publicystyka: Bramy śmierci

Bramy śmierci

hieromnich Gabriel (tłum. Gabriel Szymczak), 15 lutego 2023

Dzisiejsze święto ma wiele znaczeń, wiele aspektów, a nawet wiele imion. Czasami nazywa się je Spotkaniem Pańskim, czasami Oczyszczeniem Dziewicy, czasami Ofiarowaniem Chrystusa w Świątyni, a wreszcie, zwłaszcza na Zachodzie, znane jest jako Gromniczna – Święto Światła, które ukazało się na św. Symeonie i które wspominamy poświęcając w tym dniu świece. Ta wielość imion i znaczeń wskazuje, że sytuuje się ono na rozdrożu: między Prawem a Prorokami, między dzieciństwem a dorosłością Chrystusa, między Starym a Nowym Przymierzem. Dzisiaj, po raz pierwszy w historii, sam Bóg wchodzi cieleśnie do świątyni, która została dla Niego zbudowana, niesiony w ramionach Tej, która sama jest prawdziwym Świętym Świętych, Tabernakulum obszerniejszym niż niebiosa. Wchodzi nie w obłoku chwały, ale w pokornym ubóstwie, w łagodności wypełniając Prawo, które Sam nadał. A aby się oczyścić, wchodzi Ta, która jako jedyna jest nieskazitelna i nieskalana. Tutaj Sprawiedliwy Symeon prorokuje nad Tym, który jest wypełnieniem wszystkich Proroków.

To nie przypadek, że Kościół zarządził, aby święto to było obchodzone tuż przed rozpoczęciem Wielkiego Postu, ponieważ jest to również pierwsze święto Zmartwychwstania Pańskiego. W tym święcie otrzymujemy przedsmak Paschy Pańskiej, widząc po raz pierwszy śmierć nie jako wroga, którego należy się bać, ale raczej jako bramę, która otwiera się na zbawienie Boże, które zostało „przygotowane w obliczu wszystkich ludów". W tym święcie życie Chrystusa dotknęło śmierci św. Symeona – Trzymającego Boga. Żył na tej ziemi przez 360 lat, zachowany łaską Bożą, aby ujrzeć przyjście Namaszczonego; i chociaż zstąpił jeszcze do Szeolu, hymny Świętego Kościoła mówią nam, że poprzedził św. Jana Chrzciciela w głoszeniu uwięzionym tam duszom nadejścia życia wiecznego.

Święto to ma również szczególny, monastyczny charakter. Jest to święto Pana, którego życie i słowa starają się naśladować w miarę możliwości wszyscy mnisi. Jest to święto Matki Bożej, Matki Niebieskiej i Opiekunki wszystkich mnichów i mniszek. I jest to święto Starca Symeona i Prorokini Anny, dwojga świętych, którzy żyli życiem poświęconym modlitwie i postowi, przebywając w Świątyni i czekając na przyjście swojego Pana. Ale przede wszystkim dla mnichów to święto jest świętem pamięci o śmierci.

Pamięć o śmierci, choć może wydawać się ponura, chorobliwa i pozbawiona radości tym, którzy kochają tylko ulotne przyjemności tego umierającego życia, okazuje się dzisiaj jedynym źródłem prawdziwej radości, życia i szczęścia. Życie św. Symeona ujawnia z niezwykłą jasnością i mocą prawdę, która jest tak sprytnie ukryta przed tymi, którzy próbują ukryć i zatuszować wszelkimi możliwymi środkami zbliżającą się rzeczywistość śmierci. Tacy nieszczęśnicy wyobrażają sobie, że długie życie jest najwyższym możliwym dobrem. Dzisiejszy świat ma absolutną obsesję na punkcie tego urojenia, bardzo często starając się przedłużyć życie za wszelką cenę, stosując różne groteskowe i upokarzające techniki medyczne, aby dodać człowiekowi nawet kilka dni lub tygodni życia, dni i tygodni, które zwykle są wypełnione tylko cierpieniem i bólem, odrętwieniem w niepamięci dzięki silnym narkotykom.

Św. Symeon żył na tej ziemi przez 360 lat. Zgodnie z rozumowaniem nam współczesnych, taka długość życia jest godna pozazdroszczenia. Ale jakie to musiało być dla niego w rzeczywistości? Patrzeć, jak jeden po drugim członkowie jego rodziny, przyjaciele i krewni starzeją się i umierają? Widzieć, jak jego naród zostaje zniewolony, jego lud upokorzony; widzieć powolny upadek tych wszystkich miejsc, które znał i kochał jako chłopiec? Trwać, podczas gdy jego ciało z każdym mijającym rokiem stawało się coraz słabsze? Doprawdy, ten próżny i zepsuty świat nie ma trwałego szczęścia ani przyjemności. Człowiek rzeczywiście został stworzony do życia wiecznego, ale najwyraźniej nie został stworzony do życia wiecznego na tym świecie.

Jednak uznanie marności tego świata i jego przyjemności nie wystarczy. Tę wiedzę podzielają hinduiści i buddyści, a nawet nasi współcześni egzystencjaliści i nihiliści. Pamięć o śmierci i pragnienie św. Symeona daleko przekraczają wschodni mistycyzm i współczesną ucieczkę w zaprzeczenie. Istotą wspominania śmierci przez św. Symeona było nic innego jak gorliwe i radosne oczekiwanie apokalipsy, czyli objawienia się Chrystusa w Jego radosnym i chwalebnym świetle.

Dla św. Symeona, dla mnichów i dla każdego chrześcijanina cud Wcielenia, męki i Zmartwychwstania Chrystusa polega właśnie na tym, że Chrystus napełnił sobą wszystko, a zwłaszcza śmierć. Słowami Psalmisty: „Jeśli wstąpię na niebiosa, Ty tam jesteś, jeśli zstąpię do otchłani, jesteś w niej. Choćbym wziął o świcie me skrzydła i zamieszkał za najdalszym morzem, i tam poprowadzi mnie Twoja ręka i utrzyma mnie Twoja prawica” (Ps 138, 8-10). Proroctwo, że św. Symeon nie zazna śmierci, dopóki nie ujrzy Chrystusa Pańskiego, było w rzeczywistości podwójnym proroctwem. Było to proroctwo również dla życia każdego chrześcijanina i każdego człowieka: zasmakować śmierci i zobaczyć Chrystusa to teraz jedno i to samo.

Ale chociaż to proroctwo sprawiło, że św. Symeon odszedł z tego życia w pokoju i radosnej radości, stało się tak tylko dlatego, że całe swoje życie przeżywał na pamiątkę tego proroctwa i wokół niego ukształtował całe swoje życie. Umarł już dla wszystkiego, co przemijające, dla wszystkiego, co grzeszne, i właśnie to sprawiło, że jego śmierć stała się wejściem do życia. Jak napisano nad bramami jednego świętego klasztoru: „Jeśli umrzesz, zanim umrzesz, to kiedy umrzesz - nie umrzesz”.

Bo chociaż skosztowanie śmierci i ujrzenie Chrystusa stały się teraz jednym, prawda ta jest radosna tylko dla tych, którzy kochają Chrystusa; jest bardzo gorzka dla tych, którzy tego nie robią. Zmartwychwstanie nastąpi w dniu ostatecznym dla wszystkich ludzi, ale Pismo Święte ostrzega, że tylko dla niektórych będzie to zmartwychwstanie do życia, podczas gdy dla innych zmartwychwstanie na potępienie. I tak widzimy raz jeszcze, dlaczego Kościół Święty umieścił to święto blisko początku Wielkiego Postu. Jest to święto radości, życia, światła i zmartwychwstania… ale jest to święto, do którego można wejść tylko przez bramy cierpienia, pokuty, świetlistego smutku i ostatecznie śmierci.

Wszyscy mamy przed sobą wybór: czy dobrowolnie przyjmiemy cierpienie i śmierć ze względu na miłość Boga i zobaczymy, jak one przemieniają się w źródło naszej radości, życia wiecznego i błogosławieństwa? Czy też uciekniemy i ukryjemy się przed cierpieniem i śmiercią, aby na końcu wszystkich rzeczy znaleźć to, przed czym nie możemy już dłużej uciekać i ukrywać się, i zrozumieć, że odmawiając w nich spotkania z Chrystusem, pozostawiamy sobie tylko cierpienie i śmierć, odarte z Chrystusa i z wszelkiego znaczenia na zawsze? Cierpienie i śmierć są nieuniknione. Naszym jedynym wyborem jest to, za kogo będziemy cierpieć i za co umrzemy. Przez modlitwy Świętego Sprawiedliwego Symeona i Świętej Prorokini Anny, przez wstawiennictwo Najświętszej Bogurodzicy i Zawsze Dziewicy Maryi, dzięki łasce i miłosierdziu jedynego Kochającego Ludzkość, obyśmy zostali oświeceni radosnym Światłem tego święta i mądrze dokonywali wyboru. Amen.

hieromnich Gabriel

za: Remembering Sion

fotografia: Aimilianos /orthphoto.net/