jako dar, bez którego nasz skarb, a tym samym nasze serce, nigdy nie opuści granic ziemi.
Jak ta zbawcza tęsknota objawia się w naszym życiu? W swej istocie jest to nic innego jak silne pragnienie powrotu do naszej ojczyzny, do Ojca, któremu towarzyszy jasna świadomość, że ta ojczyzna jest poza ziemią. Jest to uczucie podobne do uczuć emigranta tęskniącego za swoją ziemską ojczyzną lub uczuć więźnia żyjącego tylko nadzieją na wolność, tylko jeszcze bardziej bolesne, gdyż towarzyszy mu poczucie, że tylko tam może znaleźć prawdziwe ukojenie strapiona dusza. To uczucie sprawia, że chrześcijanin „staje się oziębły” wobec wszystkiego, co ziemskie i nie zawaha się porzucić wszystkiego, byle tylko jak najszybciej powrócić do Domu. Ale w tym uczuciu jest również świadomość, że nie jest on jeszcze gotowy do powrotu. I z tej świadomości rodzi się modlitwa do Boga, aby dał nam więcej czasu na pokutę.
Ta tęsknota może być przyodziana i przedstawiona nam również w obrazach naszego przeszłego życia. Dla niektórych mogą to być wspomnienia z dzieciństwa, podobne w swym zabarwieniu emocjonalnym do tego, co poczuł mój znajomy. U niektórych tęsknota ta budzi się, gdy ponownie „przeżywają” trudne doświadczenie sprzed lat, gdyż wtedy szczególnie silnie odczuwają obecność Ojca. Niektórym jest ona również dana poprzez doświadczenie tęsknoty za ziemską ojczyzną, która dla nas jest małą ojczyzną, daną nam na czas przygotowań do powrotu.
Jednak w każdym ze swoich przejawów jest ona darem Boga dla człowieka, danym mu po to, by nie zapomniał, gdzie tak naprawdę znajduje się cel jego najgłębszych aspiracji i nie mylił tego celu z niczym innym. A można go pomylić. Nie rozumiejąc tej tęsknoty, którą człowiek, podobnie jak wiele innych rzeczy, odziedziczył po Adamie, i nie znając jej celu, można wykorzystać cały swój potencjał w pogoni za niezliczonymi „złudzeniami”, o czym mówi nam cała różnorodność doświadczeń w nas i wokół nas.
Król i psalmista Dawid obrazowo porównuje tęsknotę Adama za rajem do lamentu narodu żydowskiego nad rzekami Babilonu w czasie niewoli babilońskiej. W Psalmie 136, śpiewanym podczas nabożeństw poprzedzających Wielki Post, Dawid mówi o tęsknocie za Ojczyzną, której naród wybrany przez Boga doświadczał, będąc w niewoli. Ale w tajemniczy sposób przedstawia również tęsknotę potomków Adama za niebiańską Ojczyzną. „Nad rzekami Babilonu”, czyli w miejscu wygnania, które wydaje się być wypełnione jakąś »wodą«, bez której nie możemy żyć, mimo wszystko »siedzimy i płaczemy«. Płaczemy. Ale kiedy? „Kiedy wspominamy, że nasza ojczyzna jest daleko”. W chwilach tego lamentu „ci, którzy nas zniewolili”, tj. wszystkie nasze myśli i intencje, które są skierowane na ziemski dobrobyt, poproszą nas: „Śpiewajcie nam którąś z pieśni Syjonu” (Ps. 136,3)!
Radujcie się! Przecież macie już wszystko, by osiągnąć bezchmurne szczęście, a wiele jeszcze przed wami! Przed wami woda, która obfituje we wszystko, co niezbędne do tego szczęścia!
Ale my im odpowiadamy: „Jakże możemy śpiewać pieśń Pana na obcej ziemi?” (Ps. 136,4). Jak możemy znaleźć nasze prawdziwe szczęście, gdy jesteśmy w odległej krainie? „Pieśń Pana” - pełnia szczęścia duszy, która powróciła do domu Ojca - nie jest przeznaczona dla obcej ziemi, a zatem jest w niej nieodpowiednia. Niewłaściwe i niegodne jest dążenie do bezchmurnego szczęścia na obczyźnie, gdy jest ono przygotowane dla nas w naszej Ojczyźnie. Do tych, którzy nie zdają sobie z tego sprawy, skierowane jest ostrzeżenie:
„Jeśli zapomnę o tobie, Jeruzalem, niech sama o sobie zapomni moja prawica. Niech mi język przylgnie do podniebienia, jeśli nie będę pamiętał o tobie, jeśli nie postawię Jeruzalem ponad największą moją radość” (Ps. 136,5-6).
Jeśli zapomnę o mojej ojczyźnie, jeśli nie uczynię powrotu do niej fundamentem wszystkich moich aspiracji i wysiłków, to wszystkie moje czyny i słowa będą bezwartościowe. Wszystko jest próżne, jeśli nie przybliża mnie do powrotu! Wszystkie myśli i intencje, które odciągają nas od tego głównego celu, są tylko „dziecinnym gaworzeniem” i dlatego psalmista zachęca nas do „rozbicia” ich o kamień wiary.
Płaczemy nad „rzekami Babilonu”. Ten płacz jest nieuniknioną manifestacją tęsknoty, o której dziś mówimy. Zanim Adam zapłakał nad zamordowanym Ablem, płakał nad utraconym rajem i ten drugi lament jest w pewnym sensie źródłem wszystkich innych lamentów potomków Adama. Dlaczego? Jest to początek płaczu w ogóle, mający w sobie wskazanie przyczyny wszelkiego płaczu - grzesznej ciemności, a w konsekwencji utraty Ojczyzny. Dlatego płacz jest naszym naturalnym i nieuniknionym stanem, gdy jesteśmy z dala od naszej Ojczyzny.
Dlaczego święty nazywa płacz najbardziej potrzebnym? Czy płacz nie jest tylko gorzkim świadectwem żalu lub cierpienia? Wcale nie! Tak, płacząc przeżywamy stratę, ale płacząc, dzięki łasce Bożej, strata jest nam również przywracana, gdy chodzi o dar Boży – powrót do Ojczyzny! Rozpraszając nasz płacz za rajem radością, Chrystus głosił: „Błogosławieni płaczący, albowiem oni będą pocieszeni” (Mt 5, 4). „We łzach - naucza św. Ignacy (Branchaninov) - w tajemniczy sposób mieszka pocieszenie, a w płaczu - radość”. Tylko o jakim płaczu i o jakich łzach mowa? Nie o wszystkich, albowiem „niektórzy z natury są szczególnie skłonni do płaczu i ronią łzy przy każdej okazji: takie łzy nazywane są łzami naturalnymi. Są też łzy grzeszne. Grzeszne łzy to łzy wylewane z grzesznych pobudek" [św. Ignacy Branchaninov, O łzach].
Naturalne łzy obejmują wszystkie te, które są spowodowane cierpieniem i bólem, jakie napotykamy na tym świecie.
Ale to nie są łzy, o których mówimy, gdy mamy przed sobą cel, który ma być osiągnięty poprzez łzy. Podczas gdy naturalne i grzeszne łzy są jedynie dowodem naturalnej słabości i bezsilności, istnieją łzy innego rodzaju, które świadczą o sile duszy i przyciągają do niej pocieszenie i przebaczenie. Łzy, przez które przejawia się „serdeczne poczucie skruchy, zbawienny żal za grzeszność i różnorodne, liczne słabości człowieka” [św. Ignacy Branchaninov, O łzach]. Niemniej jednak, według św. Ignacego, pożyteczny i wszelki płacz „rozcieńczony ufnością w Bogu: pociesza duszę, zmiękcza serce, otwiera je na wszelkie święte, duchowe wrażenia" ...
Szukając odpowiedzi na pytanie zadane mi przez bliskiego, który opowiedział mi swoją historię, doszedłem do wniosku, że ta historia jest żywym przejawem w jego duszy tęsknoty za utraconą Ojczyzną, którą wciąż dziedziczymy po naszym praojcu Adamie. Być może zaczął o tym zapominać i stał się zbyt przywiązany do ziemskiego dobrobytu, być może z innych powodów Bóg oczyścił ten dar w jego duszy, aby mógł o tym pomyśleć i skorygować swój życiowy cel. Dlaczego w jego przypadku odbyło się to za pomocą dziecięcych wrażeń? Myślę, że dlatego, że chociaż nie uważa swojego dzieciństwa za szczęśliwe, dzieciństwo jest takim czasem, kiedy człowiek jest pod wieloma względami podobny do praojca Adama z uwagi na swą czystość. A jego życie jest zasadniczo beztroskie dzięki „skrzydłom” ojca i matki.
Jednak Adam nie tylko płakał z powodu utraconego raju. W hymnie Niedzieli Seropustnej czytamy, że opłakiwał swą nagość, ponieważ raj odziewał go na zewnątrz i wypełniał od wewnątrz. I ten jego płacz, wraz z jego tęsknotą za utraconym rajem, jest nieśmiertelnym dziedzictwem, które nasz praojciec pozostawił nam jako przewodnik, abyśmy dotarli do naszej Niebiańskiej Ojczyzny.
о. Dymitr Wydumkin (tłum. Justyna Pikutin)
za: pravoslavie.ru
fotografia: jarek /orthphoto.net/
i łkając, opłakiwał swoją nagość...»
(Stichera, ton 6 Niedzieli Seropustnej)
W ostatnią niedzielę przed Wielkim Postem Cerkiew przypomina nam o wygnaniu naszych prarodziców Adama i Ewy z raju. Czyniąc to, nabożeństwo kładzie szczególny nacisk na refleksję Adama, tj. reakcję, która zrodziła się w jego duszy w konsekwencji utraty Ojca i Jego domu. Skrucha, nieutulony płacz i tęsknota za utraconą Ojczyzną to spadek, które Adam pozostawił wszystkim swoim potomkom. Spadek, nad którym powinniśmy się dobrze zastanowić, aby zrozumieć zupełnie niezrozumiałe procesy, które czasami zachodzą w nas samych...
Niedawno bliska mi osoba zadała mi pytanie, które poprzedziła krótka historia:
„Pewnego dnia podróżowałem samochodem, załatwiając swoje sprawy. Było jakoś ponuro zarówno na zewnątrz, jak i w mojej duszy, chociaż życie nie oferowało mi w tym czasie żadnych szczególnych zmartwień. Jechałem przez znane mi od dziecka miejsca i nagle postanowiłem wstąpić do przedszkola, w którym spędziłem 3 lata mojego życia 35 lat temu. Podjeżdżam. Podchodzę do drzwi przedszkola i wtedy, zupełnie niespodziewanie, dzieje się ze mną coś niewyobrażalnego. Moje serce poczuło się tak, jakby ogarnęła mnie jakaś ciepła fala czułości i gdybym był kobietą, z moich oczu popłynęłyby łzy. Nie byłem przyzwyczajony do płaczu, ale moje oczy też zrobiły się mokre, a w gardle pojawiła się gula.
Tak, wiem, że można to nazwać nostalgią. Ale wydaje mi się, że nostalgia zazwyczaj kojarzy się z mnóstwem ciepłych wrażeń i wspomnień z przeszłości. Nie mam specjalnych, szczególnie ciepłych wspomnień i wrażeń związanych z tamtym przedszkolem. I w ogóle moje dzieciństwo trudno nazwać szczęśliwym. Niemniej jednak czułem się wtedy jak Adam, który właśnie opuścił raj, płakał i był gotów oddać wszystko, byle tylko tam wrócić.
Od tamtej pory, gdy jest mi smutno, staram się pojechać do mojego przedszkola lub przynajmniej przywołać w myślach jego obraz i za każdym razem „chmury” we mnie się rozpraszają. Jednak nasuwa się pytanie: co to jest? Dlaczego coś, co w rzeczywistości jest dla mnie tylko odległą przeszłością, która nigdy do mnie nie wróci, ma taki wpływ na moją duszę?”.
Tęsknota Adama za rajem... Nic nie mogło jej stłumić i napełnić jego duszy radością: ani obietnica przyjścia Mesjasza, ani bezgraniczna, dziewicza natura, ani wiele wieków życia na ziemi, u boku ukochanej żony i dzieci. Tak więc ta tęsknota pozostała dla Adama i jego potomków, dopóki w końcu nie zabrzmiało: „Przybliżyło się Królestwo Niebios” (Mt 10, 7). Chrystus przyszedł i napełnił dusze stęsknionych spadkobierców Adama nadzieją: „Przybliżyło się Królestwo Niebios. Pracujcie, dzieci, a przywrócę wam to, za czym tęsknicie!”.
Ale sama tęsknota za niebiańską Ojczyzną, choć złagodzona nadzieją, wciąż pozostaje dla nas wewnętrzną siłą napędową, która popycha nas do jedynego właściwego celu - Królestwa. Jest ona pozostawiona jako dar, bez którego nasz skarb, a tym samym nasze serce, nigdy nie opuści granic ziemi.
Jak ta zbawcza tęsknota objawia się w naszym życiu? W swej istocie jest to nic innego jak silne pragnienie powrotu do naszej ojczyzny, do Ojca, któremu towarzyszy jasna świadomość, że ta ojczyzna jest poza ziemią. Jest to uczucie podobne do uczuć emigranta tęskniącego za swoją ziemską ojczyzną lub uczuć więźnia żyjącego tylko nadzieją na wolność, tylko jeszcze bardziej bolesne, gdyż towarzyszy mu poczucie, że tylko tam może znaleźć prawdziwe ukojenie strapiona dusza. To uczucie sprawia, że chrześcijanin „staje się oziębły” wobec wszystkiego, co ziemskie i nie zawaha się porzucić wszystkiego, byle tylko jak najszybciej powrócić do Domu. Ale w tym uczuciu jest również świadomość, że nie jest on jeszcze gotowy do powrotu. I z tej świadomości rodzi się modlitwa do Boga, aby dał nam więcej czasu na pokutę.
Ta tęsknota może być przyodziana i przedstawiona nam również w obrazach naszego przeszłego życia. Dla niektórych mogą to być wspomnienia z dzieciństwa, podobne w swym zabarwieniu emocjonalnym do tego, co poczuł mój znajomy. U niektórych tęsknota ta budzi się, gdy ponownie „przeżywają” trudne doświadczenie sprzed lat, gdyż wtedy szczególnie silnie odczuwają obecność Ojca. Niektórym jest ona również dana poprzez doświadczenie tęsknoty za ziemską ojczyzną, która dla nas jest małą ojczyzną, daną nam na czas przygotowań do powrotu.
Jednak w każdym ze swoich przejawów jest ona darem Boga dla człowieka, danym mu po to, by nie zapomniał, gdzie tak naprawdę znajduje się cel jego najgłębszych aspiracji i nie mylił tego celu z niczym innym. A można go pomylić. Nie rozumiejąc tej tęsknoty, którą człowiek, podobnie jak wiele innych rzeczy, odziedziczył po Adamie, i nie znając jej celu, można wykorzystać cały swój potencjał w pogoni za niezliczonymi „złudzeniami”, o czym mówi nam cała różnorodność doświadczeń w nas i wokół nas.
Król i psalmista Dawid obrazowo porównuje tęsknotę Adama za rajem do lamentu narodu żydowskiego nad rzekami Babilonu w czasie niewoli babilońskiej. W Psalmie 136, śpiewanym podczas nabożeństw poprzedzających Wielki Post, Dawid mówi o tęsknocie za Ojczyzną, której naród wybrany przez Boga doświadczał, będąc w niewoli. Ale w tajemniczy sposób przedstawia również tęsknotę potomków Adama za niebiańską Ojczyzną. „Nad rzekami Babilonu”, czyli w miejscu wygnania, które wydaje się być wypełnione jakąś »wodą«, bez której nie możemy żyć, mimo wszystko »siedzimy i płaczemy«. Płaczemy. Ale kiedy? „Kiedy wspominamy, że nasza ojczyzna jest daleko”. W chwilach tego lamentu „ci, którzy nas zniewolili”, tj. wszystkie nasze myśli i intencje, które są skierowane na ziemski dobrobyt, poproszą nas: „Śpiewajcie nam którąś z pieśni Syjonu” (Ps. 136,3)!
Radujcie się! Przecież macie już wszystko, by osiągnąć bezchmurne szczęście, a wiele jeszcze przed wami! Przed wami woda, która obfituje we wszystko, co niezbędne do tego szczęścia!
Ale my im odpowiadamy: „Jakże możemy śpiewać pieśń Pana na obcej ziemi?” (Ps. 136,4). Jak możemy znaleźć nasze prawdziwe szczęście, gdy jesteśmy w odległej krainie? „Pieśń Pana” - pełnia szczęścia duszy, która powróciła do domu Ojca - nie jest przeznaczona dla obcej ziemi, a zatem jest w niej nieodpowiednia. Niewłaściwe i niegodne jest dążenie do bezchmurnego szczęścia na obczyźnie, gdy jest ono przygotowane dla nas w naszej Ojczyźnie. Do tych, którzy nie zdają sobie z tego sprawy, skierowane jest ostrzeżenie:
„Jeśli zapomnę o tobie, Jeruzalem, niech sama o sobie zapomni moja prawica. Niech mi język przylgnie do podniebienia, jeśli nie będę pamiętał o tobie, jeśli nie postawię Jeruzalem ponad największą moją radość” (Ps. 136,5-6).
Jeśli zapomnę o mojej ojczyźnie, jeśli nie uczynię powrotu do niej fundamentem wszystkich moich aspiracji i wysiłków, to wszystkie moje czyny i słowa będą bezwartościowe. Wszystko jest próżne, jeśli nie przybliża mnie do powrotu! Wszystkie myśli i intencje, które odciągają nas od tego głównego celu, są tylko „dziecinnym gaworzeniem” i dlatego psalmista zachęca nas do „rozbicia” ich o kamień wiary.
Płaczemy nad „rzekami Babilonu”. Ten płacz jest nieuniknioną manifestacją tęsknoty, o której dziś mówimy. Zanim Adam zapłakał nad zamordowanym Ablem, płakał nad utraconym rajem i ten drugi lament jest w pewnym sensie źródłem wszystkich innych lamentów potomków Adama. Dlaczego? Jest to początek płaczu w ogóle, mający w sobie wskazanie przyczyny wszelkiego płaczu - grzesznej ciemności, a w konsekwencji utraty Ojczyzny. Dlatego płacz jest naszym naturalnym i nieuniknionym stanem, gdy jesteśmy z dala od naszej Ojczyzny.
Dlaczego święty nazywa płacz najbardziej potrzebnym? Czy płacz nie jest tylko gorzkim świadectwem żalu lub cierpienia? Wcale nie! Tak, płacząc przeżywamy stratę, ale płacząc, dzięki łasce Bożej, strata jest nam również przywracana, gdy chodzi o dar Boży – powrót do Ojczyzny! Rozpraszając nasz płacz za rajem radością, Chrystus głosił: „Błogosławieni płaczący, albowiem oni będą pocieszeni” (Mt 5, 4). „We łzach - naucza św. Ignacy (Branchaninov) - w tajemniczy sposób mieszka pocieszenie, a w płaczu - radość”. Tylko o jakim płaczu i o jakich łzach mowa? Nie o wszystkich, albowiem „niektórzy z natury są szczególnie skłonni do płaczu i ronią łzy przy każdej okazji: takie łzy nazywane są łzami naturalnymi. Są też łzy grzeszne. Grzeszne łzy to łzy wylewane z grzesznych pobudek" [św. Ignacy Branchaninov, O łzach].
Naturalne łzy obejmują wszystkie te, które są spowodowane cierpieniem i bólem, jakie napotykamy na tym świecie.
Ale to nie są łzy, o których mówimy, gdy mamy przed sobą cel, który ma być osiągnięty poprzez łzy. Podczas gdy naturalne i grzeszne łzy są jedynie dowodem naturalnej słabości i bezsilności, istnieją łzy innego rodzaju, które świadczą o sile duszy i przyciągają do niej pocieszenie i przebaczenie. Łzy, przez które przejawia się „serdeczne poczucie skruchy, zbawienny żal za grzeszność i różnorodne, liczne słabości człowieka” [św. Ignacy Branchaninov, O łzach]. Niemniej jednak, według św. Ignacego, pożyteczny i wszelki płacz „rozcieńczony ufnością w Bogu: pociesza duszę, zmiękcza serce, otwiera je na wszelkie święte, duchowe wrażenia" ...
Szukając odpowiedzi na pytanie zadane mi przez bliskiego, który opowiedział mi swoją historię, doszedłem do wniosku, że ta historia jest żywym przejawem w jego duszy tęsknoty za utraconą Ojczyzną, którą wciąż dziedziczymy po naszym praojcu Adamie. Być może zaczął o tym zapominać i stał się zbyt przywiązany do ziemskiego dobrobytu, być może z innych powodów Bóg oczyścił ten dar w jego duszy, aby mógł o tym pomyśleć i skorygować swój życiowy cel. Dlaczego w jego przypadku odbyło się to za pomocą dziecięcych wrażeń? Myślę, że dlatego, że chociaż nie uważa swojego dzieciństwa za szczęśliwe, dzieciństwo jest takim czasem, kiedy człowiek jest pod wieloma względami podobny do praojca Adama z uwagi na swą czystość. A jego życie jest zasadniczo beztroskie dzięki „skrzydłom” ojca i matki.
Jednak Adam nie tylko płakał z powodu utraconego raju. W hymnie Niedzieli Seropustnej czytamy, że opłakiwał swą nagość, ponieważ raj odziewał go na zewnątrz i wypełniał od wewnątrz. I ten jego płacz, wraz z jego tęsknotą za utraconym rajem, jest nieśmiertelnym dziedzictwem, które nasz praojciec pozostawił nam jako przewodnik, abyśmy dotarli do naszej Niebiańskiej Ojczyzny.
о. Dymitr Wydumkin (tłum. Justyna Pikutin)
za: pravoslavie.ru
fotografia: jarek /orthphoto.net/