publicystyka: Wyimaginowany tekst oryginalny

Wyimaginowany tekst oryginalny

o. Stephen De Young (tłum. Jakub Oniszczuk), 20 listopada 2023

Podczas gdy Kościół zawsze utrzymywał, że Pismo Święte jest wolne od błędów, w sferze (szczególnie amerykańskiego) protestantyzmu koncepcja bezbłędności Pisma Świętego nabrała szczególnie sprecyzowanego charakteru pod koniec XIX i na początku XX wieku. Mając na względzie ideę Sola Scriptura, że Pismo Święte będzie dla społeczności protestanckich jedyną nieomylną zasadą wiary i życia, współczesne sposoby krytyki tekstualnej stały się zagrożeniem dla całości tradycyjnej doktryny protestanckiej. Podczas gdy wielu konserwatywnych protestanckich uczonych angażowało się w różnym stopniu w krytyczną metodologię, decydującym aspektem ich doktrynalnego konserwatyzmu przez ostatnie półtora wieku było stwierdzenie, że Pismo Święte jest wolne od wszelkiego rodzaju błędów.

Aby jednak stanowisko to było możliwe do utrzymania w obliczu dowodów tekstowych i historycznych, poczyniono pewne zastrzeżenia. Istnieje na przykład blisko 6000 rękopisów Nowego Testamentu. Każdy z tych rękopisów bardzo wyraźnie zawiera błędy, od błędów ortograficznych po pominięte lub dodane słowa do całej jednostki tekstu, których brakuje lub które zostały przeniesione w inne miejsce. Ponieważ protestantyzm historycznie umieszczał autorytet w samym tekście, jest to istotny problem. Konserwatywni uczeni wskażą zatem, że prawie wszystkie te błędy można łatwo zidentyfikować właśnie ze względu na bogactwo dowodów tekstowych. Natomiast żaden z tych błędów nie dotyka znacząco żadnej części doktryny chrześcijańskiej.

Kluczowa i fundamentalna kwalifikacja, która kryje się za całą resztą, polega jednak na tym, że teksty składające się na Pismo Święte są pozbawione jakiegokolwiek błędu tylko w autografach, oryginałach. Oryginalny tekst był bezbłędny, podczas gdy późniejsze kopie będą miały błędy ludzkie w wyniku procesu kopiowania. Szeroka gama rękopisów zapewnia ku temu środki, a przez obecne nowoczesne skomputeryzowane metody pozwala nawet na kompilację w celu ustalenia zawartości tych "oryginałów". Jako jedno z ważnych stwierdzeń na temat bezbłędności Biblii, Chicago Statement ujmuje to w Artykule X: "Potwierdzamy, że inspiracja, ściśle mówiąc, odnosi się tylko do autograficznego tekstu Pisma Świętego, który w opatrzności Bożej można z dużą dokładnością ustalić na podstawie dostępnych manuskryptów. Ponadto potwierdzamy, że kopie i tłumaczenia Pisma Świętego są Słowem Bożym w takim stopniu, w jakim wiernie reprezentują oryginał”.

Na początku może się to wydawać całkowicie rozsądnym stwierdzeniem. Jednak nawet delikatna presja powoduje, że ten argument załamuje się w sposób, który sprawia, że całkowicie nie nadaje się do wspierania nadbudowy, którą ci uczeni starają się na nim oprzeć. Twierdzenie to wzywa do stworzenia nieomylnego standardu, który następnie zostanie wykorzystany do argumentacji, że cały system doktryny i praktyki jest bezpośrednio inspirowany przez Boga i jest bezbłędny. Jednym z problemów jest wyrażenie „z wielką dokładnością”. Twierdzenie, że system doktryny jest prawdziwy, ponieważ odzwierciedla nieomylną zasadę „z wielką dokładnością”, tworzy dziurę, przez którą można przejechać małą karawaną ciężarówek. Nie jest to tylko teoretyczna możliwość. Znajduje to odzwierciedlenie w szerokim zakresie stanowisk i praktyk doktrynalnych zajmowanych przez społeczności, które twierdzą, że postępują „dokładnie” zgodnie z tą samą nieomylną zasadą. Stopień, w jakim jakiekolwiek tłumaczenie „wiernie reprezentuje” „dokładną” rekonstrukcję oryginału pozostawia te drzwi jeszcze bardziej otwartymi. Nawet jeśli fundament jest teoretycznie solidny, gmach oddzielony od tego fundamentu warstwą przesuwającego się piasku nie będzie w stanie uzyskać tej stabilności.

To założenie, a nawet całe podejście do Pisma Świętego, ma jeszcze jedną, znacznie bardziej fatalną wadę. Mianowicie, „oryginalny tekst” tutaj uważany za bezbłędny jest wyimaginowany. On nie istnieje. Biblia jako całość jest nie tylko zbiorem tekstów, które zostały zebrane w ogromnym przedziale czasu, ale poszczególne teksty same w sobie nie były wytworem jednego momentu kompozycji. Znamienne jest, że w tych dyskusjach o bezbłędności Biblii tylko Nowy Testament wydaje się być przedmiotem dyskusji. Podaje się liczbę rękopisów Nowego Testamentu. Określony jest wysoki stopień pewności co do tekstu Nowego Testamentu. Oryginał jest opisany jako „to, co napisał św. Paweł”, „to, co napisał św. Jan”, „to, co napisał św. Łukasz” itp. Gdy tylko spojrzymy na Stary Testament, argumenty te szybko stają się niespójne.

Podczas gdy Tora, czyli Pięcioksiąg, pochodzi od Mojżesza, język i styl, w którym napisano nasze najwcześniejsze rękopisy, nie istniał w czasach Mojżesza. Oznacza to, że teksty te zostały co najmniej przetłumaczone i zredagowane. W Torze jest kilka tekstów, które opisują Mojżesza zapisującego różne rzeczy [np. Lb 33,1-2]. Rzeczywiście, istnieją fragmenty Tory, takie jak Pieśń o morzu w Księdze Wyjścia [Wj 15] i Księdze Powtórzonego Prawa [Pwt 32] (nieprzypadkowo dwie pierwsze Ody Kanonu), które wydają się pochodzić z czasów Mojżesza i nawet obecnie posiadają archaiczną formę. Te archaiczne teksty wyróżniają się jednak właśnie tym, że mają o wieki starszy styl i kompozycję niż reszta tekstu. W wielu miejscach późniejsza edycja wyraźnie się wyróżnia, na przykład wymieniając zarówno dawne i późniejsze nazwy tego samego miejsca [np. odniesienia do miasta Dan, wcześniej Laish; Rdz 14,14; por. Sdz 18,29] czy odnosząc się do elementów opowiedzianych wydarzeń jako obowiązujących „do dnia dzisiejszego” [np. Pwt 34,6]. Co zatem stanowiłoby „oryginalny tekst” Tory? Tylko to, co Mojżesz spisał na tabliczkach? Jeśli tak, tekst ten jest dla nas nie tylko całkowicie zagubiony, ale jest tekstem, który nie sprawował władzy kanonicznej w żadnej społeczności, chrześcijańskiej czy żydowskiej, przez co najmniej ostatnie 2500 lat. Można wskazać na nasze najwcześniejsze lub najlepsze rękopisy Tory, które datowane są na ponad tysiąc lat po Mojżeszu. Nie są to jednak „oryginały” w żaden znaczący sposób, ale późniejsze mocno zredagowane kopie. W minimalnym stopniu oznaczałoby to zastosowanie do Starego Testamentu radykalnie innego standardu niż ten stosowany do Nowego Testamentu.

Księga Psalmów również składa się z niezależnych jednostek poetyckich, najstarszych przypisywanych Mojżeszowi, innych wyraźnie z czasów po wygnaniu w Babilonie, prawie tysiąc lat później. W Księdze Psalmów znajduje się pięć „ksiąg” psałterza, reprezentujących mniejsze zbiory psalmów, które zostały później zebrane w księgę biblijną, jaką znamy obecnie. Jednak nawet w tej ukończonej księdze numeracja Psalmów różni się w języku hebrajskim i greckim, ponieważ niektóre teksty psalmów są połączone w jednym, a podzielone w drugim. Księga Przysłów jest również zbiorem mniejszych kompilacji. Co stanowi „oryginalny” psalm lub przysłowie? Jego oryginalny, niezależnie egzystujący zapis? Jego pierwsza kompilacja? Ostateczna kompilacja do księgi kanonicznej? Tylko pierwszy rękopis tego zbioru?

Te same trudności występują w literaturze prorockiej. Mówi się nam, że proroctwa Izajasza zostały napisane i zebrane przez jego uczniów [Iz 8,16-20]. Izajasz nie napisał tej księgi jako jednego aktu, a w naszej obecnej księdze Izajasza istnieją dobre dowody na to, że składa się ona z więcej niż jednego zbioru proroctw Izajasza zebranych w jeden tekst. Księga Jeremiasza istnieje w oryginalnym hebrajskim w dwóch różnych formach, które są w przybliżeniu w jednej trzeciej odmienne w ich języku od innych materiałów Jeremiasza, ksiąg Lamentacji, Barucha i listu Jeremiasza. Czy to słowa wypowiadane przez Izajasza są tym poszukiwanym oryginałem? Ich pierwszy zapis? Ich wstępna kompilacja? Co z materiałem narracyjnym napisanym przez uczniów Izajasza w celu powiązania i kontekstualizacji jego wypowiedzi? Czy te elementy uzupełnienia Izajasza mają autorytet, czy stanowią część „oryginału”?

To, że chrześcijański Stary Testament jest wytworem procesu trwającego przez półtora tysiąca lat, jest oczywiste dla uczciwego obserwatora tego materiału. To, że Nowy Testament jest produktem podobnego procesu, jest być może mniej oczywiste. Ludzie mają tendencję do wyobrażania sobie św. Pawła siedzącego i piszącego listy do kościołów, lub św. Jana pracującego nad swoją Ewangelią, komponującego ją w ramach jednego działania. Tak jednak nie było. Wiemy, że św. Paweł nie spisywał odręcznie swoich listów, ponieważ stwierdza w pewnych punktach, że pisze „własną ręką” i że można to zauważyć po wielkości liter [Ga 6,11; 2 Tes 3,17]. Zwykle św. Paweł korzystał z pewnego rodzaju sekretarza, znanego jako amanuensis [Rz 16,22; 1 Kor 16,21; Kol 4,18]. Typowy proces tworzenia takiego listu polegałby na tym, aby św. Paweł przekazał go ustnie sekretarzowi, który go spisał, i zapewnił poprawki stylistyczne i gramatyczne. Autor następnie przeglądał tekst, dokonując wszelkich poprawek, które uważał za konieczne, a następnie list był dostarczany przez inną osobę, która na głos czytała list do społeczności do której został napisany, i od której oczekiwano, że będzie w stanie odpowiedzieć na pytania dotyczące treści listu.

Oprócz tego procesu kompozycyjnego, pod koniec pierwszego wieku listy św. Pawła zostały zgromadzone w jednej kolekcji i krążyły w tej zebranej formie. Wszystkie nasze zachowane rękopisy listów pochodzą z tej kolekcji. Ta kolekcja obejmowała również ich redakcję. Na przykład to, co teraz nazywamy 2 Listem do Koryntian, zawiera co najmniej dwa listy św. Pawła zredagowane razem. Chociaż wielu Ojców wierzyło, że ktoś inny niż św. Paweł napisał list do Hebrajczyków, nadal jest on tradycyjnie przypisywany św. Pawłowi, ponieważ od początku krążył jako część tego zbioru. Czym zatem jest „oryginał” listu Pawłowego? Czy to słowa, które opuściły usta św. Pawła? Sposób, w jaki zostały one zapisane lub zredagowane przez niego we współpracy z jego sekretarzem? Czy jest to list, jako ostatecznie zredagowany i wykorzystany w pierwszych kościołach?

To, co zostało tu powiedziane o listach św. Pawła, można również powiedzieć o innych tekstach Nowego Testamentu. Podobnie jak listy św. Pawła, cztery Ewangelie i listy powszechne zostały zebrane i były dalej rozpowszechniane jako zbiory co najmniej od 150 roku naszej ery. Św. Łukasz opisuje swój proces kompozycji Ewangelii/Dziejów Apostolskich jako zebranie informacji z różnych źródeł naocznych świadków. Ponadto wśród manuskryptów biblijnych znajdują się dwie wersje Ewangelii Łukasza, które mają znacznie różną długość. Jedną z powszechnych tez na temat tego, jak do tego doszło, jest to, że dłuższa forma tych tekstów reprezentuje rodzaj „drugiego wydania”, również napisanego przez św. Łukasza. Co więcej, nieco mniej niż połowa naszych zachowanych rękopisów to lekcjonarze. Podczas gdy drukowane edycje Nowego Testamentu zazwyczaj ignorują te rękopisy (tekst patriarchalny wykorzystuje wyłącznie lekcjonarze, ale tylko 10% z tych zachowanych), są to jedne z naszych najwcześniejszych świadków tekstowych. Zachowują jednak tekst w sposób nieuporządkowany, z dodanymi słowami i zwrotami wstępu i zakończenia. Teksty te czasami składają się z czytań z różnych części księgi, a nawet z różnych ksiąg.

Wszystko to oznacza, że nie wystarczy stwierdzić, że teoretyczna „oryginalna” wersja tekstów składających się na Pismo Święte była zainspirowana lub natchniona przez Ducha Świętego. W przypadku większości omawianych tekstów trudno nawet określić, jaki byłby ten „oryginalny” tekst. Tekst taki, jaki powstał w umyśle autora? Co wyszło z jego ust? Jak zostało to po raz pierwszy zapisane? Co powstało po wstępnej redakcji? Późniejsze edycje? Tekst taki, jaki istniał w najwcześniejszych zbiorach? Tekst taki, jaki istniał w jakimś konkretnym momencie w historii Kościoła? Tekst wytworzony przez konkretne tłumaczenie? O ile ten tekst nie istnieje i nie można go szczegółowo ustalić, wszelkie twierdzenia dotyczące tego hipotetycznego tekstu są zasadniczo bez znaczenia. Obejmuje to stwierdzenie, że ten wyimaginowany tekst jest bezbłędny. Nic stabilnego nie może być zbudowane na produkcie czystej fantazji i wyobraźni.

Takie podejście do Pisma Świętego rozpada się, ponieważ opiera się na fałszywym założeniu. Założenie to polega na tym, że autorytet Pisma Świętego jest nadany samemu tekstowi, autorowi (w przypadku Starego Testamentu często nieznanemu) lub pewnej kombinacji tych dwóch. Autorytet Pisma Świętego jest jednak autorytetem Ducha, który je wydał. To działanie Ducha nie ogranicza się do momentu(-ów), w którym teksty biblijne zostawały zainspirowane lub po raz pierwszy napisane, ale raczej trwa przez cały proces kopiowania, przekazywania, edytowania i kompilowania na przestrzeni wieków. Tak jak działalność Boga w stworzeniu nie ustała po początkowym stworzeniu świata, ale trwała i będzie trwała, tak i trwa praca Ducha Świętego w Piśmie Świętym i przez nie. Przytoczeni na początku tego postu konserwatywni uczeni w zasadzie nie zaprzeczyliby tym stwierdzeniom dotyczącym Ducha Świętego. W rzeczywistości w innych miejscach i na różne sposoby często je afirmują. Niemniej jednak zakładają istnienie wiarygodnego, naprawdę bezbłędnego, natchnionego tekstu tylko w dwóch punktach historii Kościoła: w czasie początkowej kompozycji, a następnie w naszej własnej epoce, w której możemy zrekonstruować ten „oryginalny tekst” za pomocą naszych narzędzi badawczych i bogactwa danych tekstowych.

Naturalną konsekwencją wiary w stałe natchnienie Ducha Świętego i opatrznościowe kierowanie Pismem Świętym w Kościele jest to, że Kościół zawsze miał, w każdym punkcie swojej historii, Biblię natchnioną przez Ducha. Nowy Testament św. Jana Chryzostoma nie był mniej wiarygodny ani bardziej podatny na błędy niż mój, pomimo braku dostępu do narzędzi cyfrowych i prasy akademickiej w jego czasach. W każdym stuleciu to Duch Święty zapewniał dostęp do Biblii. Co wywołuje zatem rozdźwięk w wypowiedziach o bezbłędności Pisma wśród protestanckich uczonych? Potwierdzenie aktywnego i nieomylnego prowadzenia Kościoła przez Ducha Świętego na przestrzeni wieków ma konsekwencje wykraczające poza sam kontekst tekstu Pisma Świętego. Warto zauważyć, że wszystkie z blisko 6000 greckich rękopisów Nowego Testamentu w języku greckim są Bibliami z Cerkwi Prawosławnych. Częścią afirmacji dzieła Ducha w prowadzeniu i zachowaniu Pisma Świętego jest to, że Duch działał i prowadził Kościół Prawosławny na Wschodzie przez wszystkie te stulecia.

Kiedy już zostanie to zaakceptowane w odniesieniu do Pisma Świętego, trudno będzie argumentować, że to dzieło Ducha nie miało wpływu na interpretację Pisma Świętego w tych samych wspólnotach. Kiedy zdamy sobie sprawę, że ten sam Duch, który natchnął Pismo Święte, prowadził również Kościół do uznania tych tekstów za Pismo Święte na przestrzeni wieków, trudno jest argumentować, że Duch nie postępował tak samo z soborowymi zgromadzeniami Kościoła, ani z uznaniem Ojców Kościoła, ani z definicją ortodoksji przeciwko herezji. Protestantyzm w swojej istocie musi odrzucić wszystkie te późniejsze koncepcje dotyczące Soborów, Ojców i Kościoła, nawet jeśli jest zmuszony, zarówno pod względem doktryny, jak i uczciwości wobec historii, aby potwierdzić je w odniesieniu do Pisma Świętego. Utworzenie wyimaginowanej oryginalnej wersji tekstu nie omija tych trudności.

Pismo Święte nie jest pojedynczym bytem z jedną, możliwą do zweryfikowania formą istniejącą niezmiennie przez wieki. Pismo Święte samo w sobie jest tradycją. W związku z tym nie ma spójnego sposobu na oddzielenie tradycji Pisma Świętego od reszty Tradycji Świętej; na oddzielenie „tekstowego” elementu życia Ducha od reszty życia i działania Ducha w historycznej wspólnocie Chrystusa. Takie rozumienie Pisma Świętego w Kościele nie oznacza, że posiada ono w Kościele niższy autorytet niż nadawany mu przez konserwatywnych protestanckich uczonych. Jeśli już, to wręcz przeciwnie. Oznacza to bowiem zaprzestanie patrzenia na Pismo Święte przez pryzmat metody gramatycznej, historycznej, krytycznej i koniec końców archeologicznej, patrzenia na nie jak na starożytną relikwię. Oznacza to ponowne spojrzenie na Pismo Święte jak na żywy tekst, który uczestniczy w życiu Ducha Świętego w Kościele i na świecie, zarówno niezmiennie tego samego, jak i zawsze nowego w każdym pokoleniu.

o. Stephen De Young (tłum. Jakub Oniszczuk)

za: The Whole Counsel Blog

fotografia: Paweł Turczyński / cerkiew.pl /