publicystyka: Otwórz mi bramę pokuty

Otwórz mi bramę pokuty

o. Paul Yerger (tłum. Gabriel Szymczak), 16 marca 2023

W Wielkim Poście Kościół wzywa nas do pokuty za nasze grzechy i wyrażenia tej pokuty poprzez modlitwę, post i jałmużnę. Aby to lepiej zrozumieć, pomocne może być odróżnienie prawosławnych koncepcji grzechu, pokuty i zbawienia od tych, które często słyszymy w zachodnim chrześcijaństwie.

Chrześcijaństwo zachodnie ma tendencję do rozumienia grzechu i pokuty w kategoriach prawnych, używając języka sądowego. Grzech jest przestępstwem, złamaniem przykazania, a zatem zasługuje na karę. Bóg utożsamiany jest ze sprawiedliwością, której należy zadośćuczynić. Idąc za św. Augustynem z Hippony (zm. 430), zachodni chrześcijanie tradycyjnie myśleli o grzechu jako o zepsuciu natury ludzkiej, odziedziczonym po Adamie; tak więc wszyscy ludzie są z definicji grzeszni.

Anzelm z Canterbury (zm. 1109) próbował wyjaśnić, w jaki sposób śmierć naszego Pana na krzyżu przyniosła pokutę, czyli pojednanie człowieka z Bogiem. Anzelm postrzegał to w kategoriach czci feudalnej: grzech człowieka jest hańbą dla jego twórcy, za którą należy dokonać zadośćuczynienia. Tylko doskonała ofiara może spłacić ten „dług”, więc Syn Boży staje się człowiekiem i swoją doskonałą ofiarą spłaca dług wobec Ojca w naszym imieniu.

Reformatorzy protestanccy rozwinęli tę teorię, mówiąc raczej o Bożej sprawiedliwości niż o czci i podkreślając „zastępczy” charakter ofiary Chrystusa; On spłacił dług lub poniósł karę zamiast nas. W takiej czy innej formie ta „zadość czyniąca” teoria odkupienia dominuje w nauczaniu zachodnich katolików i protestantów do dziś.

Reformatorzy protestanccy skupili się również na fragmentach z listów św. Pawła, m.in. „Abraham uwierzył Bogu i policzone mu to zostało jako sprawiedliwość” (Rz 4, 3), interpretując je w ten sposób, że nie jest możliwe, aby ludzie rzeczywiście byli sprawiedliwi; zadośćuczynienie oznacza tylko, że zostajemy za takich uznani. Jako takie, „zbawienie” jest statusem prawnym. Nie jest to związane z naszym zachowaniem; oznaczałoby to wtedy bowiem jakąś zasługę z naszej strony, a nie darmowy dar Boży („zbawienie tylko przez wiarę”). W tym wszystkim jedyną troską jest pojednanie człowieka z Bogiem. Równoległe wyobcowanie ludzi od siebie nie wchodzi w grę. Dla wielu zbawienie nie ma związku z Kościołem, do którego człowiek może „przystąpić” lub zostaje w nim ochrzczony po tym, jak uprzednio został zbawiony. I dla wielu, osoba „zbawiona” nie może utracić tego statusu, ponieważ nie może udaremnić „suwerennej” woli Boga.

Prawosławni chrześcijanie mają na to wszystko zupełnie inne spojrzenie. Ani Augustyn, ani Anzelm, ani reformatorzy nie byli powszechnie znani ani wpływowi na Wschodzie, gdzie znajdowała się wówczas większość chrześcijan. Dla prawosławnych to powszechna śmiertelność, a nie powszechny grzech, jest konsekwencją grzechu Adama. „Wszyscy zgrzeszyli” (Rz 3, 23) jest stwierdzeniem faktu dotyczącego ludzkich wyborów, a nie opisem ludzkiej natury. Po grecku słowo grzech (amartia) oznacza brak znaku, błąd. O grzechu mówi się głównie nie jako o łamaniu praw, ale jako o zerwaniu relacji człowieka z Bogiem i bliźnim. Jest to zniekształcenie lub utrata dobroci i prawości, dla których człowiek został stworzony, wyobcowanie lub wygnanie z prawdziwego domu człowieka. W nauczaniu prawosławnym grzech nie jest naturalną ani normalną cechą ludzkiego życia; bycie prawdziwie ludzkim i grzesznym zawiera sprzeczność. Bez względu na to, jak zdeprawowany jest człowiek, zachowuje on obraz Boga. W Księdze Rodzaju, kiedy Adam i Ewa sprzeciwiają się Bogu, natychmiast zostają oddzieleni od siebie nawzajem (liście figowe, wzajemne obwinianie się) i od świata stworzonego – „cierń i oset będzie ci ona [ziemia] rodziła… w pocie więc oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie” (Rdz 3, 18-19). Odkupienie musi oznaczać także uzdrowienie rozdźwięku między człowiekiem a człowiekiem, jak również między człowiekiem a Bogiem. „Mój brat jest moim życiem”, mówi św. Antoni z Egiptu.

Dla prawosławnych Krzyż jest niesamowitą tajemnicą. W Piśmie Świętym używa się wielu obrazów i żaden tego nie wyjaśnia. Nasz Pan rzeczywiście mówi o sobie jako o ofierze, kiedy utożsamia swoje Ciało z ofiarą paschalną. On również mówi o sobie jako o okupie (Mk 10, 45), ale prawosławni nie rozumieją tego jako transakcji prawnej. Pojmują „okup” po prostu w ten sposób, że śmierć Chrystusa zabezpiecza nasze uwolnienie z niewoli. Próba wyjaśnienia okupu zbyt racjonalnie prowadzi do zniekształcenia. Św. Grzegorz Teolog (zm. 389) obnaża problem „okupu”, pytając: „komu jest płacony okup?” Niektórzy, na przykład Orygenes, sugerowali, że zapłacono go Diabłu. Św. Grzegorz mówi, że bluźnierstwem jest sugerowanie, że Bóg byłby coś „dłużny” Diabłu lub że byłby zobowiązany zapłacić mu coś za wykonanie Swej woli. Z drugiej strony twierdzenie (jak zrobił to później Anzelm), że zapłacono go Bogu Ojcu, jest również bluźnierstwem, sugeruje bowiem, że Ojciec jest despotą, który jest zadowolony z cierpienia własnego Syna. Św. Grzegorz mówi:
Ale jeśli Ojcu, to jak? Bo to nie przez Niego byliśmy uciskani; i dalej, według jakiej zasady Krew Jego Jednorodzonego Syna zadowoliła Ojca, który nie chciał przyjąć nawet Izaaka, kiedy składał go w ofierze jego ojciec, ale zmienił ofiarę, stawiając barana w miejsce ludzkiej ofiary? Czyż nie jest oczywiste, że Ojciec Go przyjmuje, ale ani o Niego nie prosił, ani nie żądał; ale [przyjął Go] ze względu na Wcielenie i dlatego, że Człowieczeństwo musi być uświęcone przez Człowieczeństwo Boga, aby On sam nas wyzwolił, pokonał tyrana i pociągnął nas do siebie za pośrednictwem swego Syna, który także uczynił to na chwałę Ojca, któremu jest posłuszny we wszystkim?
(druga mowa paschalna)

Prawosławni postrzegają zadośćuczynienie jako dokonane nie tylko przez krzyż, ale przez Wcielenie Chrystusa, całe Jego ludzkie życie, Jego śmierć i Zmartwychwstanie. Obraz Krzyża najczęściej używany w liturgii prawosławnej i hymnodii przedstawia kosmiczny konflikt i zwycięstwo. Chrystus stał się człowiekiem i zstąpił w śmierć, aby stoczyć bitwę z grzechem, szatanem i śmiercią, i pokonać ich swoim posłuszeństwem, pokorą, wiarą i miłością. „Gdy do grobu zstąpiłeś, o Nieśmiertelny, wtedy zniszczyłeś moc otchłani, i powstałeś jako zwycięzcą, Chryste Boże...”. Jego słowa: „Ojcze, przebacz im…” z Krzyża są już zwycięstwem nad tym wszystkim, co mógł zrobić Szatan. Prawosławni postrzegają pokutę jako kosmiczne przywrócenie człowieka do Boga, do bliźniego i do stworzonego świata: „stworzenie wyswobodzone zostanie z niewoli zepsucia do wolności chwały dzieci Bożych” (Rz 8, 21). A nasze pojednanie ma miejsce nie indywidualnie, ale w Kościele; otrzymujemy je poprzez chrzest i Komunię św., a wspierają nas w nim modlitwy innych chrześcijan, żyjących i zmarłych.

Prawosławni twierdzą, że charakteryzowanie ofiary Chrystusa jako zastępczej sugeruje, że nie musimy jej dzielić. Czasami słyszymy, jak jest głoszone: „On uczynił wszystko”. Jeśli Nasz Pan czegoś nas uczy, to tego, że musimy wziąć swój własny Krzyż i iść za Nim. Daje nam przywilej uczestniczenia w walce, a tym samym w zwycięstwie. „Kto zaś wytrwa do końca, ten będzie zbawiony”. (Mt 24, 13). Ten przywilej uczestniczenia w zmaganiach pojawia się dzięki wykorzystaniu naszej wolności do czynienia dobrych uczynków, które On dla nas przygotował (Ef 2, 10), w pozwoleniu Bogu na przemienienie nas, abyśmy stali się sprawiedliwi i święci, nie tylko prawnie, ale faktycznie.

To wszystko ma wpływ na to, co robimy w Wielkim Poście. Pokuta (metanoia) musi być trwającym całe życie procesem przemiany poprzez umieranie dla siebie, abyśmy mogli narodzić się na nowo w Zmartwychwstaniu Chrystusa. Wielki Post powstał jako czas przygotowania tych, którzy mieli zostać ochrzczeni w Wielkanoc, a obraz chrztu jest centralnym elementem nabożeństw wielkopostnych. W wigilię Paschy słyszymy: „Czy nie rozumiecie, że my, którzy zostaliśmy ochrzczeni w Chrystusa Jezusa, w śmierć Jego zostaliśmy ochrzczeni? Pogrzebani więc jesteśmy z Nim przez chrzest w śmierć, aby jak Chrystus został wskrzeszony z martwych przez chwałę Ojca, tak, abyśmy i my w nowości życia chodzili” (Rz 6,3). Ta śmierć ego, która jest w niewoli grzechu, jest możliwa dzięki zbawczemu dziełu Chrystusa, ale musimy dobrowolnie wybrać ją jako naszą własną. „Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie i niech weźmie krzyż swój, i idzie w ślad za Mną” (Mt 16, 24). Wzięcie naszego krzyża może oznaczać podjęcie wszystkiego, co życie przed nami stawia i znoszenie tego z pokorą i posłuszeństwem, w jedności z Chrystusem, jako nasz udział w jedynej doskonałej ofierze, którą złożył Chrystus. To nie jest tak, że to, co robimy, ma jakąś „zasługę”, że przez to kupujemy Bożą łaskę. Chodzi o to, że ten nasz krzyż jest środkiem, którego Bóg może użyć, aby nas zmienić, doprowadzić do „zmiany umysłu”, która jest naszym zbawieniem.

Jest to wielokrotnie ilustrowane w nabożeństwach wielkopostnych. W drugą niedzielę przed Wielkim Postem prawosławni słuchają Ewangelii o Synu Marnotrawnym. To doskonały obraz grzechu i pojednania. Grzechy syna marnotrawnego nie polegają przede wszystkim na łamaniu prawa, ale na zerwaniu relacji z ojcem. Jest na wygnaniu, a kiedy „dochodzi do siebie”, uświadamia sobie, co stracił - i wraca. Ojciec przyjmuje go z radością i przywraca mu „pierwszą szatę”, godność, którą porzucił.

W piątym tygodniu Wielkiego Postu słyszymy historię św. Marii Egipcjanki (V w.), która żyła w uzależnieniu seksualnym aż do cudownego nawrócenia w Jerozolimie, po czym przekroczyła Jordan i na pustyni żyła samotnie w wielkiej surowości przez 47 lat. Przez większą część tego czasu znosiła wielkie pokusy i zmagania, a pod koniec życia widziano ją, jak dokonywała wielu cudów, takich jak prorokowanie i chodzenie po wodzie. Jej nawrócenie i uzdrowienie dokonuje się dzięki łasce Bożej, ale konieczna jest także jej współpraca i wysiłek. Jej ascetyczne życie nie jest karą ani zapłatą za jej grzechy, ale środkiem, dzięki któremu zostaje uzdrowiona i odnowiona.

Zapraszam, abyście „przyszli i zobaczyli” w nabożeństwach wielkopostnych inne spojrzenie na nasze grzechy i przerażającą tajemnicę naszego Odkupienia.

o. Paul Yerger (tłum. Gabriel Szymczak)

za: pravmir.com

fotografia: Danijela /orthphoto.net/