Zostań przyjacielem cerkiew.pl
Siedząc na popiele
o. John Moses (tłum. Gabriel Szymczak), 20 października 2024
Bądźmy szczerzy. Niezależnie od tego, czy jesteś prawosławny, czy nie, są chwile, kiedy życie jest naprawdę do niczego. W takich momentach zastanawiamy się, gdzie jest Bóg i dlaczego pozwala, aby złe rzeczy przytrafiały się „dobrym” ludziom. Filozof Hume powiedział kiedyś, że kwestia zła jest hakiem, na którym wisi cała filozofia. Wydaje się, że kiedy przytrafiają nam się złe rzeczy, często jesteśmy aż nazbyt skłonni, aby powiesić na tym samym haku naszą wiarę.
Pewnego dnia pojawiła się to czytanie z Pisma Świętego: „Nie chcemy bowiem, bracia, abyście nie wiedzieli o utrapieniu naszym, którego doznaliśmy w Azji, o tym, że ponad wszelką miarę i ponad siły zostaliśmy udręczeni, tak że wręcz zwątpiliśmy, czy przeżyjemy” (2 Kor 1, 8). „Zwątpiliśmy, czy przeżyjemy” – to musiała być naprawdę zła sytuacja. Byłem w trudnych sytuacjach, ale nigdy w aż tak złych. Dlaczego Bóg pozwolił, aby takie rzeczy przytrafiały się Jego wybranym uczniom? Mogę zrozumieć pewne poświęcenie, pewien sprzeciw i kilka nocy w więzieniu, ale aż zwątpić, czy się przeżyje? Czy to nie jest trochę za dużo?
Według filozofów Księga Hioba nigdy nie odpowiedziała na pytanie o naturę i pochodzenie zła. Hiob, sprawiedliwy, nie tylko stracił wszystkie dobra materialne i zdrowie fizyczne, ale stracił też siedmioro dzieci w ciągu jednej nocy. W swoim strasznym żalu siedział na stosie popiołów, podczas gdy jego przyjaciele próbowali go pocieszyć, angażując się w teologiczną debatę. Z pewnością, skoro Bóg jest sprawiedliwy i karze tylko niegodziwych, argumentowali, Hiob musiał popełnić jakiś grzech, który skutkował jego karą. Hiob zaprotestował, twierdząc, że jest niewinny i nie zasługuje na takie traktowanie. Pod koniec Księgi Bóg się pojawił i może pomyślisz, że w końcu otrzymaliśmy odpowiedź na pytanie o doświadczenia cierpienia.
Pozwól mi sparafrazować następną część. Bóg pyta Hioba, czy gdyby żył, kiedy Bóg tworzył wszechświat, mógłby Mu doradzić, gdzie umieścić gwiazdy lub jak wyznaczyć granice morza. Hiob odpowiada, że nie mógłby doradzić Bogu. Bóg dochodzi więc do wniosku, że nawet gdyby wyjaśnił Hiobowi zło i cierpienie, to ten i tak by ich nie zrozumiał.
W porządku, rozumiem, ale to wcale nie zadowala mojego intelektu. Następnie Hiob mówi coś interesującego: „Dotąd Cię znałem ze słyszenia, teraz ujrzało Cię moje oko, dlatego odwołuję, co powiedziałem, kajam się w prochu i popiele” (Hi 42, 5-6). Jak powiedziałem wcześniej, nie jest to odpowiedź, która zadowala filozofa, ale zadowala chrześcijanina. To Obecność rozwiązuje wszystkie problemy. Nadała ona również znaczenie doświadczeniu św. Pawła w Azji. „I sami w sobie mieliśmy wyrok śmierci, abyśmy nie pokładali nadziei w sobie, ale w Bogu, który wskrzesza umarłych…” (2 Kor 1, 9). Podziwiam to stwierdzenie oraz wiarę i zrozumienie, jakie ono wyraża. Ponownie, to nie wyjaśnia, dlaczego dzieją się złe rzeczy, ale pokazuje, że kiedy Pan mieszka w naszych sercach, całe życie ma głębszy sens i cel - także i zły czas.
Uczysz się tej lekcji, gdy stoisz obok wdowy podczas przyjęcia pogrzebowego. Ludzie przychodzą i mówią najgorsze rzeczy, jakie można powiedzieć w takiej sytuacji. Wiem, że chcą spróbować pocieszyć wdowę, ponieważ ją kochają. Wiem również, że chcą, aby żałoba ustała, ponieważ większość z nas czuje się niekomfortowo w jej obliczu. Po prostu czujemy, że musi być coś, co możemy powiedzieć, a co pomoże. W obliczu głębokiego żalu debaty teologiczne nie rozwiążą bólu. To Obecność czyni różnicę, więc stoisz obok wdowy i nic nie mówisz. Znosisz nieprzyjemne uczucie bezradności, a twoja ciągła cicha obecność robi więcej dla pocieszenia niż jakiekolwiek słowo, które mógłbyś powiedzieć.
Nie musimy wisieć na haku Hume'a, ponieważ jest Ktoś, kto wisiał na Krzyżu. Jest z nami nawet wtedy, gdy tracimy nadzieję na życie i to On nadaje sens stosowi popiołu.
o. John Moses (tłum. Gabriel Szymczak)
za: Ramblings of the Redneck Priest
fotografia: maksiuss /orthphoto.net/
Pewnego dnia pojawiła się to czytanie z Pisma Świętego: „Nie chcemy bowiem, bracia, abyście nie wiedzieli o utrapieniu naszym, którego doznaliśmy w Azji, o tym, że ponad wszelką miarę i ponad siły zostaliśmy udręczeni, tak że wręcz zwątpiliśmy, czy przeżyjemy” (2 Kor 1, 8). „Zwątpiliśmy, czy przeżyjemy” – to musiała być naprawdę zła sytuacja. Byłem w trudnych sytuacjach, ale nigdy w aż tak złych. Dlaczego Bóg pozwolił, aby takie rzeczy przytrafiały się Jego wybranym uczniom? Mogę zrozumieć pewne poświęcenie, pewien sprzeciw i kilka nocy w więzieniu, ale aż zwątpić, czy się przeżyje? Czy to nie jest trochę za dużo?
Według filozofów Księga Hioba nigdy nie odpowiedziała na pytanie o naturę i pochodzenie zła. Hiob, sprawiedliwy, nie tylko stracił wszystkie dobra materialne i zdrowie fizyczne, ale stracił też siedmioro dzieci w ciągu jednej nocy. W swoim strasznym żalu siedział na stosie popiołów, podczas gdy jego przyjaciele próbowali go pocieszyć, angażując się w teologiczną debatę. Z pewnością, skoro Bóg jest sprawiedliwy i karze tylko niegodziwych, argumentowali, Hiob musiał popełnić jakiś grzech, który skutkował jego karą. Hiob zaprotestował, twierdząc, że jest niewinny i nie zasługuje na takie traktowanie. Pod koniec Księgi Bóg się pojawił i może pomyślisz, że w końcu otrzymaliśmy odpowiedź na pytanie o doświadczenia cierpienia.
Pozwól mi sparafrazować następną część. Bóg pyta Hioba, czy gdyby żył, kiedy Bóg tworzył wszechświat, mógłby Mu doradzić, gdzie umieścić gwiazdy lub jak wyznaczyć granice morza. Hiob odpowiada, że nie mógłby doradzić Bogu. Bóg dochodzi więc do wniosku, że nawet gdyby wyjaśnił Hiobowi zło i cierpienie, to ten i tak by ich nie zrozumiał.
W porządku, rozumiem, ale to wcale nie zadowala mojego intelektu. Następnie Hiob mówi coś interesującego: „Dotąd Cię znałem ze słyszenia, teraz ujrzało Cię moje oko, dlatego odwołuję, co powiedziałem, kajam się w prochu i popiele” (Hi 42, 5-6). Jak powiedziałem wcześniej, nie jest to odpowiedź, która zadowala filozofa, ale zadowala chrześcijanina. To Obecność rozwiązuje wszystkie problemy. Nadała ona również znaczenie doświadczeniu św. Pawła w Azji. „I sami w sobie mieliśmy wyrok śmierci, abyśmy nie pokładali nadziei w sobie, ale w Bogu, który wskrzesza umarłych…” (2 Kor 1, 9). Podziwiam to stwierdzenie oraz wiarę i zrozumienie, jakie ono wyraża. Ponownie, to nie wyjaśnia, dlaczego dzieją się złe rzeczy, ale pokazuje, że kiedy Pan mieszka w naszych sercach, całe życie ma głębszy sens i cel - także i zły czas.
Uczysz się tej lekcji, gdy stoisz obok wdowy podczas przyjęcia pogrzebowego. Ludzie przychodzą i mówią najgorsze rzeczy, jakie można powiedzieć w takiej sytuacji. Wiem, że chcą spróbować pocieszyć wdowę, ponieważ ją kochają. Wiem również, że chcą, aby żałoba ustała, ponieważ większość z nas czuje się niekomfortowo w jej obliczu. Po prostu czujemy, że musi być coś, co możemy powiedzieć, a co pomoże. W obliczu głębokiego żalu debaty teologiczne nie rozwiążą bólu. To Obecność czyni różnicę, więc stoisz obok wdowy i nic nie mówisz. Znosisz nieprzyjemne uczucie bezradności, a twoja ciągła cicha obecność robi więcej dla pocieszenia niż jakiekolwiek słowo, które mógłbyś powiedzieć.
Nie musimy wisieć na haku Hume'a, ponieważ jest Ktoś, kto wisiał na Krzyżu. Jest z nami nawet wtedy, gdy tracimy nadzieję na życie i to On nadaje sens stosowi popiołu.
o. John Moses (tłum. Gabriel Szymczak)
za: Ramblings of the Redneck Priest
fotografia: maksiuss /orthphoto.net/