Zostań przyjacielem cerkiew.pl
Czy Krzyż Chrystusa jest naszym krzyżem i dlaczego powinniśmy pomóc Bogu go nieść?
o. Andrei Chyzhenko (tłum. Justyna Pikutin), 07 kwietnia 2024
Dotarliśmy do Niedzieli Krzyża, jest ona środkiem Wielkiego Postu.
Podczas nabożeństwa z ołtarza wynoszony jest Krzyż Chrystusa, który pozostaje w centrum świątyni przez cały tydzień, aby wierni przykładając się do niego i całując go, mogli umacniać się mocą Czcigodnego Życiodajnego Drzewa Krzyża Pańskiego - aby nabrać sił na dalsze dni Wielkiego Postu.
A Krzyż Pański, Męka Chrystusa i pamięć o niej są nie tylko kalendarzowym centrum Wielkiego Postu, ale także jego duchowym jądrem, jego semantycznym centrum. W rzeczywistości cały Wielki Post jest współcierpieniem z Chrystusem.
Narodziny Chrystusa miały miejsce w tajemnicy, ukryte przed światem. Ale śmierć Chrystusa na krzyżu była publiczna i jakby ogólnoświatowa. Setki ludzi widziało i doświadczyło śmierci naszego Zbawiciela na krzyżu. Wydawało się, że wielu ludzi w głębi serca zostało ukrzyżowanych razem z Nim. Przede wszystkim jest to Przenajświętsza Bogarodzica, której - zgodnie ze słowem świętego sprawiedliwego Symeona - oręż krzyża przebił duszę. Są to także święty Apostoł i Ewangelista Jan Teolog, sprawiedliwy Józef z Arymatei i Nikodem, setnik Longin, niewiasty niosące mirrę i Szymon z Cyreny, który pomagał Bogoczłowiekowi nieść Jego Krzyż. Bóg uczynił to celowo. To tak, jakby zapraszał nas wszystkich do niesienia Krzyża Chrystusa. To tak, jakby mówił do nas wszystkich: "To jest nie tylko mój krzyż, ale także wasz krzyż. I wy, cała ludzkość, powinniście dzielić go ze mną, aby dostąpić zbawienia. Ja, Bóg, złożyłem siebie w ofierze, aby uleczyć wasze grzechy. Ale wy również powinniście poświęcić się dla Mnie. Ponownie dla uleczenia waszych grzechów. Potencjalnie zniweczyłem grzechy całej ludzkości na krzyżu. Ale teraz każdy z was, osobiście, indywidualnie, przyszedł do Mnie, abym mógł każdego osobiście uzdrowić. Jednak abym mógł to uczynić, musisz dzielić ze Mną mój krzyż - NASZ krzyż. Musisz podarować Mi swą wolną wolę, którą ci dałem, abyś dobrowolnie wpuścił Mnie do siebie, a Ja wejdę w ciebie i uzdrowię twą zatrutą grzechem naturę i uczynię ją ponownie niebiańską, godną raju".
Przypomnijmy sobie historię Boga kuszącego Abrahama (tak jest to opisane w Piśmie Świętym), aby złożył w ofierze swego syna Izaaka (patrz Rdz 22,1-18). Dlaczego Bóg to zrobił? Oczywiście jest to praobraz przyszłej ofiary Chrystusa, ale wydaje mi się, że Bóg chciał, aby ludzkość w osobach świętych patriarchów Abrahama i Izaaka (ponieważ ten ostatni zgodził się na ofiarę!) nabyła duchową umiejętność ofiarowania Bogu najcenniejszej rzeczy, jaką posiada: swej duszy, swego serca.
Pamiętajmy o wersetach Ewangelii, które są czytane podczas Liturgii w Niedzielę Krzyża: "Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje" (Mk 8, 34). Przed nami rozpościera się metoda zbawienia.
Trzeba zaprzeć się samego siebie. Czyli co zrobić? Oddać się całkowicie w ręce Boga. Wziąć swój krzyż, czyli życie każdego z nas osobiście, z jego chorobami, smutkami, problemami i radościami. Ale czym jeszcze jest ten krzyż? Krzyż jest zawsze symbolem męki, symbolem cierpienia. A te męki i cierpienia powinniśmy brać na siebie bez narzekania, cierpliwie, z ufnością w wolę Bożą. Święci Ojcowie mówią nam również o tym: "życie prawosławnego chrześcijanina jest trudem bezkrwawego męczeństwa".
I co dalej? Podążać za Chrystusem. Dokąd? Oczywiście na Golgotę. Ale nie tylko na fatalistyczną mękę, ale na mękę, która przynosi uzdrowienie z grzechu, która przynosi oczyszczenie, dzięki któremu wchodzisz do wiecznego Zmartwychwstania Zbawiciela, do Królestwa Niebios, do łaskawej błogości sprawiedliwych.
Tak więc bez krzyża nie ma zbawienia. Pokochaj, chrześcijaninie, swój krzyż. Nie próbuj go odrzucać. Każdy z nas jest ukrzyżowany na krzyżu, którego jedną belką jest przestrzeń, a drugą czas. I musimy nieść ten krzyż. Ponieważ dzięki niemu i w nim Bóg wypełnia zbawienie każdego z nas osobiście.
Ewangeliczny zamysł Tygodnia Krzyża Świętego kończy się słowami naszego Pana Jezusa Chrystusa: "Amen, powiadam wam, że niektórzy ze stojących tutaj nie zakosztują śmierci, dopóki nie ujrzą Królestwa Bożego, które przyszło w mocy" (Mk 9, 1). Królestwo Boże jest tym bezgranicznym duchowym i REALNYM światem gotowym objawić się nam, a kluczem do tego jest Krzyż Chrystusa i krzyż każdego z nas.
Podnieśmy go i kroczmy drogą, na której widzimy przed sobą cierpiącą i umiłowaną postać Zbawiciela, który utorował nam drogę do Raju.
o. Andrei Chyzhenko (tłum. Justyna Pikutin)
za: pravlife.org
fotografia: ArtemiJ /orthphoto.net/
Podczas nabożeństwa z ołtarza wynoszony jest Krzyż Chrystusa, który pozostaje w centrum świątyni przez cały tydzień, aby wierni przykładając się do niego i całując go, mogli umacniać się mocą Czcigodnego Życiodajnego Drzewa Krzyża Pańskiego - aby nabrać sił na dalsze dni Wielkiego Postu.
A Krzyż Pański, Męka Chrystusa i pamięć o niej są nie tylko kalendarzowym centrum Wielkiego Postu, ale także jego duchowym jądrem, jego semantycznym centrum. W rzeczywistości cały Wielki Post jest współcierpieniem z Chrystusem.
Narodziny Chrystusa miały miejsce w tajemnicy, ukryte przed światem. Ale śmierć Chrystusa na krzyżu była publiczna i jakby ogólnoświatowa. Setki ludzi widziało i doświadczyło śmierci naszego Zbawiciela na krzyżu. Wydawało się, że wielu ludzi w głębi serca zostało ukrzyżowanych razem z Nim. Przede wszystkim jest to Przenajświętsza Bogarodzica, której - zgodnie ze słowem świętego sprawiedliwego Symeona - oręż krzyża przebił duszę. Są to także święty Apostoł i Ewangelista Jan Teolog, sprawiedliwy Józef z Arymatei i Nikodem, setnik Longin, niewiasty niosące mirrę i Szymon z Cyreny, który pomagał Bogoczłowiekowi nieść Jego Krzyż. Bóg uczynił to celowo. To tak, jakby zapraszał nas wszystkich do niesienia Krzyża Chrystusa. To tak, jakby mówił do nas wszystkich: "To jest nie tylko mój krzyż, ale także wasz krzyż. I wy, cała ludzkość, powinniście dzielić go ze mną, aby dostąpić zbawienia. Ja, Bóg, złożyłem siebie w ofierze, aby uleczyć wasze grzechy. Ale wy również powinniście poświęcić się dla Mnie. Ponownie dla uleczenia waszych grzechów. Potencjalnie zniweczyłem grzechy całej ludzkości na krzyżu. Ale teraz każdy z was, osobiście, indywidualnie, przyszedł do Mnie, abym mógł każdego osobiście uzdrowić. Jednak abym mógł to uczynić, musisz dzielić ze Mną mój krzyż - NASZ krzyż. Musisz podarować Mi swą wolną wolę, którą ci dałem, abyś dobrowolnie wpuścił Mnie do siebie, a Ja wejdę w ciebie i uzdrowię twą zatrutą grzechem naturę i uczynię ją ponownie niebiańską, godną raju".
Przypomnijmy sobie historię Boga kuszącego Abrahama (tak jest to opisane w Piśmie Świętym), aby złożył w ofierze swego syna Izaaka (patrz Rdz 22,1-18). Dlaczego Bóg to zrobił? Oczywiście jest to praobraz przyszłej ofiary Chrystusa, ale wydaje mi się, że Bóg chciał, aby ludzkość w osobach świętych patriarchów Abrahama i Izaaka (ponieważ ten ostatni zgodził się na ofiarę!) nabyła duchową umiejętność ofiarowania Bogu najcenniejszej rzeczy, jaką posiada: swej duszy, swego serca.
Pamiętajmy o wersetach Ewangelii, które są czytane podczas Liturgii w Niedzielę Krzyża: "Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje" (Mk 8, 34). Przed nami rozpościera się metoda zbawienia.
Trzeba zaprzeć się samego siebie. Czyli co zrobić? Oddać się całkowicie w ręce Boga. Wziąć swój krzyż, czyli życie każdego z nas osobiście, z jego chorobami, smutkami, problemami i radościami. Ale czym jeszcze jest ten krzyż? Krzyż jest zawsze symbolem męki, symbolem cierpienia. A te męki i cierpienia powinniśmy brać na siebie bez narzekania, cierpliwie, z ufnością w wolę Bożą. Święci Ojcowie mówią nam również o tym: "życie prawosławnego chrześcijanina jest trudem bezkrwawego męczeństwa".
I co dalej? Podążać za Chrystusem. Dokąd? Oczywiście na Golgotę. Ale nie tylko na fatalistyczną mękę, ale na mękę, która przynosi uzdrowienie z grzechu, która przynosi oczyszczenie, dzięki któremu wchodzisz do wiecznego Zmartwychwstania Zbawiciela, do Królestwa Niebios, do łaskawej błogości sprawiedliwych.
Tak więc bez krzyża nie ma zbawienia. Pokochaj, chrześcijaninie, swój krzyż. Nie próbuj go odrzucać. Każdy z nas jest ukrzyżowany na krzyżu, którego jedną belką jest przestrzeń, a drugą czas. I musimy nieść ten krzyż. Ponieważ dzięki niemu i w nim Bóg wypełnia zbawienie każdego z nas osobiście.
Ewangeliczny zamysł Tygodnia Krzyża Świętego kończy się słowami naszego Pana Jezusa Chrystusa: "Amen, powiadam wam, że niektórzy ze stojących tutaj nie zakosztują śmierci, dopóki nie ujrzą Królestwa Bożego, które przyszło w mocy" (Mk 9, 1). Królestwo Boże jest tym bezgranicznym duchowym i REALNYM światem gotowym objawić się nam, a kluczem do tego jest Krzyż Chrystusa i krzyż każdego z nas.
Podnieśmy go i kroczmy drogą, na której widzimy przed sobą cierpiącą i umiłowaną postać Zbawiciela, który utorował nam drogę do Raju.
o. Andrei Chyzhenko (tłum. Justyna Pikutin)
za: pravlife.org
fotografia: ArtemiJ /orthphoto.net/