publicystyka: Czy Chrystus mógł się nie narodzić?
kuchnia muzyka sklep ogłoszenia wydarzenia fotogalerie

Czy Chrystus mógł się nie narodzić?

o. Walery Duchanin (tłum. Justyna Pikutin), 11 stycznia 2025

Czy Chrystus mógł się nie narodzić? Wydawałoby się to dziwnym pytaniem. Przedwieczna Prawda i objawienia starożytnych proroków, oczekiwania narodów i obietnica nasienia Niewiasty, które zetrze głowę węża - jesteśmy przyzwyczajeni do tych wskazówek jak do gwiazd przewodnich na niebie. Ale czy Bóg jest poddany przeznaczeniu? Czy Wcielenie Syna Bożego podlegało losowi, czy też niezmiennemu przeznaczeniu?

Bóg jest absolutnie wolny – nikt nie ma nad Nim władzy i nic nie może być Mu narzucone z zewnątrz. „Kto kierował duchem Pana, a kto był jego doradcą, aby Go pouczać? Kogo się radził, aby nabyć rozumu? Kto pouczył Go o ścieżkach sądu? Kto nauczył Go wiedzy i wskazał mu drogę roztropności?” (Iz 40,13-14). „Lecz On jest niezmienny, któż Go odwróci? Czego bowiem Jego dusza zapragnie, to uczyni” (Hi 23,13). Bóg mógł nie stworzyć naszego świata, mógł nie narodzić się na ziemi jako człowiek, mógł nie cierpieć za wszystkie nasze grzechy i upadki.

Jednak Pismo Święte objawia nam: „Bóg jest Miłością” (1 J 4,8). Jest Miłością niewypowiedzianą, wszechogarniającą, ofiarną. Wspomnijcie bliską osobę, która kochała was prawdziwie po ludzku, która kochała was do granic możliwości, która ogrzewała was ciepłym spojrzeniem, która była gotowa zrobić dla was wszystko - taka miłość jest tylko nikłym cieniem miłości Boga. Najczystsza ludzka miłość, bezinteresowna i ofiarna, jest tylko słabym odbiciem miłości Boga, niewyrażalnej miłości Niewysłowionego.

Czy więc prawdziwa miłość może pozostać niewcielona?

Prawdziwa miłość nie pozostaje bierna, nie skupia się na sobie, zawsze jest ukierunkowana na drugą osobę, zawsze jest w jakiś sposób wyrażana. Jeśli siedzisz w domu, zamknięty przed wszystkimi, myśląc, że kochasz wszystkich, jesteś w głębokim błędzie. To nie jest miłość, ale egoistyczne wyrachowanie i samouwielbienie. Miłość nie pozwoli ci odpocząć, dopóki nie pomożesz temu, kogo kochasz. Miłość koniecznie ucieleśnia się w jakimś działaniu na rzecz ukochanej osoby: poświęceniu czasu, wysiłku, nawet w zwykłym wręczeniu kwiatów. Prawdziwa miłość nie może być spekulatywna, musi być ucieleśniona.

Pewien pobożny asceta opowiadał o swoim dzieciństwie: zachorował tak ciężko, że groziła mu śmierć, a jego matka, zmartwiona, z głębi serca powiedziała jego ojcu: "Jestem gotowa dać się rozszarpać, byle tylko wyzdrowiał". Taka jest prawdziwa, ofiarna miłość, kiedy jesteś gotowy przyjąć los tego, kogo kochasz, oddać swoje zdrowie, dobrobyt, samo życie, nie oczekując niczego w zamian - tylko po to, by uratować tego, który ginie. Święty Bazyli Wielki powiedział kiedyś niesamowite słowa: "Miłość ma dwie niezwykłe właściwości: smucić się i cierpieć z powodu cierpień i krzywd ukochanego, oraz radować się i trudzić dla jego dobra". Taka miłość w istotach ludzkich stanowi obraz miłości Boga. Święci Ojcowie porównują Bożą miłość do przepełnionego kielicha. Taka miłość nie zna granic i limitów, dlatego wylewa się ponad krawędź.

Najwyższą miłością jest miłość ofiarna, kiedy jesteś gotowy przyjąć trudną sytuację kogoś, kto cierpi, kto ma kłopoty, kiedy jesteś gotowy ponieść jego brzemię. Bóg jest Miłością i ta Miłość została wcielona. Bóg-Miłość został wcielony w dosłownym znaczeniu tego słowa, przyjmując ciało człowieka. Stał się człowiekiem ze względu na człowieka.

Jest to główna tajemnica chrześcijaństwa.

Wszechwiedzący i Wszechmocny staje się dzieckiem, początkowo płaczącym i gaworzącym, przechodzącym przez wszystkie etapy ludzkiego rozwoju. Ten, Który obejmuje cały świat Swą Boską prawicą, zostaje położony w żłobie i owinięty w proste, ubogie pieluszki, zostaje wzięty w ramiona Matki i potrzebuje Jej ciepłej opieki. Ten, Który jest nieopisany w boskości, uczestniczy, jako istota ludzka, w spisie ludności.

To jest paradoks i antynomia: nieogarniony, nieskończony, wieczny i wszechmocny Bóg staje się małym Dzieciątkiem, kołysanym w ramionach Swej Matki. Ten, Który przewyższa wszystko na tym świecie i nie potrzebuje niczego, staje się człowiekiem jak każdy inny, z tymi samymi potrzebami: głodem i pragnieniem, a także potrzebą regeneracji sił.

Czyni to, aby doświadczyć tego samego, co my. Aby stać się takim jak my, aby wziąć na siebie ten sam ciężar, a w rzeczywistości, aby uwolnić nas od tego brzemienia smutków na zawsze. Święty Jan Chryzostom opiewał tajemnicę Wcielenia następującymi słowami: "Miłość sprowadziła Syna Bożego z nieba do nas na ziemię. Przez miłość bezcielesne staje się wcielone, niemający początku jest poczynany, Syn Boży staje się Synem Człowieczym; przez miłość dokonuje się całe dzieło zbawienia: śmierć zostaje zniesiona, szatan zostaje strącony, Adam powraca do raju, Ewa staje się wolna; miłość zjednoczyła anioły i ludzi w jedno stado, miłość zerwała klątwę, otworzyła raj, rozjaśniła życie i obiecała Królestwo Niebios".

Ludzie są udręczeni z powodu swoich grzechów, ale Bezgrzeszny staje się człowiekiem, Samo Dobro zostaje wcielone - aby wykupić nas z naszych grzechów i dać nam wieczne dobro. Ludzie umierają i strasznie się tego boją, ale do nas, w dolinę cienia śmierci (por. Ps 22,4), przychodzi samo Życie - aby włączyć nas do życia wiecznego. Ludzie cierpią bez miłości, ale sam Bóg-Miłość stał się człowiekiem, abyśmy zostali napełnieni światłem prawdziwej Miłości.

Kochać znaczy współczuć. A współczucie jest możliwe tylko wtedy, gdy jest się częścią cierpienia tego, kogo się kocha. Bóg przyjął ciało, aby cierpieć z nami i za nas. „On nasze grzechy na swoim ciele poniósł na drzewo, abyśmy obumarłszy grzechom, żyli dla sprawiedliwości: przez Jego rany zostaliście uzdrowieni” (1P 2, 24). Jeśli Bóg ze względu na nas stał się człowiekiem takim jak my, wszedł w naszą historię i cierpiał za nas, czy naprawdę myślimy, że kiedykolwiek w naszych cierpieniach nas opuści? We Wcieleniu Wszechmogący Bóg dzielił z nami nasze brzemiona, aby następnie dzielić z nami rozległą przestrzeń Niebios.

Prawdziwa miłość nie mogła pozostać niewcielona i tak też się stało.

Jeśli Bóg jest Miłością, to Chrystus jest Miłością Wcieloną.

o. Walery Duchanin (tłum. Justyna Pikutin)

za: pravoslavie.ru

fotografia: jarek /orthphoto.net/