publicystyka: O powołaniu

O powołaniu

metropolita Antoni (Bloom), tłum. Michał Diemianiuk, 18 czerwca 2023

28 czerwca 1970

Według miary naszej wiary, według miary otwartości naszych serc, Pan w różny sposób nas powołuje. W środku nocy, we śnie, był wezwany Abraham, Pan wezwał go po imieniu i Abraham odpowiedział, i Pan nakazał mu: Wyjdź ze swojej ziemi, porzuć swoją rodzinę, odwróć się od wszystkiego, co twoje, pójdź tam, gdzie Ja ciebie zaprowadzę… - i Abraham wstał, i poszedł. I pozostał w historii i w doświadczeniu całej ludzkości jako prawdziwy obraz bezwarunkowej, doskonałej wiary.

Inaczej zostali powołani apostołowie: dzisiaj czytaliśmy (Mt 4, 18-23) o tym, jak przechodząc obok nich przy Morzu Tyberiadzkim, Pan powołał ich, i oni wstali, i poszli – ale to nie było pierwsze ich spotkanie. Wcześniej na brzegu rzeki Jordan spotkali Chrystusa. Pamiętacie, jak usłyszeli świadectwo świętego Jana Chrzciciela: Oto Baranek Boży, Który weźmie na Siebie krzyż świata, grzech świata, ciężar świata… I dwaj najlepsi uczniowie Poprzednika – ten, który następnie został Janem Teologiem i Andrzej Pierwszy Powołany – pozostawili swego nauczyciela, po jego własnym świadectwie, i poszli za Jezusem, spędzili cały dzień z Nim i potem każdy przyprowadził do Niego swego brata: Andrzej przyprowadził Piotra, Jan przyprowadził Jakuba, i swoich przyjaciół: Filipa i Natanaela. I oto przy tym spotkaniu oni coś ujrzeli – tak wielkiego, co zostało wyrażone przez Natanaela w jego wyznaniu: jesteś moim Panem i jesteś moim Bogiem...

Ale po tym Chrystus ich za Sobą nie ciągnie; odsyła ich z powrotem, do domu, i Sam odchodzi na pustynię na czterdziestodniowy post i kuszenie. I dopiero po jakichś dwóch miesiącach znowu ich spotyka. Przez ten czas pierwszy zachwyt, który ich ogarnął, zdążył ostygnąć; pierwsze wstrząsające wrażenia uspokoiły się, oni zdążyli pomyśleć, przeżyć, dojść do siebie, powrócić do codzienności ziemskiej: rzemiosła, domu, rodziny, zwykłego otoczenia. I kiedy zajęli się tym, co powszednie, kiedy wspomnienie o Jezusie spotkanym w Judei pozostało w ich sercach, a życie biegło swoją drogą, Zbawiciel znowu przeszedł obok nich i teraz już, nie proponując niczego, wprost ich wezwał: Idźcie za Mną! - i oni pozostawili wszystko, i poszli.

Bywa też w naszym życiu, że w jakimś momencie usłyszymy jasny głos Boży, który nas wzywa po imieniu, i wtedy możemy wstać i pójść; bywa, że w życiu dotkniemy skraju spotkania z Chrystusem, bywamy głęboko wstrząśnięci tym, co przeżyliśmy, gotowi w tym momencie na każdy wysiłek duchowy – ale Zbawiciel wie, że nie bylibyśmy zdolni z zachwytu na żaden wysiłek duchowy, przejdzie poryw, zachwyt, powrócimy do starego i ostygniemy. I Pan Sam odsyła nas z powrotem do życia, z powrotem do rodziny, z powrotem do naszych zwykłych zajęć, z powrotem do wszystkiego, co wcześniej istniało w naszej świadomości bez Niego. Ale posyła nas z powrotem z wiedzą, że spotkaliśmy Żywego Boga. Tak bywa po modlitwie, po Komunii albo w jakimś nieosiągalnym momencie, kiedy dotknie nas Życie… I po jakimś czasie On znowu przejdzie obok nas i powie: A teraz porzuć, pora pójść za Mną… Czy jesteśmy na to gotowi?

Ile razy my, każdy z nas i wszyscy razem, modliliśmy się, i głęboko dochodziła do nas łaska i słowo modlitwy, i zapalały się serca, i ucichały namiętności, i umysł stawał się jasny, i wola w silnym porywie chciała tylko dobra! Ile razy?… Ile razy tak bywało przy czytaniu Ewangelii, po przyjęciu Świętych Darów, po tym, jak zrobiliśmy coś godnego, godnego Boga, godnego miłości – i znowu zasypialiśmy i ociągaliśmy się… Czy usłyszymy słowo Boże, mówiące: A teraz czas! - albo zaczniemy oczekiwać momentu, kiedy wszystko będzie od nas odjęte: przez chorobę, nadchodzącą śmierć, straszne okoliczności życia, żeby przypomnieć sobie, że oprócz Boga koniec końców nie pozostanie nic, nikogo, żadnego człowieka obok nas?

A teraz – ilu wokół nas ludzi, a czy jest człowiek?… Nie tylko w tym znaczeniu, że obok mnie może kogoś nie być, a postawmy sobie pytanie tak: „A ja – czy jestem człowiekiem w odniesieniu do tego, kto jest obok mnie? Czy słyszę Pana mówiącego: Idź do Mnie, pomóż, nakarm, pociesz, daj kubek wody ze studni, pociesz słowem”?

Oto pytanie, które stoi przed nami: Pan mówi raz, mówi i dwa razy – a przyjdzie czas, kiedy przestanie mówić, kiedy staniemy przed Nim i On będzie milczał, i my będziemy milczeć, obaj objęci tym samym smutkiem: minął czas, za późno… Czy damy czasowi powiedzieć nam: Za późno!… Apostoł Paweł nas wzywa, aby cenić czas, ponieważ dni są złe, spieszyć się czynić dobro, spieszyć się żyć wiecznością!…

Usłyszmy to wezwanie i zacznijmy żyć! Amen.

autor: metropolita Surożski Antoni (Bloom)
tłumaczenie: Michał Diemianiuk 

za: azbyka.ru

fotografia: Santi /orthphoto.net/