publicystyka: Następnym razem – sen o Sądzie Ostatecznym

Następnym razem – sen o Sądzie Ostatecznym

Anastasiya Brusnikina (tłum. Justyna Pikutin), 09 marca 2024

Zapewne wszyscy wiedzą, że w sny nie należy wierzyć. Jednak kiedy moja siostra opowiedziała mi ten sen, naprawdę zapragnęłam się nim podzielić.

Wybiegłam za bramę, gdy rozległ się wysoki, cienki, czysty dźwięk. Był delikatny. Sprawił, że ziemia się zakołysała.

Stałam między domem a kuchnią letnią, po prawej stronie rosły klony, po lewej modrzewie, a w szczelinie między nimi powoli gasło fioletowo-czerwone słońce, chyląc się ku wschodowi.

Stałam tam i myślałam: To wszystko prawda, kiedy nadejdzie Dzień Sądu, słowa nie będą potrzebne, każdy będzie wiedział, że nadszedł.

Stałam i myślałam: Muszę iść do spowiedzi, okazać skruchę - powiem tylko to, co najważniejsze, proszę, chwileczkę, proszę!

Stałam i myślałam: Nie zdążę dotrzeć do świątyni, na drogach są już korki - a w myślach widziałam tysiące ludzi otaczających ojca Grzegorza, ojca Maksyma, ojca Leonida, błagających o spowiedź. Proszących o Eucharystię...

Stałam tam i myślałam: przecież mogłam, tak, mogłam przyjąć Eucharystię przedwczoraj, tydzień temu, dwa tygodnie temu. Co mnie powstrzymało, przeszkodziło, odwiodło od czaszy? - nie mogłam sobie przypomnieć.

Stałam i myślałam: Mogę okazać skruchę przynajmniej w ten sposób, przynajmniej teraz, przed Bogiem.

Upadłam na kolana, ale nie byłam w stanie się modlić. Myślałam, że teraz, w godzinie śmierci, w ostatniej godzinie śmierci, która wkrótce minie, modlitwa wyleje się z mojego serca, ostatnia modlitwa, ta, która wszystko oczyści, która wszystko pokryje, ta, która ocali łotra.

Ale moje serce pozostało nieme, ślepe i głuche, to było moje zwykłe, codzienne serce - ciasne i brudne.
I nic nie mogłam zrobić.

***

Kiedy się obudziłam, wyszeptałam: "Mam jeszcze czas!".

I obiecałam sobie, że zapamiętam tę chwilę na zawsze. Zapamiętam to uczucie. Kiedy twoje serce jest tak lekkie i spokojne, jakby wszystkie namiętności zostały pokonane, wszystkie grzechy przezwyciężone. Kiedy mocno wierzysz, że już nigdy (ani dobrowolnie, ani mimowolnie) nie zgrzeszysz, bo po prostu nie zdołasz. Gdy za oknem świta, a ty masz w dłoniach ogromne bogactwo godzin, dni, lat. I ani jedna więcej nie zostanie zmarnowana.

A następnym razem na Sądzie Ostatecznym…

Anastasiya Brusnikina (tłum. Justyna Pikutin)

za: pravoslavie.ru

fotografia: AleksaSrbin /orthphoto.net/