publicystyka: Najważniejsze dzieło człowieka
kuchnia muzyka sklep ogłoszenia wydarzenia fotogalerie

Najważniejsze dzieło człowieka

igumenia Dominika (tłum. Justyna Pikutin), 21 września 2024

Pragnę pozdrowić was z okazji święta Narodzenia Najświętszej Marii Panny! Na początku naszej rozmowy chciałabym wspólnie z wami zastanowić się nad największymi dziełami, jakich może dokonać człowiek.

Wyobraźmy sobie na przykład władcę stojącego na czele wielkiego państwa. Wyobraźmy sobie, że jest obdarzony niezwykłym umysłem, inteligencją, miłosierdziem, bezinteresownością; że rządzi mądrze i niestrudzenie. Czy jest to wielkie dzieło? Tak, oczywiście, że tak. Ale wciąż nie jest to największa rzecz, do jakiej zdolny jest człowiek. Wyobraźmy sobie teraz, że na ziemi pojawił się genialny naukowiec, który wynalazł lekarstwo na śmiertelną chorobę i uwolnił cały świat od strachu przed nią. Niewątpliwie jest to wybitny czyn. Ale i on nie jest najwybitniejszy dla człowieka. Wyobraźmy sobie teraz kompozytora, który tworzy wspaniałą muzykę; cały świat słucha jego melodii z podziwem. Jest to rzecz niezwykła. Ale mimo to człowiek jest w stanie wznieść się na wyżyny jeszcze większe, niezmiernie większe.

A teraz przypomnijmy sobie prawdziwe wydarzenie historyczne. Miało ono miejsce około 2035 lat temu w Palestynie. Ósmego września, w małym miasteczku Nazaret, Joachimowi i Annie urodziła się córka, Maria. Z pozoru mogłoby się wydawać, że nie jest to nic nadzwyczajnego, jedno z setek miliardów podobnych wydarzeń. Ale ta mała dziewczynka, pokorna Dziewica z Nazaretu, zmieniła losy całej ludzkości, całego wszechświata. I to Ona pokazała, do czego człowiek jest naprawdę zdolny i co jest dla niego najważniejsze. Stała się, można powiedzieć, największym władcą na ziemi, największym naukowcem i największym artystą. Zorganizowała najbardziej spokojne, dobre królestwo, wynalazła najwspanialsze lekarstwo i stworzyła najpiękniejszą muzykę. Wszystko to osiągnęła w swoim sercu. Tam wybudowała Królestwo Boże, tam, jak genialny naukowiec, opanowała naukę nauk i wynalazła lekarstwo na najpoważniejszą ludzką chorobę, grzech - to znaczy wynalazła modlitwę serca. Wreszcie, w swoim sercu skomponowała najpiękniejszą pieśń na świecie, pieśń pochwalną na cześć Boga. I chociaż nikt nie widział tych dzieł, pozostały one ukryte dla wszystkich wokół, ale dzięki nim stała się najdoskonalszą osobą na ziemi, Tą, która "wprowadziła Chrystusa do wszechświata", jak śpiewa się w sticherze święta.

W gruncie rzeczy wszystkie wysiłki, jakie Najświętsza Dziewica podejmowała w swoim sercu, sprowadzały się do jednego - aby, mówiąc słowami św. Grzegorza Palamasa, "utorować najlepszą i najdoskonalszą drogę" do Boga, aby "w przekonujący i prawdziwy sposób wejść w jedność z Nim". Dosłownie tak ujmuje to św. Grzegorz: Najświętsza Dziewica wyrąbała drogę do Boga, okno do innego, duchowego świata. I jak mówi św. Grzegorz, to dzieło Błogosławionej Dziewicy przewyższyło wszystko, co kiedykolwiek zrobili ludzie, "tak dalece, jak prawda przewyższa wyobraźnię". Rzeczywiście, wszystko czego kiedykolwiek dokonali ludzie: słynni władcy, naukowcy, artyści; wszystkie ich genialne odkrycia, zwycięstwa, dzieła - wszystko to pozostało w widzialnym, przemijającym świecie. I żaden z tych ludzi swoimi sławnymi czynami nie przekroczył granic tego świata i nie poznał świata prawdziwego, niebiańskiego.

Dokonała tego Najświętsza Bogarodzica, pokorna Dziewica z Nazaretu, a po Niej uczynili to ludzie, którzy podążali wskazaną przez Nią drogą. I tak Najświętsza Dziewica objawiła światu prawdę poprzez swoje życie: najważniejszym dziełem, jakiego może dokonać człowiek, jest odnalezienie i otwarcie dla siebie okna na świat duchowy i prawdziwe wejście w jedność z Bogiem. Z tego powodu człowiek został stworzony, z tego powodu żyje. Wszystkie inne uczynki są dla niego małe i niewystarczające.

I to właśnie osoba, która całym sercem poświęca się temu dziełu, staje się osobowością w najwyższym znaczeniu tego słowa. Czym jest osobowość, nie z punktu widzenia psychologii czy socjologii, ale w jej pierwotnym, teologicznym znaczeniu? Osobowość nie jest zbiorem zewnętrznych cech osoby, jej cech psychologicznych, talentów i zdolności, cech społecznych i tak dalej. Osobowość jest głęboką esencją każdej osoby, odciskiem Boskości w niej. To jego piękna w swej wyjątkowości, wolna i nieśmiertelna dusza, obdarzona duchowym uczuciem i zdolnością do komunikowania się z Bogiem. To jest najważniejsza rzecz w każdym człowieku. I człowiek staje się naprawdę szczęśliwy, gdy stawia duchową egzystencję na pierwszym miejscu w swoim życiu, gdy dąży do pełnego ujawnienia duchowych uczuć, zdolności komunikowania się z Bogiem, odczuwania Boga. Jest to dane każdemu człowiekowi! Jak pisze Czcigodny Makary Wielki: "Każdy powinien wiedzieć, że ma oczy, które są bardziej wtajemniczone niż oczy cielesne, i ma słuch, który jest bardziej wtajemniczony niż słuch cielesny. I jak oczy cielesne zmysłowo widzą i rozpoznają twarz przyjaciela lub ukochanego, tak oczy duszy godnej i wiernej, oświecone Bożym światłem, duchowo widzą i rozpoznają prawdziwego Przyjaciela, najsłodszego i najbardziej pożądanego Oblubieńca - Boga. A widząc upragnione i jedyne niewyrażone piękno, dusza zostaje zraniona boską miłością, bezgraniczną i niewyczerpaną miłością do Pana, który jej pragnie".

Spójrz, jakie wzniosłe i cudowne słowa! Rzeczywiście, każdy człowiek, oprócz zmysłów cielesnych, posiada wewnętrzne, duchowe zmysły. Ma duchowe oczy, którymi może widzieć upragnionego Boga. Ma duchowy słuch, dzięki któremu może słyszeć niewyrażalne słowa. Ma duchowy dotyk, dzięki któremu może poczuć objęcia Chrystusa. Istnieje również duchowy zmysł węchu, dzięki któremu może wdychać najsłodszy zapach Boga. Wreszcie istnieje duchowy smak, dzięki któremu człowiek poznaje dobroć Boga, jak jest powiedziane w Psalmie: "Skosztujcie i zobaczcie, jak dobry jest Pan".

Dopóki człowiek dzięki łasce Bożej nie odkryje w sobie tych uczuć, żyje powierzchownym, płytkim życiem. W odniesieniu do świata duchowego żyje jak ślepiec, jak ktoś, kto nie słyszy, nie czuje. Bóg naprawdę go dotyka, obejmuje go, ale on Go nie widzi, nie słyszy i nie czuje. I nawet jeśli na zewnątrz taka osoba robi coś wyjątkowego, zawsze będzie czuła, że w jej życiu brakuje tego co najważniejsze.

I tylko wtedy człowiek czuje, że jest naprawdę człowiekiem, osobowością, gdy główną rzeczą dla niego staje się poszukiwanie Boga, a wszystkie zewnętrzne sprawy są przez niego postrzegane jedynie jako robótka.

Takimi ludźmi zawsze byli mnisi. Mnich to ktoś, kto zdecydowanie przekracza granice zwykłego ludzkiego życia i wkracza na ścieżkę duchowych poszukiwań. I bezkompromisowo oddaje się temu przedsięwzięciu, nie dbając o nic innego. I życzę nam, abyśmy zawsze pamiętali o naszym powołaniu i gorąco kochali główne dzieło, które dla siebie wybraliśmy - poszukiwanie drogi do Boga, poszukiwanie samego Boga. I abyśmy w tej pracy byli ascetami, byli osobowościami na wzór Przenajświętszej Bogarodzicy.

Święty Grzegorz Palamas, mówiąc o duchowych dokonaniach Najświętszej Dziewicy Marii, nieprzypadkowo użył takich słów: Ona wyrąbała drogę do Boga. Ponieważ podwig (trud), który wybrała, wymaga pracy i wysiłku.

Co robiła Bogarodzica od najmłodszych lat? Zawsze modliła się w myślach. Nie wiemy, jakimi słowami się modliła, ale chodzi o to, że Jej umysł był zawsze zwrócony ku Bogu. Matka Boża pełniła oczywiście różne posługi, pokornie i szlachetnie wykonywała wszystko, co Jej powierzono, zarówno w świątyni, jak i w domu Józefa Oblubieńca. Zawsze dziękowała Bogu i śpiewała w sercu pieśń: "Wielbi dusza moja Pana". Zawsze Jej serce było otwarte na Boga. Co to znaczy? To znaczy, że nie było niczego, co mogłoby Jej przysłonić Boga. Żadne dobra tego świata, żadne sprawy ani wydarzenia nie odciągały Jej, nic nie stawało pomiędzy Jej umysłem a Bogiem.

To jest trud, który otwiera człowiekowi okno do świata duchowego i drzwi do Królestwa Niebios. Do tego potrzebujemy odważnej duszy, aby w każdej sytuacji wybierać Chrystusa, a nie własne pragnienia i myśli. I Błogosławiona Dziewica pokazała tę odwagę w swoim życiu.

Zastanówmy się nad tym: na pozór prowadziła zwyczajne życie, jak wszyscy ludzie. Z pewnością musiała być zmęczona, znużona, a czasem mogła nawet odczuwać ból. I w takich chwilach mogły przychodzić do Niej myśli. Ale Ona uwalniała swój umysł od wszelkich myśli i w myślach patrzyła na Boga. Najświętsza Bogarodzica prawdopodobnie czasami musiała poświęcić swoje ulubione prace, aby służyć innym ludziom. Według tradycji zajmowała się szyciem, na przykład purpurowej zasłony dla świątyni. I nie robiła tego z własnej woli. To było Jej „posłuszanije”. Najświętsza Dziewica czyniła to bezmyślnie, nie dopuszczając by jakakolwiek myśli niezgody stanęła między Nią a Bogiem. Wiemy, że żyła bardzo skromnie, w ubóstwie, pracowała w domu i chodziła po wodę. Czasami, prawdopodobnie, musiała znosić pewne trudności. Ludzie, którzy żyją w niedostatku, są nieustannie są zakłopotani myślami o tym: jak żyć dalej, co można zmienić. Ale Matka Boża nie dopuszczała takich myśli do swego serca.

W każdej sytuacji wybierała Boga, zwracała się do Niego, a nie do swych myśli. I Bóg wywyższył Ją Swą łaską, darując Jej doskonałą czystość i niewinność ze względu na ten wyczyn - poszukiwania Boga oraz ciągłe dążenie do Niego. Czyli za to, że nieustannie się modliła.

I tę drogę Ona pokazała każdemu z nas - abyśmy zawsze w każdej sytuacji sercem wybierali Chrystusa. Kiedy człowiek dokonuje tego wewnętrznego wyboru we wszystkich sytuacjach, małych i wielkich, wtedy staje się wolny i czuje, że jego serce przyciąga modlitwa, a cały świat jawi się przed nim w innym świetle. Czuje Boga w swoim życiu, czuje, że Bóg jest wszędzie: w jego rękodziele, w książce, którą czyta, w każdym bliźnim, w każdej rzeczy.

A szczególnym pięknem tego dzieła jest to, że dokonuje się ono w pokoju, z radością i pocieszeniem, jak wszystkie dzieła Boga. Święty Łukasz (Wojno-Jasieniecki) ciekawie argumentuje, że każde prawdziwe dzieło Boże nosi pieczęć ciszy i spokoju. Widzimy to szczególnie w życiu Matki Bożej, której Narodzenie dziś świętujemy i którą staramy się naśladować. Oto jak pisze o tym św. Łukasz: "W ciszy i ukryciu dokonało się wielkie wydarzenie w dziejach świata - Narodzenie Najświętszej Marii Panny. W ciszy, bez żadnego rozgłosu, rozpoczęło się życie Jej Bożego Syna. Wszystkie wielkie i święte wydarzenia w dziejach ludzkości dokonywały się właśnie w ten sposób, w głębokiej ciszy, w ukryciu przed niespokojnym światem. Pamiętajmy o tym, pamiętajmy, że pełna wdzięku cisza i pokój są pieczęcią dzieł Bożych. Dzieła diabła nie są takie. Są one dokonywane w historii ludzkości z wielkim szumem i hałasem, powodując zamieszanie i przerażenie w duszach ludzi.

To samo dzieje się w sercach ludzi. Cicha radość i pokój wypełniają nasze serca po prawdziwie dobrym uczynku i głębokiej modlitwie, po przyjęciu Eucharystii Ciała i Krwi Chrystusa, a nasze usta układają się w cichy uśmiech. Kiedy tego doświadczasz, wiedz, że pieczęć Boga jest na twoim dziele. Inaczej dzieje się w naszych sercach, gdy opanowuje je duch zła i wróg rodzaju ludzkiego. Wtedy serce płonie nieczystym, dręczącym ogniem, jest wypełnione nienawiścią i nie ma w nim pokoju. Wiedz, że jest to pieczęć diabła.

Ale żyjcie w taki sposób, aby pieczęć Boga była na wszystkich twoich uczynkach. Żyjcie cicho i spokojnie, pracując rękami, modląc się i w tych miłych Bogu uczynkach proście gorliwie o pomoc Najświętszą Marię Pannę, teraz narodzoną dla zbawienia świata".

igumenia Dominika (tłum Justyna Pikutin)

za: sestry.ru

fotografia: kcenia.belova /orthphoto.net/