Kto może zachować prawo Boże?

o. Stephen De Young (tłum. Jakub Oniszczuk), 16 października 2023

Jednym z najbardziej znaczących w historii przekazu Pisma Świętego było przetłumaczenie hebrajskiego słowa „Tora” greckim „nomos”, łacińskim „lex” i wreszcie polskim „prawem”. Hebrajskie „Tora” oznacza najbardziej bezpośrednie nauczanie. Charakteryzuje zatem pierwszych pięć ksiąg Pisma Hebrajskiego jako nauczanie Boga skierowane do ludzkości za pośrednictwem Jego ludu, Izraela. Grecki termin wybrany do jego przetłumaczenia, „nomos”, opisuje cały sposób życia. Obejmuje prawa społeczności lub kultury, ale także obyczaje, folklor, tradycje i niezliczone inne elementy życia, które opisują, jak ta społeczność lub cywilizacja zachowuje się i żyje w świecie. Łacińskie tłumaczenie Pisma Świętego, prowadzone systematycznie przez św. Hieronima, nieumyślnie zapoczątkowało powolny dryf w rozumieniu Tory w teologii zachodniej. Zaczyna się to od samego języka łacińskiego, który był już językiem przesiąkniętym językiem kryminalistycznym (prawnym) jako językiem administracyjnym państwa rzymskiego. Święty Hieronim wybrał słowo „Lex”, aby przetłumaczyć „nomos”, co w IV wieku i przez wiele stuleci było całkowicie adekwatnym tłumaczeniem, chociaż dryf terminologiczny stopniowo erodował jego odniesienie poza prawem cywilnym i karnym. Nawet słowo „prawo” pierwotnie miało szerszy zakres odniesienia, niż ma to miejsce w przypadku typowego współczesnego użycia.

Księga Rodzaju, Księga Wyjścia, Księga Kapłańska, Księga Liczb i Księga Powtórzonego Prawa zawierają różne rodzaje materiałów tekstowych. Księga Rodzaju składa się przede wszystkim z narracji, podobnie jak pierwsza część Księgi Wyjścia. Druga część Księgi Wyjścia i Księgi Kapłańskiej składają się przede wszystkim z połączonych ze sobą instrukcji rytualnych i moralnych. Księga Liczb zawiera zarówno historie narracyjne, jak i bogactwo materiału genealogicznego. Księga Powtórzonego Prawa jest zasadniczo ostateczną homilią Mojżesza do ludu Izraela, zanim ten wejdzie do ziemi, i rytualnym odtworzeniem przymierza zawartego w Księdze Wyjścia. Można łatwo zobaczyć, jak cały ten materiał może należeć do kategorii „nauczania”. Mniej jasne jest, w jaki sposób cały ten materiał może być postrzegany jako „prawo”. Kiedy na przykład św. Paweł był czytany w tłumaczeniach zachodnich, gdy mówi o „prawie” i jego zachowaniu, dryf pojęciowy zachodził w taki sposób, że zamiast - jak miało to miejsce pierwotnie - postrzegać go jako  omawiającego pierwsze pięć ksiąg Pisma Świętego, widziany go jako omawiającego tylko te części tych tekstów, które mogły składać się z przykazań lub „praw”.

W IV i V wieku judaizm rabiniczny powstał po odrzuceniu elementów tradycji okresu Drugiej Świątyni, które uformowały chrześcijaństwo. Usunięcie świątyni, kapłaństwa i ofiar w wyniku tego odrzucenia wymagało pewnego podziału Tory i jej przykazań. Judaizm rabiniczny nie mógł dłużej przestrzegać przykazań otaczających sanktuarium jerozolimskie, systemu ofiarnego i tym podobnych. Przykazania o szeroko stosowanym sensie moralnym lub które można analogicznie interpretować jako mające ten sens, stały się zatem jedynym celem. Nieustanną pułapką zachodniej teologii chrześcijańskiej było domniemanie przez teologów w różnych czasach i miejscach, że ortodoksyjni rabini ich czasów są identyczni w wierze i praktyce z Judejczykami pierwszego wieku naszej ery. Ten podział przeniknął zatem do zachodniej teologii chrześcijańskiej w wiekach otaczających reformację protestancką, tak że „prawo” składało się teraz wyłącznie z przykazań, a przykazania te zostały podzielone na sfery ceremonialne, obywatelskie i moralne. To rozróżnienie oczywiście nie występuje w samej Torze. Wyodrębnienie tych trzech elementów wymaga w wielu przypadkach oddzielenia jednego wersetu od wersetu przed nim i wersetu po nim. Nic w tekście nie sugeruje żadnej zmiany tematu ani sfery zastosowania.

W tym samym okresie w teologii zachodniej następuje rozwój doktryny pokuty. Poprzez wkład przede wszystkim Lombarda i Anzelma, wyobrażenie pokuty jako Chrystusa zaspokajającego boską sprawiedliwość nad grzechem stało się dominujące. Zamiast ludzkiego i duchowego zła przedstawiającego przeszkody w pierwotnym Bożym planie zbawienia ludzkości, które zostaje przezwyciężone przez Boże działanie w Chrystusie, przeszkoda w zbawieniu zostaje przesunięta, aby stać się czymś w samym Bogu, zwykle „boskim atrybutem” sprawiedliwości. To z kolei zniekształca całą drogę, jaką „działa” zbawienie. Ponieważ uniwersalizm został zdecydowanie potępiony jako herezja, musiała istnieć substancja pośrednia, która przekazuje korzyści z odkupienia Chrystusa niektórym ludziom, a innym nie. Zostało to pomyślane jako „łaska” lub „zasługa”, chociaż istnieje duże nakładanie się pojęciowe w sposobie, w jaki terminy te były klasycznie używane w myśli zachodniej. Zasłużone jest życie i śmierć Chrystusa. Ta zasługa uzyskana przez Chrystusa została wówczas uznana za przekazaną wiernym, a nie niewiernym. Zasługi wymagają pewnego standardu. Aby działania były godne uznania lub potępienia, należy je porównać do jakiegoś standardu. Gdy Tora została zredukowana do serii przykazań moralnych, ta lista zasad moralnych mogła zostać wykorzystana w tym właśnie celu.

W średniowiecznym systemie rzymskim rozumiano, że zasługa jest przydzielana wiernym poprzez wierność, a także dobre uczynki (modlitwy, jałmużny, pielgrzymki itp.). Ta zasługa przeciwstawiła się winom obliczonym na podstawie ludzkich grzechów. Reformatorzy protestanccy nie sprzeciwiali się wypracowanym tak założeniom, a jedynie proponowanemu sposobowi odbioru zasług Chrystusa. Reformatorzy argumentowali raczej, że zasługa Chrystusa została przypisana każdemu wierzącemu całościowo w momencie nawrócenia. Dla nich to wciąż ta zasługa, którą Chrystus pozyskał sobie poprzez wypełnienie prawa. Protestantyzm nie tylko nie zakwestionował podstawowych założeń Zachodu, ale posunął te koncepcje o kilka kroków dalej w postaci pokuty zastępczej, argumentując, że Chrystus nie tylko zaspokoił Bożą sprawiedliwość w ogóle, ale faktycznie przyjął karę za konkretne grzechy konkretnych ludzi.

U podstaw zachodniej soteriologii leży zatem idea, że zachowanie tego ogołoconego trzonu Tory, poprzez moralne podporządkowanie się mu, daje życie wieczne, że nie jest to możliwe dla żadnego zwykłego człowieka i że właśnie Chrystus żył tym życiem moralnego posłuszeństwa, zyskując w ten sposób życie wieczne dla osób, które otrzymują je teraz różnymi środkami. Problem polega na tym, że idei tych nie tylko nie można znaleźć w Piśmie Świętym, ale wręcz w kilku punktach są one z nim sprzeczne. Chociaż można wyraźnie dostrzec historyczną drogę zachodniej teologii, która doprowadziła ją do obecnego miejsca i stanu, droga ta zabrała myśl zachodnich chrześcijan poza nauczanie apostołów, a w szczególności daleko od nauczania św. Pawła. Przedstawia to pewną ironię, ponieważ studia nad św. Pawłem były jednym z głównych punktów wyjścia do dyskusji, która spowodowała te teologiczne zniekształcenia.

Po pierwsze, należy zauważyć, że samo Pismo Święte stwierdza, że kilka osób doskonale zachowało całą Torę. Jak już wspomniano, w tekście Tory nie ma podstaw do wydzielanie niektórych fragmentów w przeciwieństwie do innych jako mniej lub bardziej ważnych lub mających nadal zastosowanie. Dlatego też, gdy Pismo Święte opisuje kogoś jako osobę, która zachowała przykazania Tory, odnosi się to do całej Tory, pierwszych pięciu ksiąg Pisma Świętego. Kiedy św. Paweł odnosi się do „nomosów”, odnosi się również do całości tych tekstów, a nie tylko do niektórych przykazań moralnych, które zostaną później wyodrębnione. Wybitnym przykładem ze Starego Testamentu jest król Dawid, o którym mówi się, że chodził w posłuszeństwie Bogu i czynił to, co jest słuszne w Jego oczach, przestrzegając Jego dekretów i przykazań [1 Krl 11,38]. Stwierdza się to w zestawieniu z Jeroboamem, synem Nabata, który miałby żyć w grzechu i buncie. W Nowym Testamencie sam św. Paweł mówi, że był „niewinny według Tory”, i to podczas mordowania pierwszych chrześcijan [Flp 3,6]. W innym miejscu św. Paweł sugeruje nawet, że istnieli poganie, ci z narodów poza Izraelem, którzy nie otrzymali Tory, ale mimo to dokonujący sprawiedliwych czynów wymaganych przez Torę, służący w ten sposób jako swoi właśni instruktorzy [Rz 2,14].

Każdy jednak, nawet przelotnie zaznajomiony z życiem Proroka i Króla Dawida, wie, że nie prowadził swojego życia w bezgrzesznej doskonałości. Podobnie św. Paweł mówi o swojej niewinności według Tory bezpośrednio po przywołaniu swojego prześladowania Kościoła Chrystusowego. Ponownie, wątpliwe jest, aby św. Paweł naprawdę mówił w swoim Liście do Rzymian o grupie pogan, którzy nigdy nie zgrzeszyli. Chodzi o takich, którzy zachowali Torę jako całość, a nie tych, którzy nigdy nie naruszyli pewnych jej podpunktów. Jeżeli Izraelita zgrzeszył, ale pokutował za ten grzech, złożył wymaganą ofiarę, a następnie uczestniczył w corocznym Dniu Pojednania, zachował Torę. Kult Izraela, w tym system ofiarny, nie był jakimś dodatkiem do „prawa”, ponieważ Bóg wiedział, że ludzie nie są w stanie go zachować. Raczej to sam kult nakazany przez Torę jest jej rdzeniem. Wszystkie inne przykazania Tory, sterujące życiem moralnym, oczyszczeniami i praktykami rolniczymi, opierają się na ustanowieniu i utrzymaniu czystości i świętości niezbędnej, aby Pan, Bóg Izraela, pozostał obecny ze swoim ludem podczas tego kultu. Tora nie „zawiera” systemu zarządzania grzechami ludu, Tora jest systemem zarządzania grzechami ludu, aby umożliwić transformacyjny kult prawdziwego Boga. Chrystus, wypełniając doskonale Torę, nie tylko zachował tak zwane „prawo moralne”, ale całą Torę, w tym ofiarny kult świątyni i świąt, mimo że nie miał grzechów, za które mógłby pokutować. Chrystus nie został ochrzczony dla odpuszczenia swoich nieistniejących grzechów, ale aby wypełnić wszelką sprawiedliwość [Mt 3,15].

To rozumienie z Pisma Świętego jest problematyczne z perspektywy innych zachodnich założeń opisanych powyżej, ponieważ oznaczałoby, że niektóre osoby „zasłużyły” na życie wieczne, poprzez zachowanie Tory, poza Chrystusem. Ale niezrozumienie prawa nie jest jedynym błędnym założeniem. Jeszcze ważniejsza jest niebiblijna idea, że utrzymanie Tory (lub jakiejkolwiek jej części) przynosi zasługę i daje życie wieczne. Trzeci rozdział listu św. Pawła do Galatów jest bezpośrednim atakiem na całą tę ideę. Obietnica teozy, wiecznego życia Bożego, jest obietnicą złożoną Abrahamowi w oparciu o wierność Abrahama, jego chodzenie przed Bogiem w sprawiedliwości [Ga 3,6-8]. Tora nie jest długą listą dodatkowych warunków interpolowanych do przymierza z Abrahamem [Ga 3,15-18]. Tora, mówi św. Paweł, nigdy nie miała nic wspólnego z życiem wiecznym i królestwem Bożym. Ma ona inny cel, jak opisano powyżej. W tym rozdziale św. Paweł przedstawia na to bardzo dobry argument. „Bo gdyby Prawo nadane mogło obdarzyć życiem, to rzeczywiście z Prawa byłaby sprawiedliwość” [Ga 3,21]. Warunkowe stwierdzenie św. Pawła przedstawia sprzeczność z faktami. Tora, która została dana, nie może dać życia. Apostoł nie mówi, że może, tylko żaden człowiek nie jest w stanie sprostać temu zadaniu. Nie mówi, że może, ale tylko przez Chrystusa, który wypełnia je za nas. Mówi, że nie może. Przeciwnie, obietnice wiecznego życia Bożego dane Abrahamowi są dziedziczone przez Chrystusa, a ci, którzy zostali ochrzczeni w Chrystusa, stają się współdziedzicami tego zbawienia [Ga 3,27-29].

Bóg stworzył ludzkość, aby dzielić z ludźmi swoje życie. Stałoby się to w pełni czasu, we wcieleniu Syna jednoczącym ludzką naturę z boską naturą w jednej osobie. Bunt wrogich mocy duchowych, bunt, do którego przyłączyła się ludzkość, jak opisano w pierwszych jedenastu rozdziałach Księgi Rodzaju, postawił przeszkody między ludzkością a otrzymaniem Bożych obietnic, chociaż obietnice te zostały powtórzone Abrahamowi już po upadkach ludzkości. Chrystus zatem pokonuje tych wrogów i usuwa te przeszkody. Nawet ci, którzy zachowali całą Torę, nadal umierają. Chrystus natomiast pokonał śmierć i uratował ich od niej. Nawet ci, którzy zachowali Torę, nadal żyli w świecie poddanym mocy i zepsuciu grzechu, którego moc zniszczył Chrystus i którego zepsucie zostało oczyszczone Jego krwią. Nawet ci, którzy zachowali całą Torę, nadal żyli w świecie zdominowanym przez wrogie moce duchowe, moce i księstwa w niebie, które za sprawą grzechu ludzi zyskały nad nimi panowanie. Chrystus osądził ich i pokonał, odzyskując dla siebie całą moc i władzę w niebie i na ziemi [Mt 28,18]. Nie tylko ci, którzy zachowali całą Torę, ale nawet ci, którzy nigdy nie zgrzeszyli, tacy jak Bogurodzica i św. Jan Chrzciciel, potrzebują tego zbawienia. Bóg nie ratuje ludzkości przed samym sobą ani przed jednym ze swych włąsnych atrybutów. Ratuje ludzkość przed nią samą i konsekwencjami jej grzesznego buntu. Z drugiej strony, podczas gdy tylko ci, którzy są w Chrystusie, uczestniczą w Jego wiecznym życiu Bożym, wyniki tych zwycięstw nad grzechem, śmiercią i upadłymi mocami są doświadczane przez całą ludzkość, tak że św. Paweł może powiedzieć, że „Chrystus jest zbawicielem wszystkich ludzi, zwłaszcza tych, którzy wierzą” [1 Tm 4,10].

o. Stephen De Young (tłum. Jakub Oniszczuk)

za: The Whole Counsel Blog

fotografia: Paweł Turczyński / cerkiew.pl /