publicystyka: Powróćmy do żywych relacji

Powróćmy do żywych relacji

metropolita Limassol Atanazy (tłum. Justyna Pikutin), 11 marca 2023

Współczesny człowiek często zrywa własne relacje z innymi. To wszystko jest wynikiem życia w grzechu i niewłaściwego układu.

Wcześniej nie funkcjonowały takie środki transportu i komunikacji, jakie mamy dzisiaj. Wielu ludzi, którzy mieszkali daleko od siebie (jak na ówczesne standardy) i chcieli odwiedzić swoich znajomych i krewnych, zadawało sobie wiele trudu, aby to zrobić. Najczęściej podróżowali pieszo. W Muzeum Narodowym w Larnace zauważyłem, że wszystkie starożytne rzeźby miały niezwykle silne i dobrze rozwinięte nogi. Ludzie pokonywali ogromne odległości pieszo. Kiedy więc spotykali swoich krewnych lub przyjaciół, przytulali ich i całowali, czyli szczerze cieszyli się ze spotkania, nie mogąc ich tak często widywać. Jeśli ktoś przeżywał trudne chwile, przechodzili przez nie wspólnie, jak zostało napisane: "Płakali z tym, który płakał, i cieszyli się z tym, który się cieszył". Trzymali swego gościa przy sobie przez długi czas, dzieląc się z nim chlebem. Komunikacja z drugim człowiekiem była dla nich radosnym doświadczeniem.

Dziś jest inaczej. Nie wychodząc z mieszkania, człowiek wybiera numer i zaczyna rozmowę (z zewnątrz może się wydawać, że mówi do siebie), zaczyna płakać, złościć się lub śmiać. Albo, na przykład, korzystając z Bluetooth, idzie ulicą i rozmawia z kimś, nie trzymając nawet słuchawki przy uchu. I, niestety, nie wydaje się to już dziwne - od dawna jesteśmy przyzwyczajeni do tego typu obrazów.

Kolejną rzeczą, która oddala nas od relacji osobistych w naszych czasach, jest komputer. Pewien młody człowiek opowiadał mi, że poznał przez internet bardzo ładną dziewczynę z Ameryki. Kiedy zapytałem go, jak rozmawiają, odpowiedział: "Przez komputer! Spędzamy dużo czasu na rozmowach. Ja piszę do niej - ona mi odpisuje!".

Tak właśnie zakochują się w sobie współcześni ludzie, spędzając wieczory przed monitorami komputerów i nigdy nawet nie patrząc sobie w oczy. Niestety, nie zdają sobie sprawy, że niszczy to naturalną komunikację.

Dar dany człowiekowi przez Boga - dar osobistej komunikacji między ludźmi - po cichu znika z naszego życia. Wydawałoby się, że wręcz przeciwnie, nowoczesna technologia ułatwiła komunikację i uczyniła ją bardziej dostępną, ale jeśli spojrzymy głębiej, zobaczymy, że stopniowo ograniczamy się do tego sposobu komunikacji, zastępując nim naturalny sposób porozumienia - żywą więź międzyludzką.

Czy można porównać prawdziwą, pachnącą różę ze sztucznym kwiatem? Dziś nauczono się robić najdelikatniejsze sztuczne kwiaty, które z zewnątrz są nie do odróżnienia od żywych, ale nie pachną i nie są żywe. Albo warzywa uprawiane poza sezonem - nie mają smaku! Jak można je porównać z tymi warzywami, które rosną w naszym monasterskim ogrodzie? Mnisi ogrodnicy uprawiają ziemię, pielęgnują warzywa, a kiedy jest sezon, jakiż mają one wygląd, smak i zapach! Mają w sobie swoją własną wyjątkowość.

Spójrzcie: współczesny człowiek posunął się tak daleko, że zaczął niszczyć nawet swój dom - Ziemię. Zanieczyszczać swe środowisko - naturę. Jest to absolutnie nienaturalne, aby człowiek niszczył swój własny dom.

Wszystko to jest konsekwencją współczesnego nienaturalnego sposobu życia. Dawniej na przykład człowiek pisał list, wysyłał go, mijało kilka dni zanim dotarł, odpowiadano na niego, wysyłano odpowiedź. Ludzie z niecierpliwością oczekiwali na odpowiedź, a kiedy ją otrzymali, czytali z radością. Czytali list, czytali go ponownie, odczytywali swoim bliskim. Wiele listów było przechowywanych jako pamiątka. Wiele listów skrywało głębokie znaczenie. W naszych czasach ten sposób komunikacji nie jest już prawie stosowany. Rozmawiamy przez telefon, opowiadamy o swoich radościach lub problemach, a historia wielu wydarzeń z naszego życia ginie.

Na Świętej Górze w kancelarii klasztoru przechowywane są listy z 1860 roku. Całe tomy listów. Nawet najmniejszy list był przechowywany przez ojców.

Oto pewien mnich napisał list do klasztoru: "Drodzy Ojcowie, proszę przesłać 5 oca wosku i 3 oca oleju. Z miłością w Chrystusie, m. Dometius."

Jest to historia z przeszłości! Ojcowie opisywali w listach nawet swoje podróże do Salonik. Relacjonowali, jak płynęli statkiem, jak dotarli do miasta, co tam zobaczyli, jakie wiadomości usłyszeli. Wszystko to ustało w 1977 roku, kiedy w klasztorze zainstalowano telefon. Od tego czasu ojcowie zaczęli dzwonić do klasztoru z miasta i wszystko, co dotychczas było opisywane w listach, teraz zaczęto relacjonować ustnie. Tak oto przerwana została piękna tradycja i historia!

Pamiętam, że kiedy mieszkaliśmy w pustelni, komunikacja odbywała się tylko drogą morską. Czasami listy opóźniały się o tygodnie z powodu burzy. Mieliśmy małą motorówkę i wypuszczanie jej w morze przy dużych falach było niebezpieczne. Czekaliśmy, aż morze się uspokoi. Zdarzało się, że poczta była dostarczana nawet miesiąc później. W tamtych czasach listy pisało się z wielką godnością. Starannie dobierało się każde słowo.

Listy miały wartość!

Dziś technologia jest tak zaawansowana, że wysyłasz list faksem, dostajesz natychmiastową odpowiedź i - natychmiast - wyrzucasz go. Takie listy o niczym nie informują, bo ludzie przestali w nich wyrażać swoje uczucia, myśli i spostrzeżenia.

W naszej epoce komunikacja za pomocą listów ma już charakter służbowy, pisze się w nich głównie o pracy, o sprawach i wyłącznie o interesach. I gdzież teraz współczesnemu człowiekowi usiąść przy stole i napisać list o swoich przeżyciach, uczuciach i radościach!

Ta kompresja czasu, przestrzeni, miejsca pozbawia nasze życie wielu pięknych rzeczy.

Zauważono, że stan współczesnego świata i społeczeństwa ma bezpośredni wpływ na życie duchowe chrześcijan. Nie oznacza to, że powinniśmy zrezygnować z nowoczesnych technologii i żyć jak człowiek średniowiecza, ale przynajmniej powinniśmy zrozumieć, że z naszego życia stopniowo znika bardzo ciekawy i niezwykły rodzaj komunikacji.

metropolita Limassol Atanazy (tłum. Justyna Pikutin)

za: pravoslavie.ru

fotografia: jarek11 /orthphoto.net/