publicystyka: To, co otrzymujemy, nie jest naszą własnością: świadectwo Makarego Wielkiego
kuchnia muzyka sklep ogłoszenia wydarzenia fotogalerie

To, co otrzymujemy, nie jest naszą własnością: świadectwo Makarego Wielkiego

20 stycznia 2025

Dzisiaj chciałbym, abyśmy przeanalizowali tekst naszego świętego ojca Makarego Wielkiego. Makary mówi:

Jeśli widzisz kogoś wywyższającego się i aroganckiego ze względu na swoje zdolności, wiedz, że nawet jeśli uczynił wielkie znaki, nawet jeśli wskrzesił umarłych, jest on okradany przez złego ducha, nie zdając sobie z tego sprawy.
Nawet jeśli czyni cuda, nie wierzcie mu, ponieważ znakiem chrześcijanina jest ukrywanie przed innymi wszelkich darów, których Bóg uznał go godnym. Mając bogactwa króla, chrześcijanin ukrywa je, jakby chciał powiedzieć: To nie są moje bogactwa, ktoś inny je tam umieścił.

Jeśli ktoś mówi: To, co zdobyłem, jest dla mnie wystarczające, nie potrzebuję więcej. On już nie jest chrześcijaninem, ale znajduje się w stanie złudzenia i stał się narzędziem diabła. Ponieważ zachwyt Bogiem jest nienasycalny, stopień, w jakim ktoś się nim delektuje i uczestniczy w duchowych błogosławieństwach, jest miarą, o jaką zwiększa się jego głód. Tacy ludzie mają żarliwą i niepohamowaną miłość do Boga. Im więcej odnoszą sukcesów i zdobywają, tym bardziej uznają się za żebraków.

Św. Makary, pisząc ten niewielki tekst, uczy nas ważnej lekcji i daje nam przypomnienie, że chociaż słyszeliśmy to już wcześniej w taki czy inny sposób, ciągle musimy słyszeć to na nowo, że w tym życiu nie ma nic, z czego moglibyśmy się chlubić, i że w rzeczywistości chlubienie się jest pewnym znakiem, że te dary, które zostały nam dane, nie zostały jeszcze prawdziwie wiernie przyjęte w chrześcijański sposób. Św. Makary jest w tym bardzo odważny.

Nie tylko mówi to, czego być może moglibyśmy oczekiwać od dobrego pasterza, dobrego nauczyciela, że jeśli otrzymaliśmy dary, mamy przyznać, że nie są one nasze, że są to rzeczy nam dane, oddane na przechowanie. Podaje przykład chrześcijanina otrzymującego bogactwa od króla i ukrywającego je, mówiącego: to nie są moje bogactwa, ktoś inny je tam umieścił; nigdy nie będącego w stanie powiedzieć sobie: one są moje, są wystarczające i niczego więcej nie potrzebuję. Oczekujemy, że dobry pasterz będzie w ten sposób nauczał swe stado, abyśmy wiedzieli, że wszystko, co otrzymujemy, jest darem od prawdziwego króla, Boga wszystkich, danym wyłącznie dla naszej korzyści i pomocy, ale nie po to, abyśmy mogli panować nad innymi lub postrzegać to jako coś, co czyni nas panami.

Zakres naszego pragnienia Boga musi sprawić, że zawsze będziemy postrzegać każdy dar, który otrzymujemy, jako coś powierzonego nam przez strażnika i króla wszystkiego. Jednak św. Makary idzie dalej niż tylko ta rada, tak czysta i pomocna. Mówi coś, czego się nie spodziewamy, a co pojawia się w początkowej części tego tekstu, który właśnie przytoczyłem, gdzie mówi nam o tych, którzy czynią cudowne rzeczy.

I nie mówi o kłamcach czy oszustach, którzy tylko pozornie robią takie rzeczy. Mówi o tych, którzy wykonują cudowne dzieło, dobre, święte dzieło samo w sobie. Jednak, jeśli są aroganccy co do swoich umiejętności, mówi, nadal nie powinniśmy im ufać, nadal nie powinniśmy uważać ich dzieł za znaki od Boga, kształtujące nasze życie.

Posłuchaj jeszcze raz tego, co mówi w całym swoim dramatycznym nacisku. Jeśli widzisz kogoś wywyższającego się i aroganckiego w stosunku do swoich zdolności, pisze św. Makary, wiedz, że nawet jeśli uczynił wielkie znaki, nawet jeśli wskrzesił umarłych, jest okradany przez złego ducha, nie zdając sobie z tego sprawy. Nawet jeśli czyni cuda, nie wierz mu, ponieważ znakiem chrześcijanina jest ukrywanie przed innymi wszelkich darów, których Bóg uznał go godnym.

Pomyślmy o tym, co on mówi. Nawet jeśli widzimy, że ktoś wskrzesza umarłych, uzdrawia chorych, czyni cuda i wielkie znaki, to jeśli nie ma w tym pokory, jeśli widzimy jakikolwiek ślad arogancji, która rościłaby sobie prawo do tych mocy, tych cudów dla siebie, lub że są one wynikiem jego własnej świętości, jego własnej pobożności, jego własnej dyscypliny, to nawet jeśli widzimy takie cuda, nie powinniśmy wierzyć, nie powinniśmy podążać za nimi. Ponieważ cuda dokonywane przez prawdziwego chrześcijanina pochodzą ze skrytości serca, z serca, które trzyma swoje dary w tajemnicy.

Cuda, które może czynić, są wylewami łaski, które sam Bóg uzna za stosowne objawić światu, to nie sama ta osoba, ale Bóg ukazuje cuda innym, kiedy jest to konieczne. Przypomina mi to jedno z moich ulubionych powiedzeń w całym dziedzictwie patrystycznym, które pochodzi od naszego świętego Bazylego Wielkiego, który mówi: „Błogosławieństwem jest, że po pewnym czasie Bóg może zdecydować dać cię światu, ale jeszcze większym błogosławieństwem jest to, że może postanowić w ciszy zatrzymać cię dla siebie". Istnieje duchowa siła, która pojawia się w tym sekretnym, cichym, ukrytym sercu i tam rodzą się prawdziwe cuda.

Ich wydanie na świat jest jednak zawsze aktem Bożego miłosierdzia i miłości. Nigdy nie jest aktem samodzielnej mocy Jego ludzkiego stworzenia. W chwili, gdy wyczuwamy, że to, co widzimy, jest owocem arogancji lub pychy, bez względu na to, jak uprzejmie lub pobożnie może być ona przykryta lub udawana - a najczęściej ci, którzy wykazują się arogancją względem innych, są tymi, którzy już przetestowali i przećwiczyli dobrze znaną fałszywą pokorę, takąż delikatność i spojrzenie - w momencie, gdy zaczynamy odczuwać, że poprzez te wielkie rzeczy doświadczamy wywyższenia własnego ja, musimy uznać, że mamy jeszcze do wykonania wielką duchową pracę. Prawdziwym chrześcijaninem, znakiem chrześcijanina, jak mówi święty Makary, jest ukrywanie przed innymi wszelkich darów, których Bóg uznał go godnym. A jeśli Bóg sam ujawni te dary, niech tak będzie.

Zapamiętajmy ten przykład, nie jako kij, którym możemy bić innych lub nową zasadę, według której możemy innych osądzać, tym samym padając ofiarą tego samego złudzenia względem siebie, ale niech to będzie rada dla naszego własnego życia duchowego. Ilekroć wydaje mi się, że osiągnąłem pewien duchowy wzrost, że osiągnąłem pewną mądrość lub autorytet, niezależnie od tego, czy przyszło to dzięki nauce, czy też dzięki długim latom wysiłku w służbie, w klasztorze, czy w parafii; w momencie, gdy zaczynam wierzyć lub twierdzić, że zdobyłem pewną mądrość, która jest teraz moja, to, jak mówi święty Makary, brakuje mi prawdziwego chrześcijańskiego serca. Im bardziej prawdziwy chrześcijanin odnosi sukcesy, przypomina nam święty Makary, im więcej zdobywa, tym bardziej uznaje siebie za żebraka.

Znakiem naszego prawdziwego duchowego wzrostu nie jest dojście do zrozumienia, że posunęliśmy się naprzód, że dojrzeliśmy, że posiadamy teraz wystarczające doświadczenie lub mądrość; znakiem duchowego wzrostu jest to, że zaczynamy dostrzegać nasze prawdziwe ubóstwo. Zaczynamy dostrzegać, że to, co mamy dobrego, jest tylko darem powierzonym nam na pewien czas przez Niebiańskiego Króla, że my sami, przy całym naszym doświadczeniu, wykształceniu i mądrości, stajemy się coraz bardziej świadomi ubóstwa naszego serca. Obyśmy będąc tak uświadomieni, mogli coraz pełniej przyjmować dobroć Boga. Niech to słowo naszego świętego ojca będzie czymś, co zainspiruje nasz własny duchowy wzrost zgodnie z prawdziwym sposobem tego, co święty Makary nazywa prawdziwym życiem chrześcijańskim, nie z arogancji, nie z pychy, nie z fałszywego posiadania dobra, ale z serca postrzegającego siebie zawsze jako żebraka, przyjmującego miłosiernie, niespodziewanie i bez gwarancji, dobre dary, wieczne dary, ratujące życie dary samego Boga, i tak możemy, dzięki Jego łasce, osiągnąć Jego Królestwo. Poprzez modlitwy naszego świętego ojca Makarego Wielkiego i wszystkich Świętych, Panie Jezu Chryste, Boże nasz, zmiłuj się nad nami i zbaw nas.

Amen.

biskup Ireneusz (Steenberd) / tłum. Jakub Oniszczuk

za: A Word from the Holy Fathers

fotografia: alik / www.orthphoto.net /