publicystyka: Codzienny Boży dar ku pokucie
kuchnia muzyka sklep ogłoszenia wydarzenia fotogalerie

Codzienny Boży dar ku pokucie

diakon Michael Schlaack (tłum. Gabriel Szymczak), 03 listopada 2024

Co byś zrobił, gdyby odwiedził cię ktoś, kto zza grobu próbowałby ci doradzić, jak żyć tak, aby uniknąć katastrofalnych skutków? Czy uwierzyłbyś duchowi, gdyby był to dawno zmarły krewny? Jakie musiałoby być ostrzeżenie, abyś zmienił bieg swojego życia? Oto pytania, które Ewangelia dzisiejszej niedzieli każe nam rozważyć.

Podobnie jak bogacz z przypowieści Chrystusa, zbyt często upieramy się, że nie znamy Bożych oczekiwań co do naszego życia. Często mylimy nasz komfort finansowy na tym świecie ze znakiem Bożej aprobaty dla sposobu, w jaki żyjemy i traktujemy innych wokół nas. Ale Jezus mówi nam, że Ojciec w niebie sprawia, że „słońce Jego wschodzi nad złymi i dobrymi, i deszcz [Jego] pada na sprawiedliwych i niesprawiedliwych” (Mt 5, 45). Innymi słowy, Bóg daje każdemu dobro, ale nie każdy wykorzystuje to błogosławieństwo dla dobra Jego Królestwa. Bogacz z dzisiejszego czytania nie został ukarany dlatego, że był bogaty. Cierpiał, ponieważ zaniedbał mądre korzystanie ze swego bogactwa. W przeciwieństwie do nauk proroków tak zwanej teologii dobrobytu, nie możemy wykorzystywać światowego bogactwa jako wskaźnika Bożej aprobaty dla sposobu, w jaki żyjemy. Ten punkt jest z pewnością jednym z paradoksów życia, przed którym stoimy jako chrześcijanie.

Życzliwość wobec nieznajomych nie jest czymś, co robimy tylko dla dobra innych; jest to akt, który wpływa także na nasze zbawienie. W tej przypowieści widzimy, że Łazarz został zaniesiony przez aniołów na łono Abrahama. Z naszych studiów nad Starym Testamentem wiemy, że Abraham dowiedział się o Bożym błogosławieństwie narodzin Izaaka dzięki udzieleniu gościny trzem przybyszom pod dębem Mamre (Rdz 18, 1-8). Co by było, gdyby Abraham zaniedbał okazanie życzliwości trzem nieznajomym, którzy nagle pojawili się przed jego namiotem? Jak mogłaby zmienić się cała historia patriarchów, gdyby Abraham odmówił opieki nad „Łazarzem” na własnym progu?

Kiedy jesteśmy tak zajęci własnym bogactwem i wygodami, jakie nam ono zapewnia, możemy stać się ślepi na potrzeby innych, zapominając, że materialne błogosławieństwa, które na nas spływają, mogły nie być przeznaczone przez Boga wyłącznie dla nas. Następnie, podobnie jak bezimienny bogacz z dzisiejszej przypowieści, zostaniemy pochowani pod naszymi nagromadzonymi skarbami. Bogactwa tego świata staną się wówczas jak ziemia pokrywająca grób, ukrywająca rozkład, który leży pod spodem. Lekcja z tego jest całkiem jasna: nie zaniedbuj obcego, który stoi na progu twoich drzwi, bo przez niego wiedzie droga do twojego zbawienia. Kto wie, ile błogosławieństw mogliśmy przegapić przez zaniedbanie potrzebujących?

Nigdy nie powinniśmy czekać, aż będzie za późno, aby zmienić bieg naszego obecnego i wiecznego życia. Jednym z największych błogosławieństw, jakie otrzymujemy jako dzieci Boże, jest możliwość zmiany naszego życia, a tym samym zmiany biegu naszej wieczności. Życie świętych uczy nas, że wielu z nich było strasznymi grzesznikami, prowadzącymi życie w grzesznym nadmiarze. Ale służymy Bogu „drugiej szansy”, który daje nam możliwość odpokutowania, otrzymania przebaczenia i skierowania naszych stóp na ścieżkę prawości. Doskonałym przykładem tego zwrotu jest życie św. Mateusza Apostoła, poborcy podatkowego i najemnika Cesarstwa Rzymskiego. Mateusz był jednym z „grzeszników”, o kontakt z którymi oskarżano Jezusa (Mk 2, 16). Ale posłuszny prostym słowom: „Pójdź za Mną” (Mt 9, 9), znienawidzony celnik Mateusz mógł zmienić swoje życie i zostać apostołem Chrystusa.

Nie dajcie się sparaliżować i nie podejmować działań, bo boicie się, że macie tak mało do zaoferowania. Bóg nigdy nie prosi nas, abyśmy czekali, aż wszyscy zostaniemy milionerami, zanim będziemy mogli zacząć pomagać potrzebującym. Czasami najmniejsze prezenty mogą mieć największy wpływ na nasze życie i życie innych. Jezus nauczał nas: „Ktokolwiek poda wam kubek wody w Imię Moje dlatego, że jesteście Chrystusowi, amen powiadam wam: nie utraci zapłaty swojej” (Mk 9, 41). Nie wielkość prezentu ma znaczenie, ale duch, w jakim jest on wręczany. Podobnie jak w przypadku miedzianych monet wdowy wrzuconych do świątynnej skarbonki na cele charytatywne, kiedy w ofierze oddajemy siebie i swoje środki, korzyści wykraczają poza odbiorcę. Powinno to przywodzić na myśl relację o ofierze wdowy w świątyni („wdowi grosz”), w której Jezus pochwala wdowę za przekazanie dwóch drobnych monet na rzecz świątyni. Mizerność jej datku kontrastuje z większymi kwotami wpłacanymi przez bogatych darczyńców, którzy okazali swoją hojność. Jezus wskazał jednak Swoim uczniom: „Amen, powiadam wam, że ta biedna wdowa wrzuciła więcej niż wszyscy, którzy wrzucają do skarbca. Wszyscy bowiem dawali ze swej obfitości, ta zaś ze swego niedostatku: dała wszystko, co miała na życie” (Mk 12, 43). Liczyła się wielkość jej serca, a nie wielkość darowizny. Ze swego ubóstwa dała, ile mogła, dla tych, którzy być może są jeszcze biedniejsi niż ona. Nigdy nie powinniśmy zapominać, że błogosławieństwa finansowe, które otrzymujemy, nie są przeznaczone wyłącznie dla naszej wygody, ale mają też służyć pomaganiu innym. Drobny datek wdowy nie zrobił żadnego wrażenia na skarbcu świątynnym, ale na Bogu zrobił ogromne wrażenie.

Jeśli możemy rozważyć tę przypowieść w kategoriach miłosierdzia Bożego, wydaje się nam rozsądne, że Bóg powinien był dać bogatemu człowiekowi jakieś ostrzeżenie; ostrzec, że jego brak miłości ostatecznie doprowadzi do jego własnego cierpienia. Czy bogacz nie powinien otrzymać jakiegoś uczciwego ostrzeżenia dotyczącego życia pozagrobowego? Z tego powodu bogacz zwrócił się do Abrahama z prośbą: „Proszę cię zatem, ojcze, abyś posłał go do domu mego ojca; mam bowiem pięciu braci, niech da świadectwo, aby i oni nie znaleźli się w tym miejscu męczarni” (Łk 16, 27- 28). Bogacz, kierując się miłością do swoich pięciu braci, poprosił, aby Łazarz został wysłany do żywych, aby ostrzec ich przed nadchodzącą nędzą. Wygląda na to, że bracia bogacza nie byli bardziej miłosierni niż on. Dla bogacza jest już za późno, ale być może ktoś, kto wróci z martwych, zapewni ostrzeżenie o takim poziomie prawdy i pilności, że nie będzie można go zignorować. Może bracia przestraszą się i zmienią swoje życie - zanim będzie za późno.

Zwróć uwagę na reakcję Abrahama na prośbę bogacza: „‚Mają Mojżesza i proroków, niech ich słuchają!”. Innymi słowy, bracia zostali ostrzeżeni przez Prawo i proroków; nic więcej nie można powiedzieć. To tak, jakby ktoś krzyczał i ostrzegał cię o nadjeżdżającym pociągu, podczas gdy ty stoisz na torach: jeśli nie zastosujesz się do ostrzeżenia, nie unikniesz niebezpieczeństwa. W całej swojej historii naród żydowski otrzymywał liczne ostrzeżenia przed zbliżającym się sądem, który go spotka, jeśli nie zwróci swoich serc z powrotem do Boga. W rezultacie starożytni prorocy byli zabijani za głoszenie złych wieści. Nawet ostatni z proroków Starego Testamentu, św. Jan Poprzednik, zapłacił życiem za ujawnianie zła, które widział w działaniu władcy – tego, który powinien być wzorem i przykładem posłuszeństwa przykazaniom Bożym (Mt 14, 1- 12).

Jaka byłaby nasza reakcja, gdyby ktoś powrócił z martwych, aby ostrzec nas o życiu pozagrobowym? Mogę sobie wyobrazić moją pierwszą reakcję: pomyślałbym, że to jakiś psikus, zwłaszcza jeśli byłby to Łazarz, który w tym życiu był pokrytym wrzodami żebrakiem. Bogacz prosił, aby Łazarz powrócił do żywych i jako obcy próbował nakłonić pięciu braci do radykalnej zmiany w życiu. Jak zostałby przyjęty Łazarz? Czy któryś z braci znalazłby czas, aby wysłuchać, a tym bardziej zwrócić uwagę na ostrzeżenie pokrytego bólem żebraka? Świadectwo Łazarza przed bramą bogacza wywarło na niego niewielki wpływ za jego życia, więc wątpliwe jest, aby wywarło jakikolwiek wpływ na braci bogacza. To wyjaśnia reakcję Abrahama wobec bogacza.

Zastanawiając się nad sytuacją opisaną w dzisiejszej Ewangelii, łatwo byłoby nam potępić bogacza za jego chciwość i apatię wobec cierpienia bliźniego, gdyż bliskość między bogaczem a Łazarzem wykracza poza fizyczny dystans. Wszyscy dzielimy obraz Boga i w ten sposób dzielimy ze sobą wspólną nić człowieczeństwa, choć często tę wspólnotę trudno dostrzec, gdy nie patrzymy pod powierzchnię i nie dostrzegamy piękna, które się tam kryje. Jest to szczególnie tragiczne, ponieważ mamy nie tylko Mojżesza i proroków, ale także Syna Bożego, który powstał z martwych i żyje do dziś.

Przesłanie Jezusa powinno być dla nas tak samo jasne, jak wtedy, gdy opowiedział tę przypowieść: „Jeśli Mojżesza i proroków nie posłuchają, to nie przekona ich nawet ktoś, kto zmartwychwstał” (Łk 16, 31). Nie mamy wymówki. Zatem posłuchajmy ostrzeżeń Kościoła i Pisma Świętego, i zmieńmy nasze grzeszne postępowanie, abyśmy mogli dołączyć do sprawiedliwych w błogosławionym spoczynku.

diakon Michael Schlaack (tłum. Gabriel Szymczak)

za: St. Mary Magdalene Orthodox Church

fotografia: alik /orthphoto.net/