publicystyka: Przyjście Pana - św. Leon Wielki
kuchnia muzyka sklep ogłoszenia wydarzenia fotogalerie

Przyjście Pana - św. Leon Wielki

23 grudnia 2024

W tym tygodniu chciałbym przyjrzeć się niewielkiemu fragmentowi tekstu świętego Leona Wielkiego. Pochodzi on z jego Drugiego Listu o Zmartwychwstaniu Pańskim lub Drugiego Kazania o Zmartwychwstaniu Pańskim.

Jako kazanie o Zmartwychwstaniu, najczęściej, naturalnie, kojarzymy je z czasem Paschy i wtedy je czytamy. Jednak dla świętego Leona, podobnie jak dla wielu Ojców, Zmartwychwstanie Pana, które świętujemy w czasie wielkiej i najświętszej Paschy, jest wypełnieniem życia w ludzkim ciele zapoczątkowanego w dniu Narodzenia. Wcielenie, do świętowania którego przygotowujemy się teraz, do którego przygotowujemy nasze ciała poprzez post, jest początkiem nadziei objawiającej się w Zmartwychwstaniu.

Tak więc kazanie świętego Leona, jego drugie o Zmartwychwstaniu, ma głęboki wpływ na nasze podejście do Narodzenia Chrystusa. Chciałbym, abyśmy dzisiaj przyjrzeli się drugiemu rozdziałowi jego listu, w którym święty Leon mówi o Chrystusie przyjmującym na siebie naszą naturę dla naszego zbawienia. Zacznę od prostego przeczytania tekstu świętego Leona:

Gdy cały rodzaj ludzki upadł w pierwszych rodzicach, miłosierny Bóg w ten sposób chciał stworzeniu, na podobieństwo swoje uczynionemu, przyjść z pomocą przez Jednorodzonego swego Jezusa Chrystusa, że naprawa natury nie była poza naturą, i oprócz godności własnego pochodzenia, ten drugi stan po naprawie miał być korzystny.

Święty Leon ma głębokie poczucie ciągłości stworzenia i odkupienia. My wszyscy, mówi, upadliśmy w naszych pierwszych rodzicach nie dlatego, że w pewnym sensie odziedziczyliśmy winę za ich zbrodnie, ale dlatego, że jako jedna rasa, jedno ciało ukształtowane rękami Boga, jesteśmy związani życiem jednych z drugimi.

Nie możemy grzeszyć bez wpływu na naszych bliźnich. Nie możemy zostać odkupieni bez wpływu na naszych bliźnich. Tak więc moment pierwszego przekroczenia grzechu jest czymś, co wpływa na nas wszystkich jako jedną rasę ukształtowaną przez Chrystusa.

A kiedy nasza rasa upadła w naszych pierwszych rodzicach, Bóg, mówi święty Leon, zaplanował nasze zbawienie. Dzieło naszego odkupienia zaczyna się w tym właśnie momencie. Nie jest długo wyczekiwane, jakby Bóg zapomniał o odkupieniu lub potrzebował czasu, czekał, zanim stanie się miłosierny.

Zbawienie zaczyna się od razu. I to, co On zamierzył w tym momencie, nie jest zbawieniem w jakimś ogólnym sensie, ale tam, w Edenie, przed Adamem, przed Ewą, zamierzył nasze zbawienie w Jezusie Chrystusie. Czyni to, mówi święty Leon we fragmencie, który właśnie przeczytaliśmy, abyśmy my, stworzenia ukształtowane na Jego obraz, zostali przywróceni do tego obrazu.

My, którzy mamy naturę ukształtowaną przez Boga, potrzebujemy, by sam Bóg odnowił naszą naturę. Św. Leon kontynuuje w następujący sposób:

Szczęśliwy byłby, gdyby był nie wypadł z tego stanu, w jakim go Bóg uczynił! Lecz szczęśliwszy, jeżeli trwa w tym, do jakiego go przywrócił. Wielką rzeczą było otrzymać postać od Chrystusa, lecz większą jest mieć substancję w Chrystusie.

Święty Leon pokazuje tutaj nie tylko, że zostaliśmy przywróceni, że grzech popełniony po raz pierwszy w Adamie, w Ewie, grzech, który nieustannie odtwarzamy i kontynuujemy w naszym własnym życiu, nie tylko został naprawiony, przebaczony, odkupiony, nie tylko zostaliśmy przywróceni do pewnego, jeśli możemy użyć tego wyrażenia, stanu sprzed upadku. O wiele więcej, zostaliśmy podniesieni do nowego życia w samym Chrystusie.

Jak mówi święty Leon, bylibyśmy szczęśliwi, gdybyśmy nigdy nie upadli w naszym grzechu, ale jesteśmy jeszcze bardziej szczęśliwi, jeśli nie upadamy w tym nowym stanie, do którego ukształtował nas Chrystus. Dobrze było zostać stworzonym przez Chrystusa, ale teraz jesteśmy z Nim zjednoczeni, wciągnięci w Niego. Jak mówi w dalszej części:

Przyjęła nas bowiem do swej własności owa natura, która według swej woli nagina się do miary łaskawości, i nigdy zmianie nie podpada. Ta natura nas przyjęła ani w naszem swego, ani naszego w swem nie zatraciła, która tak w sobie z Boskości i człowieczeństwa jednę uczyniła osobę, iż przy zachowaniu słabości oraz cnót, ani ciało przez Bóstwo nie stało się niecierpiętliwe, ani Bóstwo przez ciało cierpiętliwe. Przyjęła nas owa natura, która i pochodzenia naszego rodzaju nie oderwała od wspólnego pnia, i zarazę grzechu, na wszystkich ludzi przechodzącego, wykluczyła. Słabość i śmiertelność, które nie były grzechem, lecz karą za grzech, Zbawiciel świata przyjął za karę, by je wypłacić jako cenę.

Słowa świętego Leona są potężnym świadectwem tego, co dokonało się we wcieleniu słowa Ojca. Przychodząc do nas w ciele, On, jak napisał święty Leon, zjednoczył ze sobą to, co było nasze, ale co jest również mistycznie, cudownie Jego. I łączy to w sposób, który uświęca, odkupia, przekształca, ale nie niszczy.

List ten, moim zdaniem, jest wspaniałym przykładem tego, dlaczego kwieciste dyskusje i spory teologiczne, które tak angażowały wczesny Kościół, były ważne z duszpasterskiego, praktycznego punktu widzenia. Często mogą one wydawać się dość metafizyczne, wyglądać na niemal akademickie debaty o boskich naturach, o bogo-ludzkim. Jak należy postrzegać rzeczywistości konsubstancjalne? Jak Bóg może ulegać zmianom, a mimo to być niezmienny? Jak może cierpieć, a mimo to być niecierpiętliwym? Wielu studentów, wielu czytelników konfrontujących się z teologicznymi sporami wczesnego Kościoła, uważa je za dość przytłaczające i abstrakcyjne.

A jednak list świętego Leona, jego homilia, przypomina nam o ogromnej wartości duszpasterskiej tych zawiłych sporów. Wiedząc, że Chrystus wziął naszą naturę dla siebie, ale w sposób, który nie zniszczył tego, co wziął, jesteśmy w stanie znaleźć w Nim Pana miłości, który nas uzdrawia i nie sprawia, że stajemy się czymś innym. Jesteśmy zjednoczeni z Jego naturą, ale zawsze pozostajemy Jego stworzeniem.

To jest właśnie istota naszej radości z wcielenia. Chrystus bierze dla siebie ludzką naturę, ale nie odrywa jej od drzewa życia. Jednocząc ją ze sobą, usuwa, jak mówi święty Leon, wszelką skazę grzechu, która była w niej obecna, tak że znajdujemy w niej już tylko prawdziwe życie zjednoczone z boskością.

Chrystus ponosi niejako wszystkie konsekwencje grzechu, używając wyrażenia świętego Leona, jakby karę, a jednak nie karę, ponieważ Chrystus nie jest winny niczego. Ale w ten sposób, te konsekwencje są uważane za cenę naszego odkupienia. Święty Leon kontynuuje:

Co więc we wszystkich ludziach było przekazywaniem potępienia, to w Chrystusie jest sakramentem miłości.

Przyjmując ludzkie ciało, przyjmując w pełni ludzkie życie, odwieczny Syn Ojca przyciąga nas do siebie w możliwie najbardziej intymny sposób. Grzech zostaje przezwyciężony nie przez jakiś legalistyczny dekret, ale dlatego, że Bóg połączył naszą naturę ze swoją własną, podniósł ją do swojej własnej, a czyniąc to, usunął z niej wszelką nieświętość, wszelki grzech, wszelkie przestępstwo. To jest sakrament miłości, któremu początek daje wcielenie.

Kiedy Chrystus przyjmuje ciało w Betlejem, moja natura zostaje przemieniona, zmienia się, tajemnica odkupienia staje się widoczna, namacalna, i to jest nadzieja, w którą jesteśmy wciągnięci, na którą czekamy w tym czasie postu. Jest to nadzieja narodzin Chrystusa, która prowadzi, jak dobrze wiedział święty Leon, do Jego zmartwychwstania i chwały. Obyśmy wkrótce dołączyli do Niego w grocie, przy żłóbku, ale obyśmy dołączyli do Niego również na krzyżu, przy Jego wniebowstąpieniu, abyśmy i my mogli zostać wyniesieni w chwale do Ojca, Stwórcy wszystkiego.

Przez modlitwy naszego ojca świętego Leona Wielkiego i wszystkich świętych, Panie Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami i zbaw nas.

Amen.

biskup Ireneusz (Steenberd) / tłum. Jakub Oniszczuk

za: A Word from the Holy Fathers

fotografia: alik / www.orthphoto.net /