Zostań przyjacielem cerkiew.pl
Światło Psałterza - Psalm 103
Edith M. Humphrey (tłum. Gabriel Szymczak), 23 września 2023
Co tydzień, kiedy tylko w sobotę zachodzi słońce, odmawiamy wraz z Kościołem psalmy i dzięki temu doznajemy oświecenia przez Boga. Wielka wieczernia rozpoczyna się zdumiewającym psalmem stworzenia (Psalm 103), poprzez który szóstego dnia niejako stajemy u boku Boga podczas Jego odpoczynku i z przyjemnością przyglądamy się wszystkiemu, co stworzył.
Zaczynamy od zachęcenia samych siebie, abyśmy „błogosławili Pana” - jest to wielki przywilej, jaki Bóg dał Swoim dzieciom, abyśmy przez nasze uwielbienie mogli rzeczywiście przynieść Mu błogosławieństwo! I wtedy natychmiast zwracamy się do Niego, mówiąc o Jego wielkości, czci, majestacie i chwale, zanim przypomnimy sobie stworzenie światła i samych niebios, a także sposób, w jaki Bóg posługiwał się swoim stworzeniem, tak jak jest w nim obecny:
Błogosław, duszo moja, Pana, Panie, Boże mój, jesteś bardzo wywyższony, w majestat i wspaniałość przyoblokłeś się. Odziewasz się światłem jak szatą, rozpinasz niebiosa jak namiot. Pokrywasz wodami górne swoje sklepienie, uczyniłeś obłoki swoim rydwanem, chodzisz na skrzydłach wiatru. Czynisz swymi posłańcami duchy i swymi sługami płomienie ognia.
Jak pierwsze Boskie słowo stworzenia przyniosło światło, tak w tym psalmie rozpoczynającym wieczernię wspominamy Pana światłości. Światło będzie ważnym tematem podczas nabożeństwa wieczerni, która, jak się wydaje, osiąga swój punkt kulminacyjny podczas śpiewania starożytnego hymnu Phos Hilarion, Pogodna światłości (cs Swietie tichyj). My, którzy przychodzimy o zachodzie słońca, wspominamy radosne światło Chrystusa i wielbimy Ojca, Syna i Świętego Ducha, Jedynego Boga. Jak św. Paweł przypominał Koryntianom: „Albowiem Bóg, który rzekł : - Niech z ciemności światło zajaśnieje, zapalił światłość w sercach naszych, aby zajaśniało poznanie chwały Bożej na obliczu [Jezusa] Chrystusa” (2 Kor 4,6 ). Spoglądamy wstecz na pierwszy moment stworzenia, powołanie światła, i czekamy na dzień zmartwychwstania, ósmy dzień, kiedy Chrystus, nasze Światło, zajaśnieje z Hadesu, wprowadzając umarłych wraz ze Sobą do światła nowego stworzenia. Teraz, w tym obecnym świecie, służy Mu każdy budzący podziw element stworzenia; później, gdy zaświta poranek zmartwychwstania, każdy ujrzy Światło, którym On jest.
Psalm 103 szczegółowo opisuje porządek, jaki Bóg zaprowadził w świecie, który w przeciwnym razie byłby chaotyczny:
Założyłeś ziemię na jej podwalinach, nie zachwieje się na wieki wieków. Odzieniem jej głębina jako szata, nad górami stanęły wody. Na Twoje napomnienie precz odbiegają, na Twój grzmiący głos ulękną się. Wzniosły się góry i zniżyły się doliny do miejsca, któreś im wyznaczył. Wyznaczyłeś granicę wodom, której nie przekroczą, i nie wrócą, aby pokryć ziemię.
Poeta powiedział: „jest coś, co nie kocha ściany” i instynktownie rozumiemy jego słowa, bo każdy z nas od czasu do czasu tęskni za tym, co jest po drugiej stronie. Ale granice są także naszymi przyjaciółmi, oswajają dzikość i porządkują silniejsze elementy, aby nie pochłonęły niżej położonej krainy. Granice i ograniczenia przynoszą porządek i stabilność, aby ziemia nie została wstrząśnięta w sposób zabójczy. Granice chronią to, co jest słabe. Zapewniają także zróżnicowanie, które jest niezbędne dla złożonego życia. Nasze ciała wymagają granic komórek i granic narządów – rak to oczywiście bezprawne wtargnięcie komórki na terytorium, do którego ona nie należy. Stworzenie także już na początku miało wyznaczone przez Boga takie „ogrodzenia”, gdyż oddzielił wodę od lądu, niebo od lądu, góry od dolin i ludzi od Siebie. Adamowi i Ewie nakazano nie jeść z określonego drzewa, co nie tyle było uciążliwym poleceniem, co ograniczeniem, dzięki któremu ludzkość miała dojrzewać. Dopiero wraz z Upadkiem i wygnaniem z Edenu granice stają się powodem lamentu.
Następnie Psalm podaje szczegóły tego, co Bóg umieścił w górach, dolinach i powietrzu, podkreślając jednocześnie życiodajne właściwości wody, gdy jest ona bezpiecznie przeznaczona do naszego użytku. Chociaż nasz punkt widzenia jako śpiewaków stawia nas obok Boga i cieszymy się tą panoramą, dostrzegamy w niej także siebie, „podlewanych” przez Boga, uprawiających Boże rośliny, cieszących się jedzeniem, oliwą i winem. Nawet jeśli ośmielamy się błogosławić Pana naszą pieśnią, rozpoznajemy nasz status stworzenia wśród reszty tego, co Bóg tak cudownie powołał do istnienia.
Ty prowadzisz źródła do strumieni, między górami płyną wody. Pić dają każdemu zwierzowi polnemu, dzikie osły gaszą w nich swoje pragnienie. Na nich mieszka ptactwo niebieskie, spośród kamieni wydaje głos. Ty wody posyłasz na góry z Twoich komnat i owocem Twoich dzieł nasyca się ziemia. Ty sprawiasz, że rośnie trawa dla bydła i ziele na służbę człowiekowi, aby z ziemi dobywał chleb. I wino weseli serce człowiecze, jaśnieje jego oblicze od oliwy, i chleb serce człowieka umacnia. Napojone są drzewa polne, cedry Libanu, któreś zasadził. Tam gnieżdżą się ptaki, a gniazdo bociana góruje nad nimi. Góry wysokie są dla jeleni, skały na schronienie dla zajęcy.
Tak jak istnieją granice przestrzeni, istnieją również podziały czasu, a wszystko to stworzone dla dobra naszego i reszty stworzenia. Kilka następnych wersetów przypomina nam o wzajemnym oddziaływaniu słońca i księżyca, istot nocnych i pracujących w dzień oraz o błogosławieństwie spokojnego snu. Ponieważ śpiewamy ten psalm o zachodzie słońca, te wersety są szczególnie wzruszające: znajdujemy się w środku akcji, obserwując słońce, które zna swoją godzinę i odpoczywając niczym Bóg po naszej pracy pod koniec szóstego dnia:
Uczyniłeś księżyc miarą czasów, słońce poznało swój zachód. Sprowadzasz ciemności i nastaje noc, w niej krążą wszelkie zwierzęta leśne. Młode lwy rykiem domagają się żeru, żądają od Boga swego pokarmu. Kiedy słońce wzejdzie, ustępują, i kładą się w swoich legowiskach. Wychodzi człowiek do swojej pracy, do swego trudu aż do wieczora.
Następnie cofamy się i przyglądamy całości, pozwalając, aby pełnia stworzenia pomogła nam rozpoznać wielką mądrość Boga, Tego, który zaprojektował ten świat tak, aby był pełen stworzeń ziemskich i morskich. Pośrodku morza znajdują się statki stworzone przez człowieka, ale także tajemniczy Lewiatan, który odpowiada tylko przed Bogiem i przypomina o naszych ograniczonych siłach. Zarówno potwór Lewiatan, jak i ludzkość, wraz z całym stworzeniem, są zależni od Boga:
Jakże wspaniałe są Twoje dzieła, Panie, wszystkie w mądrości uczyniłeś, pełna jest ziemia Twoich dzieł. Oto morze wielkie i rozległe, a w nim płazy niezliczone, zwierzęta małe z wielkimi. Tam przepływają okręty i ów smok, którego stworzyłeś, aby go wyszydzić. Wszystko czeka na Ciebie, abyś dał im pokarm we właściwym czasie. Dajesz im i zbierają, otwierasz Twoją dłoń i wszyscy napełniają się dobrami. Kryjesz Twoje oblicze i trwożą się, odbierasz im ducha i giną, i w swój proch się obracają. Posyłasz Twego ducha i zostają stworzone, i odnawiasz oblicze ziemi.
Ta pełnia czy też mnogość nie jest po prostu czymś, czego Bóg dokonał w przeszłości świata, ale czymś, co On stale kontroluje i o co dba w każdej sekundzie i milisekundzie dnia. Bez Bożej opatrzności nic nie mogłoby przetrwać, popadłoby w nicość. Bez Boga jako źródła życia obrócilibyśmy się w proch razem ze wszystkim, co stworzone. To dzięki Panu, Duchowi Życia, wszystko nadal istnieje. To dzięki Panu wszystkie nowe źródła i wszelkie odnowienia, łącznie z wielkim ostatecznym zmartwychwstaniem, przychodzą do tych, których On stworzył. Pismo Święte zazwyczaj rozróżnia psychē, duszę, poprzez którą Bóg ożywia swoje stworzenie, w tym ludzkość, od samej Pneumy, trzeciej Osoby Trójcy, przez którą wzmacnia swój Kościół. Św. Paweł w 1 Liście do Koryntian 15 przypomina nam, że obecnie mamy ciało ożywiane przez psychē, czyli „duszę”, ale ze względu na zmartwychwstanie Jezusa oczekujemy ciała, które będzie ożywione Duchem i które nigdy nie umrze. Obrazowo widzimy kontrast, gdy zestawimy stworzenie Adama i Ewy (którzy otrzymują od Boga psychē, czyli ożywiającą duszę) ze wzmocnieniem apostołów (którzy otrzymują Pneumę, samego Ducha, z ust Jezusa). Nasz psalm nie dokonuje tego drobnego rozróżnienia, gdyż jego celem nie jest przeciwstawienie starego i nowego stworzenia, ale przypomnienie nam, że Duch jest Świętym, który daje życie i tym samym Bogiem, który odbiera to życie we właściwym czasie. Jednak pomimo cyklu życia i śmierci nie możemy się doczekać ostatecznej „odnowy ziemi” – jako chrześcijanie wiemy, że stanie się to, gdy Jezus przyjdzie ponownie, a Nowe Jeruzalem zstąpi od Boga. Rzeczywiście, podczas wieczerni stajemy na styku tych dwóch światów, ze zdumieniem spoglądając wstecz na to, co Bóg ożywił, dając temu psychē, ale także nie mogąc się doczekać niedzieli, dnia zmartwychwstania, kiedy w mocy Świętego Ducha wyłonił się pierwszy Doskonały Człowiek. W Nim otrzymujemy znak tego, co będzie dane wszystkim odrodzonym dzieciom Bożym.
Patrząc i wstecz, i naprzód, ponownie zachwycamy się chwałą Pana, rozpoznając radość Boga w Jego stworzeniu i modląc się, abyśmy nie robili niczego, co mogłoby przeszkodzić tej radości. Wielki Bóg, który sprawia, że ziemia drży, a góry dymią, zaprosił nas, abyśmy wraz z Nim celebrowali ten błogosławiony kosmos, który On stworzył i który pierwotnie powierzył naszej opiece. Pierwsi Izraelici na pustyni nie mogli zbliżyć się do wielkiej góry Synaj, gdzie Bóg dał Mojżeszowi Prawo, ale musieli trzymać się z daleka od dymiącej góry (por. Wj 24); my przeciwnie, jesteśmy zaproszeni, abyśmy zbliżyli się do Boga, ponieważ On sam przybliżył nas do Siebie w osobie Jezusa, Boga-Człowieka, i wzywa, abyśmy zbliżyli się do Świętej Góry w podziwie, ale i z uwielbieniem. List do Hebrajczyków wzywa nas do radowania się z tego:
Nie przystąpiliście bowiem do dotykalnej góry i zapalonego ognia, i do mroku, i ciemności, i wichury ani do dźwięku trąby i do brzmienia słów; którego wyrzekli się słyszący, aby nie kierowano już do nich słowa… Ale podeszliście do góry Syjon i do miasta Boga żywego, Jeruzalem niebiańskiego, i niezliczonej rzeszy aniołów, na uroczyste zgromadzenie i do Cerkwi pierworodnych zapisanych w niebie, i do Boga, sędziego wszystkich, i do duchów sprawiedliwych, które dostąpiły doskonałości, i do Pośrednika Nowego Przymierza, Jezusa. (Hbr 12, 18-24)
Każdy z nas wraz z Psalmistą może więc śpiewać Panu - na wieki i na wszystkie sposoby, pragnąc podobać się Mu pośród stworzenia, które On uczynił, i wiedząc, że we właściwym czasie dołączy do tego świętego zgromadzenia aniołów i świętych. Obyśmy nie byli zaliczani do grzeszników, którzy nie odziedziczą ziemi, ale do tych, którzy zawsze i na każdym kroku błogosławią Pana:
Chwała Pańska niech będzie na wieki, rozraduje się Pan swoimi dziełami. Spojrzy na ziemię i trzęsie się ona, dotknie gór i one dymią. Śpiewać będę Panu póki żyję, śpiewam memu Bogu, póki jestem. Oby przyjemna Mu była moja mowa, ja zaś weselić się będę w Panu. Niech znikną grzesznicy z ziemi i niech ludzi nieprawych nie będzie. Błogosław, duszo moja, Pana.
I tak Bożej radości w stworzeniu odpowiada nasza ludzka radość zarówno w stworzeniu, jak i w Stwórcy. Kończymy tak, jak rozpoczęliśmy: Błogosław, duszo moja, Pana.
Edith M. Humphrey (tłum. Gabriel Szymczak)
za: A Lamp for Today
tłumaczenie psalmu: ks. Henryk Paprocki (liturgia.cerkiew.pl)
fotografia: kcenia.belova /orthphoto.net/
Zaczynamy od zachęcenia samych siebie, abyśmy „błogosławili Pana” - jest to wielki przywilej, jaki Bóg dał Swoim dzieciom, abyśmy przez nasze uwielbienie mogli rzeczywiście przynieść Mu błogosławieństwo! I wtedy natychmiast zwracamy się do Niego, mówiąc o Jego wielkości, czci, majestacie i chwale, zanim przypomnimy sobie stworzenie światła i samych niebios, a także sposób, w jaki Bóg posługiwał się swoim stworzeniem, tak jak jest w nim obecny:
Błogosław, duszo moja, Pana, Panie, Boże mój, jesteś bardzo wywyższony, w majestat i wspaniałość przyoblokłeś się. Odziewasz się światłem jak szatą, rozpinasz niebiosa jak namiot. Pokrywasz wodami górne swoje sklepienie, uczyniłeś obłoki swoim rydwanem, chodzisz na skrzydłach wiatru. Czynisz swymi posłańcami duchy i swymi sługami płomienie ognia.
Jak pierwsze Boskie słowo stworzenia przyniosło światło, tak w tym psalmie rozpoczynającym wieczernię wspominamy Pana światłości. Światło będzie ważnym tematem podczas nabożeństwa wieczerni, która, jak się wydaje, osiąga swój punkt kulminacyjny podczas śpiewania starożytnego hymnu Phos Hilarion, Pogodna światłości (cs Swietie tichyj). My, którzy przychodzimy o zachodzie słońca, wspominamy radosne światło Chrystusa i wielbimy Ojca, Syna i Świętego Ducha, Jedynego Boga. Jak św. Paweł przypominał Koryntianom: „Albowiem Bóg, który rzekł : - Niech z ciemności światło zajaśnieje, zapalił światłość w sercach naszych, aby zajaśniało poznanie chwały Bożej na obliczu [Jezusa] Chrystusa” (2 Kor 4,6 ). Spoglądamy wstecz na pierwszy moment stworzenia, powołanie światła, i czekamy na dzień zmartwychwstania, ósmy dzień, kiedy Chrystus, nasze Światło, zajaśnieje z Hadesu, wprowadzając umarłych wraz ze Sobą do światła nowego stworzenia. Teraz, w tym obecnym świecie, służy Mu każdy budzący podziw element stworzenia; później, gdy zaświta poranek zmartwychwstania, każdy ujrzy Światło, którym On jest.
Psalm 103 szczegółowo opisuje porządek, jaki Bóg zaprowadził w świecie, który w przeciwnym razie byłby chaotyczny:
Założyłeś ziemię na jej podwalinach, nie zachwieje się na wieki wieków. Odzieniem jej głębina jako szata, nad górami stanęły wody. Na Twoje napomnienie precz odbiegają, na Twój grzmiący głos ulękną się. Wzniosły się góry i zniżyły się doliny do miejsca, któreś im wyznaczył. Wyznaczyłeś granicę wodom, której nie przekroczą, i nie wrócą, aby pokryć ziemię.
Poeta powiedział: „jest coś, co nie kocha ściany” i instynktownie rozumiemy jego słowa, bo każdy z nas od czasu do czasu tęskni za tym, co jest po drugiej stronie. Ale granice są także naszymi przyjaciółmi, oswajają dzikość i porządkują silniejsze elementy, aby nie pochłonęły niżej położonej krainy. Granice i ograniczenia przynoszą porządek i stabilność, aby ziemia nie została wstrząśnięta w sposób zabójczy. Granice chronią to, co jest słabe. Zapewniają także zróżnicowanie, które jest niezbędne dla złożonego życia. Nasze ciała wymagają granic komórek i granic narządów – rak to oczywiście bezprawne wtargnięcie komórki na terytorium, do którego ona nie należy. Stworzenie także już na początku miało wyznaczone przez Boga takie „ogrodzenia”, gdyż oddzielił wodę od lądu, niebo od lądu, góry od dolin i ludzi od Siebie. Adamowi i Ewie nakazano nie jeść z określonego drzewa, co nie tyle było uciążliwym poleceniem, co ograniczeniem, dzięki któremu ludzkość miała dojrzewać. Dopiero wraz z Upadkiem i wygnaniem z Edenu granice stają się powodem lamentu.
Następnie Psalm podaje szczegóły tego, co Bóg umieścił w górach, dolinach i powietrzu, podkreślając jednocześnie życiodajne właściwości wody, gdy jest ona bezpiecznie przeznaczona do naszego użytku. Chociaż nasz punkt widzenia jako śpiewaków stawia nas obok Boga i cieszymy się tą panoramą, dostrzegamy w niej także siebie, „podlewanych” przez Boga, uprawiających Boże rośliny, cieszących się jedzeniem, oliwą i winem. Nawet jeśli ośmielamy się błogosławić Pana naszą pieśnią, rozpoznajemy nasz status stworzenia wśród reszty tego, co Bóg tak cudownie powołał do istnienia.
Ty prowadzisz źródła do strumieni, między górami płyną wody. Pić dają każdemu zwierzowi polnemu, dzikie osły gaszą w nich swoje pragnienie. Na nich mieszka ptactwo niebieskie, spośród kamieni wydaje głos. Ty wody posyłasz na góry z Twoich komnat i owocem Twoich dzieł nasyca się ziemia. Ty sprawiasz, że rośnie trawa dla bydła i ziele na służbę człowiekowi, aby z ziemi dobywał chleb. I wino weseli serce człowiecze, jaśnieje jego oblicze od oliwy, i chleb serce człowieka umacnia. Napojone są drzewa polne, cedry Libanu, któreś zasadził. Tam gnieżdżą się ptaki, a gniazdo bociana góruje nad nimi. Góry wysokie są dla jeleni, skały na schronienie dla zajęcy.
Tak jak istnieją granice przestrzeni, istnieją również podziały czasu, a wszystko to stworzone dla dobra naszego i reszty stworzenia. Kilka następnych wersetów przypomina nam o wzajemnym oddziaływaniu słońca i księżyca, istot nocnych i pracujących w dzień oraz o błogosławieństwie spokojnego snu. Ponieważ śpiewamy ten psalm o zachodzie słońca, te wersety są szczególnie wzruszające: znajdujemy się w środku akcji, obserwując słońce, które zna swoją godzinę i odpoczywając niczym Bóg po naszej pracy pod koniec szóstego dnia:
Uczyniłeś księżyc miarą czasów, słońce poznało swój zachód. Sprowadzasz ciemności i nastaje noc, w niej krążą wszelkie zwierzęta leśne. Młode lwy rykiem domagają się żeru, żądają od Boga swego pokarmu. Kiedy słońce wzejdzie, ustępują, i kładą się w swoich legowiskach. Wychodzi człowiek do swojej pracy, do swego trudu aż do wieczora.
Następnie cofamy się i przyglądamy całości, pozwalając, aby pełnia stworzenia pomogła nam rozpoznać wielką mądrość Boga, Tego, który zaprojektował ten świat tak, aby był pełen stworzeń ziemskich i morskich. Pośrodku morza znajdują się statki stworzone przez człowieka, ale także tajemniczy Lewiatan, który odpowiada tylko przed Bogiem i przypomina o naszych ograniczonych siłach. Zarówno potwór Lewiatan, jak i ludzkość, wraz z całym stworzeniem, są zależni od Boga:
Jakże wspaniałe są Twoje dzieła, Panie, wszystkie w mądrości uczyniłeś, pełna jest ziemia Twoich dzieł. Oto morze wielkie i rozległe, a w nim płazy niezliczone, zwierzęta małe z wielkimi. Tam przepływają okręty i ów smok, którego stworzyłeś, aby go wyszydzić. Wszystko czeka na Ciebie, abyś dał im pokarm we właściwym czasie. Dajesz im i zbierają, otwierasz Twoją dłoń i wszyscy napełniają się dobrami. Kryjesz Twoje oblicze i trwożą się, odbierasz im ducha i giną, i w swój proch się obracają. Posyłasz Twego ducha i zostają stworzone, i odnawiasz oblicze ziemi.
Ta pełnia czy też mnogość nie jest po prostu czymś, czego Bóg dokonał w przeszłości świata, ale czymś, co On stale kontroluje i o co dba w każdej sekundzie i milisekundzie dnia. Bez Bożej opatrzności nic nie mogłoby przetrwać, popadłoby w nicość. Bez Boga jako źródła życia obrócilibyśmy się w proch razem ze wszystkim, co stworzone. To dzięki Panu, Duchowi Życia, wszystko nadal istnieje. To dzięki Panu wszystkie nowe źródła i wszelkie odnowienia, łącznie z wielkim ostatecznym zmartwychwstaniem, przychodzą do tych, których On stworzył. Pismo Święte zazwyczaj rozróżnia psychē, duszę, poprzez którą Bóg ożywia swoje stworzenie, w tym ludzkość, od samej Pneumy, trzeciej Osoby Trójcy, przez którą wzmacnia swój Kościół. Św. Paweł w 1 Liście do Koryntian 15 przypomina nam, że obecnie mamy ciało ożywiane przez psychē, czyli „duszę”, ale ze względu na zmartwychwstanie Jezusa oczekujemy ciała, które będzie ożywione Duchem i które nigdy nie umrze. Obrazowo widzimy kontrast, gdy zestawimy stworzenie Adama i Ewy (którzy otrzymują od Boga psychē, czyli ożywiającą duszę) ze wzmocnieniem apostołów (którzy otrzymują Pneumę, samego Ducha, z ust Jezusa). Nasz psalm nie dokonuje tego drobnego rozróżnienia, gdyż jego celem nie jest przeciwstawienie starego i nowego stworzenia, ale przypomnienie nam, że Duch jest Świętym, który daje życie i tym samym Bogiem, który odbiera to życie we właściwym czasie. Jednak pomimo cyklu życia i śmierci nie możemy się doczekać ostatecznej „odnowy ziemi” – jako chrześcijanie wiemy, że stanie się to, gdy Jezus przyjdzie ponownie, a Nowe Jeruzalem zstąpi od Boga. Rzeczywiście, podczas wieczerni stajemy na styku tych dwóch światów, ze zdumieniem spoglądając wstecz na to, co Bóg ożywił, dając temu psychē, ale także nie mogąc się doczekać niedzieli, dnia zmartwychwstania, kiedy w mocy Świętego Ducha wyłonił się pierwszy Doskonały Człowiek. W Nim otrzymujemy znak tego, co będzie dane wszystkim odrodzonym dzieciom Bożym.
Patrząc i wstecz, i naprzód, ponownie zachwycamy się chwałą Pana, rozpoznając radość Boga w Jego stworzeniu i modląc się, abyśmy nie robili niczego, co mogłoby przeszkodzić tej radości. Wielki Bóg, który sprawia, że ziemia drży, a góry dymią, zaprosił nas, abyśmy wraz z Nim celebrowali ten błogosławiony kosmos, który On stworzył i który pierwotnie powierzył naszej opiece. Pierwsi Izraelici na pustyni nie mogli zbliżyć się do wielkiej góry Synaj, gdzie Bóg dał Mojżeszowi Prawo, ale musieli trzymać się z daleka od dymiącej góry (por. Wj 24); my przeciwnie, jesteśmy zaproszeni, abyśmy zbliżyli się do Boga, ponieważ On sam przybliżył nas do Siebie w osobie Jezusa, Boga-Człowieka, i wzywa, abyśmy zbliżyli się do Świętej Góry w podziwie, ale i z uwielbieniem. List do Hebrajczyków wzywa nas do radowania się z tego:
Nie przystąpiliście bowiem do dotykalnej góry i zapalonego ognia, i do mroku, i ciemności, i wichury ani do dźwięku trąby i do brzmienia słów; którego wyrzekli się słyszący, aby nie kierowano już do nich słowa… Ale podeszliście do góry Syjon i do miasta Boga żywego, Jeruzalem niebiańskiego, i niezliczonej rzeszy aniołów, na uroczyste zgromadzenie i do Cerkwi pierworodnych zapisanych w niebie, i do Boga, sędziego wszystkich, i do duchów sprawiedliwych, które dostąpiły doskonałości, i do Pośrednika Nowego Przymierza, Jezusa. (Hbr 12, 18-24)
Każdy z nas wraz z Psalmistą może więc śpiewać Panu - na wieki i na wszystkie sposoby, pragnąc podobać się Mu pośród stworzenia, które On uczynił, i wiedząc, że we właściwym czasie dołączy do tego świętego zgromadzenia aniołów i świętych. Obyśmy nie byli zaliczani do grzeszników, którzy nie odziedziczą ziemi, ale do tych, którzy zawsze i na każdym kroku błogosławią Pana:
Chwała Pańska niech będzie na wieki, rozraduje się Pan swoimi dziełami. Spojrzy na ziemię i trzęsie się ona, dotknie gór i one dymią. Śpiewać będę Panu póki żyję, śpiewam memu Bogu, póki jestem. Oby przyjemna Mu była moja mowa, ja zaś weselić się będę w Panu. Niech znikną grzesznicy z ziemi i niech ludzi nieprawych nie będzie. Błogosław, duszo moja, Pana.
I tak Bożej radości w stworzeniu odpowiada nasza ludzka radość zarówno w stworzeniu, jak i w Stwórcy. Kończymy tak, jak rozpoczęliśmy: Błogosław, duszo moja, Pana.
Edith M. Humphrey (tłum. Gabriel Szymczak)
za: A Lamp for Today
tłumaczenie psalmu: ks. Henryk Paprocki (liturgia.cerkiew.pl)
fotografia: kcenia.belova /orthphoto.net/