Zostań przyjacielem cerkiew.pl
Dlaczego musimy cierpieć
o. Michael Gillis (tłum. Gabriel Szymczak), 13 września 2023
Jest we mnie coś, co po prostu nie chce wierzyć Jezusowi, co nie chce wierzyć, że trudne rzeczy, które powiedział Jezus, odnoszą się do mnie. „W świecie macie ucisk” – powiedział (J 16, 33). Dlaczego jest tak, że za każdym razem, gdy spotykam się z czymś trudnym, bolesnym, niesprawiedliwym, myślę, że coś jest nie tak? Nie mogę po prostu zaakceptować faktu, że ta bolesna próba, ten ucisk jest wynikiem grzechu i złamania na świecie, i że Jezus nie tylko powiedział, że tak będzie, że życie będzie trudne, ale także, że powiedział: „Nabierzcie odwagi: Ja świat zwyciężyłem”.
Nigdy nie myślałem, przynajmniej nie na początku, że to także jest darem Boga dla mojego zbawienia. Raczej mam tendencję do myślenia, że jest mi tak ciężko dlatego, że zrobiłem coś złego, że coś jest nie tak w mojej relacji z Bogiem. Jednak św. Izaak Syryjczyk twierdzi coś przeciwnego.
Według św. Izaaka wszelkiego rodzaju cierpienia oraz każda trudna i bolesna okoliczność w naszym życiu są darem Boga. Posłuchajcie, co mówi św. Izaak na początku homilii sześćdziesiątej pierwszej:
„Z miłości, jaką święci okazują Bogu z powodu tego, co cierpią dla Jego Imienia (kiedy znoszą ucisk i nie porzucają go, co Bóg kocha), ich serca nabywają śmiałości patrzenia na Niego bez zasłony i błagania Go z ufnością.”
Nasza zdolność do modlitwy, do „błagania z ufnością”, wynika z pewnego rodzaju cierpienia. Pochodzi z cierpienia, „surowości”, których doświadczamy, gdy z miłości do Boga nie porzucamy tego, co Bóg kocha, nawet jeśli sprawia nam to ból, chociaż myślimy, że znaleźlibyśmy ulgę w bólu, gdybyśmy porzucili to, co Bóg kocha.
Rozpusta we wszystkich swych postaciach (pornografia, cudzołóstwo, podryw, a nawet zwykły flirt) jest bardzo powszechnym sposobem, w jaki porzucamy to, co kocha Bóg. Kiedy doświadczamy cierpienia z powodu namiętności (która jest zbędnością, gdyż namiętność oznacza cierpienie), myślimy, że tymczasowa ulga, jaką możemy znaleźć w grzechu seksualnym, jest jedynym sposobem na ucieczkę od cierpienia. Wmawiamy sobie nawet, że Bóg chce, żebyśmy grzeszyli, bo nie chciałby, żebyśmy cierpieli. Jednak według św. Izaaka (co jest także, nawiasem mówiąc, powszechną nauką Kościoła) wolą Bożą jest, abyś cierpiał i w twoim cierpieniu, w trudzie twojej męki wolą Boga jest, abyś kontynuował kochać Go i nie porzucał tego, co On kocha: czystości, dziewictwa, niewinności. Dlaczego? Bo tylko w ten sposób możemy nabrać śmiałości w modlitwie, a potem, jak mówi św. Izaak, „na nowo doświadczyć Jego pomocy oraz zrozumieć, jak wielką ma dla nich opatrzność, gdyż w niebezpieczeństwach objawia się On jako Odkupiciel”.
I wcale nie musisz cierpieć intensywnej pokusy seksualnej, aby doświadczyć tej samej „surowości”. Ta sama pokusa porzucenia tego, co kocha Boga, pojawia się, gdy chcemy narzekać, a nie być wdzięczni, oskarżać innych lub plotkować (zarówno słysząc, jak i mówiąc), lub udzielać rad, o które nas nie proszono. Ucisk może objawiać się pragnieniem zjedzenia lub wypicia za dużo (lub za mało!), lub w formie tlącego się czy płonącego gniewu, który popycha nas do gniewnych myśli, słów i czynów. Na wszystkie te i wiele innych sposobów cierpimy i w tym cierpieniu jesteśmy kuszeni, aby porzucić Chrystusa, aby znaleźć chwilową ulgę w naszym bólu, dosłownie wyprzeć się Chrystusa, nie kochając tego, co On kocha. Jeśli jednak wytrwamy, jeśli będziemy cierpieć dla Chrystusa, jeśli raczej umrzemy z Chrystusem, niż się Go wyprzemy, wtedy razem z Nim powstaniemy.
Często jednak ponosimy porażkę. Nawet jeśli nie poniesiemy całkowitej porażki, nie odniesiemy też całkowitego sukcesu. Dlaczego tak jest? Ponieważ jesteśmy z gliny. Św. Izaak mówi: „Jednak cierpliwe wytrzymywanie nie leży w naszej mocy. Bo jakże naczynie gliniane wytrzymałoby gwałtowność wody, gdyby nie zostało utwardzone ogniem Bożym?” Sam proces cierpienia i zmagania się, by kochać to, co Bóg kocha, pośród naszego bólu, właśnie to nas wzmacnia, w ten sposób uczymy się, że łaska Boża jest wystarczająca (2 Kor 12, 9). W ten sposób poprzez słabość stajemy się mocni w Bogu. To jest ogień, który utwardza słabą glinę naszego umysłu, abyśmy mogli trwać mocno w Chrystusie.
Św. Izaak mówi:
„Wtedy poznają słabości swojej natury i wsparcie Boskiej mocy, gdy Bóg najpierw odmawia im Swojej mocy, gdy są pośród pokus. W ten sposób uświadamia im niemoc ich natury, uciążliwość pokus i przebiegłość wroga. W ten sposób pozwala im zrozumieć, z kim muszą się zmagać, w jaką naturę są przyodziani, w jaki sposób chroni ich Boska moc, jak daleko zaszli na drodze, na jaką wysokość wyniosła ich moc Boża i jak są bezsilni wobec wszelkich namiętności, gdy odbierze się im Boską moc. Przez to wszystko nabywają pokory, przywiązują się ściśle do Boga, z nadzieją szukają Jego pomocy i trwają w modlitwie. Skąd mogliby otrzymać wszystkie te dobrodziejstwa, gdyby nie doświadczyli wiele zła, którego Bóg pozwolił im doświadczyć?”
Rzeczywiście, skąd bierze się siła Boża i poznanie Boga? Myślę, że zawsze wyobrażałem sobie coś w rodzaju magicznej różdżki, którą Bóg machał nad tymi, których kochał, aby byli pełni Jego cnót. Nawet apostoł Paweł mówi nam, że jego pokora pochodzi od wysłannika szatana, wysłanego, aby go pokonać (2 Kor 12, 7). Jeśli św. Paweł musiał uczyć się pokory przez cierpienie dla Chrystusa, czy powinniśmy oczekiwać czegoś mniejszego? Nie, nie ma magicznej różdżki. Wzrastamy w Chrystusie, gdy kochamy to, co On kocha, zwłaszcza pośród cierpienia.
o. Michael Gillis (tłum. Gabriel Szymczak)
za: Praying in the Rain
fotografia: levangabechava /orthphoto.net/
Nigdy nie myślałem, przynajmniej nie na początku, że to także jest darem Boga dla mojego zbawienia. Raczej mam tendencję do myślenia, że jest mi tak ciężko dlatego, że zrobiłem coś złego, że coś jest nie tak w mojej relacji z Bogiem. Jednak św. Izaak Syryjczyk twierdzi coś przeciwnego.
Według św. Izaaka wszelkiego rodzaju cierpienia oraz każda trudna i bolesna okoliczność w naszym życiu są darem Boga. Posłuchajcie, co mówi św. Izaak na początku homilii sześćdziesiątej pierwszej:
„Z miłości, jaką święci okazują Bogu z powodu tego, co cierpią dla Jego Imienia (kiedy znoszą ucisk i nie porzucają go, co Bóg kocha), ich serca nabywają śmiałości patrzenia na Niego bez zasłony i błagania Go z ufnością.”
Nasza zdolność do modlitwy, do „błagania z ufnością”, wynika z pewnego rodzaju cierpienia. Pochodzi z cierpienia, „surowości”, których doświadczamy, gdy z miłości do Boga nie porzucamy tego, co Bóg kocha, nawet jeśli sprawia nam to ból, chociaż myślimy, że znaleźlibyśmy ulgę w bólu, gdybyśmy porzucili to, co Bóg kocha.
Rozpusta we wszystkich swych postaciach (pornografia, cudzołóstwo, podryw, a nawet zwykły flirt) jest bardzo powszechnym sposobem, w jaki porzucamy to, co kocha Bóg. Kiedy doświadczamy cierpienia z powodu namiętności (która jest zbędnością, gdyż namiętność oznacza cierpienie), myślimy, że tymczasowa ulga, jaką możemy znaleźć w grzechu seksualnym, jest jedynym sposobem na ucieczkę od cierpienia. Wmawiamy sobie nawet, że Bóg chce, żebyśmy grzeszyli, bo nie chciałby, żebyśmy cierpieli. Jednak według św. Izaaka (co jest także, nawiasem mówiąc, powszechną nauką Kościoła) wolą Bożą jest, abyś cierpiał i w twoim cierpieniu, w trudzie twojej męki wolą Boga jest, abyś kontynuował kochać Go i nie porzucał tego, co On kocha: czystości, dziewictwa, niewinności. Dlaczego? Bo tylko w ten sposób możemy nabrać śmiałości w modlitwie, a potem, jak mówi św. Izaak, „na nowo doświadczyć Jego pomocy oraz zrozumieć, jak wielką ma dla nich opatrzność, gdyż w niebezpieczeństwach objawia się On jako Odkupiciel”.
I wcale nie musisz cierpieć intensywnej pokusy seksualnej, aby doświadczyć tej samej „surowości”. Ta sama pokusa porzucenia tego, co kocha Boga, pojawia się, gdy chcemy narzekać, a nie być wdzięczni, oskarżać innych lub plotkować (zarówno słysząc, jak i mówiąc), lub udzielać rad, o które nas nie proszono. Ucisk może objawiać się pragnieniem zjedzenia lub wypicia za dużo (lub za mało!), lub w formie tlącego się czy płonącego gniewu, który popycha nas do gniewnych myśli, słów i czynów. Na wszystkie te i wiele innych sposobów cierpimy i w tym cierpieniu jesteśmy kuszeni, aby porzucić Chrystusa, aby znaleźć chwilową ulgę w naszym bólu, dosłownie wyprzeć się Chrystusa, nie kochając tego, co On kocha. Jeśli jednak wytrwamy, jeśli będziemy cierpieć dla Chrystusa, jeśli raczej umrzemy z Chrystusem, niż się Go wyprzemy, wtedy razem z Nim powstaniemy.
Często jednak ponosimy porażkę. Nawet jeśli nie poniesiemy całkowitej porażki, nie odniesiemy też całkowitego sukcesu. Dlaczego tak jest? Ponieważ jesteśmy z gliny. Św. Izaak mówi: „Jednak cierpliwe wytrzymywanie nie leży w naszej mocy. Bo jakże naczynie gliniane wytrzymałoby gwałtowność wody, gdyby nie zostało utwardzone ogniem Bożym?” Sam proces cierpienia i zmagania się, by kochać to, co Bóg kocha, pośród naszego bólu, właśnie to nas wzmacnia, w ten sposób uczymy się, że łaska Boża jest wystarczająca (2 Kor 12, 9). W ten sposób poprzez słabość stajemy się mocni w Bogu. To jest ogień, który utwardza słabą glinę naszego umysłu, abyśmy mogli trwać mocno w Chrystusie.
Św. Izaak mówi:
„Wtedy poznają słabości swojej natury i wsparcie Boskiej mocy, gdy Bóg najpierw odmawia im Swojej mocy, gdy są pośród pokus. W ten sposób uświadamia im niemoc ich natury, uciążliwość pokus i przebiegłość wroga. W ten sposób pozwala im zrozumieć, z kim muszą się zmagać, w jaką naturę są przyodziani, w jaki sposób chroni ich Boska moc, jak daleko zaszli na drodze, na jaką wysokość wyniosła ich moc Boża i jak są bezsilni wobec wszelkich namiętności, gdy odbierze się im Boską moc. Przez to wszystko nabywają pokory, przywiązują się ściśle do Boga, z nadzieją szukają Jego pomocy i trwają w modlitwie. Skąd mogliby otrzymać wszystkie te dobrodziejstwa, gdyby nie doświadczyli wiele zła, którego Bóg pozwolił im doświadczyć?”
Rzeczywiście, skąd bierze się siła Boża i poznanie Boga? Myślę, że zawsze wyobrażałem sobie coś w rodzaju magicznej różdżki, którą Bóg machał nad tymi, których kochał, aby byli pełni Jego cnót. Nawet apostoł Paweł mówi nam, że jego pokora pochodzi od wysłannika szatana, wysłanego, aby go pokonać (2 Kor 12, 7). Jeśli św. Paweł musiał uczyć się pokory przez cierpienie dla Chrystusa, czy powinniśmy oczekiwać czegoś mniejszego? Nie, nie ma magicznej różdżki. Wzrastamy w Chrystusie, gdy kochamy to, co On kocha, zwłaszcza pośród cierpienia.
o. Michael Gillis (tłum. Gabriel Szymczak)
za: Praying in the Rain
fotografia: levangabechava /orthphoto.net/