publicystyka: Czas jest obecnością Boga

Czas jest obecnością Boga

Marina Biryukova (tłum. Justyna Pikutin), 17 czerwca 2023

Czym jest czas? Jak wiadomo, nie ma precyzyjnej definicji naukowej ani filozoficznej tego pojęcia. Istnieją rzeczy, których w ogóle nie można zobrazować, tj. spojrzeć na nie z zewnątrz i wyrobić sobie o nich odrębne wyobrażenie. Nie można również spojrzeć na Boga z zewnątrz, chyba że zechce On objawić się tobie w taki czy inny sposób.

Dlatego myśl chrześcijańska szuka odpowiedzi na inne pytanie: czym jest czas dla nas?

Świat został stworzony razem z czasem. "Chrystus jest Stwórcą nie tylko rzeczy, ale także samego czasu i epoki, w której rzeczy te otrzymały istnienie" - pisze św. Piotr Mohyła w swoim dziele “Prawosławne Wyznanie Wiary”. A w Liście do Hebrajczyków mówi się, że Ojciec przez Syna "stworzył także wieczność" (Hbr 1:2).

Bez czasu świat jest niepojęty, jednak w czasie nieustannie się zmienia. W tym przypadku, jak mówi sam Zbawiciel: "Czyż dwóch ptaków nie sprzedaje się za jeden grosz? I ani jeden z nich nie spadnie na ziemię bez [woli] Ojca waszego. Co zaś do was, to i wszystkie włosy na głowie są policzone" (Mt 10, 29-30). Tak więc czas jest sposobem działania Bożej Opatrzności w świecie, sposobem jej nieustannego rozwoju. Działanie Bożej Opatrzności - woli Bożej względem każdego z nas - nie może zostać wstrzymane, więc i czas nie może się zatrzymać.

Rzeczywiście, wszystko w naszym ziemskim życiu może zostać przerwane i zatrzymać się, ale nie czas. Prawdopodobnie wielu z nas miało sytuacje, w których życie wydawało się utknąć w martwym punkcie. Straciliśmy wszystko, co mieliśmy, nie mamy wyjścia, nikt nas nie potrzebuje... Ale czas płynie! Oznacza to, że Jego Opatrzność nad tobą działa. Bóg o tobie nie zapomniał. Patrzy na ciebie w każdej chwili i czeka na twój następny krok. Pozostajesz w Jego Opatrzności, w Jego czasie - co znaczy, że zniechęcenie i rozpacz są niemożliwe.

Okazuje się, że tym właśnie jest dla nas czas - obecnością Boga.

***

Kiedy uświadomiłam sobie moje ogromne zainteresowanie problemem czasu i zaczęłam czytać więcej na ten temat, natknęłam się na wykład metropolity Kallistosa (Ware) pod tytułem "Czas - więzienie czy droga do wolności?”. Biskup Kallistos twierdził, że znaczenie czasu najpełniej ujawnia się w kontekście wolności i miłości.

"Czas jest bezpośrednio związany z Bożym 'oddaleniem' lub 'umniejszeniem', które pozostawia nam, ludziom, swobodę miłości. Jest to, jeśli można tak powiedzieć, "przestrzeń", która pozwala nam swobodnie i chętnie podążać w kierunku Boga. "Oto stoję u drzwi i pukam - mówi Chrystus. - Jeśli ktoś usłyszy mój głos i otworzy drzwi, wejdę do niego i spożyję z nim wieczerzę, a on ze Mną" (Obj. 3:20). Bóg puka, ale nie dobija się do drzwi; czeka, aż my je otworzymy. To oczekiwanie Boga jest prawdziwym znaczeniem czasu".

Kiedy to przeczytałam, coś mi przyszło na myśl. Jak często słyszymy westchnienia o tym, że życie jest krótkie, że "przeleciało" itp. Ale jak długie, wręcz niewiarygodnie długie jest życie, jeśli mierzyć je tym - Bożym oczekiwaniem! Ile lat czekał On na mój pierwszy krok ku Niemu, a później ile czekał na kolejny? Wydawałoby się, że nadszedł czas, aby zrezygnować z tego człowieka, ponieważ było jasne, że to nie ma sensu. Nawet jeśli się zbliży, to za chwilę ucieknie z powrotem do swej duchowej dżungli...

Ale On czekał, nie odbierając mi szansy, nie pozbawiając mnie cichych podpowiedzi i nie umniejszając mojej wolności, bez względu na to, jak bardzo wykorzystywałam ją na własną niekorzyść. Nie wiem, czy mogę nazwać ten czas straconym, czy nie: przecież był to nie tylko Jego czas oczekiwania, ale także czas mojego - choć powolnego, niekonsekwentnego i niezwykle skomplikowanego, ale mimo wszytko - podążania ku Niemu... I jest to moje wielkie szczęście, że jakoś kroczyłam i w efekcie udało mi się zmieścić tę drogę w czasie mojego ziemskiego życia. Jeśli porównamy mnie z drzewem figowym ze znanej przypowieści (por. Łk 13, 6-9), to trzeba przyznać, że Hodowca winogron obkopywał mnie i nawoził nie raz, ale wiele razy; ale nikogo z nas nie będzie obkopywał w nieskończoność. Taka nieskończoność byłaby bowiem złą nieskończonością. Wybór, którego musi dokonać każda osoba, byłby odkładany w nieskończoność. Człowiek miałby możliwość "trapić ziemię" w nieskończoność, będąc nikim i niczym - zgodnie ze znanym przysłowiem: ani świeczką dla Boga, ani pogrzebaczem dla diabła. Wielką mądrością i prawdą Boga jest to, że czas każdego z nas, jak również czas całej ludzkości, jest ograniczony. On daje nam czas nieustannie, ale nie w nieskończoność. Musimy o tym pamiętać i cenić każdą godzinę.

"Uważajcie więc, żebyście postępowali rozważnie, nie jak nie mądrzy, ale jak mądrzy; Odkupując czas, bo dni są złe" (Ef. 5:15-16). Alexander Łopuchin w swoim komentarzu podaje dokładniejsze tłumaczenie: kupuj czas, nabywaj go na własność. Co kupujemy w sklepie? To, co jest nam niezbędne. Po co? Aby wykorzystać zakup zgodnie z jego przeznaczeniem. Tak też jest z czasem: świadomie biorę ten dzień dla siebie, aby służył mej duchowej przemianie i wzrostowi. Potraktuję ten dzień jako kupiony za wygórowaną cenę, a nie jako otrzymany za darmo; jako jedyny w swoim rodzaju, a nie jako jeden z wielu podobnych. "Widziałem bowiem leżącego w grobie mego brata, bez chwały i bez obrazu. Na cóż więc czekam...?"(Troparion 8 pieśni Kanonu pokutnego). Będę wdzięczna Bogu, że nie jestem jeszcze w grobie, że wciąż mogę coś naprawić, zmienić - i będę pamiętała, że dni są złe.

***

Czas jest wspaniałym nauczycielem w szkole duchowej. Uczy nas nie tylko pamięci o śmierci. Uczy nas, by nie przywiązywać się do niczego, co przemijające. Kiedyś mężczyzna był młody, zdrowy, przystojny, energiczny, pożądany... A potem - koniec, nie są to już określenia tego człowieka. Kobieta lubiła modne ubrania, bo kto ich nie lubi... A teraz lustro zapewnia, że modne ubrania nie mają już sensu. Starzenie się jest ogromnym stresem, ale jest też szansą na spojrzenie poza to, co tymczasowe - na to, co wieczne; pozwala zaakceptować fakt, że to, co tymczasowe, przemija, i zwrócić się ku temu, co nie może odejść, co tylko ty możesz zmienić. W tym również tkwi miłosierdzie Stwórcy czasów - On nie daje nam niczego na zawsze. W tym, co dane na zawsze, człowiek utknie na zawsze; każde ograniczenie zmusza go do poszukiwania, uzupełniania tego, co utracone, do ciągłej walki o pełnię życia - jednym słowem, do wzrastania, do przezwyciężania gorzkich okoliczności. W ten sposób czas pozbawia nas nietrwałego bogactwa i wzbogaca nas bogactwem nieprzemijającym. A wszelkie próby walki z doczesnością dóbr ziemskich, sztucznego przedłużania młodości, szukania sposobów na przedłużenie samego życia, wreszcie oszukiwania śmierci przez zastąpienie jej zamrożeniem, w nadziei na rozmrożenie, jak żaba w stawie, za jakieś pięćset lat, są żałosne, straszne i skazane na niepowodzenie. Jak każda próba walki z Bogiem.

***

W czasach sowieckich wszyscy byliśmy zachęcani do "wyprzedzania czasu" - czyli do osiągania wyników ponad normę. Dziś wyścig z czasem to kariera i sukces. Pamiętam piosenkę pewnej wschodzącej gwiazdy muzyki pop, która dopiero zaczynała swą karierę (teraz zdaje mi się, że już ją zakończyła): "Musisz zrobić wszystko na czas, w przeciwnym razie twoja sława odwróci się i zostawi cię dla kogoś innego...".

Nawet bez aspiracji do kariery i sławy - wszyscy się spieszymy, wszyscy mamy rzeczy do zrobienia... rzeczy, które muszą być zrobione na czas. Wszyscy mamy mnóstwo rzeczy do zrobienia i problemów, a "doba ma tylko 24 godziny" - to powiedzenie jest dziś powszechnie używane. Ciągły pośpiech, zapracowanie, przeciążenie - to cechy charakteryzujące współczesnego człowieka. Ludzie przestają czytać, bo nie mają czasu. Przestają - jak to ujął Sokrates - myśleć o sobie, gdyż są zmuszeni nieustannie myśleć o swoich długach, problemach, trudnościach. Człowiek w gruncie rzeczy zatraca się, staje się funkcją, dodatkiem do niekończących się obowiązków i potrzeb.

I oto człowiek wchodzi do świątyni... i znajduje się w świecie, w którym nikt nigdzie się nie spieszy. Nie ma co ukrywać, jest ciężko! - Zwłaszcza, gdy jesteśmy pod presją okoliczności. Sama się niejednokrotnie martwiłam: muszę iść do szpitala odwiedzić mamę, a wcześniej do apteki, więc dlaczego nabożeństwo na Zwiastowanie jest takie długie... Ale z drugiej strony Cerkiew zrozumie i wybaczy ci, jeśli opuścisz świątynię, aby pomóc bliźniemu, ale nie będzie się spieszyć i skracać nabożeństwa ze względu na "prawdziwe życie". Ponieważ jednym z celów Cerkwi jest uświęcenie czasu. Istnieje roczny cykl nabożeństw oraz cykl dzienny. Są nabożeństwa o konkretnych godzinach, tzw. godziny kanoniczne - choć niestety nie czytamy ich teraz o właściwych godzinach, ale mimo to dyscyplinują nas, przypominając o świętości czasu. A każde święto cerkiewne przypomina nam o wydarzeniu, które miało miejsce - nie w dowolnym czasie, ale dokładnie wtedy, kiedy miało się wydarzyć, kiedy nadszedł jego czas. "Lecz gdy nadeszła pełnia czasu, Bóg posłał swego Syna..." (Ga 4,4).

Życie chrześcijańskie, na miarę naszego zaangażowania, skłania nas w końcu do refleksji nad sobą i nad tym, na co otrzymaliśmy czas. Nie po to, by wyprzedzać innych lub robić karierę. Nie po to, by mieć czas na wszystko. Wszystko, co nam się udało - nawet to, co dobre! - może się rozsypać w każdej chwili. Czas jest nam dany, abyśmy mogli się zmienić, abyśmy mogli otworzyć drzwi naszej duszy pukającemu w nie Chrystusowi. Reszta zostanie dopełniona! Dokładniej: zostanie dodane nam to, na co jest wola Boża. A to, co nie jest Jego wolą, nie jest nam potrzebne.

Będąc w Pskowsko-Pieczerskim monasterze zwróciłam uwagę na fresk na zewnętrznej ścianie jednej ze świątyń: Anioł wskazujący ręką na zegar. Niczym przypomnienie, że czas jest święty.

Marina Biryukova (tłum. Justyna Pikutin)
za : pravoslavie.ru

fotografia: Pawelwaniuk00 / orthphoto.net /