publicystyka: Podążać na poważnie

Podążać na poważnie

Anastasiya Andreyeva (tłum. Justyna Pikutin), 02 grudnia 2023

Jak Mędrcy przygotowywali się do podróży? Teraz, na początku Postu Bożonarodzeniowego, jest dobry czas, aby zadać sobie to pytanie.

Oczywiście robili to dokładnie i z dużym wyprzedzeniem. Gdyż droga wcale nie była krótka, a co najważniejsze, trzeba było iść w dobrym tempie, nie pozostając w tyle za gwiazdą, która ich prowadziła.

My również, wraz z rozpoczęciem Postu Bożonarodzeniowego, wyruszamy w drogę i czyż nasza droga nie zaprowadzi nas do Groty Betlejemskiej?

Nadszedł więc czas, aby zebrać myśli i zastanowić się, jak wyruszyć w drogę, co musimy ze sobą zabrać, bez czego nie możemy się obejść, a także bez czego najprawdopodobniej nie dotrzemy do celu naszej podróży.

Po pierwsze, nie dotrzemy tam bez przewodnika. Dlatego powinniśmy włożyć do naszych podróżnych plecaków Świętą Ewangelię. I każdego dnia podczas odpoczynku powinniśmy czytać: rozdział, fragment, ile się da, ale stale, codziennie, w przeciwnym razie jak dotrzemy do celu, nie znając drogi?
Następnie niezbędne jest, zwłaszcza podczas podróży zimą, rozpalenie ognia, aby móc się ogrzać. Tym ogniem, który rozprasza duchowy lód i mrok, będzie lektura: jedni włożą do torby książkę "Czym jest życie duchowe" św. Teofana, inni wezmą pod pachę "Pouczenia" św. Paisjusza Hagioryty, jeszcze inni wezmą "Listy" ihumena Nikona Worobjowa. Każdy znajdzie książkę dla siebie, tylko po to, aby na czas dorzucić drewna do ognia, tylko po to, aby podtrzymać zapał, gorliwość i pogodę ducha.

Upewnijmy się również, że mamy pokarm - regułę modlitewną. I nauczmy się czynić to rozważnie, w skupieniu, całym sercem, w przeciwnym razie jak dotrzemy do celu, gdy nasza dusza osłabnie z powodu głodu?

Jak dobrze byłoby włączyć do naszych regularnych modlitw teksty, które przygotowałyby nas na Boże Narodzenie i wprowadziły w świąteczny nastrój. Mogą to być fragmenty Akatystu Bożego Narodzenia lub teksty z ostatnich dni przed Bożym Narodzeniem (można je znaleźć w grudniowej Miniei).
Oto przykładowe z nich:
«Przyjdźcie, oddajmy cześć Bożemu Dziecięciu i przynieśmy Mu dary: wiarę jako złoto, śpiew jako przyjemny ładan i czystą miłość jako smyrnę, Temu, który ze względu na nas zechciał narodzić się w ciele».
«Świętujmy, ludzie, Narodzenie Chrystusa, a wznosząc nasze umysły do Betlejem, wznieśmy się w myślach i niech oczy naszej duszy ujrzą Dziewicę, przychodzącą, aby urodzić w żłóbku Pana wszystkich i Boga naszego».
«Oto nadchodzi czas naszego zbawienia, przygotuj się, jaskinio: Dziewica zbliża się, by urodzić. Betlejem, ziemio judzka, upiększ się i raduj, bo z ciebie wyszedł nasz Pan. Słuchajcie, góry i pagórki, i okolice Judei, bo nadchodzi Chrystus, aby zbawić tego, kogo stworzył, jako Miłujący Człowieka».

Kiedy powtarzamy te słowa, robi nam się weselej, cieplej na duszy, mocniej trzymamy laskę w dłoniach, a przydrożne drzewa mijają nas szybciej.
Nie tylko idziemy, ale idziemy na spotkanie Chrystusa, a nasze serca się radują.

Jednak z czym idziemy? Czy niesiemy tylko siebie, czy też złożymy Dary u żłóbka?
Czy słyszymy wołanie Cerkwi?
«Przyjdźcie, oddajmy cześć Bożemu Dziecięciu i przynieśmy Mu dary: wiarę jako złoto, śpiew jako przyjemny ładan i czystą miłość jako smyrnę, Temu, który ze względu na nas zechciał narodzić się w ciele».

Wiara, ładan i smyrna.
Z wiarą wszystko jest mniej więcej jasne; to dzięki niej wyruszamy w tę podróż i dzięki niej ją odbywamy.
Śpiew jako ładan - tak, przytakniemy radośnie, wybraliśmy już regułę modlitewną na czas Postu. A teraz, gdy jesteśmy podbudowani myślą, że modlitwa podczas Postu może być jednym z naszych darów dla Chrystusa, dołożymy wszelkich starań, aby nasz ładan był czysty, nieskażony i pachnący.
Pozostaje jeszcze smyrna - miłość. Oczywiście nie chodzi tu o sentymentalne wzdychanie na widok kartki świątecznej. To zbyt poważna sprawa. W końcu, jak pamiętamy, smyrna to olejek pogrzebowy, ta sama mirra, którą niosły Niewiasty wonności niosące.
Jaki związek ma ona z miłością?
O. Vsevolod Shpiller pisał:
«My, prawdziwi chrześcijanie, powinniśmy dążyć do tego, by umrzeć wraz z Chrystusem, umrzeć dla naszych grzechów, aby zmartwychwstać wraz z Nim! Nasza miłość do Chrystusa może być silniejsza niż grzech, silniejsza niż śmierć».

I wtedy przychodzą na myśl słowa metropolity Antoniego Surożskiego, być może na pierwszy rzut oka przytłaczające, ale jeśli się nad tym zastanowić, to mimo wszystko pokrzepiające:
«Ojcowie mówili, że gdybyśmy pamiętali, że za chwilę możemy umrzeć, jakże spieszylibyśmy się, by czynić wszelkie dobro, na które mamy jeszcze czas! Gdybyśmy stale myśleli z szacunkiem, że osoba stojąca obok nas, której możemy teraz uczynić dobro lub zło, może umrzeć, jakże spieszylibyśmy się, by się nią zaopiekować! Nie byłoby wtedy żadnej potrzeby, wielkiej czy małej, która przerastałaby naszą zdolność do poświęcenia naszego życia osobie, która wkrótce umrze».

Dalej mówi o swoim osobistym doświadczeniu, o umierającej przez trzy lata matce:
«A kiedy śmierć wkroczyła w nasze życie, przekształciła je w taki sposób, że każda chwila, każde słowo, każdy czyn - ponieważ mógł być ostatnim - musiał być doskonałym wyrazem całej miłości, całego uczucia, całego szacunku, jaką mieliśmy między sobą. I tak przez trzy lata nie było małych i dużych rzeczy, tylko triumf pełnej szacunku, budzącej respekt miłości, gdzie wszystko łączyło się w wielkie, ponieważ w jednym słowie można zawrzeć, a w jednym ruchu można wyrazić całą miłość; i tak powinno być».
Po takich słowach człowiek jakoś wycisza się i spogląda wstecz na swoje proste, ciasne, skromne życie.
Jest to bardzo wysokie. Ale może słusznie powiedziano w pewnej powieści: "Latanie wysoko jest łatwiejsze niż latanie nisko".

W końcu wyruszyliśmy w drogę nie do zabawkowego żłóbka pod sztuczną choinką, ale na spotkanie z Przedwiecznym Dzieciątkiem - Żywym Bogiem. Może spróbujemy podejść do sprawy poważnie?

Jeśli przyjmiemy jako zasadę podczas (co najmniej) 40 dni postu, aby starać się traktować naszych bliskich (co najmniej) z taką czcią i czułością, z szacunkiem i miłością, to rezultatem tego okresu będzie prawdziwa przemiana naszej duszy.

A kiedy podróż dobiegnie końca, w noc Bożego Narodzenia w końcu będziemy mieli coś, co będziemy mogli położyć przy żłóbku.
«”Przyjdźcie, podejdźcie czym prędzej - powiedziała niegdyś Dziewica do mędrców - i zobaczcie, jak Niewidzialny ukazał się w sposób widzialny i stał się Dzieckiem.” A oni weszli z niecierpliwością, pokłonili się i złożyli dary, wypełniając Boże proroctwo».

Anastasiya Andreyeva (tłum. Justyna Pikutin)

za: pravoslavie.ru

fotografia: jarek /orthphoto.net/