publicystyka: Słowo o pokajaniu

Słowo o pokajaniu

św. Jan Kronsztadzki (tłum. Michał Diemianiuk), 09 marca 2023

„Jeśli ktoś zgrzeszy, mamy Orędownika przed Ojcem, Jezusa Chrystusa Sprawiedliwego, i On jest oczyszczeniem naszych grzechów” (1 J 2, 1-2).

Dzisiaj, umiłowani bracia, pójdziecie kajać się. Chcę z obowiązku pasterza podpowiedzieć wam, czego wymaga się od tego, kto przystępuje do spowiedzi, żeby jego spowiedź była prawdziwa, miła Bogu i zbawcza dla duszy. Konkretnie, od kajającego się wymagana jest skrucha za grzechy swoje, zamiar naprawienia swego życia, wiara w Chrystusa i nadzieja na Jego miłosierdzie.

Tak więc przede wszystkim konieczna jest skrucha za grzechy swoje. Ale tego właśnie bardzo często my, duchowni, nie widzimy u swoich dzieci duchowych.

Bardzo wielu przychodzi z całkowitą obojętnością i jeśliby ich nie zapytać o nic, to niczego by nie powiedzieli,albo powiedzieli tylko ogólnie, że coś tam grzeszyłem, ojcze duchowy, wszystkimi grzechami. I gdyby chociaż powiedzieli to z serdeczną świadomością swojej winy; nie, biada w tym, że bez świadomości swoich grzechów, a tak, aby szybciej skończyć ze spowiedzią. Umiłowani! Nie zmieniajmy dzieła skrajnego miłosierdzia Bożego w powód do gniewu Bożego. Jacy jesteśmy nieczuli! Nie mamy powodu do smucenia się na spowiedzi! Czy mało mamy grzechów: gdybyśmy całe życie swoje przepłakali za grzechy swoje, nawet wtedy nie zrobilibyśmy czegoś zbędnego, a tylko powinność. Ach! Gdyby ktoś z nas powiedział, że nie ma grzechu, to oszukiwałby siebie samego i w tym człowieku nadaremno ktoś szukałby prawdy.

Wy nie widzicie swoich grzechów? Módlcie się do Boga, żeby dał wam widzieć je, nie bez powodu często z kapłanem mówiliście w cerkwi: „Panie! Daj mi widzieć moje grzechy!” (modlitwa świętego Efrema Syryjczyka). Postarajmy się chociaż teraz wspólnymi siłami ujrzeć swoje grzechy, żeby następnie na spowiedzi z serdeczną skruchą przyznać się do nich. I oto pierwszym i bardzo ważnym grzechem naszym jest to, że będąc wielkimi grzesznikami, nie czujemy, że jesteśmy grzesznikami, zasługującymi nie na miłosierdzie, a na karę Bożą! Osądźmy więc siebie przede wszystkim za tę nieczułość i powiedzmy Panu z całej duszy: oto ja, Panie i Władco życia mego, jestem nieczułym grzesznikiem, największym grzesznikiem, a grzechów swoich nie czuję, pewnie dlatego, że grzechy moje rozmnożyły się bardziej od piasku morskiego i cały jestem w grzechach, jak chory na ospę w wysypce. Kajam się przed Tobą, Panie Boże mój, z całego serca w mojej nieczułości, i błagam Ciebie: Sam daruj mi czuć całym sercem, jak bardzo zagniewałem i gniewam Ciebie. O! Ta pozorna, faryzejska sprawiedliwość nasza, ilu ona zgubiła i gubi ludzi! I na złość nam ona poraża nasza serce właśnie podczas rekolekcji, podczas samego sakramentu pokajania i przed sakramentem świętej Komunii.

Ale popatrzmy dalej – jakimi grzechami grzeszyliśmy Bogu najwięcej? A oto, jeśli jesteśmy ludźmi małej wiary, żyjemy na ziemi nie dla nieba, nie dla Boga i zbawienia duszy swojej, a dla ziemi i wszystkiego przyjemnego na ziemi, jednym słowem – żyjemy dla ciała, dla jego przyjemności, a nie dla nieśmiertelnej duszy swojej, nie dla jej przyszłego życia – czy to nie jest wielki grzech? Cóż, czy zapomnieliśmy o cierpieniach za nas Pana Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, Jego najczystszej krwi, za nas przelanej na krzyżu, Jego chwalebnym zmartwychwstaniu? Czyż nie dla nas, to jest aby nas wznieść na niebo, oddalonych przez grzech od nieba, było Jego zejście na ziemię, Jego boska nauka, Jego cuda, Jego proroctwa, na przykład o strasznym sądzie, o zmartwychwstaniu umarłych w ostatnim dniu świata, o błogosławieństwie sprawiedliwych i wiecznych mękach grzesznych? Wreszcie Jego męka, Jego powstanie z martwych i wniebowstąpienie? Tak więc, jeśli jest pewne, że powinniśmy żyć tutaj dla życia przyszłego wieku, to czy nie jest grzechem – nie żyć dla takiego życia, a wszystkimi myślami i całym sercem żyć na ziemi i dla ziemi? A ile grzechu bywa dlatego, że chcemy żyć tylko na ziemi dobrze i nie wierzymy z całego serca w przyszłe błogosławione życie? Ile bywa przez to złości, nienawiści, chciwości, zawiści, skąpstwa, oszustwa? Stąd wszystkie wady: wszystkie cielesne żądze, wszystkie namiętności duszy. W tym oto kajajmy się, to znaczy kajajmy się, że jesteśmy małej wiary, jeśli nie niewiary, i że dla Boga i dla zbawienia duszy swojej albo nie żyjemy tu, albo bardzo mało żyjemy; także, że mało w sercach naszych nadziei, o ile całkiem jej nie ma – na przyszłe życie. Do tego cierpimy największym grzechem niewdzięczności Bogu, brakiem miłości do Niego za Jego niezliczone, niewypowiedziane łaski. Myślę, że każdy, przynajmniej czasami, widzi to u siebie. Oto wy wszyscy, którzy poruszacie się na swoich nogach, wszyscy zdrowi ciałem i duszą, obdarzeni rozumem od Boga Stwórcy, wolną wolą, a czym byliście jeszcze nie tak dawno? Nicością; a oto Pan wszystkich was przywołał z niebytu do bytu i od tej pory wszystko wam darował: podarował wam duszę z jej zdolnościami, ciało z jego mądrą i piękną budową, dał wam i stale daje pokarm dla karmienia waszego ciała, odzież dla jego okrycia, dał wam kącik na ziemi Swojej i dach nad głową; karmi was bezcennym, życiodajnym pokarmem ciała i krwi Swojej, daje Nimi rozkosz i spokój; weseli was słuchaniem słowa Swego, przebacza wam niezliczone grzechy wasze, stale chroni wasze życie jak matka życie dzieciątka, daruje królestwo Swoje przyszłe, i czy mało nie robi z miłości Swojej do nas grzesznych i niewdzięcznych? Nie można zliczyć. I cóż? Jak odpowiadamy na Jego miłość do nas – miłość, której nie ma ilości i miary? Tylko nieprawościami, tylko złym obyczajem, tylko niewdzięcznością. Więc ze łzami pokajajmy się w swojej niewdzięczności przed Bogiem, w swojej niemiłości do Niego, i także ze łzami prośmy od Niego daru miłości. O! „Błogosław duszo moja Pana, i nie zapominaj o wszystkich Jego dobrodziejstwach” (Ps 102, 2).

Od kajającego się wymagany jest jeszcze zamiar poprawienia swego życia i na to zwróćcie uwagę. Idąc do spowiedzi, mówcie w sobie: po spowiedzi postaram się ze wszystkich sił poprawić się od tych grzechów, za które teraz chcę kajać się. Nie będę więcej oszukiwał siebie, nie będę kłamać Bogu, nie będę bezcześcić więcej sakramentu pokajania. Pomóż, Panie, umocnij duchowe siły moje, Panie! Co za pożytek z takiego pokajania, po którym znowu bez wyrzutów sumienia oddają się tym samym grzechom, za które kajali się? Na takich ludziach wypełnia się przysłowie: „pies powrócił do tego, co zwymiotował i świnia umyta do kałuży błota” (2 P 2, 22).

Na koniec jeszcze wymaga się od kajającego się wiary w Chrystusa i nadziei na Jego miłosierdzie. Każdy przystępujący do spowiedzi powinien wierzyć, że w czasie sakramentu Sam Chrystus niewidzialnie stoi i przyjmuje jego wyznanie, że tylko Chrystus może odpuszczać grzechy, ponieważ On Swoją męką, czcigodną Swoją krwią i Swoją śmiercią otrzymał od Ojca niebieskiego prawo przebaczania nam wszystkich naszych nieprawości, nie obrażając Bożej sprawiedliwości, i On, z miłosierdzia swego, jest zawsze gotowy przebaczać nam wszystkie grzechy, jeśli tylko z serdeczną skruchą przyznamy się do nich; jeśli tylko mielibyśmy zamiar dalej żyć lepiej, jeśli tylko wiara w Niego byłaby w naszym sercu. „Wiara twoja zbawi cię, idź w pokoju” (Mk 5, 34). Tak On wewnętrznie mówi po rozgrzeszeniu przez kapłana każdemu, kto kaja się prawidłowo.

Będziemy więc wszyscy kajać się z czystego serca, zatroszczmy się o poprawę życia, przynieśmy Bogu owoce pokajania. Amen.

Święty sprawiedliwy Jan Kronsztadzki
tłumaczenie: Michał Diemianiuk
za: azbyka.ru

fotografia: Aimilianos /orthphoto.net/