publicystyka: Święty Hezychiusz o wizji Chrystusa
kuchnia muzyka sklep ogłoszenia wydarzenia fotogalerie

Święty Hezychiusz o wizji Chrystusa

27 maja 2024

Do naszej krótkiej refleksji w tym tygodniu posłuży nam tekst św. Hezychiusza Kapłana.

Kiedy jesteśmy wzmacniani w Chrystusie Jezusie i zaczynamy iść naprzód w niezłomnej czujności, Pan z początku pojawia się w naszym intelekcie jak pochodnia, która, niesiona w ręce intelektu, prowadzi nas po ścieżkach umysłu. Później pojawia się jak pełnia księżyca, okrążając firmament serca. I wreszcie ukazuje się nam jak słońce, promieniując sprawiedliwością, wyraźnie ujawniając się w pełnym świetle duchowej wizji.

To tekst z paragrafu 166 "O czujności i świętości" św. Hezychiusza Kapłana, napisany gdzieś w VIII lub IX wieku.

Tekst ten można znaleźć w pierwszym tomie Filokalii. Św. Hezychiusz daje nam istotną wizję tego, jak Chrystus odpowiada na nasze zmagania w życiu chrześcijańskim. Ważne jest, co zauważa i przekazuje w tym piśmie, abyśmy byli świadomi, że Chrystus inaczej reaguje na nasze zmagania, na nasze wysiłki, w oparciu o nasz stopień duchowego wzrostu.

Chociaż czasami możemy sądzić, że Chrystus nie działa wobec nas w określony sposób, być może w sposób, którego byliśmy świadkami w życiu innych lub widzieliśmy, jak postępuje wobec tego lub innego świętego, tej lub innej osoby, przesłanie św. Hezychiusza jest takie, że Chrystus reaguje na nasz własny stan wzrostu i rozwoju, dokładnie tak, jak jest to nam potrzebne na tych różnych etapach. Chrystus nie działa po prostu w jeden ogólny, abstrakcyjny sposób wobec całego stworzenia, ale prowadzi każdego z nas w sposób wyjątkowy i osobisty, przez ascezę naszej duchowej walki, w kierunku swego wiecznego królestwa. Podczas gdy jesteśmy wzmacniani w Chrystusie, jak pisze Hezychiusz, Chrystus codziennie wzmacnia każdego z nas w naszej duchowej czujności i uwadze.

Kiedy zaczynamy robić postępy w czujności, musimy zawsze być świadomi, że każdego dnia zaczynamy od początku, większość z nas stale zostaje na poziomie podstawowym. Tak, są wśród nas wielcy święci i asceci, którzy prowadzą nas swoim przykładem, ojcowie i starsi będący dalej w walce duchowej niż my, których przykłady, słowa i przede wszystkim modlitwy pomagają nam w naszych wysiłkach. Ale tych z nas, którzy pracują nad podstawami i czynią tylko pierwsze kroki w kierunku królestwa, Chrystus wzmacnia nas z taką samą siłą, jaką daje tym wielkim świętym.

Kiedy zaczynamy być wzmacniani w czujności, mówi św. Hezychiusz, Chrystus na początku pojawia się w naszym intelekcie jak pochodnia. Słowo, które jest tu tłumaczone jako "intelekt", jest w rzeczywistości wspaniałym greckim terminem ascetycznym "nous". Trudno jest przetłumaczyć nous i tak intelekt używany przez tłumaczy bywa przez niektórych krytykowany jako nadmiernie podkreślający racjonalną intelektualną stronę tego, co ojcowie mają na myśli, mówiąc o "nous".

Dla naszych celów jako chrześcijan walczących o rozwój poprzez lekturę ojców wystarczy wiedzieć, że nous obejmuje nie tylko umysł czy racjonalność, ale cały wewnętrzny organizm serca, całe wewnętrzne życie duszy, umysłu, serca, wolę i pragnienia. Wszystko to, mówi św. Hezychiusz, jest początkowo oświetlone przez Chrystusa jak pochodnia, pochodnia niesiona przed nami, która prowadzi nas po ścieżkach umysłu. W pierwszych etapach życia duchowego Chrystus działa jako światło przewodnie, które w ogromnej przestrzeni umysłu, który szczególnie we współczesnym świecie jest przyzwyczajony do tworzenia sobie nowych światów, do wymyślania wyjaśnień Boga, kosmosu, siebie i całej rzeczywistości tego świata.

W tym labiryncie, który budujemy we własnym życiu wewnętrznym, Chrystus przychodzi jak pochodnia trzymana w dłoni dobrego przewodnika, który pokazuje nam właściwą drogę po ścieżkach umysłu. Później, jeśli nasz wzrost jest kontynuowany i błogosławiony przez Boga, św. Hezychiusz mówi, że Chrystus ukazuje się intelektowi, nousowi, jak księżyc w pełni otaczający firmament serca. Jest to piękny obraz, który dla św. Hezychiusza oznacza, że gdy wzrastamy w czujności, gdy wzrastamy w prawdziwej wizji Boga, jawi nam się On nie tylko jako małe światło niezbędne do przeprowadzenia nas przez labirynt naszych wyobrażeń, ale jako księżyc, który krąży nad sercem, obdarzając je spójnym, łagodnym światłem, jednocześnie nie obezwładniając go.

Gdyby Chrystus objawił się nam w pełni swojej chwały, byłoby to zbyt wiele do zniesienia dla serca, tak przyzwyczajeni jesteśmy do ciemności grzechu. Tak więc Chrystus, który początkowo jest łagodnym światłem pochodni, przychodzi później jako światło pełni księżyca, spokojne światło, które otacza serce swoją obecnością. I tylko na wyższych poziomach duchowego wzrostu, mówi św. Hezychiusz, Chrystus wydaje nam się słońcem promieniującym sprawiedliwością, wyraźnie ujawniając się w pełnym świetle duchowej wizji.

Tylko wtedy, gdy serce zostało naprawdę przygotowane, kiedy nous, ten wewnętrzny żyjący intelekt, nauczył się prawdziwej czujności i świętości, jest w stanie przyjąć Chrystusa w pełnym blasku tej boskiej wizji. Nieprzypadkowo św. Hezychiusz porównuje tutaj objawienie Chrystusa do światła słońca w pełnym blasku i pełnej chwale. Jest to moc Chrystusa, zaświadczona w Jego przemienieniu na Górze Tabor.

A jednak, jakbyśmy mieli wpatrywać się bezpośrednio w słońce, nie byłoby to dla nas korzystne, ale ze szkodą dla naszych oczu, ze szkodą dla naszego życia. Chrystus nie pojawia się więc w naszych sercach, w naszych umysłach, w pełnej chwale swego blasku, aż do takiego czasu, jeśli w ogóle dostąpimy go za ziemskiego życia, gdy przez pracowitość i czujność staniemy się gotowi na taką wizję. Kiedy nie jesteśmy jeszcze na to przygotowani, On przychodzi jako łagodne światło księżyca lub kiedy stawiamy pierwsze kroki, jak większość z nas, jako światło pochodni, które oświetla właściwą drogę.

Tak często ubolewamy, że Chrystus nie daje nam tej pełnej chwalebnej wizji, którą chcielibyśmy ujrzeć. Jest to pokusa przy czytaniu żywotów ojców, przy czytaniu dzieł szczególnie ascetycznych świętych, którzy opowiadają o przeobrażającej wizji Bożej chwały, jest to pokusa dla naszych osłabionych serc, aby pragnąć takiej konkretnej formy Bożej manifestacji. Chcemy zobaczyć to pełne promienne światło słońca i owszem, jeśli będziemy chronić to pragnienie w sercu i utrzymamy je w bezpiecznym stopniu, to pragnienie może być święte.

Zachęca nas do działania, do prawdziwej pracy w naszym duchowym życiu. A jednak może to być kuszące oszustwo, że jedynym sposobem, jedynym ważnym sposobem, abyśmy mogli zobaczyć Boga, jest posiadanie jasnej, promiennej wizji pełnego słońca w całej Jego chwale. I tu właśnie krótkie powiedzenie św. Hezychiusza ma ogromną wartość dla prawdziwego życia duchowego w naszej codziennej egzystencji.

Niezależnie od tego, czy Chrystus przychodzi do nas w pełnym blasku słońca, czy jako łagodne światło księżyca, czy też jak większość z nas doświadcza Go w swej słabości po prostu jako małe światło pochodni, chodzi o to, że to sam Chrystus prowadzi nas, prowadzi nas i jest z nami na każdym etapie naszego duchowego rozwoju. Niezależnie od tego, czy mówimy o wielkich, oświeconych świętych, którzy widzą pełną chwałę Chrystusa, czy też mówimy o sobie, słabych i delikatnych, którzy walczą nawet o to, aby ujrzeć najmniejszą wizję, jest to ten sam Chrystus, jest On ze wszystkimi, świętymi i nowicjuszami. I chociaż możemy chcieć lub pragnąć konkretnej formy Bożej manifestacji w naszym życiu, jesteśmy wezwani do zaufania i przyjęcia w miłości i nadziei, że każda chwila naszego życia jest chwilą obecności Chrystusa, każda chwila jest jedną z aktywności Ducha, a każde działanie, do którego prowadzi nas Duch w miłości Chrystusa, jest tym, które przybliża nas do Ojca.

Bądźmy wdzięczni z wielką radością i pokorą, że Bóg nie ukazuje się nam wszystkim w pełnym blasku. Dla tych z nas, którzy są zbyt słabi, nieprzygotowani, może to być przerażające. Miejmy raczej wielką wdzięczność, że Bóg ukazuje siebie jako małe światło, małą pochodnię, jak mówi św. Hezychiusz, która oświetla ścieżkę bezpośrednio przed nami, ujawniając kroki, które możemy podjąć, dzień po dniu, aby wzrastać w królestwie.

Następnie, jeśli będziemy wytrwali, jeśli będziemy kontynuować dobrą walkę, jak to określa św. Paweł, możemy doświadczyć Chrystusa pełniej, tego łagodnego światła księżyca, samego obrazu przywołującego do naszych umysłów hymn z wieczerni: "Pogodna światłości świętej chwały nieśmiertelnego Ojca...". Łagodny blask Chrystusa przybliży nas do Jego królestwa, aż, jeśli osiągniemy go przez Jego miłosierdzie w tym wiecznym królestwie, ujrzymy prawdziwe i pełne światło Boga objawione w sercu każdego z jego stworzeń.

Przez modlitwy świętego Hezychiusza i wszystkich świętych, Panie Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami i zbaw nas.

Amen.

biskup Ireneusz (Steenberd) / tłum. Jakub Oniszczuk

za: A Word from the Holy Fathers

fotografia: alik / www.orthphoto.net /