Zostań przyjacielem cerkiew.pl
Czy wierzysz w to?
Gabriel Szymczak, 17 stycznia 2025
Czerń i Biel. Garnitur i riasa. Pastor baptystów Martin Luther King Jr. i metropolita greckiej Cerkwi prawosławnej w USA arcybiskup Iakovos. Laureat Pokojowej Nagrody Nobla (1964) i późniejszy wyróżniony amerykańskim Medalem Wolności (1980). Dwaj bohaterowie pierwszego planu zdjęcia, które wzbudziło sensację w USA i na świecie, a które zrobione zostało w niewielkiej, kilkunastotysięcznej miejscowości w amerykańskim stanie Alabama – Selmie.
Ukazało się ono 26 marca 1965r. na okładce magazynu Life, jednego z najbardziej popularnych w owym czasie amerykańskich tygodników, specjalizującym się w fotodziennikarstwie. Wykonał je Peter Christopoulos, a pochodzi z uroczystości żałobnych ku czci pastora Jamesa Reeba, które miały miejsce w Selmie w dniu 15 marca 1965r. Natrafiłem na nie kilka miesięcy temu i od razu wiedziałem, że to ono poprowadzi tegoroczną myśl o Tygodniu Modlitw o Jedność Chrześcijan (18-25.01.2025). Stało się to dla mnie jeszcze bardziej oczywiste, gdy opublikowano hasło Tygodnia – Czy wierzysz w to? (J 11, 26).
W 1965r. Selma była miejscem gorących wydarzeń, których przyczyną było nierespektowanie prawa czarnoskórych obywateli USA do wyborczego zarejestrowania się i głosowania. Mimo iż takie prawo wynikało już z ówczesnych przepisów krajowych, na południu kraju lokalne władze utrudniały jego wykonanie jak tylko się dało. Selma nie była wyjątkiem. Tu jednak doszło do marszów protestacyjnych, które doprowadziły do zmiany sytuacji w całym kraju.
Pierwszy marsz miał miejsce 7 marca 1965. Od dnia, w którym się odbył, nazwano go „Krwawą Niedzielą” (Bloody Sunday). Krwawą, gdyż grupa około 600 jego uczestników została zaatakowana przez policję i siły stanowe na moście im. Edmunda Pettusa. Kilkadziesiąt osób doznało obrażeń, wiele z nich wymagało hospitalizacji.
Drugi marsz odbył się 9 marca 1965r. Przybył nań Martin Luther King, ale także wielu białych obywateli USA, m.in. działaczy ruchów na rzecz równości obywatelskiej, sióstr zakonnych, duchownych. Był tam też unitariański pastor James Reeb, biały 38-latek z Bostonu. Marsz ten został przerwany (na tym samym moście Pettusa) przez pastora Kinga z obawy przed policyjną prowokacją (stąd nazwa marszu - Zawrócony). Wieczorem tego dnia James Reeb oraz będący z nim dwaj inni biali pastorzy zostali pobici przez również białych przeciwników równych praw. Reeb doznał tak poważnych urazów głowy, że zmarł 11 marca 1965r.
Cztery dni później, 15 marca, ku jego czci w Selmie odbyły się uroczystości żałobne. Właśnie na ten kolejny protest przeciwko przemocy i morderstwom przyjechał arcybiskup Iakovos, który znał pastora Kinga z czasu swej pracy w siedzibie Światowej Rady Kościołów. Abp Iakovos, choć jego doradcy mu to odradzali, a on sam poprzednio nie chciał brać udziału w demonstracjach (obawiając się ich przemocowego charakteru), tym razem bez wahania udał się do Selmy i stanął obok pastora Kinga na uroczystościach. Zdjęcie z magazynu Life przedstawia właśnie ten moment.
W niedzielę, 21 marca 1965r., pod przewodnictwem pastora Kinga rozpoczął się trzeci marsz z Selmy do stolicy stanu, Montgomery, w którym wzięło udział prawie 8 tysięcy ludzi, różnych ras, wyznań, religii. Abp Iakovos był na nim również obecny, będąc jednocześnie jedynym białym wysokiej rangi hierarchą (nie tylko z Cerkwi prawosławnej, ale szerzej – z Kościołów chrześcijańskich w USA), który się na to zdecydował, i to pomimo gróźb, które sam otrzymał. O atmosferze, jaka była na tym marszu, mogą świadczyć słowa jednego z obecnych tam także rabinów, Abrahama J. Heschela: Dla wielu z nas marsz z Selmy do Montgomery był protestem i modlitwą. Nogi to nie usta, a chodzenie to nie klęczenie. A jednak nasze nogi wykrzykiwały pieśni. Nawet bez słów nasz marsz był uwielbieniem. Czułem, że idąc, moje stopy się modlą.
Sam abp Iakovos, pytany o swój udział w marszu, odpowiadał: Kościół Chrystusowy, jako instytucja, która przynosi pokój światu, ma szczególne zadanie - starać się przynieść pokój umysłom i sercom tych, którzy są uciskani lub uważają, że są uciskani i pozbawieni niektórych praw, takich jak prawa obywatelskie czy prawo do głosowania.
Kim był arcybiskup Iakovos, który od marszu w Selmie stał się twarzą prawosławia w USA?
Urodził się 29 lipca 1911r. na wyspie Imvros (od 1923r. należącej do Turcji) jako Demetrios Koukouzis. Mając 15 lat, podjął naukę w należącym do Patriarchatu Konstantynopola seminarium duchownym na wyspie Chalki. Ukończył je z wyróżnieniem. W roku 1934, już z imieniem Iakovos, przyjął święcenia diakońskie, a 5 lat później otrzymał propozycję pracy w USA u boku arcybiskupa Ameryki Północnej i Południowej Atenagorasa (późniejszego Patriarchy Ekumenicznego Atenagorasa I). Święcenia kapłańskie przyjął w roku 1940. Był absolwentem teologii na Uniwersytecie Harvarda (1945), a obywatelem USA od 1950r.
W 1954r. z rąk patriarchy Atenagorasa I przyjął chirotonię biskupią z tytułem biskupa Miletu. Przez kolejne 4 lata pełnił funkcję osobistego przedstawiciela patriarchy w Światowej Radzie Kościołów w Genewie. Jego ekumeniczne zaangażowanie zostało przez patriarchę docenione podniesieniem go do rangi metropolity w 1956r., a przez wspólnotę Światowej Rady Kościołów – wybraniem go w roku 1959 na jednego z jej 6 wiceprzewodniczących, którym był przez 2 kadencje.
Laureat ponad 40 wyróżnień i tytułów honorowych różnych uczelni na świecie, a także wielu odznaczeń, w tym Medalu Wolności - najwyższego amerykańskiego odznaczenia przyznawanego cywilom, nadanego mu przez prezydenta Jimmiego Cartera w 1980r. Otrzymał także liczne nagrody od Kościołów oraz organizacji międzywyznaniowych i międzyreligijnych.
Od 1959r. aż do swej rezygnacji w 1996r. przewodził Greckiej Prawosławnej Archidiecezji Ameryki Północnej i Południowej. Zmarł 10 kwietnia 2005r.
Arcybiskup sam w młodości odczuł, co to znaczy być obywatelem trzeciej (jak sam mówił) kategorii w kraju swego urodzenia, rządzonym przez obcych. Jego rodzinna wyspa, Imvros, w kwietniu 1923r. po przegranej przez Grecję wojnie grecko-tureckiej została na mocy traktatu w Lozannie przekazana Turcji. Prawosławni mogli praktykować swoją wiarę, jednak podlegali wielu społecznym, ekonomicznym i politycznym ograniczeniom. Podobnie jak w przypadku Afroamerykanów w USA, ich prawa były teoretycznie chronione przez przepisy tureckie i akty międzynarodowe, jednak rzeczywistość była daleka od tych zapisów. Grecy, będący na wyspie większością (w 1927r. stanowili 97% jej mieszkańców), byli prześladowani, zdarzały się gwałty i morderstwa, niszczono cerkwie i dobytek ludności.
W swoim postępowaniu i patrzeniu na świat arcybiskup Iakovos kierował się tym, co było dla niego najważniejsze – Bożym prawem i nakazem miłości bliźniego. Jego poglądy na temat walki o prawa obywatelskie opierały się na przekonaniu, że wszyscy ludzie, bez względu na rasę, zostali stworzeni na obraz Boga i stąd wynika wiara, że wszyscy zasługują na równe prawa człowieka i prawa obywatelskie. Po podpisaniu w USA w 1964r. Ustawy o prawach obywatelskich, nadającej ludności nie-białej pełnię prawa do głosowania, powiedział: Chwała Najwyższemu! Niech to będzie początek nowej ery dla całej ludzkości, ery, w której słowo Boże wyznacza i kieruje naszym życiem! Równość nie jest doktryną polityczną, jest aksjomatem chrześcijańskim.
Był jednocześnie realistą, wiedział i głośno mówił, że demonstracje na rzecz praw obywatelskich mogą okazać się daremne, jeśli nie nastąpią jednocześnie zmiany w ludzkim sercu.
Reporterowi New York Times, który pytał go o to, co czuł, idąc obok pastora Kinga niosącego wieniec w trakcie przemarszu upamiętniającego pastora Reeba, odpowiedział: Gdy szliśmy do sądu, było tak wiele brzydkich twarzy wpatrujących się w nas. Duchy białych ludzi były zatrute nienawiścią i stronniczością, ale kiedy wierzysz w słuszność tego, co robisz – odrzucasz strach.
Niechęci doświadczył nie tylko podczas tego marszu w Selmie. Jak sam mówił, po wydarzeniach ktoś nazwał mnie zdrajcą, ktoś powiedział, że nie jestem Amerykaninem, a ktoś inny, że nie jestem chrześcijaninem. Po zakończeniu swej misji w Selmie udał się do Charleston w Karolinie Południowej, aby odwiedzić tamtejszą grecką parafię prawosławną. Jednak ani jeden członek tej wspólnoty nie pojawił się na zaplanowanych spotkaniach, a abp Iakovos, będąc w hotelu, odbierał nocą mnóstwo wrogich telefonów od swych rodaków, rozwścieczonych jego obecnością w Selmie.
Była też jednak druga strona tego medalu. Swoją postawą udowadniał słuszność innych twierdzeń o nim – że nie tylko uczył teologii prawosławnej, ale żył prawosławiem. Że był zdeterminowany, aby piękno swej wiary i Kościoła wnieść do rzeczywistego i niekiedy brutalnego i pełnego potworności świata, a idąc ramię w ramię z Martinem Lutherem Kingiem – pokazać, że wszyscy muszą brać udział w przemianie otaczającej nas rzeczywistości.
Rzeczywistość, którą abp Iakovos zmieniał, to także rzeczywistość relacji międzywyznaniowych. Pracując w Światowej Radzie Kościołów w Genewie, najpierw jako przedstawiciel patriarchy Konstantynopola, a potem wiceprzewodniczący Rady, nawiązywał kontakty i współpracę z prawdziwie międzynarodową i międzywyznaniową społecznością religijną. To właśnie w Genewie po raz pierwszy spotkał się z pastorem Kingiem, co później zaowocowało zaproszeniem do Selmy.
Abp Iakovos brał udział w przełomowych dla ekumenizmu wydarzeniach - w roku 1959 z polecenia patriarchy Atenagorasa I odwiedził w Watykanie papieża Jana XXIII. To było pierwsze spotkanie hierarchy greckiej Cerkwi prawosławnej z papieżem od prawie 350 lat... Tak mówił później o tym spotkaniu: Drzwi były zamknięte. Ściany sięgały nieba. Nie istniała wtedy żadna nadzieja na jedność. Ale wówczas wielki człowiek, Jan XXIII, otworzył moje oczy i ujrzałem nowe aleje, o których nigdy nie marzyłem, że one mogłyby istnieć. Aleje wspólnej drogi, zbliżania się do siebie, wspólnej modlitwy.
Później był uczestnikiem spotkania patriarchy Atenagorasa I i papieża Pawła VI na Górze Oliwnej w Jerozolimie (1964), które było krokiem ku zdjęciu 7 grudnia 1965r. ekskomunik rzuconych na siebie wzajemnie przez Kościoły Wschodni i Zachodni.
W tym samym roku pod przewodnictwem abp. Iakovosa rozpoczął się dialog prawosławno-rzymskokatolicki w Stanach Zjednoczonych, który objął następnie także Kościoły protestanckie. Dialogi te w żywy sposób kontynuowane są do dziś.
Ekumenista (choć jego działalność na tym polu nie przez wszystkich zwierzchników Cerkwi prawosławnych w USA była mile widziana), człowiek, którego twarz po pamiętnej okładce Life stała się rozpoznawana w całym kraju, który pokazał społeczeństwu amerykańskiemu otwarte i pokojowe oblicze prawosławia, o którym wielu mówiło – wizjoner. Jednocześnie tak mocno skupiony na rozwoju greckiej Cerkwi w obu Amerykach, dbający o powstawanie nowych i rozwój istniejących parafii, o szeroką działalność społeczną, tworzenie szkół teologicznych i centrów nauki języka greckiego, przekazywanie młodemu pokoleniu tradycji i kultury prawosławia greckiego. Zdecydowanie nawołujący do aktywnego włączania się społeczności greckiej w życie całego amerykańskiego społeczeństwa, do kształcenia się i działania w gospodarce i polityce – by także w ten sposób nieść Amerykanom Ewangelię i prawosławie. Nasz Kościół - mówił - nie przestając być etnicznie zakorzenionym w Grecji, a religijnie w Patriarchacie Ekumenicznym, musi wierzyć, że Ameryka jest miejscem, w którym Bóg chciał, aby się rozwijał… i ma obowiązek, bez kompromisów w kwestiach wiary, dostosować się do istniejących warunków.
Po jego śmierci powiedziano o nim: Nowa obecność Greckiego Kościoła Prawosławnego w życiu Ameryki stała się możliwa dzięki wierze jednego niezwykłego człowieka, którego postawa w obliczu gróźb przyniosła owoce znacznie wykraczające poza wszystko, co mógł sobie wyobrazić. Życie i posługa arcybiskupa Iakovosa są trwałym świadectwem prawdziwości słów Pana Jezusa Chrystusa: „Amen, bowiem mówię wam, gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej górze: - Przejdź stąd tam - i przejdzie. I nic nie będzie dla was niemożliwe” (Mt 17, 20).
Relacje o nim mówią, że był ciepły i przyjacielski, potrafił rozmawiać z ludźmi różnego pochodzenia, wyznania czy religii (lub jej braku) i o różnym statusie społecznym. Jednocześnie był człowiekiem głębokiej wiary, pokory i modlitwy. Jeden z najpiękniejszych komentarzy, który usłyszałem na filmie o nim, mówił, że arcybiskup Iakovos nie odprawiał Liturgii, on się modlił Liturgią.
Trzeba było głębokiej wiary, by iść czasem pod prąd, wbrew radom otoczenia i być tam, gdzie działa się historia – ale z pokojem i Bogiem w sercu oraz pokój i Boga głosząc. By patrzeć dalej, w przyszłość, rozumiejąc, że współpraca z innymi chrześcijanami nie jest zdradą prawosławia, ale okazaniem światu, iż - nawet podzieleni - chrześcijanie mają dla niego jedną i wspólną Dobrą Nowinę, daną im przez Jezusa Chrystusa. To z niej wypływają miłość, szacunek, wzajemne wsparcie i troska o dobro każdego człowieka.
Ekumenizm jest nadzieją na międzynarodowe porozumienie, na ludzką lojalność, na prawdziwy pokój oparty na sprawiedliwości i godności oraz na nieustanną obecność i zaangażowanie Boga w historię współczesną – tak arcybiskup Iacovos mówił o swoim rozumieniu ekumenizmu.
Kiedy wierzysz w słuszność tego, co robisz – odrzucasz strach.
Arcybiskup Iacovos odrzucał go. Nie obawiał się ryzykować własnym życiem, choć nie mógł mieć pewności, że nie stanie się czyimś celem - jak Martin Luther King, który został zastrzelony 4 kwietnia 1968r. Nie obawiał się krytyki swoich działań na rzecz równości praw obywatelskich w USA. Nie obawiał się mieć wizji rozwoju greckiej Cerkwi prawosławnej w USA – i jej realizować. Nie obawiał się wchodzić w dialog z innowiercami, gdyż był pewien tego, w co wierzy – a wtedy żadne spotkanie nie jest zagrożeniem, a jedynie szansą na dostrzeżenie Bożej obecności i działania w świecie i jego różnorodności. Jego ekumenizm wykuwał się w zaciszu sal spotkań genewskiej siedziby Światowej Rady Kościołów, ale hartował – na rozgrzanych i groźnych ulicach Selmy.
Wierzył w słuszność swych działań. Po prostu wierzył – i ufał Temu, Który go prowadził.
Czy wierzysz w to? (J 11, 26) – to hasło tegorocznego Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan.
Czy wierzę w to, że dialog, poznanie, współpraca są możliwe? Czy wierzę w to, że możemy na siebie wzajemnie – przy swej odmienności i pozostając we własnej tradycji – patrzeć z miłością i traktować jak przyjaciół, których celem jest po prostu głoszenie ludziom Dobrej Nowiny? Czy wierzę w to, że możemy być jak orkiestra, złożona z wielu różnych sekcji instrumentalnych, z których każda ma swój własny zapis nutowy granego utworu, ale wszystkie te zapisy w ręku naszego Boskiego Dyrygenta są jedną wspólną partyturą – Ewangelią?
Tak, wierzę. Choć uczestników wspólnych nabożeństw jest niewielu, choć zdarza się, że w necie wzajemnie się obrażamy i jest między nami niechęć czy wrogość - to jednak wierzę. Potrzebujemy alei wspólnej drogi, zbliżania się do siebie, wspólnej modlitwy, jak mówił abp Iakovos. Potrzebujemy przyjaźni i szacunku, by wybić światu argument, że głosimy nieprawdę – bo nawet między sobą nie potrafimy się porozumieć i trwać w braterstwie. Jak więc świat, patrząc na nas, ma uwierzyć, że jest jeden Bóg i że jest On miłością?
Więc wierzę, Panie – a jeśli choć cień zwątpienia pojawi się w moim sercu, to wspomóż mnie w mojej niewierze (Mk 9, 24).
Gabriel Szymczak
wykorzystane źródła:
biogram abp. Iakovosa - orthodoxwiki
biogram abp. Iakovosa - archidiecezja
Iakovos: A Legacy - film dokumentalny o abp. Iakovosie (Eng)
Ukazało się ono 26 marca 1965r. na okładce magazynu Life, jednego z najbardziej popularnych w owym czasie amerykańskich tygodników, specjalizującym się w fotodziennikarstwie. Wykonał je Peter Christopoulos, a pochodzi z uroczystości żałobnych ku czci pastora Jamesa Reeba, które miały miejsce w Selmie w dniu 15 marca 1965r. Natrafiłem na nie kilka miesięcy temu i od razu wiedziałem, że to ono poprowadzi tegoroczną myśl o Tygodniu Modlitw o Jedność Chrześcijan (18-25.01.2025). Stało się to dla mnie jeszcze bardziej oczywiste, gdy opublikowano hasło Tygodnia – Czy wierzysz w to? (J 11, 26).
W 1965r. Selma była miejscem gorących wydarzeń, których przyczyną było nierespektowanie prawa czarnoskórych obywateli USA do wyborczego zarejestrowania się i głosowania. Mimo iż takie prawo wynikało już z ówczesnych przepisów krajowych, na południu kraju lokalne władze utrudniały jego wykonanie jak tylko się dało. Selma nie była wyjątkiem. Tu jednak doszło do marszów protestacyjnych, które doprowadziły do zmiany sytuacji w całym kraju.
Pierwszy marsz miał miejsce 7 marca 1965. Od dnia, w którym się odbył, nazwano go „Krwawą Niedzielą” (Bloody Sunday). Krwawą, gdyż grupa około 600 jego uczestników została zaatakowana przez policję i siły stanowe na moście im. Edmunda Pettusa. Kilkadziesiąt osób doznało obrażeń, wiele z nich wymagało hospitalizacji.
Drugi marsz odbył się 9 marca 1965r. Przybył nań Martin Luther King, ale także wielu białych obywateli USA, m.in. działaczy ruchów na rzecz równości obywatelskiej, sióstr zakonnych, duchownych. Był tam też unitariański pastor James Reeb, biały 38-latek z Bostonu. Marsz ten został przerwany (na tym samym moście Pettusa) przez pastora Kinga z obawy przed policyjną prowokacją (stąd nazwa marszu - Zawrócony). Wieczorem tego dnia James Reeb oraz będący z nim dwaj inni biali pastorzy zostali pobici przez również białych przeciwników równych praw. Reeb doznał tak poważnych urazów głowy, że zmarł 11 marca 1965r.
Cztery dni później, 15 marca, ku jego czci w Selmie odbyły się uroczystości żałobne. Właśnie na ten kolejny protest przeciwko przemocy i morderstwom przyjechał arcybiskup Iakovos, który znał pastora Kinga z czasu swej pracy w siedzibie Światowej Rady Kościołów. Abp Iakovos, choć jego doradcy mu to odradzali, a on sam poprzednio nie chciał brać udziału w demonstracjach (obawiając się ich przemocowego charakteru), tym razem bez wahania udał się do Selmy i stanął obok pastora Kinga na uroczystościach. Zdjęcie z magazynu Life przedstawia właśnie ten moment.
W niedzielę, 21 marca 1965r., pod przewodnictwem pastora Kinga rozpoczął się trzeci marsz z Selmy do stolicy stanu, Montgomery, w którym wzięło udział prawie 8 tysięcy ludzi, różnych ras, wyznań, religii. Abp Iakovos był na nim również obecny, będąc jednocześnie jedynym białym wysokiej rangi hierarchą (nie tylko z Cerkwi prawosławnej, ale szerzej – z Kościołów chrześcijańskich w USA), który się na to zdecydował, i to pomimo gróźb, które sam otrzymał. O atmosferze, jaka była na tym marszu, mogą świadczyć słowa jednego z obecnych tam także rabinów, Abrahama J. Heschela: Dla wielu z nas marsz z Selmy do Montgomery był protestem i modlitwą. Nogi to nie usta, a chodzenie to nie klęczenie. A jednak nasze nogi wykrzykiwały pieśni. Nawet bez słów nasz marsz był uwielbieniem. Czułem, że idąc, moje stopy się modlą.
Sam abp Iakovos, pytany o swój udział w marszu, odpowiadał: Kościół Chrystusowy, jako instytucja, która przynosi pokój światu, ma szczególne zadanie - starać się przynieść pokój umysłom i sercom tych, którzy są uciskani lub uważają, że są uciskani i pozbawieni niektórych praw, takich jak prawa obywatelskie czy prawo do głosowania.
Kim był arcybiskup Iakovos, który od marszu w Selmie stał się twarzą prawosławia w USA?
Urodził się 29 lipca 1911r. na wyspie Imvros (od 1923r. należącej do Turcji) jako Demetrios Koukouzis. Mając 15 lat, podjął naukę w należącym do Patriarchatu Konstantynopola seminarium duchownym na wyspie Chalki. Ukończył je z wyróżnieniem. W roku 1934, już z imieniem Iakovos, przyjął święcenia diakońskie, a 5 lat później otrzymał propozycję pracy w USA u boku arcybiskupa Ameryki Północnej i Południowej Atenagorasa (późniejszego Patriarchy Ekumenicznego Atenagorasa I). Święcenia kapłańskie przyjął w roku 1940. Był absolwentem teologii na Uniwersytecie Harvarda (1945), a obywatelem USA od 1950r.
W 1954r. z rąk patriarchy Atenagorasa I przyjął chirotonię biskupią z tytułem biskupa Miletu. Przez kolejne 4 lata pełnił funkcję osobistego przedstawiciela patriarchy w Światowej Radzie Kościołów w Genewie. Jego ekumeniczne zaangażowanie zostało przez patriarchę docenione podniesieniem go do rangi metropolity w 1956r., a przez wspólnotę Światowej Rady Kościołów – wybraniem go w roku 1959 na jednego z jej 6 wiceprzewodniczących, którym był przez 2 kadencje.
Laureat ponad 40 wyróżnień i tytułów honorowych różnych uczelni na świecie, a także wielu odznaczeń, w tym Medalu Wolności - najwyższego amerykańskiego odznaczenia przyznawanego cywilom, nadanego mu przez prezydenta Jimmiego Cartera w 1980r. Otrzymał także liczne nagrody od Kościołów oraz organizacji międzywyznaniowych i międzyreligijnych.
Od 1959r. aż do swej rezygnacji w 1996r. przewodził Greckiej Prawosławnej Archidiecezji Ameryki Północnej i Południowej. Zmarł 10 kwietnia 2005r.
Arcybiskup sam w młodości odczuł, co to znaczy być obywatelem trzeciej (jak sam mówił) kategorii w kraju swego urodzenia, rządzonym przez obcych. Jego rodzinna wyspa, Imvros, w kwietniu 1923r. po przegranej przez Grecję wojnie grecko-tureckiej została na mocy traktatu w Lozannie przekazana Turcji. Prawosławni mogli praktykować swoją wiarę, jednak podlegali wielu społecznym, ekonomicznym i politycznym ograniczeniom. Podobnie jak w przypadku Afroamerykanów w USA, ich prawa były teoretycznie chronione przez przepisy tureckie i akty międzynarodowe, jednak rzeczywistość była daleka od tych zapisów. Grecy, będący na wyspie większością (w 1927r. stanowili 97% jej mieszkańców), byli prześladowani, zdarzały się gwałty i morderstwa, niszczono cerkwie i dobytek ludności.
W swoim postępowaniu i patrzeniu na świat arcybiskup Iakovos kierował się tym, co było dla niego najważniejsze – Bożym prawem i nakazem miłości bliźniego. Jego poglądy na temat walki o prawa obywatelskie opierały się na przekonaniu, że wszyscy ludzie, bez względu na rasę, zostali stworzeni na obraz Boga i stąd wynika wiara, że wszyscy zasługują na równe prawa człowieka i prawa obywatelskie. Po podpisaniu w USA w 1964r. Ustawy o prawach obywatelskich, nadającej ludności nie-białej pełnię prawa do głosowania, powiedział: Chwała Najwyższemu! Niech to będzie początek nowej ery dla całej ludzkości, ery, w której słowo Boże wyznacza i kieruje naszym życiem! Równość nie jest doktryną polityczną, jest aksjomatem chrześcijańskim.
Był jednocześnie realistą, wiedział i głośno mówił, że demonstracje na rzecz praw obywatelskich mogą okazać się daremne, jeśli nie nastąpią jednocześnie zmiany w ludzkim sercu.
Reporterowi New York Times, który pytał go o to, co czuł, idąc obok pastora Kinga niosącego wieniec w trakcie przemarszu upamiętniającego pastora Reeba, odpowiedział: Gdy szliśmy do sądu, było tak wiele brzydkich twarzy wpatrujących się w nas. Duchy białych ludzi były zatrute nienawiścią i stronniczością, ale kiedy wierzysz w słuszność tego, co robisz – odrzucasz strach.
Niechęci doświadczył nie tylko podczas tego marszu w Selmie. Jak sam mówił, po wydarzeniach ktoś nazwał mnie zdrajcą, ktoś powiedział, że nie jestem Amerykaninem, a ktoś inny, że nie jestem chrześcijaninem. Po zakończeniu swej misji w Selmie udał się do Charleston w Karolinie Południowej, aby odwiedzić tamtejszą grecką parafię prawosławną. Jednak ani jeden członek tej wspólnoty nie pojawił się na zaplanowanych spotkaniach, a abp Iakovos, będąc w hotelu, odbierał nocą mnóstwo wrogich telefonów od swych rodaków, rozwścieczonych jego obecnością w Selmie.
Była też jednak druga strona tego medalu. Swoją postawą udowadniał słuszność innych twierdzeń o nim – że nie tylko uczył teologii prawosławnej, ale żył prawosławiem. Że był zdeterminowany, aby piękno swej wiary i Kościoła wnieść do rzeczywistego i niekiedy brutalnego i pełnego potworności świata, a idąc ramię w ramię z Martinem Lutherem Kingiem – pokazać, że wszyscy muszą brać udział w przemianie otaczającej nas rzeczywistości.
Rzeczywistość, którą abp Iakovos zmieniał, to także rzeczywistość relacji międzywyznaniowych. Pracując w Światowej Radzie Kościołów w Genewie, najpierw jako przedstawiciel patriarchy Konstantynopola, a potem wiceprzewodniczący Rady, nawiązywał kontakty i współpracę z prawdziwie międzynarodową i międzywyznaniową społecznością religijną. To właśnie w Genewie po raz pierwszy spotkał się z pastorem Kingiem, co później zaowocowało zaproszeniem do Selmy.
Abp Iakovos brał udział w przełomowych dla ekumenizmu wydarzeniach - w roku 1959 z polecenia patriarchy Atenagorasa I odwiedził w Watykanie papieża Jana XXIII. To było pierwsze spotkanie hierarchy greckiej Cerkwi prawosławnej z papieżem od prawie 350 lat... Tak mówił później o tym spotkaniu: Drzwi były zamknięte. Ściany sięgały nieba. Nie istniała wtedy żadna nadzieja na jedność. Ale wówczas wielki człowiek, Jan XXIII, otworzył moje oczy i ujrzałem nowe aleje, o których nigdy nie marzyłem, że one mogłyby istnieć. Aleje wspólnej drogi, zbliżania się do siebie, wspólnej modlitwy.
Później był uczestnikiem spotkania patriarchy Atenagorasa I i papieża Pawła VI na Górze Oliwnej w Jerozolimie (1964), które było krokiem ku zdjęciu 7 grudnia 1965r. ekskomunik rzuconych na siebie wzajemnie przez Kościoły Wschodni i Zachodni.
W tym samym roku pod przewodnictwem abp. Iakovosa rozpoczął się dialog prawosławno-rzymskokatolicki w Stanach Zjednoczonych, który objął następnie także Kościoły protestanckie. Dialogi te w żywy sposób kontynuowane są do dziś.
Ekumenista (choć jego działalność na tym polu nie przez wszystkich zwierzchników Cerkwi prawosławnych w USA była mile widziana), człowiek, którego twarz po pamiętnej okładce Life stała się rozpoznawana w całym kraju, który pokazał społeczeństwu amerykańskiemu otwarte i pokojowe oblicze prawosławia, o którym wielu mówiło – wizjoner. Jednocześnie tak mocno skupiony na rozwoju greckiej Cerkwi w obu Amerykach, dbający o powstawanie nowych i rozwój istniejących parafii, o szeroką działalność społeczną, tworzenie szkół teologicznych i centrów nauki języka greckiego, przekazywanie młodemu pokoleniu tradycji i kultury prawosławia greckiego. Zdecydowanie nawołujący do aktywnego włączania się społeczności greckiej w życie całego amerykańskiego społeczeństwa, do kształcenia się i działania w gospodarce i polityce – by także w ten sposób nieść Amerykanom Ewangelię i prawosławie. Nasz Kościół - mówił - nie przestając być etnicznie zakorzenionym w Grecji, a religijnie w Patriarchacie Ekumenicznym, musi wierzyć, że Ameryka jest miejscem, w którym Bóg chciał, aby się rozwijał… i ma obowiązek, bez kompromisów w kwestiach wiary, dostosować się do istniejących warunków.
Po jego śmierci powiedziano o nim: Nowa obecność Greckiego Kościoła Prawosławnego w życiu Ameryki stała się możliwa dzięki wierze jednego niezwykłego człowieka, którego postawa w obliczu gróźb przyniosła owoce znacznie wykraczające poza wszystko, co mógł sobie wyobrazić. Życie i posługa arcybiskupa Iakovosa są trwałym świadectwem prawdziwości słów Pana Jezusa Chrystusa: „Amen, bowiem mówię wam, gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej górze: - Przejdź stąd tam - i przejdzie. I nic nie będzie dla was niemożliwe” (Mt 17, 20).
Relacje o nim mówią, że był ciepły i przyjacielski, potrafił rozmawiać z ludźmi różnego pochodzenia, wyznania czy religii (lub jej braku) i o różnym statusie społecznym. Jednocześnie był człowiekiem głębokiej wiary, pokory i modlitwy. Jeden z najpiękniejszych komentarzy, który usłyszałem na filmie o nim, mówił, że arcybiskup Iakovos nie odprawiał Liturgii, on się modlił Liturgią.
Trzeba było głębokiej wiary, by iść czasem pod prąd, wbrew radom otoczenia i być tam, gdzie działa się historia – ale z pokojem i Bogiem w sercu oraz pokój i Boga głosząc. By patrzeć dalej, w przyszłość, rozumiejąc, że współpraca z innymi chrześcijanami nie jest zdradą prawosławia, ale okazaniem światu, iż - nawet podzieleni - chrześcijanie mają dla niego jedną i wspólną Dobrą Nowinę, daną im przez Jezusa Chrystusa. To z niej wypływają miłość, szacunek, wzajemne wsparcie i troska o dobro każdego człowieka.
Ekumenizm jest nadzieją na międzynarodowe porozumienie, na ludzką lojalność, na prawdziwy pokój oparty na sprawiedliwości i godności oraz na nieustanną obecność i zaangażowanie Boga w historię współczesną – tak arcybiskup Iacovos mówił o swoim rozumieniu ekumenizmu.
Kiedy wierzysz w słuszność tego, co robisz – odrzucasz strach.
Arcybiskup Iacovos odrzucał go. Nie obawiał się ryzykować własnym życiem, choć nie mógł mieć pewności, że nie stanie się czyimś celem - jak Martin Luther King, który został zastrzelony 4 kwietnia 1968r. Nie obawiał się krytyki swoich działań na rzecz równości praw obywatelskich w USA. Nie obawiał się mieć wizji rozwoju greckiej Cerkwi prawosławnej w USA – i jej realizować. Nie obawiał się wchodzić w dialog z innowiercami, gdyż był pewien tego, w co wierzy – a wtedy żadne spotkanie nie jest zagrożeniem, a jedynie szansą na dostrzeżenie Bożej obecności i działania w świecie i jego różnorodności. Jego ekumenizm wykuwał się w zaciszu sal spotkań genewskiej siedziby Światowej Rady Kościołów, ale hartował – na rozgrzanych i groźnych ulicach Selmy.
Wierzył w słuszność swych działań. Po prostu wierzył – i ufał Temu, Który go prowadził.
Czy wierzysz w to? (J 11, 26) – to hasło tegorocznego Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan.
Czy wierzę w to, że dialog, poznanie, współpraca są możliwe? Czy wierzę w to, że możemy na siebie wzajemnie – przy swej odmienności i pozostając we własnej tradycji – patrzeć z miłością i traktować jak przyjaciół, których celem jest po prostu głoszenie ludziom Dobrej Nowiny? Czy wierzę w to, że możemy być jak orkiestra, złożona z wielu różnych sekcji instrumentalnych, z których każda ma swój własny zapis nutowy granego utworu, ale wszystkie te zapisy w ręku naszego Boskiego Dyrygenta są jedną wspólną partyturą – Ewangelią?
Tak, wierzę. Choć uczestników wspólnych nabożeństw jest niewielu, choć zdarza się, że w necie wzajemnie się obrażamy i jest między nami niechęć czy wrogość - to jednak wierzę. Potrzebujemy alei wspólnej drogi, zbliżania się do siebie, wspólnej modlitwy, jak mówił abp Iakovos. Potrzebujemy przyjaźni i szacunku, by wybić światu argument, że głosimy nieprawdę – bo nawet między sobą nie potrafimy się porozumieć i trwać w braterstwie. Jak więc świat, patrząc na nas, ma uwierzyć, że jest jeden Bóg i że jest On miłością?
Więc wierzę, Panie – a jeśli choć cień zwątpienia pojawi się w moim sercu, to wspomóż mnie w mojej niewierze (Mk 9, 24).
Gabriel Szymczak
wykorzystane źródła:
biogram abp. Iakovosa - orthodoxwiki
biogram abp. Iakovosa - archidiecezja
Iakovos: A Legacy - film dokumentalny o abp. Iakovosie (Eng)