publicystyka: Droga Krzyża

Droga Krzyża

o. Theodore Stylianopoulos (tłum. Gabriel Szymczak), 17 marca 2023

"Nie martw się o nic", powiedział księgowy, „twoje dokumenty podatkowe zostały dla ciebie przygotowane. Wszystko, co musisz zrobić, to podpisać się w dolnej linii. Potem otrzymasz zwrot pieniędzy!” Cóż to byłby za nieoczekiwany i mile widziany prezent!

Takim darem jest Krzyż Chrystusa. Kiedy nie było nadziei dla ludzkości na pogodzenie się z Bogiem poprzez złożenie dokumentów księgowych, kiedy w rzeczywistości zapisy wskazywały na niemożliwy do uregulowania dług, Boża miłość znalazła sposób. Ofiara Chrystusa na Krzyżu. Św. Paweł pisze: „Z trudem bowiem umrze ktoś za sprawiedliwego, za dobrego łatwiej może ktoś odważy się umrzeć. A Bóg ukazuje swoją miłość ku nam przez to, że kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł. Tak więc tym bardziej, usprawiedliwieni przez Jego krew, zostaniemy przez Niego wybawieni od gniewu” (Rz 5, 7-8).

W połowie Wielkiego Postu, a także w czasie, gdy musimy złożyć deklaracje podatkowe, prawosławni obchodzą Święto Krzyża. Krzyż Chrystusa jest wielkim symbolem przebaczenia, pojednania, pokoju z Bogiem. Krzyż Chrystusa oznacza, że możemy zwrócić się do Boga z wiarą i pokutą, ale bez konieczności stawienia czoła niespłacalnemu długowi, i że możemy być pewni, iż znajdziemy łaskę i przebaczenie.

Nie musimy najpierw zrobić czegoś, aby zasłużyć na błogosławieństwo Krzyża, ale wystarczy, abyśmy uwierzyli w Chrystusa i zaangażowali się w zmianę naszego życia w Jego imię. Błogosławieństwo Krzyża otrzymujemy na podstawie tego, czego Bóg już dla nas dokonał przez ofiarę Chrystusa. To jest dobra nowina, źródło naszej radości i szczęśliwości.

W to święto Krzyż jest nam przedstawiony jako zachęta i wsparcie na drodze Wielkiego Postu. Jak mówi uroczyste wspomnienie: „Jesteśmy jak ci, którzy podążają długą i trudną drogą, którzy męczą się, widzą piękne drzewo z wieloma liśćmi, siadają w jego cieniu i odpoczywają przez chwilę, a potem, odmłodzeni, idą dalej. Tak więc i dzisiaj, w tym okresie postu i pracy duchowej, święci Ojcowie stawiają pośród nas życiodajny Krzyż, aby dodać nam otuchy i siły duchowej, aby przygotować nas i naszą gorliwość na dalszą drogę.”

Czytanie z Listu do Hebrajczyków (4, 14-5, 6) mówi o Chrystusie jako naszym wiecznym Arcykapłanie. W Starym Testamencie arcykapłani składali ofiary ze zwierząt, zboża i owoców na ołtarzu na zewnętrznym dziedzińcu Świątyni. Raz w roku, w Dniu Pojednania, arcykapłan wchodził do samej świątyni, przechodził przez wewnętrzną zasłonę i wchodził do najgłębszej komnaty zwanej Świętym Świętych. Tam dokonywał pokropienia zwierzęcą krwią symbolicznego tronu Boga w akcie zadośćuczynienia i przebaczenia (hilasterion). Tron Boży stał się „przebłagalnią” dla całego ludu.

W Nowym Testamencie sam Chrystus jest naszą ofiarą przebłagalną (Rz 3, 25). Chrystus jest wiecznym Arcykapłanem, który nie ofiarował Bogu zwierząt ani innych ziemskich darów, ale samego siebie jako ofiarę za grzech. Świątynia Chrystusa nie była budowlą, ziemską Świątynią wykonaną rękami, ale całym wszechświatem, w tym ziemią i niebem. Zasłoną, przez którą przeszedł, było Jego własne ciało, Jego człowieczeństwo, złożone raz na zawsze na Krzyżu jako jedyna w swoim rodzaju ofiara (Hbr 10, 12; 20). Przeszedł do nieba i otworzył przejście do tronu Bożego, czyli obecności Boga, z pełnym dostępem do łaski i przebaczenia dla wszystkich ludzi.

Nie jest nam łatwo zrozumieć bezcenną wartość niezasłużonego cierpienia Chrystusa. Cierpiał intensywnie i głęboko, i bez narzekania, z powodu ludzkiego grzechu. Od czasu do czasu słyszymy o niewinnych ludziach cierpiących dla dobra innych. Człowiek nurkuje w wodzie, aby uratować swego przyjaciela, ale sam tonie. Strażak ratuje dziecko z płonącego domu, ale sam ginie. Chrystus uczynił to dla całej ludzkości. „Był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie. Wszyscyśmy pobłądzili jak owce ... a Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich” (Iz 53, 5-6).

Jak powinniśmy odpowiedzieć na dar Krzyża? Tekst Listu napomina nas, abyśmy mocno trzymali się wyznania Chrystusa jako Syna Bożego i wiecznego Arcykapłana, Tego, który dzielił nasze próby i cierpienia, ale będąc bez grzechu. Chrystus dokonał przejścia ze śmierci do życia, z ziemi do nieba, z ofiary do zwycięstwa w imieniu całej ludzkości. „Przystępujmy więc z odwagą do tronu łaski, abyśmy przyjęli zmiłowanie i łaskę znaleźli ku pomocy w stosownej chwili” (Hbr 4,16).

Czytanie Ewangelii (Mk 8, 34-9, 1) wzywa nas do zrobienia kolejnego kroku, zaangażowania się w sposób życia naśladujący przykład i nauczanie Chrystusa. Jako odbiorców błogosławieństw Krzyża, Zbawiciel wzywa nas, abyśmy byli także nosicielami wyzwania Krzyża. „Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się wyrzeknie siebie samego, weźmie krzyż swój i pójdzie w Moje ślady” (Mk 8,34). Droga Chrystusa jest drogą krzyża. Droga Chrystusa to udział w tajemnicy miłości Bożej jako daru i zadania dla naszego zbawienia i dla zbawienie innych wokół nas.

Od najmłodszych lat uczymy się ze sobą konkurować. A kiedy się starzejemy, drogi upadłej natury są często głęboko zakorzenione. Pragniemy zdobyć każdą przewagę, wygrać każdy spór, osiągnąć każdy samolubny cel. Duch pychy, uparta wola, chęć dochodzenia swoich praw, przeciwstawianie się małżonka współmałżonkowi, brata siostrze, sąsiada sąsiadowi, narodu narodowi... I cierpimy. „Pyszni”, nauczał starzec Sylwan, „cierpią z powodu wielu diabłów”. Możemy postawić na swoim i wygrać wiele sporów, ale wtedy okazuje się, że zyskaliśmy niewiele lub nic, duchową ciemność, która kryje się za wieloma naszymi osobistymi, rodzinnymi, społecznymi i światowymi problemami.

Jezus powiedział: „Kto bowiem chce uratować swoje życie [własnymi samolubnymi drogami], straci je, a kto straci życie swoje dla Mnie i dla Ewangelii [przez współczucie i poświęcenie], ten je uratuje. Bo cóż to da człowiekowi, że zdobędzie świat cały, jeśli zmarnuje swoje życie? Jakiegoż bowiem okupu nie dałby człowiek za swoje życie” (Mk 8,35-37)?

Mówienie o wzięciu krzyża nie oznacza świadomego szukania lub celebrowania cierpienia dla niego samego. Oznacza raczej celowe i dobrowolnie wybrane cierpienie. Oznacza cierpliwe i życzliwe znoszenie wad i niedociągnięć, prawdziwych lub wyimaginowanych, innych wokół nas: naszych współmałżonków, naszych dzieci, naszych krewnych i przyjaciół, naszych współpracowników i wszystkich innych. Oznacza to mówienie prawdy w miłości, praktykowanie współczucia i zrozumienia oraz zaprowadzanie pokoju na świecie. Oznacza to czasami niesprawiedliwe i cierpliwe cierpienie dla Chrystusa, bez narzekania. Oznacza to ciche przebaczenie złych czynów lub raniących nas słów, a także modlitwę za tych, którzy obrażają nas, aby osiągnąć miłosierdzie Boże dla nas wszystkich.

Taka jest droga Krzyża Chrystusowego. Nie jest to zaprzeczenie naszego prawdziwego „ja”, naszej prawdziwej natury, naszego prawdziwego życia w oczach Boga. Jest to raczej zaprzeczenie grzesznego „ja”, naszej samolubnej natury, naszej skłonności do zwodniczych pragnień i przyjemności. Jest to całkowicie pozytywne samozaparcie, a nawet sposób radosnego poświęcenia, który uczy nas, jak wybaczać i leczyć wiele ran, jakie niesie życie. Jest to droga miłości Boga w Chrystusie i w nas, znoszenie i gojenie ran, udział w tajemnicy cierpliwego dzieła Boga dla zbawienia świata. Jezus powiedział: „Jeśli ziarno pszenicy, padłszy w ziemię, nie obumrze, samo pozostaje sam; jeśli zaś obumrze, wielki plon przynosi” (J 12,24). Umieramy dla siebie, aby żyć w Chrystusie i dzielić życie Chrystusa z innymi. Wszelka cześć i chwała niech będzie Chrystusowi, naszemu ukrzyżowanemu i zmartwychwstałemu Panu, teraz i zawsze. Amen.

o. Theodore Stylianopoulos (tłum. Gabriel Szymczak)

za: Orthodox Christian Reflections

fotografia: majkel1994 /orthphoto.net/