publicystyka: Spowiedź - szpital czy sala sądowa
kuchnia muzyka sklep
polska świat
publicystyka pytania i odpowiedzi
ogłoszenia wydarzenia fotogalerie
redakcja wesprzyj nas kontakt

Spowiedź - szpital czy sala sądowa

o. Christopher Foley (tłum. Gabriel Szymczak) , 29 listopada 2024

„Wyznawajcie więc grzechy jedni drugim i módlcie się jedni za drugich, abyście zostali uleczeni.”
Jk 5, 16

„Przyjmijcie Ducha Świętego! Jeśli komuś odpuścicie grzechy, są odpuszczone, jeśli komuś zatrzymacie, są zatrzymane.”
J 20, 22-23

Wiele powiedziano o potrzebie spowiedzi grzechów w Kościele i potrzebie pojednania się z Bogiem. Istnieje tendencja do myślenia o spowiedzi w pewien legalistyczny sposób – ktoś opowiada o swoich przewinieniach i otrzymuje należną karę i przebaczenie, a następnie idzie dalej. Istnieje również tendencja do postrzegania spowiedzi jako rodzaju dorocznego obowiązku, aby otrzymać „przepustkę” do przystąpienia do komunii. Niestety, takie poglądy na spowiedź wyrządziły wielką szkodę temu „sakramentowi pojednania”. Czym więc dokładnie jest spowiedź? Czy jest to transakcja prawna, która odbywa się w „sali sądowej”? W Kościele prawosławnym spowiedź zawsze była rozumiana bardziej w kategoriach szpitalnych niż sali sądowej.

Grzech jako choroba

Przede wszystkim ważne jest, aby pamiętać, że grzech nie jest złamaniem kodeksu moralnego. Grzech dosłownie oznacza „chybienie celu”, jak strzała, która zostaje wystrzelona i chybia zamierzonego celu. Celem jest tutaj człowiek będący tym, kim miał być – stworzonym na obraz i podobieństwo Boga. Kiedy grzeszymy, przestajemy być w pełni tym, kim Bóg zamierzył, abyśmy byli. To my zrywamy więź z Bogiem przez nasz grzech. Wszyscy grzeszymy i jesteśmy „pozbawieni chwały Bożej” (Rz 3, 23). Ojcowie pustyni opowiadają historię o uczniu, który któregoś dnia przyszedł do pewnego stara i powiedział: „Ojcze, upadłem!” Starzec powiedział do niego: „Wstań!”. On raz po raz przychodził do starca i mówił: „Upadłem!”, a starzec niezmiennie odpowiadał: „Wstań!”. Uczeń zapytał: „Czy kiedyś będę mógł przestać wstawać?” „Nie, aż do dnia, w którym oddasz duszę swoją Bogu” – odpowiedział starzec. Tak więc nie chodzi o to, czy zgrzeszymy, ale co z tym zrobimy, gdy zgrzeszymy? W pierwszym liście św. Jana czytamy: „Jeśli powiemy, że grzechu nie mamy, to oszukujemy siebie i prawdy w nas nie ma. Jeśli wyznajemy grzechy nasze, to jest [tak] wierny i sprawiedliwy, że odpuści nam grzechy nasze i oczyścić nas z wszelkiej nieprawości” (1J 1, 9-10).

Tak więc pierwszym krokiem w spowiedzi jest przyznanie się do naszych grzechów. W języku szpitalnym grzech jest pasożytniczą chorobą lub raną, którą należy oczyścić. Zanim będzie można ją wyleczyć, trzeba najpierw uznać, że rana istnieje. Chrystus - Boski Lekarz - przyszedł, aby uzdrowić chorych. Sam Chrystus powiedział: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz chorzy. Nie przyszedłem wzywać do nawrócenia sprawiedliwych, ale grzeszników” (Łk 5, 31-32).

Spowiedź jako operacja

Spowiedź to przede wszystkim nazwanie i wzięcie odpowiedzialności za chorobę, aby szpital duchowy (Kościół) mógł przepisać lekarstwo, które pomoże w procesie leczenia. To tylko jedna z wielu metafor, których Ojcowie Kościoła używali, mówiąc o spowiedzi i pojednaniu. W nakazie, który ksiądz wypowiada przed spowiedzią z grzechów, znajdujemy silne przykazanie, aby niczego nie ukrywać, „abyście nie odeszli od Lekarza nieuleczeni”. Spowiedź z grzechów to wykorzenienie zakażonej rany. To operacja, która przygotowuje ranę na uzdrawiający balsam pokuty i Komunii Świętej. Ta medycyna Kościoła pochodzi z tego samego korzenia, co apteka (pharmakon). Lek ten jest podawany, aby gojenie nadal zachodziło w ranie i aby nie uległa ona ponownemu zakażeniu. Tak właśnie rozumie się pokutę. Nie jest to kara ani zyskanie przebaczenia, ale recepta od lekarza na rzecz uzdrowienia i odnowy. O. John Romanides, znany prawosławny teolog XX wieku, mówi: „Wiara w Chrystusa bez poddania się uzdrowieniu w Chrystusie nie jest w ogóle wiarą. Oto ta sama sprzeczność, którą znajdujemy, gdy chora osoba, która ma wielkie zaufanie do swojego lekarza, nigdy nie wykonuje zalecanego przez niego leczenia”.

Wyzdrowienie

Nie można zostać zbawionym o własnych siłach. Tylko wtedy, gdy jesteśmy w stanie przyznać się do naszej całkowitej bezsilności wobec grzechu, możemy być otwarci na uzdrowienie naszego życia przez Chrystusa. Potrzebujemy Kościoła, aby wykorzenić tę chorobę. Pomyśl, jak głupio byłoby, gdyby chirurg operował samego siebie. Jeden z Ojców Kościoła powiedział: „ten, kto widzi swoje grzechy, jest większym cudotwórcą niż wskrzeszający umarłych”. Oznacza to, że cudem jest, gdy naprawdę chcemy zobaczyć siebie takimi, jakimi naprawdę jesteśmy, gdy chcemy zobaczyć infekcję i jesteśmy gotowi poddać się „nożowi” Kościoła dla prawdziwego uzdrowienia i odnowienia. Ks. Alexander Schmemann powiedział: „To wtedy, gdy człowiek zostaje wyzwany przez prawdziwą treść Ewangelii, z jej boską głębią i mądrością, pięknem i wszechogarniającym znaczeniem, staje się zdolny do pokuty, ponieważ prawdziwa pokuta to właśnie odkrycie przez człowieka otchłani, która oddziela go od Boga i od Jego prawdziwej oferty dla człowieka. To wtedy, gdy człowiek widzi przyozdobioną komnatę ślubną i zdaje sobie sprawę, że nie ma szaty weselnej, aby do niej wejść”. Przypomina to historię z Ewangelii wg św. Mateusza 25 o pannach, które zabrały swoje lampy z olejem na spotkanie z oblubieńcem i jak przyszedł on o północy, aby zabrać te, które były przygotowane. Oblubieńcem jest Chrystus, a komnatą weselną jest Królestwo Niebieskie. To właśnie śpiewamy podczas wieczerni trzech pierwszych dni Wielkiego Tygodnia: „Zbawco mój! Pałac Twój widzę przyozdobiony, lecz nie mam szaty, aby weń wejść. Oświeć szatę mej duszy, Dawco światłości, i zbaw mnie!”.

Bądźmy zawsze otwarci na wizję Chrystusa, który pragnie, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania Jego Prawdy. Dał nam swój Święty Kościół jako miejsce powrotu do zdrowia – tę jednostkę intensywnej terapii dla naszych grzesznych dusz, gdzie otrzymujemy lekarstwo, które pomaga nam w naszym uzdrowieniu.
 
o. Christopher Foley (tłum. Gabriel Szymczak)

za: Holy Cross Orthodox Church

fotografia: levangabechava /orthphoto.net/