publicystyka: Zabójstwo Syna?

Zabójstwo Syna?

O. Dustin Lyon (tłum. Gabriel Szymczak), 21 kwietnia 2023

Zadano mi kiedyś ważne pytanie: „Czy Bóg (Ojciec) zabił Jezusa?” Cóż…
Wyczerpująca odpowiedź na to pytanie może wymagać całego doktoratu... Spróbuję więc podać choć krótką.

Pokuta
Dla zachodniego chrześcijanina to pytanie jest ważne, ponieważ zachodnie chrześcijaństwo postrzega zbawienie z określonego teologicznego punktu widzenia: zgrzeszyliśmy, naruszając tym samym prawo Boże. Jedynym sposobem rozwiązania tego problemu jest ukaranie grzesznika. Jednak pojawia się Jezus - jako Syn Boży i przyjmuje naszą karę na Siebie.

Cała koncepcja, że problemem jest grzech, jest także zachodnim „wynalazkiem”, jeśli mogę to tak nazwać. Pochodzi z błędnego tłumaczenia na łacinę wersetu z Listu do Rzymian (5, 12) przez Hieronima, a następnie rozwinięcia idei grzechu pierworodnego przez Augustyna, a po nim - przez Tomasza z Akwinu (więcej informacji można znaleźć w „Teologii bizantyjskiej” Johna Meyendorffa). Wywarło to duży wpływ na katolicyzm i protestantyzm.

Nie wiem jak wy, ale ja wystrzegałbym się rozwijania całej teologii na bazie błędnego tłumaczenia!

To również prowadzi mnie do pytania: czy Bóg zachodnich chrześcijan nie może wybaczyć? Jeśli grzech bezwzględnie musiał zostać ukarany – czyli albo my przyjęlibyśmy karę, albo Jezus - wtedy, jak się wydaje, nie byłoby prawdziwego przebaczenia w zachodnim chrześcijaństwie! Wydawałoby się w takim razie również, że to Ojciec zabił Syna, a przynajmniej wymagał Jego śmierci.
Hmm…

Prawdziwy problem
Aby zobaczyć, na czym polega prawdziwy problem, wróćmy do tekstu Listu do Rzymian (5, 12), tym razem przetłumaczonego poprawnie:
„Jak przez jednego człowieka grzech wszedł w świat, a przez grzech - śmierć, tak i śmierć przeszła na wszystkich ludzi, ponieważ [w nim] wszyscy zgrzeszyli”.
Innymi słowy, prawdziwym problemem jest śmierć, a nie grzech.

Tak, grzech Adama i Ewy miał konsekwencje dla całej ludzkości. Ich grzech odwiódł cały kosmos od Boga - Który jest jedynym źródłem życia – i w ten sposób całe stworzenie niszczeje i umiera.

Ale grzech Adama i Ewy jest tylko ich. Tak, żyjemy z jego konsekwencjami, tak jak dziecko musi żyć z konsekwencjami nałogu matki, zażywającej narkotyki lub pijącej alkohol podczas ciąży, ale wina za grzech jest tylko ich, tak jak dziecko nie jest winne tego, że rodzi się z FAS (alkoholowym zespołem płodowym).
Choć strach przed śmiercią prowadzi nas do grzechu - to prawdziwym problemem jest śmierć.

Krzyż
Jeśli więc problemem jest śmierć - oddzielenie od Boga, źródła Życia - krzyż ma sens.

Aby zniszczyć śmierć, Bóg musiał wejść w śmierć - aby ją pokonać. Aby to zrobić, musiał przyjąć ciało, ponieważ Bóg mógł umrzeć tylko jako człowiek, a nie jako Bóg.
Tak więc dla chrześcijan śmierć Chrystusa jest zwycięstwem nad śmiercią poprzez wypełnienie jej życiem. Wraz ze zmartwychwstaniem, śmierć jako taka została pokonana.
Lub, jak głosimy my, prawosławni chrześcijanie podczas Paschy:
Chrystus powstał z martwych, śmiercią podeptał śmierć, i będącym w grobach życie dał!

Czy Ojciec również umarł?
Jeśli więc Chrystus był hipostatycznie zjednoczony z Ojcem (Światłość ze Światłości, Prawdziwy Bóg z Boga Prawdziwego, jak mówi nasze wyznanie wiary), czy Ojciec również cierpiał i umarł?
Odpowiedź jest krótka: Nie!

Bóg Ojciec jest niewzruszony, co oznacza, że się nie zmienia. Nie można stać się człowiekiem (i dorastać) i cierpieć bez doświadczania zmiany. Dlatego tak ważna jest doktryna Trójcy.
Tak więc właściwie mówimy, że Bóg cierpiał i umarł jako człowiek, a nie w swojej Boskiej istocie (gr. ousia).

Powiedzenie, że Ojciec umarł i cierpiał, jest starożytną herezją zwaną patrypasjanizmem lub sabelianizmem. Ta druga herezja zaprzecza osobowości Chrystusa jako Jednego z Trójcy.

Podsumowanie
Zakończę cytatem z książki ojca Johna Meyendorffa („Teologia bizantyjska”). Myślę, że on to wszystko bardzo dobrze podsumowuje.
„Teologia bizantyjska nie wydała żadnego poważnego opracowania Pawłowej nauki o usprawiedliwieniu ... Patrystyczne komentarze greckie na temat takich fragmentów jak List do Galacjan 3, 13 (Z tego przekleństwa Prawa Chrystus nas wykupił – stawszy się za nas przekleństwem), na ogół interpretują ideę odkupienia przez zastępstwo w szerszym kontekście zwycięstwa nad śmiercią i uświęcenia. Idei tej nigdy nie rozwinęły one w kierunku anzelmiańskiej teorii „zadośćuczynienia”. Dobrowolne przyjęcie śmiertelności ludzkiej przez Logos było aktem „łaskawości” Boga, dzięki której zjednoczył On ze Sobą całą ludzkość; albowiem, jak napisał Grzegorz z Nazjanzu, „co nie zostało przyjęte, nie jest wyleczone, a co zostało zjednoczone z Bogiem, jest zbawione”; dlatego: „Ażeby żyć, potrzebowaliśmy wcielenia i śmierci Boga”.
„Śmierć „Jednego z Trójcy Świętej, który był w ciele”, była zatem dobrowolnym aktem, dobrowolnym przyjęciem przez Boga całego wymiaru ludzkiej tragedii. …
„Biorąc pod uwagę upadły stan człowieka, odkupieńcza śmierć Chrystusa umożliwia to ostateczne przywrócenie. Ale śmierć Chrystusa jest naprawdę odkupieńcza i „dająca życie” właśnie dlatego, że jest to śmierć Syna Bożego w ciele (tj. na mocy unii hipostatycznej). Na Wschodzie krzyż jest postrzegany nie tyle jako kara dla sprawiedliwego, która „zaspokaja” transcendentną sprawiedliwość wymagającą zemsty za grzechy człowieka. Jak słusznie ujął to Georges Florovsky: „śmierć na krzyżu była skuteczna nie jako śmierć niewinnego, ale jako śmierć Wcielonego Pana”. Nie chodziło o spełnienie wymogu prawnego, ale o pokonanie strasznej, kosmicznej rzeczywistości śmierci, która trzymała ludzkość pod swą uzurpowaną kontrolą i wepchnęła ją w błędne koło grzechu i zepsucia. I, jak pokazał w swoich polemikach z arianami Atanazy z Aleksandrii, tylko Bóg jest w stanie pokonać śmierć, ponieważ jest jedynym „mającym nieśmiertelność” (1 Tm 6, 16). Tak jak grzech pierworodny nie polegał na odziedziczeniu winy, tak odkupienie nie było przede wszystkim usprawiedliwieniem, lecz zwycięstwem nad śmiercią. Liturgia bizantyjska, podążając za Grzegorzem z Nyssy, używa obrazu diabła połykającego haczyk [jak ryba], ukryty w ciele Emmanuela… Piekło „przyjęło ciało, a natknęło się na Boga; przyjęło ziemię, a spotkało samo niebo”…
„Zmartwychwstanie Chrystusa oznacza bowiem, że śmierć przestała być kontrolującym elementem egzystencji człowieka, a zatem człowiek jest także wolny od niewoli grzechu. … I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni ( 1 Kor 15, 22).”

Krótka odpowiedź brzmi więc: nie, Ojciec nie zabija Syna; zamiast tego Syn dobrowolnie, z miłości, staje się człowiekiem, aby stawić czoła śmierci i ją zniszczyć, uzdrawiając nas z naszego grzechu i torując drogę naszemu zmartwychwstaniu.

o. Dustin Lyon (tłum. Gabriel Szymczak)

za: Rediscovering Christianity with Fr. Dustin

fotografia: peca1813 /orthphoto.net/