Zostań przyjacielem cerkiew.pl
Kiedy przychodzi do nas Bóg
o. Tarasij Borozieniec (tłum. Justyna Pikutin), 01 lutego 2025
Bóg jest wszechobecny (Ps 138). Bóg jest miłością (1 J 4, 16).
Oznacza to, że jest On zawsze i wszędzie obecny przez Swą miłość lub - jak mówią teologowie - przez Swą łaskawą energię.
W konsekwencji jesteśmy zawsze i wszędzie w Jego bezpośredniej obecności. On jest zawsze i wszędzie, jest nie tylko blisko nas, nie tylko wokół nas, ale przede wszystkim jest w nas. Nie ma takiego zakątka czy miejsca na świecie i w nas, gdzie by Go nie było. „Czy może się kto schować w ukryciu, abym go nie widział? - mówi Pan. Czy nie wypełniam nieba i ziemi? - mówi Pan” (Jer 23, 24).
Problem polega na tym, że bardzo rzadko odczuwamy i uświadamiamy sobie tę stałą obecność Boga w naszym życiu. Zapominamy o Bogu, ponieważ rozpraszają nas ziemskie sprawy. Tylko ludzie o sercach nieskażonych grzechami i niezamglonych próżnością mogą odczuwać obecność Boga. Tylko ludzie czystego serca mogą zobaczyć i usłyszeć Boga. „Błogosławieni czyści sercem, albowiem oni Boga widzieć będą” (Mt 5, 8).
Jednakże Bóg nie zapomina o nas i od czasu do czasu przypomina nam o Sobie. Odbieramy te przypomnienia jako odwiedziny Boga, choć w rzeczywistości, z Bożego punktu widzenia, On nigdy nie odszedł, zawsze pozostając z nami. To my odchodziliśmy. A raczej próbowaliśmy odejść, jak ów syn marnotrawny, do dalekiego kraju (Łk 15, 11-32).
Kiedy Bóg nas odwiedza?
Z punktu widzenia człowieka pierwsze odwiedziny mają miejsce, gdy Zbawiciel, dotykając łaską jego serca, nawraca człowieka z niewiary do wiary. Owocem tych pierwszych odwiedzin Chrystusa w życiu człowieka jest jego nawrócenie ku Niemu i wejście do wspólnoty Cerkwi poprzez chrzest. Jest to nawiedzenie człowieka przez Boga podczas chrztu.
Po duchowych narodzinach w sakramencie chrztu i łaskawym zjednoczeniu z Chrystusem, wierzący odczuwa Jego oczywistą obecność w swoim życiu i utwierdza się w przekonaniu, że On zawsze tam był, choć pozostawał niezauważony.
Stopniowo świeżość, nowość i siła duchowych uczuć nowego wierzącego słabną i bledną, a jego grzeszne namiętności ponownie nasilają się i przejmują nad nim władzę. Człowiek grzeszy, będąc pozbawionym błogiego, pełnego łaski stanu ochrzczenia.
Wspominając to, co utracił, gorzko żałuje i okazuje szczerą skruchę, prosząc Boga o przebaczenie, wołając o Jego miłosierdzie, błagając Go, by ponownie wszedł do jego serca. A Chrystus powraca i ponownie odwiedza wierzącego, udzielając mu przebaczenia i uzdrowienia z jego grzesznych ran. Jest to Boże nawiedzenie człowieka w pokucie. W tradycji Kościoła nazywa się to również drugim chrztem lub zjednoczeniem człowieka z Cerkwią.
Bóg odwiedza nas również w postaci każdego cierpiącego i potrzebującego człowieka. Zgodnie z Jego słowem, to, co czynimy lub czego nie czynimy innym, czynimy lub nie czynimy Jemu samemu (Mt 25, 34-46). W rzeczywistości Bóg jest niewidzialnie obecny w każdym bliźnim, zwłaszcza w tych, którzy są chorzy, głodni, biedni, przebywają w więzieniu i cierpią. Jest to Boże nawiedzenie człowieka w każdym cierpiącym bliźnim.
Samych cierpiących Chrystus nawiedza poprzez ich cierpienia. Cierpiący, męczennicy i wyznawcy widzieli Jego miłość w swoich cierpieniach i mękach, znajdowali w nich przeogromną łaskę Bożą, za którą dziękowali i wychwalali Boga. „Radujcie się i weselcie!” - woła Chrystus do tych, którzy są prześladowani, cierpią i płaczą, obiecując im wielką nagrodę w Niebie (Mt 5,12).
W rzeczywistości Bóg jest tak samo obecny w smutkach i radościach ludzi. Jednak doświadczenie i historia pokazują, że człowiekowi trudno jest dostrzec Chrystusa w swoich radościach; o wiele łatwiej jest mu doświadczyć Go w swoich smutkach i trudnościach. Ponieważ ziemska radość i doczesne dobra czynią człowieka dumnym i próżnym, a tym samym sprawiają, że jego serce zamyka się na Boga. Z powodu złych skłonności ludzkiej woli, niezwykle trudno jest bogatemu, odnoszącemu sukcesy i zdrowemu człowiekowi nie być zarozumiałym, nie przypisywać sobie wszystkich osiągnięć, własnych zdolności, wysiłków i działań. Dlatego „bogaty z trudem wejdzie do Królestwa Niebios” (Mt 19,23).
Niedostatek i smutki, wręcz przeciwnie, łamią naszą próżność i pychę, uniżają ludzkie serce, otwierając je w ten sposób na Bożą łaskę. „Bóg sprzeciwia się pysznym, a pokornym daje łaskę” (Jk 4, 6). W ten sposób Bóg nawiedza człowieka w jego cierpieniu.
Ostatnie odwiedziny Boga w naszym ziemskim życiu będą miały miejsce w godzinie naszej śmierci, kiedy dusza oddzielona od ciała pojawi się przed Nim, by rozliczyć się ze swego życia. Przez swoje ukrzyżowanie i zmartwychwstanie Zbawiciel dla wierzących uczynił śmierć środkiem zbawienia i wyzwolenia od grzechu, zepsucia i samych siebie. On „śmiercią podeptał śmierć”, jak śpiewa się w paschalnym troparionie, to znaczy pokonał ją, podporządkowując ją budowaniu zbawienia. Dlatego dla sprawiedliwych dusz śmierć nie jest stratą, ale zyskiem, nie jest smutkiem, ale radością, nie jest zniszczeniem, ale zbawieniem (Flp 1,21). Jest to osobiste nawiedzenie człowieka przez Boga w śmierci.
Ostatnim odwiedzeniem przez Boga w ziemskiej historii dla całej ludzkości będzie nawiedzenie Chrystusa podczas Jego Powtórnego Przyjścia i ostatecznego sprawiedliwego sądu; dla grzeszników - strasznego i okropnego, dla sprawiedliwych - chwalebnego i radosnego. Czas tego przyjścia nie jest nam objawiony. Jest on znany tylko Ojcu w niebie (Mt 24,36, Mk 13,32).
Jesteśmy jednak świadomi znaków, które wskazują, że ten dzień się zbliża. Każdego dnia jesteśmy coraz bliżej Dnia Gniewu i Chwały Boga, Dnia Jego ostatecznego zwycięstwa nad złem i jego niszczycielskimi konsekwencjami, Dnia Jego ostatecznego nawiedzenia, które zaowocuje „nowym niebem i nową ziemią” (Obj 21,1), a „Bóg będzie wszystkim we wszystkich” (1 Kor 15, 28).
W rezultacie wierne stworzenie osiągnie całkowite, nierozerwalne i błogie zjednoczenie z Bogiem, zwane przez teologów „przebóstwieniem”; niewierne stworzenie zaś zostanie skazane na wieczne męki piekielne.
Tak więc Bóg odwiedza każdego człowieka przez całe jego ziemskie życie; Bóg odwiedza ludzkość przez całą jej ziemską historię. Odwiedza, ponieważ kocha wszystkich i chce wszystkich zbawić, aby ich przebóstwić. Kto przyjmuje te odwiedziny „z całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją myślą i ze wszystkich sił” (Mk 12, 30), kto odpowiada na Bożą miłość swoją miłością, kto czyni z siebie żywą świątynię Boga, zostanie ostatecznie zbawiony i uwielbiony. Kto nie przyjmuje i odrzuca, kto zamyka swój umysł, serce i duszę na spotkanie z Panem, skazuje się na wieczne męki. Wybór należy do nas.
o. Tarasij Borozieniec (tłum. Justyna Pikutin)
za: pravoslavie.ru
fotografia: levangabechava /orthphoto.net/
Oznacza to, że jest On zawsze i wszędzie obecny przez Swą miłość lub - jak mówią teologowie - przez Swą łaskawą energię.
W konsekwencji jesteśmy zawsze i wszędzie w Jego bezpośredniej obecności. On jest zawsze i wszędzie, jest nie tylko blisko nas, nie tylko wokół nas, ale przede wszystkim jest w nas. Nie ma takiego zakątka czy miejsca na świecie i w nas, gdzie by Go nie było. „Czy może się kto schować w ukryciu, abym go nie widział? - mówi Pan. Czy nie wypełniam nieba i ziemi? - mówi Pan” (Jer 23, 24).
Problem polega na tym, że bardzo rzadko odczuwamy i uświadamiamy sobie tę stałą obecność Boga w naszym życiu. Zapominamy o Bogu, ponieważ rozpraszają nas ziemskie sprawy. Tylko ludzie o sercach nieskażonych grzechami i niezamglonych próżnością mogą odczuwać obecność Boga. Tylko ludzie czystego serca mogą zobaczyć i usłyszeć Boga. „Błogosławieni czyści sercem, albowiem oni Boga widzieć będą” (Mt 5, 8).
Jednakże Bóg nie zapomina o nas i od czasu do czasu przypomina nam o Sobie. Odbieramy te przypomnienia jako odwiedziny Boga, choć w rzeczywistości, z Bożego punktu widzenia, On nigdy nie odszedł, zawsze pozostając z nami. To my odchodziliśmy. A raczej próbowaliśmy odejść, jak ów syn marnotrawny, do dalekiego kraju (Łk 15, 11-32).
Kiedy Bóg nas odwiedza?
Z punktu widzenia człowieka pierwsze odwiedziny mają miejsce, gdy Zbawiciel, dotykając łaską jego serca, nawraca człowieka z niewiary do wiary. Owocem tych pierwszych odwiedzin Chrystusa w życiu człowieka jest jego nawrócenie ku Niemu i wejście do wspólnoty Cerkwi poprzez chrzest. Jest to nawiedzenie człowieka przez Boga podczas chrztu.
Po duchowych narodzinach w sakramencie chrztu i łaskawym zjednoczeniu z Chrystusem, wierzący odczuwa Jego oczywistą obecność w swoim życiu i utwierdza się w przekonaniu, że On zawsze tam był, choć pozostawał niezauważony.
Stopniowo świeżość, nowość i siła duchowych uczuć nowego wierzącego słabną i bledną, a jego grzeszne namiętności ponownie nasilają się i przejmują nad nim władzę. Człowiek grzeszy, będąc pozbawionym błogiego, pełnego łaski stanu ochrzczenia.
Wspominając to, co utracił, gorzko żałuje i okazuje szczerą skruchę, prosząc Boga o przebaczenie, wołając o Jego miłosierdzie, błagając Go, by ponownie wszedł do jego serca. A Chrystus powraca i ponownie odwiedza wierzącego, udzielając mu przebaczenia i uzdrowienia z jego grzesznych ran. Jest to Boże nawiedzenie człowieka w pokucie. W tradycji Kościoła nazywa się to również drugim chrztem lub zjednoczeniem człowieka z Cerkwią.
Bóg odwiedza nas również w postaci każdego cierpiącego i potrzebującego człowieka. Zgodnie z Jego słowem, to, co czynimy lub czego nie czynimy innym, czynimy lub nie czynimy Jemu samemu (Mt 25, 34-46). W rzeczywistości Bóg jest niewidzialnie obecny w każdym bliźnim, zwłaszcza w tych, którzy są chorzy, głodni, biedni, przebywają w więzieniu i cierpią. Jest to Boże nawiedzenie człowieka w każdym cierpiącym bliźnim.
Samych cierpiących Chrystus nawiedza poprzez ich cierpienia. Cierpiący, męczennicy i wyznawcy widzieli Jego miłość w swoich cierpieniach i mękach, znajdowali w nich przeogromną łaskę Bożą, za którą dziękowali i wychwalali Boga. „Radujcie się i weselcie!” - woła Chrystus do tych, którzy są prześladowani, cierpią i płaczą, obiecując im wielką nagrodę w Niebie (Mt 5,12).
W rzeczywistości Bóg jest tak samo obecny w smutkach i radościach ludzi. Jednak doświadczenie i historia pokazują, że człowiekowi trudno jest dostrzec Chrystusa w swoich radościach; o wiele łatwiej jest mu doświadczyć Go w swoich smutkach i trudnościach. Ponieważ ziemska radość i doczesne dobra czynią człowieka dumnym i próżnym, a tym samym sprawiają, że jego serce zamyka się na Boga. Z powodu złych skłonności ludzkiej woli, niezwykle trudno jest bogatemu, odnoszącemu sukcesy i zdrowemu człowiekowi nie być zarozumiałym, nie przypisywać sobie wszystkich osiągnięć, własnych zdolności, wysiłków i działań. Dlatego „bogaty z trudem wejdzie do Królestwa Niebios” (Mt 19,23).
Niedostatek i smutki, wręcz przeciwnie, łamią naszą próżność i pychę, uniżają ludzkie serce, otwierając je w ten sposób na Bożą łaskę. „Bóg sprzeciwia się pysznym, a pokornym daje łaskę” (Jk 4, 6). W ten sposób Bóg nawiedza człowieka w jego cierpieniu.
Ostatnie odwiedziny Boga w naszym ziemskim życiu będą miały miejsce w godzinie naszej śmierci, kiedy dusza oddzielona od ciała pojawi się przed Nim, by rozliczyć się ze swego życia. Przez swoje ukrzyżowanie i zmartwychwstanie Zbawiciel dla wierzących uczynił śmierć środkiem zbawienia i wyzwolenia od grzechu, zepsucia i samych siebie. On „śmiercią podeptał śmierć”, jak śpiewa się w paschalnym troparionie, to znaczy pokonał ją, podporządkowując ją budowaniu zbawienia. Dlatego dla sprawiedliwych dusz śmierć nie jest stratą, ale zyskiem, nie jest smutkiem, ale radością, nie jest zniszczeniem, ale zbawieniem (Flp 1,21). Jest to osobiste nawiedzenie człowieka przez Boga w śmierci.
Ostatnim odwiedzeniem przez Boga w ziemskiej historii dla całej ludzkości będzie nawiedzenie Chrystusa podczas Jego Powtórnego Przyjścia i ostatecznego sprawiedliwego sądu; dla grzeszników - strasznego i okropnego, dla sprawiedliwych - chwalebnego i radosnego. Czas tego przyjścia nie jest nam objawiony. Jest on znany tylko Ojcu w niebie (Mt 24,36, Mk 13,32).
Jesteśmy jednak świadomi znaków, które wskazują, że ten dzień się zbliża. Każdego dnia jesteśmy coraz bliżej Dnia Gniewu i Chwały Boga, Dnia Jego ostatecznego zwycięstwa nad złem i jego niszczycielskimi konsekwencjami, Dnia Jego ostatecznego nawiedzenia, które zaowocuje „nowym niebem i nową ziemią” (Obj 21,1), a „Bóg będzie wszystkim we wszystkich” (1 Kor 15, 28).
W rezultacie wierne stworzenie osiągnie całkowite, nierozerwalne i błogie zjednoczenie z Bogiem, zwane przez teologów „przebóstwieniem”; niewierne stworzenie zaś zostanie skazane na wieczne męki piekielne.
Tak więc Bóg odwiedza każdego człowieka przez całe jego ziemskie życie; Bóg odwiedza ludzkość przez całą jej ziemską historię. Odwiedza, ponieważ kocha wszystkich i chce wszystkich zbawić, aby ich przebóstwić. Kto przyjmuje te odwiedziny „z całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją myślą i ze wszystkich sił” (Mk 12, 30), kto odpowiada na Bożą miłość swoją miłością, kto czyni z siebie żywą świątynię Boga, zostanie ostatecznie zbawiony i uwielbiony. Kto nie przyjmuje i odrzuca, kto zamyka swój umysł, serce i duszę na spotkanie z Panem, skazuje się na wieczne męki. Wybór należy do nas.
o. Tarasij Borozieniec (tłum. Justyna Pikutin)
za: pravoslavie.ru
fotografia: levangabechava /orthphoto.net/