publicystyka: Ewangelii nie czyta się bez zastanowienia - cz. I

Ewangelii nie czyta się bez zastanowienia - cz. I

27 maja 2023

Błogosławieni ubodzy duchem,
albowiem ich jest Królestwo Niebios.

(Mt 5:3)

Przykazania błogosławieństw w Ewangelii mają zupełnie inny charakter niż przykazania z Góry Synaj - nie nakazują: nie kradnij, nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu, nie cudzołóż itp., czyli nie zawierają zakazów przeciwko różnym ludzkim grzechom i namiętnościom, ale są błogosławieństwem dla ludzi, którzy są już na drodze prowadzącej do Boga. Innymi słowy, błogosławieni są pokorni (czyli "ubodzy duchem"), którzy czują w sercu świętą pokorę Chrystusa, bo do nich należy Królestwo Niebios.

Kiedy Bóg ustami Chrystusa nazywa ludzi błogosławionymi, tak jak wszystkie słowa Boga również te mają znaczenie absolutne. Bóg nie mówi "mniej więcej". Słowo Boże jest ostre, skuteczne, życiodajne, wszechmocne, bo pochodzi od wszechmocnego Boga. Kiedy więc Bóg mówi, że człowiek jest błogosławiony, to jest on naprawdę błogosławiony. I jest to błogosławieństwo nie w tym sensie, w jakim nasz umysł to rozumie, ale błogosławieństwo w rozumieniu Boga.

Wyobraźcie sobie, na ile to możliwe, że sam Bóg nazywa kogoś błogosławionym, szczęśliwym, używając tych wszystkich definicji w odniesieniu do konkretnej osoby. To tak, jakby bogaty człowiek, który posiada miliony, powiedział o kimś: "On jest naprawdę bogaty!". Te słowa wypowiada ktoś, kto wie, czym jest wielkie bogactwo. Rozumiecie? Bóg, który sam jest błogosławiony dla ludzi, nazywa błogosławionymi wszystkich tych, którzy przestrzegają Jego słów.
Bóg jest naprawdę błogosławiony, podczas gdy władcy tego świata...

Czy wiecie, że ci, którzy są mili Bogu, są uważani przez innych ludzi za nieszczęśliwych? W oczach ludzi, jeśli ktoś przestrzega słów Boga, jest jeśli nie nieudacznikiem lub szaleńcem, to w każdym razie jakimś dziwnym, obcym, niezrozumiałym człowiekiem, od którego wszyscy się odwracają.

Wielu ludzi przyjeżdżało na Świętą Górę, aby zobaczyć starca Paisjusza i niektórzy współczuli mu. Myśleli: "Cóż za biedny człowiek!” Widzieli ubóstwo w jego kaliwie; nie było w niej nic, nawet krzesła. Jego kamizelka nie miała guzików. Więc przynosili mu kamizelki, skarpetki, jakby był zapomniany w jakimś domu starców. A on mówił:
- Dajcie spokój, dzieci, wiem, gdzie sprzedają kamizelki, jak będę chciał, to pójdę i kupię!

To znaczy, żył w ten sposób z własnej woli, ale w oczach ludzi wydawał się nieszczęśliwy, wyczerpany i pozbawiony wszelkich dóbr, które posiadają inni.

Dotyczy to w jeszcze większym stopniu nas wszystkich: kiedy ludzie stwierdzą, że ktoś chce przestrzegać słów Boga, wtedy zaczynają się trudności! Nagabywania, odrzucenia, prowokacje, zgorszenia, żale ze strony ludzi z najróżniejszych powodów. Jak mówi Chrystus, jest to krzyż, który niesiemy (por. Mt 16,24). Jest to krzyż, który niesiemy w Jego imię i rzeczywiście jest to wielkie błogosławieństwo i wielka radość. Radujcie się i weselcie - mówi Chrystus - kiedy znieważać was będą i prześladować ze względu na mnie (por. Mt 5,11).

W tym przykazaniu Chrystus mówi: Błogosławieni ubodzy duchem. A ja dziś słyszę takie szyderstwo: "Przecież on jest ubogi duchem". Tak mówimy. Ale tak naprawdę ubodzy duchem jesteśmy my, którzy to mówimy i wyśmiewamy innych. Chrystus nie powiedział tych słów o ludziach, którzy mają problemy psychiczne, mają opóźnienia w rozwoju itd. choć ci ludzie są najbardziej błogosławieni. Bóg mówi o ludziach, którzy dobrowolnie zrezygnowali z wielkomyślności - wyimaginowanego światowego intelektu, który zawiera w sobie wiele niegodziwości, pochodzących raczej z namiętności - i poddali się działaniu Ducha Świętego. Stali się ubodzy duchem, zbawili się i wypełnili słowa Chrystusa: jeśli nie nawrócicie się i nie staniecie się jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Niebios (Mt 18, 3).

Walka, którą tu toczymy i w ogóle wszystko, co robimy - nie należy tego czynić, dlatego że poszukujemy czegoś na tym świecie. Ja też nie mówię wam, żeby ludzie przyszli i mnie posłuchali, bo wtedy bylibyśmy jak burmistrzowie prowadzący kampanię wyborczą. I jeden obiecuje chodnik, drugi obiecuje kanalizację, żeby zdobyć zwolenników, czyż nie?

Jeśli więc przestrzegacie słów Ewangelii z innych powodów, to może jesteście bardzo dobrymi dziećmi, ale nie jesteście dziećmi Bożymi. Wszystko, co robimy, robimy ze względu na Królestwo Niebios. Jednak nie oznacza to, że robimy wszystko, aby wejść do Królestwa Bożego po naszej śmierci. W ten sposób postępują muzułmanie: robią wszystko, aby później, po śmierci, móc pójść i znaleźć tam to, czego zostali pozbawieni tutaj. Biada nam, jeśli czekamy na Królestwo Niebios, aby zaspokoić nasze niezrealizowane uczucia, gdyż tam nas dopadnie syndrom odstawienia. Myśli typu: "Widzisz, czego nam tu brakuje? Ale nie przejmuj się, tam na pewno to znajdziemy" - to niezdrowe myśli.

Co ma na myśli Chrystus, kiedy mówi o Królestwie Niebios? Królestwo Niebios to sam Chrystus: jeśli tam trafimy, a Jego tam nie będzie, to Królestwo Niebios pozbawione będzie wszelkiej wartości. Jak powiedział pewien święty: "Jeśli Chrystus jest w piekle, jeśli zstąpił do piekła, to i my tam pójdziemy". Albowiem tam gdzie jest On, tam jest Niebo. Niebo nie jest miejscem, ale Osobą, więzią, uczestnictwem, zjednoczeniem Boga z człowiekiem. W związku z tym Chrystus jest celem. I wszystko, co robimy, robimy dla Chrystusa.

Wielu ludzi wokół nas robi różnego rodzaju dobre uczynki i nas, wierzących, również czasem dopada obsesja na punkcie dobrych uczynków: domów starców, instytucji społecznych itp. - myślimy, że jest to nasze główne zadanie jako chrześcijan. Czasem nawet mówi się:
- Ile jest teraz niezamężnych dziewcząt! Gdzie jest Cerkiew, dlaczego nie wyda ich za mąż? Dlaczego Cerkiew nie da im mieszkania na przykład w Kykkos (najważniejszy monaster na Cyprze poświęcony Kykkoskiej ikonie Matki Bożej)?
Tego właśnie oczekuje się od Kościoła - że powinien wydać za mąż wszystkie panny na świecie, a przynajmniej na Cyprze!

- Wokół jest tylu opuszczonych starców! Gdzie jest Cerkiew - pytają - dlaczego się nimi nie zajmuje?
Albo inaczej:
- Dlaczego Kościół nie interweniuje i nie mówi jak zły jest ten rząd?

Dlaczego Cerkiew nie zabiera głosu? Bo nie jest to sprawa Cerkwi. Jeśli może pomóc, to dobrze, ale zadaniem Cerkwi nie jest praca społeczna, ale zbawienie dusz. Kościół porusza się na innej płaszczyźnie, patrzy na wydarzenia tego świata jako na przejściowe, ponieważ wie, że poprzez trudności człowiek ma możliwość oczyszczenia się i spotkania z Chrystusem.

Problemy społeczne nigdy nie zostaną rozwiązane, ponieważ człowiek ma wolną wolę. A ponieważ człowiek posiada wolność, ma prawo grzeszyć, nadużywać, robić wszystko, co chce. Nie można go zmusić do bycia dobrym, to tak nie działa.

Chrystus od początku odrzuca to przymuszanie innych do czynienia dobra. Cerkiew nie może egzekwować Ewangelii przy wsparciu policji. To znaczy złapać człowieka i powiedzieć mu: "Jest środa, dlaczego nie pościsz?".

Tak robią to w krajach arabskich. Wiecie, co się dzieje, gdy ktoś zostanie przyłapany na jedzeniu podczas ramadanu? Oczywiście jeśli go przyłapią, gdyż je ukradkiem... Ale wtedy biada mu!

Chcę wam powiedzieć, że wierzący w Chrystusa mają pozostać wolnymi i że Cerkiew istnieje wyłącznie dla zbawienia człowieka w Chrystusie, dla odnowienia i regeneracji człowieka oraz całego stworzenia.

metropolita Limassol Atanazy (tłum. Justyna Pikutin)

za: pravoslavie.ru
 
fotografia: Sheep1389 /orthphoto.net/