Zostań przyjacielem cerkiew.pl
Kto nie kocha, ten nie poznał Boga
Marina Biriukova (tłum. Justyna Pikutin), 11 sierpnia 2024
Niespodziewanie - nie tak dawno - zaczęłam modlić się słowami:
- Panie, niech nie ugaśnie we mnie miłość. Ten słaby płomień, tłumiony przez mój egoizm, moje tchórzostwo, któremu brakuje niebiańskiego tlenu w moim sercu, ale wciąż płonie i w jakiś sposób oświetla moją drogę. Boże, podtrzymuj ten płomień!
O co tak właściwie proszę, o jaką miłość? Do Boga? Do ludzi? Do Cerkwi? A może do wszystkiego, co żywe i stworzone?
Tak, i do Boga, i do bliźniego, i do świętych Bożych, i do ojczystej ziemi, i do natury, i do stworzenia.....
To cała hierarchia adresatów. Jest ich wielu. Ale jest tylko jedna miłość. I - jak się okazuje - to właśnie o nią proszę, jako o pewien stan duszy.
Jeśli chcesz się modlić, jeśli spieszno ci rozpocząć małe domowe nabożeństwo, rano czy wieczorem - to właśnie jest miłość. Jeśli chcesz pomóc komuś, kto ma kłopoty, kto przeżywa trudny czas - to też jest miłość. To ona! - Jeśli cieszysz się, że szpaki osiedliły się z powrotem w twojej starej budce dla ptaków; jeśli zamierasz przed płótnem artysty; jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o swoim rodzinnym mieście lub swoich przodkach....
Miłość to energia. To ciągłe podążanie naprzód, w kierunku czegoś, co musisz znaleźć, chronić, wspierać... kochać. Miłość jest życiem twojej duszy, tym życiem, dla którego została pierwotnie stworzona.
Na tym świecie wiele cierpimy, nie wszystko możemy znieść - nawet psychicznie - i jesteśmy w stanie popaść w grzech przygnębienia. Jakie jest na to lekarstwo? Co powstrzymuje człowieka przed rozpaczą, przed załamaniem? Właśnie ona - miłość. Jeśli kochasz - oznacza to, że masz dla kogo żyć, masz po co żyć; oznacza to, że jesteś potrzebny - i potrzebujesz. Dlatego trzymasz się, walczysz, wierzysz i idziesz naprzód.
Teraz opowiem ci o mojej obecnej miłości do życia. Konkretnie - mojego życia, które teraz prowadzę. Mam za sobą bardzo długą, bolesną, pełną grzechów i błędów drogę. Zawsze byłam osobą z problemami, skomplikowaną, podatną na wpływy i wrażliwą. Straciłam wszystkich krewnych, z rodziny zostałam sama. Przede mną perspektywa samotnej starości. Ale teraz kocham swoje życie bardziej niż kiedykolwiek. Tak bardzo, że sama się sobie dziwię.
Lubię wstać o 5 rano, wyjść z domu na podwórko, posłuchać śpiewu ptaków, przeciągnąć dłonią po mokrej trawie, dostrzec nowy dziki kwiatek przy bramie. Uwielbiam się modlić, szukać w Psałterzu psalmu, który w danej chwili najbardziej mi odpowiada. Uwielbiam wiejskie ścieżki wśród traw, wiejskie koleiny pod kołami roweru, wagony porannego pociągu "do miasta". Uwielbiam myć okna w wiejskim domu, okopywać jabłonie i kupować ziemniaki na targu; witać się z mieszkańcami wsi i pytać, co słychać.....
To nie jest ani euforia, ani eskapizm. Doskonale rozumiem, jaka tragedia dzieje się teraz na świecie, ile jest w nim smutku, zła, okrucieństwa, kłamstwa i bezprawia. I dla mnie, tak jak i dla was, prawdopodobnie ogromnym problemem jest nauczyć się żyć z tym ciągłym bólem. Ale miłość do życia nie słabnie z powodu bólu ani nie gaśnie z powodu naturalnego strachu, ponieważ jest w niej prawda. Prawda, która przeciwstawia się złu.
Bóg nie daje nam według naszych zasług - gdyby tak było, ja na przykład nic bym od Niego nie dostała - lecz według potrzeb naszych cierpiących dusz. Przekazuje mi tę miłość do życia, abym pomimo mojej słabości wiedziała, że nie zostałam przez Niego opuszczona.
Tak, miłość jest właśnie Jego działaniem w człowieku; Jego energią; Jego łaską. Jest to Jego główny atrybut, który jest nam przekazywany, ponieważ jak czytamy u świętego apostoła Jana Teologa:
«Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, gdyż miłość jest z Boga i każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, gdyż Bóg jest miłością. Przez to objawia się nam miłość Boga ku nam, że Bóg posłał na świat Swego Jednorodzonego Syna, abyśmy żyli przez Niego. Na tym polega miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On nas umiłował i posłał Swego Syna aby był przebłaganiem za nasze grzechy. Umiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my powinniśmy się wzajemnie miłować. Boga nikt nigdy nie widział, ale jeśli miłujemy się wzajemnie, Bóg w nas mieszka, a Jego miłość jest w nas doskonała.» (1J 4, 7–12).
Tak więc przez miłość poznajemy Niepoznawalne. Można to ująć inaczej: miłość jest tym punktem w nas, w którym spotykamy Boga, w którym pokrywamy się z Nim, rozpoznajemy Go, jesteśmy przekonani, że On jest z nami.
Co dzieje się z osobą, która nie kocha? A co jest przeciwieństwem miłości w człowieku? Nienawiść, złość, okrucieństwo, nieprzebaczenie? Egoizm? Duchowy niedorozwój, emocjonalna bezduszność? Przygnębienie, wreszcie (według św. Jana Klimaka) odrzucenie miłości i zaufania Bogu? Wszystko to rozwija się z powodu braku - lub niedoboru - miłości. Nie jest to jednak przeciwieństwo miłości. Przeciwieństwem miłości w człowieku jest po prostu brak miłości. Jest to martwota (daj Boże, oby nie śmierć!) zamiast życia w nim, ciężka stagnacja zamiast rozwoju, i jest to, oczywiście, głucha ignorancja Boga. To oczywiście zawsze spotykało ludzi, ale teraz, być może, przybiera szczególnie straszne formy. Zbawiciel ostrzegał: "I z powodu rozszerzenia się nieprawości miłość wielu oziębnie" (Mt 24,12).
Zło na świecie kumuluje się, znajduje nowe siedliska, nowe formy i sposoby oddziaływania na ludzi i ich psychikę. Ludzie stają się zatwardziali, kategoryczni, sztywni, agresywni, podejrzliwi (jest to szczególnie dobrze widoczne na dzisiejszych portalach społecznościowych). W innym wariancie - popadają w przygnębienie i depresję. Osoba, która poddała się depresji, nie dąży już do niczego, niczego nie szuka, nic nie sprawia jej przyjemności, nic nie interesuje. Lekarze prawdopodobnie mogą pomóc takiemu choremu. Ale tylko częściowo - korygując procesy zachodzące w psychice. A pomoc dla ducha przyjdzie tylko od Ducha. Życie dla duszy da tylko Dawca Życia - jeśli będziesz się modlił, choćby na siłę, jeśli nie będziesz się wstydził prosić Go o pomoc, choćby krzycząc:
«Oto jak oczy sług są zwrócone na ręce ich panów i jak oczy służącej na ręce jej pani, tak i nasze oczy na Pana, Boga naszego, aż się zmiłuje nad nami. Zmiłuj się nad nami, Panie, zmiłuj się nad nami, bo jesteśmy nad miarę nasyceni wzgardą.» (Ps 122, 2–3).
Tak, aż się nad nami zmiłuje. Dla tego Lekarza nie ma pacjentów beznadziejnych - osoba, która wykazała się należytą wytrwałością, rozgrzeje się i znów poczuje w sobie Życie - Miłość. I na nowo zacznie żyć, nawet nie tak jak kiedyś, ale głębiej, a właściwie radośniej - z nabytym doświadczeniem duchowego kryzysu. Najważniejsze jest to, aby dany człowiek, naprawdę tego chciał. W przeciwnym razie nikt nie może mu pomóc, ponieważ łaska Boża nigdy nie forsuje naszej woli.
...A tym psalmem, którego najbardziej potrzebuję tego ranka czy wieczoru, jest często psalm 84. Jest to radosny hymn przebaczonych - uwolnionych niewolników:
«Panie, okazałeś łaskę swej ziemi, przyprowadziłeś z niewoli Jakuba. Przebaczyłeś nieprawość twego ludu, zakryłeś wszystkie ich grzechy» (1–2),
który wspaniale mówi o współpracy Stwórcy i stworzenia, o miłości, w której Bóg i człowiek żyją razem:
«Prawda wyrośnie z ziemi, a sprawiedliwość wyjrzy z nieba. Pan też obdarzy tym, co dobre, a nasza ziemia wyda swój plon.» (11–12).
Ziemia to my; miłość Boga, Jego łaska, czyni nas żywą ziemią, płodną, zdolną wydać dla Niego owoc - a tym owocem jest Miłość.
Marina Biriukova (tłum. Justyna Pikutin)
za: pravoslavie.ru
fotografia: jarek1 /orthphoto.net/
- Panie, niech nie ugaśnie we mnie miłość. Ten słaby płomień, tłumiony przez mój egoizm, moje tchórzostwo, któremu brakuje niebiańskiego tlenu w moim sercu, ale wciąż płonie i w jakiś sposób oświetla moją drogę. Boże, podtrzymuj ten płomień!
O co tak właściwie proszę, o jaką miłość? Do Boga? Do ludzi? Do Cerkwi? A może do wszystkiego, co żywe i stworzone?
Tak, i do Boga, i do bliźniego, i do świętych Bożych, i do ojczystej ziemi, i do natury, i do stworzenia.....
To cała hierarchia adresatów. Jest ich wielu. Ale jest tylko jedna miłość. I - jak się okazuje - to właśnie o nią proszę, jako o pewien stan duszy.
Jeśli chcesz się modlić, jeśli spieszno ci rozpocząć małe domowe nabożeństwo, rano czy wieczorem - to właśnie jest miłość. Jeśli chcesz pomóc komuś, kto ma kłopoty, kto przeżywa trudny czas - to też jest miłość. To ona! - Jeśli cieszysz się, że szpaki osiedliły się z powrotem w twojej starej budce dla ptaków; jeśli zamierasz przed płótnem artysty; jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o swoim rodzinnym mieście lub swoich przodkach....
Miłość to energia. To ciągłe podążanie naprzód, w kierunku czegoś, co musisz znaleźć, chronić, wspierać... kochać. Miłość jest życiem twojej duszy, tym życiem, dla którego została pierwotnie stworzona.
Na tym świecie wiele cierpimy, nie wszystko możemy znieść - nawet psychicznie - i jesteśmy w stanie popaść w grzech przygnębienia. Jakie jest na to lekarstwo? Co powstrzymuje człowieka przed rozpaczą, przed załamaniem? Właśnie ona - miłość. Jeśli kochasz - oznacza to, że masz dla kogo żyć, masz po co żyć; oznacza to, że jesteś potrzebny - i potrzebujesz. Dlatego trzymasz się, walczysz, wierzysz i idziesz naprzód.
Teraz opowiem ci o mojej obecnej miłości do życia. Konkretnie - mojego życia, które teraz prowadzę. Mam za sobą bardzo długą, bolesną, pełną grzechów i błędów drogę. Zawsze byłam osobą z problemami, skomplikowaną, podatną na wpływy i wrażliwą. Straciłam wszystkich krewnych, z rodziny zostałam sama. Przede mną perspektywa samotnej starości. Ale teraz kocham swoje życie bardziej niż kiedykolwiek. Tak bardzo, że sama się sobie dziwię.
Lubię wstać o 5 rano, wyjść z domu na podwórko, posłuchać śpiewu ptaków, przeciągnąć dłonią po mokrej trawie, dostrzec nowy dziki kwiatek przy bramie. Uwielbiam się modlić, szukać w Psałterzu psalmu, który w danej chwili najbardziej mi odpowiada. Uwielbiam wiejskie ścieżki wśród traw, wiejskie koleiny pod kołami roweru, wagony porannego pociągu "do miasta". Uwielbiam myć okna w wiejskim domu, okopywać jabłonie i kupować ziemniaki na targu; witać się z mieszkańcami wsi i pytać, co słychać.....
To nie jest ani euforia, ani eskapizm. Doskonale rozumiem, jaka tragedia dzieje się teraz na świecie, ile jest w nim smutku, zła, okrucieństwa, kłamstwa i bezprawia. I dla mnie, tak jak i dla was, prawdopodobnie ogromnym problemem jest nauczyć się żyć z tym ciągłym bólem. Ale miłość do życia nie słabnie z powodu bólu ani nie gaśnie z powodu naturalnego strachu, ponieważ jest w niej prawda. Prawda, która przeciwstawia się złu.
Bóg nie daje nam według naszych zasług - gdyby tak było, ja na przykład nic bym od Niego nie dostała - lecz według potrzeb naszych cierpiących dusz. Przekazuje mi tę miłość do życia, abym pomimo mojej słabości wiedziała, że nie zostałam przez Niego opuszczona.
Tak, miłość jest właśnie Jego działaniem w człowieku; Jego energią; Jego łaską. Jest to Jego główny atrybut, który jest nam przekazywany, ponieważ jak czytamy u świętego apostoła Jana Teologa:
«Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, gdyż miłość jest z Boga i każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, gdyż Bóg jest miłością. Przez to objawia się nam miłość Boga ku nam, że Bóg posłał na świat Swego Jednorodzonego Syna, abyśmy żyli przez Niego. Na tym polega miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On nas umiłował i posłał Swego Syna aby był przebłaganiem za nasze grzechy. Umiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my powinniśmy się wzajemnie miłować. Boga nikt nigdy nie widział, ale jeśli miłujemy się wzajemnie, Bóg w nas mieszka, a Jego miłość jest w nas doskonała.» (1J 4, 7–12).
Tak więc przez miłość poznajemy Niepoznawalne. Można to ująć inaczej: miłość jest tym punktem w nas, w którym spotykamy Boga, w którym pokrywamy się z Nim, rozpoznajemy Go, jesteśmy przekonani, że On jest z nami.
Co dzieje się z osobą, która nie kocha? A co jest przeciwieństwem miłości w człowieku? Nienawiść, złość, okrucieństwo, nieprzebaczenie? Egoizm? Duchowy niedorozwój, emocjonalna bezduszność? Przygnębienie, wreszcie (według św. Jana Klimaka) odrzucenie miłości i zaufania Bogu? Wszystko to rozwija się z powodu braku - lub niedoboru - miłości. Nie jest to jednak przeciwieństwo miłości. Przeciwieństwem miłości w człowieku jest po prostu brak miłości. Jest to martwota (daj Boże, oby nie śmierć!) zamiast życia w nim, ciężka stagnacja zamiast rozwoju, i jest to, oczywiście, głucha ignorancja Boga. To oczywiście zawsze spotykało ludzi, ale teraz, być może, przybiera szczególnie straszne formy. Zbawiciel ostrzegał: "I z powodu rozszerzenia się nieprawości miłość wielu oziębnie" (Mt 24,12).
Zło na świecie kumuluje się, znajduje nowe siedliska, nowe formy i sposoby oddziaływania na ludzi i ich psychikę. Ludzie stają się zatwardziali, kategoryczni, sztywni, agresywni, podejrzliwi (jest to szczególnie dobrze widoczne na dzisiejszych portalach społecznościowych). W innym wariancie - popadają w przygnębienie i depresję. Osoba, która poddała się depresji, nie dąży już do niczego, niczego nie szuka, nic nie sprawia jej przyjemności, nic nie interesuje. Lekarze prawdopodobnie mogą pomóc takiemu choremu. Ale tylko częściowo - korygując procesy zachodzące w psychice. A pomoc dla ducha przyjdzie tylko od Ducha. Życie dla duszy da tylko Dawca Życia - jeśli będziesz się modlił, choćby na siłę, jeśli nie będziesz się wstydził prosić Go o pomoc, choćby krzycząc:
«Oto jak oczy sług są zwrócone na ręce ich panów i jak oczy służącej na ręce jej pani, tak i nasze oczy na Pana, Boga naszego, aż się zmiłuje nad nami. Zmiłuj się nad nami, Panie, zmiłuj się nad nami, bo jesteśmy nad miarę nasyceni wzgardą.» (Ps 122, 2–3).
Tak, aż się nad nami zmiłuje. Dla tego Lekarza nie ma pacjentów beznadziejnych - osoba, która wykazała się należytą wytrwałością, rozgrzeje się i znów poczuje w sobie Życie - Miłość. I na nowo zacznie żyć, nawet nie tak jak kiedyś, ale głębiej, a właściwie radośniej - z nabytym doświadczeniem duchowego kryzysu. Najważniejsze jest to, aby dany człowiek, naprawdę tego chciał. W przeciwnym razie nikt nie może mu pomóc, ponieważ łaska Boża nigdy nie forsuje naszej woli.
...A tym psalmem, którego najbardziej potrzebuję tego ranka czy wieczoru, jest często psalm 84. Jest to radosny hymn przebaczonych - uwolnionych niewolników:
«Panie, okazałeś łaskę swej ziemi, przyprowadziłeś z niewoli Jakuba. Przebaczyłeś nieprawość twego ludu, zakryłeś wszystkie ich grzechy» (1–2),
który wspaniale mówi o współpracy Stwórcy i stworzenia, o miłości, w której Bóg i człowiek żyją razem:
«Prawda wyrośnie z ziemi, a sprawiedliwość wyjrzy z nieba. Pan też obdarzy tym, co dobre, a nasza ziemia wyda swój plon.» (11–12).
Ziemia to my; miłość Boga, Jego łaska, czyni nas żywą ziemią, płodną, zdolną wydać dla Niego owoc - a tym owocem jest Miłość.
Marina Biriukova (tłum. Justyna Pikutin)
za: pravoslavie.ru
fotografia: jarek1 /orthphoto.net/