publicystyka: Niedziela Palmowa - zwycięstwo serca

Niedziela Palmowa - zwycięstwo serca

o. J. Sergius Halvorsen (tłum. Gabriel Szymczak), 09 kwietnia 2023

Hosanna!

Błogosławiony, który przybywa w imię Pana!

Hosanna na wysokościach!
[Mk 11, 9–10]

Dzisiaj Jezus wkracza do Jerozolimy, a wiwatujące tłumy witają Go jak króla wkraczającego do miasta po zwycięstwie militarnym. Ludzie słyszeli o Jezusie, o Jego potężnej nauce i cudach, zwłaszcza o wskrzeszeniu Łazarza z martwych. Wołają „Hosanna na wysokościach”, to okrzyk uwielbienia i błagania o zbawienie. „Ocal nas, Panie!” Przez lata, od pokoleń, ludzie ci ginęli pod ciężkim butem rzymskiej okupacji i ucisku. Mają dość wysokich podatków, żołnierzy na ulicach i ciągłego zagrożenia przemocą. Ludzie są zmęczeni, znużeni i głodni, i chcą wolności.

Czy kiedykolwiek czułeś się tak samo?

W niektórych częściach świata i dzisiaj chrześcijanie żyją pod ciężkim jarzmem ucisku politycznego i okupacji wojskowej. W niektórych miejscach chrześcijanie są w centrum konfliktów zbrojnych i wojny domowej. Ale nawet ludzie cieszący się wielką wolnością polityczną mogą odczuwać ucisk miażdżący duszę. Możemy być uciskani przez napięte relacje w rodzinie czy między przyjaciółmi. Możemy być uciskani przez niepokój i stres związany z niepewnością gospodarczą. Przez agonię uzależnienia. Ból i żal pochodzące z choroby i śmierci. A gdziekolwiek jest ucisk, tam istnieje potężne pragnienie wolności. Być może nie staniemy w obliczu ucisku ze strony Cesarstwa Rzymskiego, ale stojąc dziś z naszymi gałązkami palmowymi, śpiewając „Hosanna na wysokościach”, stoimy ramię w ramię z naszymi braćmi i siostrami z I wieku, tęskniąc za wolnością. Jak możemy uzyskać tę wolność? Jak możemy znaleźć wyzwolenie z naszego fizycznego, emocjonalnego i duchowego ucisku?

Oczywistą odpowiedzią jest walka o to. Tego właśnie chciały tłumy w Jerozolimie od Jezusa, gdy podróżował po tym „czerwonym dywanie” z gałęzi palmowych i ubrań z ich pleców (Mk 11, 8). W ich oczach Jezus był doskonałym przywódcą sprawiedliwego buntu. Z pewnością Pomazaniec Boży mógłby zebrać armię i odnowić Królestwo Izraela. Przecież skoro Jezus miał moc wskrzeszenia Łazarza z martwych, byłby niepokonany w obliczu rzymskich legionów. Gdyby Jezus był naprawdę Pomazańcem Bożym, byłby niezwyciężony w walce. Tłumy chciały takiej wolności, jaką można zdobyć włócznią, rydwanem i mieczem.

Ale aby zdobyć tego rodzaju wolność, potrzebujesz bogactwa, siły i władzy. Brzmi to dobrze, prawda? Z pieniędzmi, silną organizacją i wpływami politycznymi możesz zdobyć wolność. Ale czy tak jest zawsze? Starożytny Izrael miał wielką moc, ale upadł pod Babilonem. W czasach Jezusa Imperium Rzymskie miało wielką władzę, ale na przestrzeni wieków to imperium zostało starte przez inne narody. Gdy jeden naród rośnie, inne narody walczą o zdobycie przewagi. To samo dotyczy ludzi. Dzisiaj jedna osoba może być bogata, silna i mieć całą władzę na świecie. Ale ten, kto zdobywa światową władzę, szybko staje się celem dla każdego, kto chce mieć swoje miejsce na szczycie łańcucha pokarmowego.

A zatem siła, bogactwo i władza mają straszną cenę. Przychodzą z ceną strachu, izolacji i niepokoju. Im więcej tego świata posiadasz, tym więcej ten świat będzie próbował tobie odebrać. Przygotowujemy się więc do bitwy, wzmacniamy naszą obronę i zaostrzamy nasze ataki. Niezależnie od tego, czy atakujemy innych mieczami, słowami, kulami, czy w interesach, uderzamy innych tam, gdzie są najsłabsi, gdzie możemy wyrządzić największe szkody i uzyskać największą przewagę. Tłum był głodny władzy i miał nadzieję, że Jezus poprowadzi go do zwycięstwa w epickiej bitwie, która zmieni świat.

Na pewnym poziomie tłum miał rację. Znajdowali się u progu wielkiej bitwy, która zmieni wszystko - bitwy, która zapewni wolność uciskanym i pokona wroga. Jednak armia, z którą przyszedł walczyć Jezus, nie była z krwi i kości; była to, jak mówi św. Paweł, walka przeciw „duchom nieprawości w przestworzach podniebnych” (Ef 6, 12). Jednak ta bitwa rozpoczęła się na długo przed wkroczeniem Jezusa do Jerozolimy.

Po chrzcie w rzece Jordan Jezus wyszedł na pustynię i pościł przez czterdzieści dni. Po tym długim poście przyszedł szatan i kusił Jezusa.

Jesteś głodny? „Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, by te kamienie stały się chlebem”- mówił zły duch. To nie tylko pokusa dotycząca jedzenia. Szatan kusi Jezusa bogactwem. Gdyby Jezus zamienił kamienie w chleb, nigdy nie byłby głodny. A gdyby ktoś miał nieograniczone zasoby chleba, mógłby mieć praktycznie nieograniczone bogactwo. Ale Jezus przypuszcza kontratak i odpowiada: „Napisane jest: Nie samym chlebem będzie żył człowiek, ale każdym słowem wychodzącym z ust Bożych” (Mt 4, 4).

Następnie kusiciel zabiera Jezusa do świętego miasta, stawia Go na szczycie świątyni i mówi: „Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół. Napisano bowiem: Aniołom swoim rozkażę o Tobie i na ręce Cię wezmą, żebyś nie uraził o kamień stopy swojej” (Mt 4, 6). Szatan kusi Jezusa siłą, fizyczną niezwyciężonością. „Jeśli naprawdę jesteś Synem Bożym, możesz robić wszystko, co chcesz, nawet zeskoczyć z klifu i wszystko będzie dobrze”. Zgodnie z tą demoniczną logiką Jezus nie tylko mógłby dokonywać nadludzkich czynów, ale byłby również fizycznie niewrażliwy. Mógłby dosłownie żyć wiecznie, robiąc wszystko, co Mu się podoba na tym świecie. Duchowa walka staje się bardziej intensywna, a Chrystus odpowiada: „Napisano też: Nie będziesz kusił Pana Boga twego” (Mt 4, 7).

W końcu Szatan zabiera Jezusa na szczyt wysokiej góry, pokazuje mu wszystkie królestwa świata, wskazuje na całą chwałę wszystkich tych królestw i mówi: „To wszystko ci dam, jeśli upadłszy pokłonisz mi się” (Mt 4, 9). Jest to ostateczna oferta mocy. Jak by to było, panować nad całym światem, wszystkimi jego królestwami i wszystkimi jego ludami, i mieć dostęp do całego jego bogactwa i wszystkich przyjemności? Na pewnym poziomie Jezus musiał wiedzieć, że wszystko to może należeć do Niego: doskonała siła, nieskończone bogactwo i nieograniczona moc. Jednak w swojej odpowiedzi zadaje potężny cios mocom niegodziwości: „Odejdź ode Mnie, szatanie, napisano bowiem: Panu, Bogu twemu będziesz się kłaniał i Jemu jedynemu będziesz służył” (Mt 4,10).

Dzisiaj, w Niedzielę Palmową, mamy za sobą czterdzieści dni postu, jesteśmy głodni, a jeśli kiedykolwiek napotykamy pokusę szatana, to właśnie teraz. Stoimy w obliczu pokusy zadowalania się ziemskimi rozkoszami. Stoimy w obliczu pokusy, by żądać naszej wolności od wszystkiego i od każdego, kto nas gnębi. Stoimy w obliczu pokusy, by walczyć o siłę, bogactwo i władzę. Jest to duchowa walka, która nieustannie szaleje wokół nas, a dziś w Niedzielę Palmową bitwa jest szczególnie brutalna.

Kiedy Jezus wkracza do Jerozolimy, staje w obliczu tych pokus jak nigdy wcześniej - wszyscy ci ludzie wiwatujący, wołający „Hosanna!”, po prostu błagający Go, aby był ich światowym generałem, ich dowódcą, ich cesarzem. Jednak Chrystus nie chce być ziemskim królem, którego pragną ludzie. Zamiast tego zostanie objawiony jako taki rodzaj króla, którego świat nigdy nie widział, króla doskonałego, króla niebiańskiego, pokornego, ukoronowanego cierniami, odzianego w purpurę kpiny i intronizowanego na krzyżu. Chociaż Chrystus wkracza do Jerozolimy i pogrąża się w burzy pokus, nie spuszcza wzroku z krzyża. To jest zwycięstwo Niedzieli Palmowej.

Dzisiaj Jezus Chrystus wkracza do Jerozolimy naszych serc, aby poprowadzić nas do zwycięstwa. Dzisiaj Chrystus napełnia nas Swoją mocą, Swoją siłą i postanowieniem przezwyciężenia pokusy władzy doczesnej. Albowiem „Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać duszę Swoją jako okup za wielu” (Mt 20, 28)

Dziś wołamy „Hosanna na wysokościach!”, ponieważ Chrystus pokonuje moce zła, a przez Jego doskonałą ofiarę na krzyżu wyzwalamy się z uciążliwego pragnienia władzy doczesnej. Chrystus prowadzi nas do nieoczekiwanego zwycięstwa, w którym Król oddaje Swoje życie za zbawienie wszystkich. Gdy umiera, prawdziwy majestat i moc Pana zostają doskonale objawione, a moce piekielne ulegają unicestwieniu. Idąc za Chrystusem, oddajemy nasze życie tak, jak On: za naszych braci i siostry, za naszego bliźniego, a nawet wroga. Dziś wołamy „Hosanna na wysokościach!”, idąc za naszym Panem ku dobrowolnej męce i śmierci na krzyżu.

o. J. Sergius Halvorsen (tłum. Gabriel Szymczak)

za: pravmir.com

fotografia: marian_do /orthphoto.net/