Zostań przyjacielem cerkiew.pl
2 minuty z Ojcami: Świadomość swoich słabości
16 listopada 2023
Świadomość swojej słabości jest pryzmatem, przez który powinniśmy patrzeć na swoje życie duchowe. Św. Jan Chryzostom, wzbraniając się za młodu od przyjęcia kapłaństwa, przedstawia swemu przyjacielowi autoanalizę swoich trudności w takich słowach:
Fragment pochodzi z książki: Św. Jan Chryzostom, Dialog: O Kapłaństwie, przekład ks. Wojciech Kania, Wydawnictwo "M", Kraków 1992, s. 140-142.
Wstęp i wybór tekstu: Jakub Oniszczuk
I teraz muszę pilnie baczyć, by nie stać się niewolnikiem namiętności duszy, ale oddaję się pracy i nie uciekam przed walką. I teraz porywa mię próżna chwała, zrywam się jednak zaraz, gdy tylko widzę, że mnie opanowuje; często też czynię wyrzuty duszy, gdy pozwoli się ujarzmić. I teraz budzą się we mnie namiętności, ale płoną słabym ogniem, gdyż wzrok nie podsyca płomieni żądzy. Nikogo nie ma koło mnie, kto by źle mówił o drugich, nie słucham też, co mówią; z nikim bowiem nie wdaję się w rozmowy, bo przecież te ściany nie mogą wydobyć z siebie żadnego głosu. Wprawdzie niełatwo mi jest uniknąć gniewu – choćby mnie nikt do niego nie pobudzał; pamięć bowiem często stawia przed oczy niegodziwych ludzi i ich czyny, wskutek czego wzbiera mi serce. Zaraz jednak łagodzę jego żar, tłumacząc, że jest rzeczą niewłaściwą i znakiem ostatniej nędzy zapominać o własnych błędach, a zajmować się błędami drugich. Gdybym wszedł w tłum i dał się pochłonąć niezliczonym kłopotom, już nie mógłbym cieszyć się tym wewnętrznym głosem, nie znalazłbym też innych zbawiennych myśli. Lecz jak porwani przez wir rzeczny, choć przewidują ostateczną zgubę, nie mają jednak żadnego sposobu ratunku, tak stałoby się i ze mną, gdybym wpadł w groźny wir namiętności. Zobaczyłbym, że każdy dzień powiększa niebezpieczeństwo, ale walka z szalejącymi namiętnościami nie byłaby dla mnie tak łatwa jak pierwej.
Duch mój bowiem jest słaby i łatwy do pokonania, nie tylko przez namiętności, lecz i przez najgorszą z wszystkich – zawiść. Nie umie znieść zniewag ani czci; ta wynosi go wysoko w górę, tamta zaś go przygnębia. Jak z dzikimi zwierzętami – gdy są mocne, pokonują swych wrogów, zwłaszcza słabych i niedoświadczonych, gdy zaś je kto osłabi głodem, ujarzmi ich wściekłość i odbierze im siłę, nie potrzeba już mocarza, aby je pokonać – tak jest z namiętnościami duszy. Kto je osłabia, ten podbija je pod panowanie zdrowego rozsądku, kto zaś je troskliwie żywi, ten gotuje sobie ciężką walkę i czyni je tak groźnymi, iż musi pędzić całe życie w niewoli i bojaźni. Co stanowi pokarm tych zwierząt? Dla próżnej chwały – zaszczyty i pochwały, dla pychy – wielkość władzy i potęgi, dla zazdrości – dobre imię bliźniego, dla skąpstwa – zazdrość bogatym, dla rozpusty – luksus i częste rozmowy z kobietami i tak dalej. Wszystkie one, gdybym wszedł w szeroki świat, natychmiast napadłyby na mnie, szarpałyby mnie, straszyłyby i naraziłyby mnie na ciężką walkę. Zostawszy tutaj, muszę się wprawdzie dobyć na wysiłek, by je pokonać, jednak będzie je zwyciężać równocześnie łaska Boża i nie pozostanie im nic innego do czynienia, prócz czekania. Strzegąc więc tej izdebki, nie wychodzę z niej i nie szukam towarzystwa ani rozmów; może mi kto za to i za inne podobne rzeczy postawi wiele zarzutów – słucham ich jednak i znoszę; chętnie bym je odwrócił, lecz niestety jest to dla mnie rzeczą niemożliwą. Bo niełatwo jest być towarzyskim i równocześnie zażywać spokoju. Dlatego cię proszę, byś raczej współczuł ze mną z powodu mych trudności, niż byś mnie miał ganić.
Duch mój bowiem jest słaby i łatwy do pokonania, nie tylko przez namiętności, lecz i przez najgorszą z wszystkich – zawiść. Nie umie znieść zniewag ani czci; ta wynosi go wysoko w górę, tamta zaś go przygnębia. Jak z dzikimi zwierzętami – gdy są mocne, pokonują swych wrogów, zwłaszcza słabych i niedoświadczonych, gdy zaś je kto osłabi głodem, ujarzmi ich wściekłość i odbierze im siłę, nie potrzeba już mocarza, aby je pokonać – tak jest z namiętnościami duszy. Kto je osłabia, ten podbija je pod panowanie zdrowego rozsądku, kto zaś je troskliwie żywi, ten gotuje sobie ciężką walkę i czyni je tak groźnymi, iż musi pędzić całe życie w niewoli i bojaźni. Co stanowi pokarm tych zwierząt? Dla próżnej chwały – zaszczyty i pochwały, dla pychy – wielkość władzy i potęgi, dla zazdrości – dobre imię bliźniego, dla skąpstwa – zazdrość bogatym, dla rozpusty – luksus i częste rozmowy z kobietami i tak dalej. Wszystkie one, gdybym wszedł w szeroki świat, natychmiast napadłyby na mnie, szarpałyby mnie, straszyłyby i naraziłyby mnie na ciężką walkę. Zostawszy tutaj, muszę się wprawdzie dobyć na wysiłek, by je pokonać, jednak będzie je zwyciężać równocześnie łaska Boża i nie pozostanie im nic innego do czynienia, prócz czekania. Strzegąc więc tej izdebki, nie wychodzę z niej i nie szukam towarzystwa ani rozmów; może mi kto za to i za inne podobne rzeczy postawi wiele zarzutów – słucham ich jednak i znoszę; chętnie bym je odwrócił, lecz niestety jest to dla mnie rzeczą niemożliwą. Bo niełatwo jest być towarzyskim i równocześnie zażywać spokoju. Dlatego cię proszę, byś raczej współczuł ze mną z powodu mych trudności, niż byś mnie miał ganić.
Fragment pochodzi z książki: Św. Jan Chryzostom, Dialog: O Kapłaństwie, przekład ks. Wojciech Kania, Wydawnictwo "M", Kraków 1992, s. 140-142.
Wstęp i wybór tekstu: Jakub Oniszczuk