Zostań przyjacielem cerkiew.pl
2 minuty z Ojcami: nie popada się w grzech nagle
14 listopada 2023
W życiu duchowym wszystko ma swoje przyczyny i skutki. Abba Teodor przedstawia nam analogię naszych zaniedbań do walącego się domu:
Fragment pochodzi z książki: Jan Kasjan, Rozmowy z Ojcami. Tom 1, Rozmowy I-X, przek. i oprac. ks. Arkadiusz Nocoń, Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC, Kraków 2007, s. 273-274.
Wstęp i wybór tekstu: Jakub Oniszczuk
Bądźmy także przekonani, że każdy kto upadł, popełniając grzech, nie został nim zaskoczony nagle, jakby jakimś nieszczęściem. Stało się tak, ponieważ albo zaraz na początku otrzymał kruche podstawy życia duchownego, albo poddając się zbytnio wewnętrznemu lenistwu, zatracił powoli siłę ducha, skutkiem czego niepostrzeżenie wzrastały w nim nałogi, które ostatecznie doprowadziły do żałosnego upadku: Przed porażką – bowiem – wyniosłość, a duch pyszny poprzedza upadek (Prz 16,18).
Zwróćmy uwagę, że żaden dom nie zawali się nigdy ot tak, bez powodu – tylko albo od samego początku miał wadliwy fundament, albo jego mieszkańcy przez długi czas o niego nie dbali. Najpierw zaczęły więc przeciekać przez dach drobne krople, powodujące jego powolne niszczenie, potem, wraz z latami niedbalstwa, uszkodzenia stawały się coraz większe, tak, że przez powstałe otwory woda mogła się już wlewać do środka gwałtownym potokiem. Pismo Święte powie: Skutkiem wielkiego lenistwa chyli się strop, gdy ręce są opuszczone, przecieka dom (Koh 10,18).
Taki sam los, w znaczeniu duchowym, spotyka ludzką duszę. Pięknie mówi o tym Salomon: Krople deszczu w zimowy dzień wyganiają człowieka z domu (Prz 27,15 LXX), przyrównując gnuśność ducha do domu z zaniedbanym dachem, Najpierw „przeciekają” do duszy maleńkie „krople” namiętności, które zlekceważone i zaniedbane, niszczą „belki” podtrzymujące cnoty. Niedługo potem spada obfity „deszcz” nałogów i „w zimowy dzień”, tzn. w czasie pokusy, kiedy naciera szatan, wypędza duszę z domu cnót, w którym przebywała jakby w swojej własności, dopóki pilnie siebie strzegła.
Zwróćmy uwagę, że żaden dom nie zawali się nigdy ot tak, bez powodu – tylko albo od samego początku miał wadliwy fundament, albo jego mieszkańcy przez długi czas o niego nie dbali. Najpierw zaczęły więc przeciekać przez dach drobne krople, powodujące jego powolne niszczenie, potem, wraz z latami niedbalstwa, uszkodzenia stawały się coraz większe, tak, że przez powstałe otwory woda mogła się już wlewać do środka gwałtownym potokiem. Pismo Święte powie: Skutkiem wielkiego lenistwa chyli się strop, gdy ręce są opuszczone, przecieka dom (Koh 10,18).
Taki sam los, w znaczeniu duchowym, spotyka ludzką duszę. Pięknie mówi o tym Salomon: Krople deszczu w zimowy dzień wyganiają człowieka z domu (Prz 27,15 LXX), przyrównując gnuśność ducha do domu z zaniedbanym dachem, Najpierw „przeciekają” do duszy maleńkie „krople” namiętności, które zlekceważone i zaniedbane, niszczą „belki” podtrzymujące cnoty. Niedługo potem spada obfity „deszcz” nałogów i „w zimowy dzień”, tzn. w czasie pokusy, kiedy naciera szatan, wypędza duszę z domu cnót, w którym przebywała jakby w swojej własności, dopóki pilnie siebie strzegła.
Fragment pochodzi z książki: Jan Kasjan, Rozmowy z Ojcami. Tom 1, Rozmowy I-X, przek. i oprac. ks. Arkadiusz Nocoń, Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC, Kraków 2007, s. 273-274.
Wstęp i wybór tekstu: Jakub Oniszczuk