publicystyka: Postne zmagania: znaczenie i waga postu bożonarodzeniowego
kuchnia muzyka sklep ogłoszenia wydarzenia fotogalerie

Postne zmagania: znaczenie i waga postu bożonarodzeniowego

igumen Nektariusz (tłum. Justyna Pikutin), 21 grudnia 2024

Czas wstrzemięźliwości i czas modlitwy, czas pokusy i czas radości. Wszystkie te definicje odnoszą się do postu - szczególnego okresu w życiu każdego prawosławnego chrześcijanina. O znaczeniu trwającego postu, ważności nawet najmniejszego ascetycznego wysiłku i oczekiwaniu na święto opowiada igumen Nektariusz (Morozow), proboszcz cerkwi katedralnej ku czci ikony Matki Bożej „Ukój mój smutek”.

- Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że święto to czas radości. Dlaczego w prawosławiu przed największymi świętami został ustanowiony post?

- Święto w rozumieniu człowieka świeckiego i człowieka wierzącego to zupełnie różne rzeczy. W rozumieniu świeckim przygotowanie do świąt to wyprawa po zakupy, troska o różnorodność stołu, o to, jak zająć i zabawić gości. Takie podejście jest czysto ziemskie. Natomiast święto cerkiewne jest świętowaniem innego, duchowego porządku, które daje wierzącemu możliwość, poprzez wspomnienie pewnych wydarzeń ze Świętej Historii, dotknięcia sercem innej, niebiańskiej rzeczywistości i doświadczenia w pełni radości tego cudownego, niepowtarzalnego doznania.

Jednak człowiek składa się z ducha, duszy i ciała. Zarówno duch, jak i dusza w codziennym życiu znajdują się w stanie ucisku, stłumienia - dominuje ciało ze swoimi potrzebami, nawykami i przyjemnościami. Aby dać duchowi wolność w jego dążeniu do Boga, konieczne jest „uciśnienie” ciała, przynajmniej w pewien sposób ograniczając jego czasami bardzo kapryśne żądania. Takim sposobem samoograniczenia jest post. W takiej czy innej formie, jako powstrzymanie się od nadmiaru, powinien on być zawsze obecny w życiu prawosławnego chrześcijanina. W ciągu roku cerkiewnego istnieją oddzielne okresy specjalnie poświęcone wstrzemięźliwości, są to tak zwane „posty wielodniowe”, a jednym z nich jest post bożonarodzeniowy.

- Nazywany jest on również postem „Filipowym”.....

- Tak, ponieważ rozpoczyna się następnego dnia po dniu pamięci św. Apostoła Filipa - 28 listopada (wg starego stylu). A kończy się w Boże Narodzenie - 7 stycznia (wg starego stylu), a więc trwa 40 dni. W swej regule żywieniowej nie jest on najsurowszy. W soboty i niedziele, a także w dni wielkich świąt, jeśli nie przypadają one w środę i piątek, w czasie postu bożonarodzeniowego można jeść ryby, w pozostałe dni – zalecane są pokarmy wyłącznie pochodzenia roślinnego. Najbardziej rygorystycznym okresem postu są jego ostatnie dni, czas przedświąteczny - od 2 do 6 stycznia włącznie. W tych dniach, nawet jeśli wypadają one w niedzielę, sobotę lub jakieś święto, nie wolno jeść ryb. A dniem najsurowszego postu jest przeddzień Bożego Narodzenia - Wigilia, kiedy zgodnie z regułami cerkiewnymi zwyczajem jest spożywanie posiłku dopiero wieczorem, gdy na niebie pojawi się „pierwsza gwiazda” (mniej więcej o godzinie 16-17).

- Mówimy teraz o „cielesnej” stronie postu. Ale zapewne post jest również niezbędny dla ludzkiej duszy?

- Tak, oczywiście, poszcząc cieleśnie, należy pamiętać, że najważniejszy jest post duchowy. Dlatego jeśli ktoś ogranicza się w jedzeniu, ale nie chodzi do cerkwi, jednocześnie uczestnicząc w różnych rozrywkach i zabawach, to jego post nie przyniesie żadnych wymiernych korzyści, stanie się jedynie czymś w rodzaju „diety”. Bez modlitwy podczas nabożeństwa nie można zrozumieć wewnętrznego znaczenia postu. Post dla chrześcijanina to czas, w którym może on intensywniej pracować nad swoją duszą poprzez: zmagania z tymi niedoskonałościami w sobie, które zwykle znosimy z powodu tchórzostwa, dążenie do pielęgnowania w sobie cnót, w których uważamy się za niewystarczająco skutecznych. Wtedy dzień święta, jako ukoronowanie postu, staje się dla człowieka dniem prawdziwej radości, prawdziwego duchowego triumfu.

- Co dla człowieka wierzącego oznacza dzień Bożego Narodzenia?

- Dla nas Boże Narodzenie jest końcem Starego Testamentu i początkiem Nowego. Jest tym, na co czekali sprawiedliwi Starego Testamentu i wszyscy, którzy zachowali wiarę w prawdziwego Boga, odkąd nasi przodkowie przekroczyli jedyne przykazanie, które Bóg dał Adamowi. Jest to wydarzenie, które zmieniło przeznaczenie rodzaju ludzkiego – to początek naszego zbawienia.

Samo świąteczne nabożeństwo przygotowuje ludzi do takiego pojmowania Bożego Narodzenia. W dniach poprzedzających święto (tj. 2-6 stycznia) w wersetach i kanonach jutrzni i wieczerni, zadziwiających swą głębią i miłosierdziem, rozbrzmiewa jedna i ta sama, coraz bardziej narastająca myśl: „Chrystus się rodzi, Chrystus nadchodzi”. I to uczucie – że „nadchodzi Bóg” - staje się absolutnie realne. Podam przykład, trochę osobisty, ale bardzo wyrazisty. Dawno temu mój przyjaciel, który był wierzący, ale w tamtym czasie nie prowadził całkowicie cerkiewnego życia, służył w wojsku. W noc Bożego Narodzenia był na patrolu i w pewnym momencie, zupełnie bez wyraźnego powodu, nagle poczuł, że... narodził się Bóg. Jego serce wypełniła niesamowita, zupełnie nieoczekiwana radość. Oczywiście w noc Bożego Narodzenia ma miejsce sakrament - sakrament upamiętnienia przez świat najbardziej niesamowitego momentu w jego historii: tego, jak Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek mógł stać się Bogiem.

- Jak rozpoznać konieczność postu?

- Przykazanie postu jest najstarszym przykazaniem - pierwszym przykazaniem, danym pierwszemu człowiekowi w Edenie. Post zajmuje bardzo ważne miejsce w historii Kościoła. Przede wszystkim godny zapamiętania jest post proroka Mojżesza, który poprzedzał przekazanie mu wyrytych przez Boga tablic. Kontrast jest uderzający: z jednej strony Mojżesz, który nie jadł przez czterdzieści dni, aby otrzymać od Boga Jego przymierze. Z drugiej strony Izraelici, których prowadzi przez pustynię: ponieważ brakuje im mięsa, cebuli i czosnku w takim stopniu, do jakiego byli przyzwyczajeni w Egipcie, są gotowi wrócić do miejsca, w którym zabijano każde pierworodne dziecko żydowskiej rodziny!

Wspaniale mówi o tym św. Ignacy (Branchaninov): „dumny człowiek w samozadowoleniu uważa się za kogoś znaczącego, ale gdy tylko jego brzuch zostanie ograniczony, staje się oczywiste, że jest jego niewolnikiem”. Post jest jednym ze sposobów uwolnienia się z tej niewoli.

Ale najważniejszy dla nas jest tutaj przykład Zbawiciela, który przygotowując się do swej misji, podjął ten sam czterdziestodniowy post. Samemu nie potrzebując takiego przygotowania, dał nam przykład tego, jak powinniśmy przygotowywać się do ważnych wydarzeń w naszym życiu.

- Post jest trudny dla współczesnego człowieka, który nie żyje w monasterze, ale pośród świata. Przez ludzi wokół nas post jest czasem postrzegany jako dziwny anachronizm, a czasem jako zacofanie. Czy możliwe są jakieś złagodzenia w tym względzie dla osoby poszczącej?

- Oczywiście, trudniej jest pościć w życiu świeckim niż w monasterze. Czasami nawet w rodzinie jeden przychodzi do Boga, a drugi nie rozumie i nie akceptuje życia cerkiewnego, jego zasad i w tym domu kuchnia postna jako taka nie istnieje. Jest to również trudne, gdy dana osoba spędza większość dnia w pracy, gdzie nie ma możliwości zakupu wartościowych potraw postnych. Jednak trudne nie znaczy niemożliwe. Doświadczenie niepodważalnie potwierdza: kiedy chrześcijanin decyduje się pościć, udaje mu się pokonać wszystkie przeszkody.

Jest jeszcze jeden bardzo ważny aspekt postu dla osoby świeckiej. W tym świecie – niewierzącym i nie znającym Boga, w jego wydarzeniach i działaniach – często „rozpływamy się”, „gubimy się”, a to sprawia, że zapominamy, kim jesteśmy. I w tym sensie post jest bardzo skutecznym sposobem na przypomnienie sobie, że jest się wierzącym, prawosławnym człowiekiem. A jednocześnie jest to kazanie bez słów, ponieważ ludzie, widząc kogoś, kto rezygnuje z czegoś ze względu na Boga, mimowolnie zaczynają traktować jego wiarę z szacunkiem. Często staje się to dla nich powodem do zastanowienia, a następnie do pytania o coś ważnego dla siebie.

Jednak oczywiście odstępstwa od przyjętej reguły postu są możliwe, jeśli dana osoba jest chora i nie ma fizycznej siły, aby jej przestrzegać. Najlepiej jednak uzgodnić to z kapłanem, prosząc go o błogosławieństwo i radę.

Wiesz, fizycznie jesteśmy rzeczywiście znacznie słabsi od naszych przodków, którzy pokazali niesamowite przykłady wstrzemięźliwości i nie możemy podejmować się ascezy na ich miarę. Ale jesteśmy od nich słabsi zarówno psychicznie, jak i duchowo. I dlatego dzisiaj kapłan musi być wyrozumiały nie tylko dla tych, którzy są chorzy cieleśnie, ułatwiając im wstrzemięźliwość poprzez pewne ulgi. Współczesny człowiek chodzący do cerkwi może nie być gotowy na post z czysto psychologicznego punktu widzenia. Myśl o tym, że trzeba odmówić sobie zwykłego jedzenia przez 40 dni, przeraża. A kiedy widzimy, że dana osoba nie decyduje się na post jednoznacznie, aby jej nie zniechęcić, można zaproponować pewnego rodzaju „uczenie się” postu: aby po raz pierwszy osoba poszcząca odmówiła chociaż tylko mięsa i jeszcze czegoś niepostnego. Można mieć nadzieję, że podczas następnego postu dojrzeje do bardziej rygorystycznej wstrzemięźliwości.

- Czy wierzący powinien obchodzić Sylwestra, który przypada w czasie Postu? Co powinien zrobić, jeśli to święto jest bardzo ważne dla jego bliskich?

- Konieczne jest tutaj duchowe rozumowanie. Jeśli ludzie wokół są ludźmi wierzącymi, wszystko jest proste: z własnej woli wierzący nie powinien być włączony przez całą noc do telewizyjnej przestrzeni rozrywki i uczestniczyć w wydarzeniach rozrywkowych. Jeśli nie wszyscy członkowie rodziny są wierzący, należy wybrać złoty środek: nie rezygnować z postu cielesnego, ale starać się robić to tak niepozornie, jak to możliwe i nie oddawać się nadmiernej zabawie. Nie może tu być całkowitego kompromisu. Powinniśmy raczej delikatnie i z miłością do naszych bliskich robić to, do czego zobowiązuje nas prawo Boże i kanony Cerkwi.

- Na co jeszcze warto zwrócić uwagę osobie poszczącej?

- Na to, że post jest nie tylko czasem realnego wysiłku ascetycznego, ale także czasem pokus. Jest taka duchowa prawidłowość: zaczynając starać się żyć bardziej pobożnie, człowiek wchodzi na pole walki. Następuje czas wojny: jest atakowany przez te siły, które sprzeciwiają się wszystkiemu, co dobre w naszym życiu. Nie dzieje się to jednak bez Bożego przyzwolenia. Jak mówi abba Doroteusz, albo przed, albo po każdym dobrym uczynku przychodzi pokusa.

A najczęściej pokusy postu objawiają się zaostrzeniem istniejących konfliktów lub pojawieniem się nowych. Niestety ogólnie rzecz biorąc, osoba, która pości, czasami staje się znacznie bardziej drażliwa i nerwowa.... Ale wiedząc z góry, że post jest czasem pokus, można lepiej się na nie przygotować i znosić je bardziej przychylnie. Modlitwa powinna być w tym głównym narzędziem. Ogólnie rzecz biorąc, w okresie postu wierzący zwykle rozszerzają swoją regułę modlitewną: czytają Psałterz, wykonują ziemne pokłony, starają się nie dopuścić do żadnych pominięć lub skrótów w modlitwie.

I jest jeszcze coś, co chciałbym powiedzieć. Bardzo łatwo jest człowiekowi - także wierzącemu - zapomnieć o tym, co ważne. Nieustannie potrzebujemy bodźców, powodów, by zwracać uwagę na ważne rzeczy, które pomijamy w naszym codziennym życiu. I właśnie takim powodem, bodźcem do skupienia staje się post. Ale, niestety, bardzo często wraz z jego końcem następuje pewne „staczanie się”, człowiek szybko traci to, co udało mu się zebrać. Bardzo ważne jest utrzymanie tego, co osiągnęliśmy, aby ten post stał się kolejnym krokiem w naszym wznoszeniu się do Boga. Abyśmy nie ześliznęli się z tego stopnia.

igumen Nektariusz Morozow (tłum. Justyna Pikutin)

za: pravoslavie.ru

fotografia: kcenia.belova /orthphoto.net/