publicystyka: Bezpieczne miejsce dla Pana

Bezpieczne miejsce dla Pana

o. James Guirguis (tłum. Gabriel Szymczak), 11 stycznia 2023

„Powstawszy, weź Dziecię i Matkę Jego i uciekaj do Egiptu, i bądź tam, aż ci powiem” (Mt 2, 13). Dowiadujemy się, że anioł Pański wypowiedział te słowa oblubieńcowi Józefowi jakiś czas po narodzinach Pana Jezusa. Te słowa powinny nas zszokować, ponieważ nikt nie mógł sobie wyobrazić, że Egipt będzie bezpiecznym miejscem, schronieniem dla jakichkolwiek Izraelitów. Czyż nie w Egipcie byli oni w niewoli? Kiedy Bóg postanowił dać im nowy dom, czyż nie wybrał ziemi Izraela jako bezpiecznego miejsca dla nich? Bóg dał Izraelowi tożsamość i dom. Ale lud Izraela nie odwzajemnił tej gościnności Jego Synowi, Jednorodzonemu Królowi Izraela.

Od chwili narodzin Jezus Chrystus był wrogiem numer 1. Nie stało się to nagle, gdy miał 33 lata. Działo się to od samego momentu Jego narodzin. Jeśli czytamy proroków Starego Testamentu, stwierdzamy, że działo się tak zawsze. W proroczych księgach Biblii widzimy, że Izraelici, lud Boży, nieustannie znajdują sposoby na usunięcie Boga ze swojego życia. Odwracają się do Niego plecami i szybko biegną za innymi bogami. Nie powinno nas dziwić, że Izraelici nadal robią to, co zawsze, czyli odrzucają Boga. Byli ludem zbuntowanym wobec Boga. Pozostali ludem zbuntowanym wobec Boga.

Ten bunt jest naturalnym „produktem ubocznym” grzechu. Życie w grzechu oddziela nas od Boga i czyni nas twardymi do tego stopnia, że możemy stać się nawet wrogo nastawieni do Boga. Lud Izraela nie obudził się pewnego dnia i nie wybrał bycia złymi ludźmi. Popadli w bezbożne nawyki, które na stałe weszły w ich temperament i postawy. Te postawy i praktyki były przekazywane ich dzieciom i dzieciom ich dzieci przez pokolenia. W ten sposób przechodzimy od sprawiedliwego, bogobojnego króla takiego jak Dawid, do punktu, w którym pozwalamy, aby taki zgniły człowiek, jak Herod, został królem (choć Herod nie był pochodzenia żydowskiego z urodzenia, był raczej cudzoziemcem pochodzenia arabskiego).

Kiedy ktoś wkracza na drogę grzechu, odkrywa, że musi iść własną drogą, bez względu na koszty. Wpada na jakiś pomysł, a potem go realizuje, usuwając wszystkie przeszkody, które staną mu na drodze. Herod jest grzesznikiem, któremu podoba się myśl o byciu królem. Kocha władzę i jest gotów zrobić wszystko, by ją utrzymać. Dla Heroda oznaczało to polowanie na każdego chłopca w wieku poniżej 2 lat w całym regionie Betlejem. Grzech, przejawiający się jako ambicja, wypacza umysł i serce do tego stopnia, że możemy zacząć myśleć i czynić to, co jest niewyobrażalnie złe. Możemy nawet zracjonalizować te działania i znaleźć sposoby, aby nazwać je dobrymi lub użytecznymi. Tak się dzieje każdego dnia.

Król jest najwyższym rangą ziemskim władcą na świecie. Jednak nawet król potrzebuje zbawiciela. Sportowcy, lekarze, prawnicy, nauczyciele, senatorowie, prezydenci… wszyscy potrzebują zbawiciela. Biskupi i kapłani również potrzebują zbawiciela. Nawet sam lud Izraela potrzebował zbawiciela. Bóg w swoim sprawiedliwym miłosierdziu zesłał im Zbawiciela i każdemu z nas Go posyła. Ten, który narodził się jako Król Izraela, rodzi się także w każdym z naszych serc. Ale każdy z nas musi wybrać, czy nasze serce jest jak Egipt, czy jak Izrael. Czy nasze serce jest bezpiecznym miejscem dla Syna Bożego? Od chwili, gdy Jezus przyszedł na świat, był atakowany. Nadal jest codziennie atakowany. W naszych sercach wiara w Jezusa jest atakowana od momentu, w którym jako chrześcijanie, jako lud Boży, zostajemy ochrzczeni lub bierzmowani. Wiara w Chrystusa jest atakowana, zanim jeszcze mocno w nas wzrośnie, jak sam Pan wspomina w przypowieści o siewcy.

Czy wiesz, kim jest święty? Święty to ktoś, kto pozwala, by jego serce stało się bezpiecznym miejscem dla Jezusa Chrystusa. Miejscem, w którym Jezus może rosnąć w siłę. Miejscem, w którym Jezus może nas nauczać otwarcie i bez ograniczeń. Miejscem, w którym nasz Pan może w pełni dojrzeć i rozkwitnąć. Miejscem, które Jezus może nazwać domem. Kiedy walczymy o to jako o jedyny cel w życiu, odkrywamy, że to nie Chrystus znajduje schronienie w naszych sercach. To my znajdujemy schronienie u Niego!

W jaki sposób dajemy Chrystusowi miejsce do wzrostu w naszych sercach? Traktujemy Pana tak, jakby był cenny. Uświęcamy czas, przestrzeń i nasze zmysły. Nie myślimy tylko o naszych ciałach jako o świątyniach. Myślimy o naszych umysłach, naszych domach i naszych harmonogramach jako o świątyniach poświęconych Panu. Oznacza to, że całe nasze życie staje się świątynią poświęconą Bogu.

Myślę, że jeśli zdecydujemy się uczynić Jezusa Chrystusa drogocennym w naszym życiu, będziemy na dobrej drodze. Ale cel to za mało. Proces jest równie ważny.
W latach 60-tych Stany Zjednoczone miały za cel być pierwszym krajem, który wyśle człowieka na Księżyc. To niesamowity cel, ale bez dokładnie zaplanowanego procesu był to tylko wzniosły cel bez prawdziwej wartości. Jeśli chodzi o „kościół” lub „religię”, lubimy myśleć, że każdy robi to, co dla niego najlepsze. Choć lubimy myśleć, że wszyscy postępują właściwie i wybierają właściwą drogę, to po prostu jest to nieprawda. Niektórzy ludzie nie przechodzą przez proces, który pozwala na wzrost pokoju Chrystusowego w ich sercach i życiu. Związek Radziecki również próbował wysłać człowieka na Księżyc, ale nie znał odpowiednich kroków. Mieli pomysł, ale ten pomysł był błędny. Choć lot na Księżyc jest trudny, stworzenie miejsca dla wzrostu Chrystusa w naszych sercach jest o wiele trudniejsze. Pan mówi w Ewangelii wg św. Mateusza 7, 13-14 :„Wchodźcie przez ciasną bramę! Albowiem szeroka brama i przestronna droga prowadzą do zguby i jakże wielu przez nie przechodzi. Jak ciasna brama i wąska droga prowadzą do życia i jakże niewielu je znajduje!”.

Prawosławna droga jest wąską drogą. Droga czystego kultu, droga modlitwy, droga postu, droga spowiedzi, droga Eucharystii, droga świętych. Nie przychodzi się tutaj, aby wybrać ładny kościół. Przychodzisz, aby wybrać sposób życia dla siebie i swoich dzieci. Decydując się iść tą wąską drogą, okazujesz Bogu swoje zaangażowanie w uczynienie Go cennym. Życie prawosławnego chrześcijanina nie składa się z pośpiechu w niedzielny poranek. To pełen energii i radości akt uświęcania czasu, przestrzeni i zmysłów. Prawosławie jest aktem radosnego oddania życia ku czci żywego Boga. W ten sposób czynimy Boga cennym w naszym życiu. W ten sposób chronimy i strzeżemy Pana Jezusa. Niech Bóg odnowi nasze serca i pozwoli nam stać się silną twierdzą dla Jego Syna. I chwała Bogu na wieki. Amen.
 
o. James Guirguis (tłum. Gabriel Szymczak)

za: Out of Egypt

fotografia: jarek11 /orthphoto.net/