publicystyka: Przyszedł, aby żyć w nas

Przyszedł, aby żyć w nas

o. Luke A. Veronis (tłum. Gabriel Szymczak), 29 grudnia 2022

Wielu z nas zna bożonarodzeniową piosenkę „Silver Bells”:
Miejskie chodniki, ruchliwe chodniki, przybrane świątecznie. W powietrzu wyczuwa się Boże Narodzenie… Sznury ulicznych świateł, nawet światła sygnalizacyjne mrugają jasno czerwono i zielono, gdy kupujący pędzą do domu ze swoimi skarbami…
Posłuchaj skrzypienia śniegu, zobacz gromadę dzieciaków, to jest wielkie mikołajowe widowisko.
A ponad całym tym rozgardiaszem usłyszysz srebrne dzwonki , srebrne dzwonki, to czas świąteczny w mieście.

(tłum. za: popolsku24.pl)

Cóż, dla zbyt wielu ludzi ta piosenka dokładnie odzwierciedla ich zrozumienie i rzeczywistość Bożego Narodzenia – komercyjne i świeckie spojrzenie na srebrne dzwonki, ruchliwe chodniki i kupujących, spieszących do domu ze swoimi prezentami.

Ci z nas, którzy przemierzają czas postu i przygotowują się do świętowania Bożego Narodzenia, pamiętają o czymś radykalnie i zupełnie innym. W przeciwieństwie do ruchliwych miejskich chodników z całym ich hałasem i światłami, przypominamy sobie cichą, skromną scenerię wewnątrz małej groty w Betlejem. Pasterze na polach widzą aniołów. Królowie ze Wschodu podążają za gwiazdą. A zwierzęta otaczają Marię Dziewicę i Józefa, patrząc na żłóbek, na nowonarodzone Dziecko, w postaci którego sam Bóg wchodzi w ten upadły świat.

W przeciwieństwie do powierzchownej komercji Bożego Narodzenia, która pomniejsza znaczenie tego świętego dnia, sprowadzając je do wesołego staruszka w czerwonym stroju lub do wyłącznie pięknego spotkania rodzinnego, chrześcijanie na całym świecie zastanawiają się nad czymś fundamentalnie innym. Odbywa się najbardziej niewiarygodne wydarzenie w historii świata! Wszechmogący Bóg działa w wyjątkowy i niesamowity sposób. Stwórca wszechświata wchodzi w Swoje stworzenie, stając się jednością ze Swoim stworzeniem i czyni to w najbardziej pokorny, prosty i cichy sposób.

Św. Paweł mówi w swoim liście czytanym w Boże Narodzenie: „Lecz gdy nadeszła pełnia czasu, Bóg posłał swego Syna, zrodzonego z kobiety, zrodzonego pod prawem, aby wykupił tych, którzy byli pod prawem, abyśmy dostąpili usynowienia".

Bóg, już od samego początku, działał w świecie na różne sposoby – poprzez patriarchów Starego Testamentu, poprzez Prawo Mojżeszowe, poprzez proroków, świętych mężów i niewiasty, którzy mówili o Bogu. Ale nadszedł szczególny moment, kiedy Bóg powiedział: „Teraz nadszedł czas, abym działał w najbardziej niesamowity sposób – pójdę i zamieszkam wśród mojego ludu! Będę dla nich uosobieniem boskiej miłości! Pokażę im, jak żyć najbardziej sensownym i obfitym życiem. A potem zrobię jedną rzecz, której nikt inny nigdy by nie zrobił. Zniszczę moc śmierci, z powodu której cierpi cała ludzkość, i otworzę bramy raju dla wszystkich, którzy zdecydują się pójść za Mną!”

To jest właśnie „dobra nowina o wielkiej radości”, którą aniołowie ogłosili pasterzom. Nasz Ojciec w niebie, Pan Wszechmogący, zadziałał i zmienił świat na zawsze. W sposób najbardziej dosadny i dramatyczny pokazał: „Nie zapomniałem o tobie. Nigdy cię nie zapomnę, ponieważ stworzyłem każdego z was w mojej dłoni. Jesteście moimi ukochanymi dziećmi i widziałem wasz ból, wasz smutek, wasze trudności i zmagania, waszą rozpacz, waszą wielką potrzebę i dylemat samej śmierci. Dlatego przyszedłem żyć pośród was, żyć z wami, żyć w was. Zaakceptujesz mnie?"

Ta droga widzenia Boga żyjącego pośród nas, wiary, że On żyje z nami i zrozumienia, że pragnie żyć w nas, jest centralnym przesłaniem i podróżą Bożego Narodzenia, którą powinniśmy nieść ze sobą w Nowy Rok i przez całe nasze życie.

BÓG ŻYJE WŚRÓD NAS. Pewien hymn, który śpiewamy podczas jutrzni bożonarodzeniowej, mówi: „Jak On, którego w żaden sposób nie można pomieścić, był zawarty w łonie Dziewicy? Jak On, który jest na wiecznym łonie Ojca, może być trzymany w ramionach ziemskiej matki? Z pewnością ten cud zdarzył się, ponieważ Bóg raczył się wcielić. Stał się jednym z nas i miał udział w naszej naturze, choć nie miał naszej natury, nigdy nie porzucając swojej boskiej natury”.

Cóż za niezrozumiała tajemnica do uwierzenia, że nieskończony i wieczny Bóg stał się prostym człowiekiem – bezsilnym dzieckiem, zrodzonym z prostych rodziców w grocie betlejemskiej. A jednak uczynił to dla każdego z nas!

Możemy się więc radować, ponieważ wiemy, że Bóg wybrał życie WŚRÓD nas.

Ale nie tylko to, że przyszedł ŻYĆ WŚRÓD NAS, ale też PRZYSZEDŁ ŻYĆ Z NAMI. Anioł ogłosił Józefowi, że Jego imię będzie brzmieć „Emmanuel”, co oznacza „Bóg jest z nami”. Centralną nauką naszej prawosławnej wiary chrześcijańskiej jest to, że kiedy Bóg przyszedł na ziemię, nie oddalił się od ludzkości. Nie urodził się potężnym królem w potężnym pałacu, z wysokimi murami oddzielającymi Go od Jego ludu. Nie, On urodził się w prostej rodzinie, wychował się w biednej wiosce i żył wśród Swojego ludu. Żył z biednymi, prostymi, pokornymi i cierpiącymi. Zasmakował zwyczajnego życia ludzi i żył z nimi. Całkowicie uczestniczył i rozumiał, o co chodzi w naszym życiu, bo sam tego skosztował w najskromniejszy sposób.

Więc możemy się radować, ponieważ wiemy, że mamy Boga, który mieszka z nami.

Najważniejszym punktem Świąt Bożego Narodzenia może być jednak ten ostatni. Tak, Bóg żyje wśród nas. Tak, mieszka z nami. Ale co najważniejsze, BÓG CHCE BYĆ W NAS!

Bóg przyszedł, a jednak ludzie Go odrzucili lub zignorowali. Król Herod usłyszał o Jego narodzinach i próbował Go zabić. Przywódcy religijni w Jerozolimie usłyszeli o Jego narodzinach, a jednak Go zignorowali. Właściciele zajazdów i tłumy w Betlejem byli po prostu zbyt zajęci i zaabsorbowani własnymi sprawami, aby zorientować się, Kto jest wśród nich. Czy nie reprezentują oni tak wielu z nas? Tak wielu z nas, zbyt zajętych, zbyt zanurzonych we własnych sprawach, zbyt zainteresowanych powierzchownymi troskami zamiast sprawami podstawowymi?

Bóg pragnie w nas żyć, a jednak nie narzuca nikomu Dwojej woli. W pewien sposób każdy z nas jest potężniejszy niż Bóg Wszechmogący. Możemy zdecydować, że drzwi naszego serca będą zamknięte i nie pozwolimy Mu wejść. Tu leży tragedia ludzkiej historii na przestrzeni wieków, które nastąpiły po pierwszym świątecznym poranku.

Możemy się więc radować, ponieważ wiemy, że Bóg pragnie w nas żyć!

A jednak pytanie, które wszyscy powinniśmy sobie zadać, brzmi: czy każdy z nas otworzy swoje serca w sposób, jakiego nigdy wcześniej nie stosował i pozwoli, aby Jezus Chrystus narodził się w nas na nowo? Czy pozwolimy, aby Dzieciątko Jezus żyło w nas i prowadziło nas każdego dnia Nowego Roku i przez całe nasze życie? Czy pozwolimy, aby nasz Pan i Zbawiciel naprawdę był naszym Panem i Zbawicielem, i czy pozwolimy Mu kierować naszym życiem i znajdować się w centrum naszego życia?

To jest główne pytanie, nad którym wszyscy powinniśmy zastanowić się w czasie Bożego Narodzenia.

Zakończę piękną historią, która ilustruje istotę tego święta.

W Rosji, po upadku komunizmu, istniał państwowy sierociniec, w którym 100 chłopców i dziewcząt mieszkało w nędznych warunkach. Wraz z wolnością wyznania pojawiła się możliwość większego zaangażowania Kościoła i niesienia tym dzieciom radości i dobrej nowiny o Bożym Narodzeniu. Duchowny i niektórzy z jego parafian trafili do tego sierocińca i podzielili się bożonarodzeniową historią ze wszystkimi dziećmi. Opowiedzieli im o Maryi Pannie i Józefie w Betlejem, którzy nie znaleźli miejsca w gospodzie; jak święta rodzina znalazła schronienie w jaskini, gdzie narodziło się Dzieciątko Jezus i jak umieścili Go w żłobie wśród zwierząt.

Przez całą historię wiele dzieci, a nawet personel sierocińca siedzieli w zdumieniu, słuchając tej historii, prawdopodobnie po raz pierwszy w życiu. Niektórzy siedzieli na krawędziach stołków, próbując uchwycić każde słowo. Kończąc opowieść, ludzie, którzy przybyli z duchownym, dali dzieciom trzy małe kawałki tektury do zrobienia prymitywnego żłobu oraz kawałki serwetki. Zgodnie z instrukcjami dzieci rozdarły serwetkę i starannie ułożyły paski w żłobie na słomę. Dziecko przypominające lalkę zostało wycięte z innego materiału.

Sieroty pracowicie złożyły swój żłobek, a ksiądz szedł między nimi, aby sprawdzić, czy nie potrzebują pomocy. Wszystko szło dobrze, dopóki nie zauważył małego Miszy. Misza wyglądał na około 6 lat i skończył swój projekt. Kiedy ksiądz spojrzał na żłobek małego chłopca, był zaskoczony, widząc w żłobie nie jedno, ale dwoje dzieci. Pomyślał, że chłopiec źle zrozumiał tę historię i zapytał, dlaczego w żłobie jest dwoje dzieci. Dziecko zaczęło jednak bardzo poważnie powtarzać tę historię. Taki chłopiec, który historię bożonarodzeniową usłyszał pierwszy raz, dokładnie zrelacjonował wydarzenia – aż doszedł do miejsca, w którym Matka Boża umieściła Dzieciątko Jezus w żłobie.

Potem Misza zaczął improwizować. Wymyślił własne zakończenie tej historii, mówiąc: „Kiedy Maria położyła dziecko w żłobie, Jezus spojrzał na mnie i zapytał, czy mam gdzie się zatrzymać. Powiedziałem mu, że nie mam mamy ani taty, więc nie mam gdzie się zatrzymać. Wtedy Jezus powiedział mi, że mogę z Nim zostać. Ale powiedziałem Mu, że nie mogę, ponieważ nie mam prezentu, który mógłbym Mu dać, jak wszyscy inni. Ale tak bardzo chciałem zostać z Jezusem, więc pomyślałem o tym, co mam, co mógłbym ofiarować w prezencie. Pomyślałem, że gdybym Go ogrzał, byłby to dobry prezent.

Zapytałem więc Jezusa: „Jeśli Cię ogrzeję, czy będzie to wystarczająco dobry prezent?” A Jezus powiedział mi: „Jeżeli mnie ogrzejesz, będzie to najlepszy prezent, jaki ktokolwiek kiedykolwiek mi dał”. „Więc wszedłem do żłóbka, a wtedy Jezus spojrzał na mnie i powiedział, że mogę z Nim zostać i że będzie żył we mnie – na zawsze.”

o. Luke A. Veronis (tłum. Gabriel Szymczak)

za: Anchor

fotografia: jarek /orthphoto/net