publicystyka: Ciężar

Ciężar

o. John Moses (tłum. Gabriel Szymczak), 28 grudnia 2022

Nigdy nie spotkałem nikogo, kto nie walczyłby z kimś lub czymś. Walczymy w pracy lub w szkole. Walczymy z przyjacielem lub z wrogiem. Zmagamy się z rachunkami i z długami. Walczymy z naszym współmałżonkiem, chłopakiem lub dziewczyną. Walczymy z demokratami i liberałami albo z republikanami i konserwatystami. Zmagamy się z samotnością i depresją, a walczymy jeszcze bardziej, gdy widzimy tych, którzy – jak nam się wydaje - żyją bez depresji i wydają się mieć wszystko. Zmagamy się z chorobami psychicznymi, fizycznymi i emocjonalnymi, i znowu walczymy, obserwując bogatych i młodych, silnych i pięknych, którzy wydają się żyć ponad tym wszystkim. Listę można by ciągnąć w nieskończoność, ale z pewnością Pan widzi naszą walkę, gdy dźwigamy krzyż, który życie na nas złożyło. A teraz dochodzimy do Kościoła prawosławnego, który mówi nam, że bycie prawosławnym oznacza walkę. Biorąc pod uwagę wszystkie inne moje zmagania, być może dlatego nie uczęszczam tam tak często, jak powinienem. I tak dźwigam już wystarczająco dużo ciężarów

Jezus powiedział, że musimy wziąć swój krzyż, zaprzeć się samych siebie i iść za Nim. Z pewnością wszystkie moje ciężary i zmagania spełniają to polecenie (a przynajmniej tak mi się wydaje).
Cóż, nie tak szybko. Natknąłem się na oświadczenie błogosławionego Augustyna, które odwróciło sytuację. W swoich listach do Laetusa napisał: „Kiedy bowiem zauważyłem, że zaabsorbowanie sprawami domowymi spowalnia cię w twoim boskim zamiarze, poczułem, że to raczej twój krzyż niosł cię i ciągnął, niż że ty go niosłeś”.
Św. Augustyn mówi mi, że dzieje się tak, że moje zmagania ciągną mnie przez życie. Wcale ich nie niosę. To one niosą mnie. W moich zmaganiach jestem jak surfer na falach.

Czy to Jezus miał na myśli? Niezupełnie. W końcu, jeśli samo noszenie ciężarów własnego życia jest niesieniem swojego krzyża, to każdy wypełnia przykazanie Pana. Nie. Dźwiganie naszych ciężarów samo w sobie nie jest niesieniem krzyża z Chrystusem. Co to znaczy nieść krzyż i iść za Jezusem? To oznacza śmierć i oznacza życie.

Jak zawsze św. Paweł ujął to bardzo wyraźnie: „Świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata”. Tak często moje brzemię wynika z faktu, że osądzam siebie według standardów tego społeczeństwa. Świat określa, co jest konieczne do szczęścia i ja w to wierzę. Świat określa, co jest piękne, a co nie, i ja w to wierzę. Świat mówi mi, co jest moralne, a co nie, a ja w to wierzę. Świat mówi mi, co jest bogate, a co biedne, a ja w to wierzę. Świat mówi mi, co jest odważne, a co tchórzliwe, a ja w to wierzę. Pierwszym dziełem krzyża jest ukrzyżowanie mnie dla tej światowej propagandy i szaleństwa.

Jest to ulica dwukierunkowa. Mam być ukrzyżowany dla świata, ale wtedy świat musi zostać ukrzyżowany dla mnie. Jeśli w sercu nadal zazdroszczę bogatym, dumnym, pięknym, odnoszącym sukcesy itd., to nawet jeśli ubieram się skromnie, mieszkam w skromnym domu i chodzę do pracy, wciąż żyję dla świata. Kościół stara się nam pomóc, wznosząc i wspominając Krzyż Chrystusa oraz nakazując, abyśmy za nim podążali. W Świętej Tradycji mamy wszystko, czego potrzebujemy, aby przełamać tę wewnętrzną światowość, abyśmy mogli nie tylko zostać ukrzyżowani dla świata, ale także iść za Chrystusem.

Tak więc Pan chce nas zabić; to znaczy - wzywa nas, abyśmy uśmiercili naszą światowość, wewnętrzną i zewnętrzną. Jak to możliwe, skoro przetrwanie naszych osobistych zmagań jest już wystarczająco trudne? Zapamiętaj te słowa: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy trudzący się i dźwigający ciężary… jarzmo Moje jest łagodne i brzemię Moje lekkie… Ja przyszedłem, abyście życie mieli i mieli w obfitości”. Może się okazać, że kiedy pozwolimy Mistrzowi mówić nam, co jest prawdą, co jest piękne, co jest mocne, co odnosi sukces, co jest bogate, a co biedne itd., to ciężary z naszego serca zostaną zdjęte i odnajdziemy życie wieczne.

Nie zapominajmy, że mamy potężnego sprzymierzeńca, Świętego Ducha, który jest większy niż wszystkie zmagania, przed którymi stoimy. On jest Panem, Dawcą Życia. Ten Duch może zamienić wodę naszej walki w wino.

To nasz wybór. Możemy podnieść ciężar naszych własnych zmagań i płakać, niosąc je pod biczem naszych ziemskich mistrzów; albo możemy podnieść Krzyż Chrystusa i ukrzyżowani dla świata, możemy iść za Nim.

o. John Moses (tłum. Gabriel Szymczak)

za: Ramblings of a Redneck Priest

fotografia: zoomixer /orthphoto.net/