publicystyka: O dobrą pogodę, obfitość plonów ziemi i czasy spokojne...

O dobrą pogodę, obfitość plonów ziemi i czasy spokojne...

metropolita Limassol Atanazy (tłum. Justyna Pikutin), 24 grudnia 2022

przeczytaj poprzednie rozważania

Dalej diakon wypowiada następujące słowa: "O dobrą pogodę, obfitość plonów ziemi i czasy spokojne, do Pana módlmy się." Innymi słowy, prosimy Boga o sprzyjające i umiarkowane wiatry, takie, które nie będą szkodziły zdrowiu człowieka, o obfite plony owoców ziemi, które pokrzepią nasze siły, a także o czasy pokoju - aby ludzkość nie cierpiała z powodu katastrof, które zdarzają się w świecie przyrody, aby naszą planetą nie wstrząsnęła żadna klęska żywiołowa.

Kiedy Bóg stworzył ziemię i wszystko na niej, w naturze pierwotnego świata nie było nic, co mogłoby się zbuntować przeciwko człowiekowi. Dzikie zwierzęta nie atakowały go. Lwy, pantery, niedźwiedzie i węże zachowywały się spokojnie i nie wykazywały najmniejszej agresji wobec Adama ani wobec siebie nawzajem. Nie było trzęsień ziemi, pożarów, tsunami i żadnych innych katastrof, które wstrząsają dzisiejszym światem. W przyrodzie panowała idealna harmonia. Tymczasowość i niestabilność stały się swoiste dla świata przyrody po upadku człowieka. Oddalając się od Boga, człowiek - powiedzmy - pociągnął za sobą w upadek również naturę.

Święci asceci, powracając do tego wspaniałego stanu, w którym przebywał Adam przed swoim upadkiem, nie są już narażeni na niebezpieczeństwo ze strony świata przyrody. Żywioły są im posłuszne, dzikie zwierzęta nie atakują ich. Setki podobnych przykładów można znaleźć w żywotach dawnych i współczesnych świętych. Obecny tu pan Chrystakis Christodulidis napisał książkę "Święci i zwierzęta", w której przytacza przykłady świętych, którzy żyli razem z dzikimi zwierzętami i którym te nie wyrządzały krzywdy. Według św. Izaaka Syryjczyka zwierzęta posiadają swoistą wiedzę, jak wyglądał Adam przed upadkiem, dzięki czemu odczuwają świętość w ascecie, który osiągnął stan Adama, i dlatego nie niepokoją go. Wszyscy zapewne czytaliście biografię św. Paisjusza Hagioryty. Ileż to razy miał do czynienia z jadowitymi wężami i niedźwiedziami... Święci są w jedności z naturą, a natura pozostaje w jedności z nimi, nie wyrządzając im krzywdy.

W jakiś niewytłumaczalny sposób przyroda cierpi z powodu grzechu człowieka. Pomyślcie na przykład o ukrzyżowaniu Chrystusa, podczas którego słońce zostało zaćmione i nastąpiło wielkie trzęsienie ziemi. To nie Chrystus zaćmił słońce i wstrząsnął ziemią, ani też to nie On nakazał, by to wszystko wydarzyło się z powodu Jego ukrzyżowania. Ale, jak mówi piękny troparion Wielkiego Piątku i Wielkiej Soboty, całe stworzenie rozpaczało, gdy widziało Boga upokorzonego i ukrzyżowanego. Przyroda zbuntowała się przeciwko trwającej nieprawości, przekraczającej wszelkie granice, czego efektem było zaćmienie słońca i trzęsienie ziemi.

Ludzie są tak daleko od natury, że nie tylko nie czują potrzeby modlitwy o "dobrą pogodę, obfitość plonów ziemi i czasy spokojne", ale też śmieją się i szydzą, gdy widzą, że inni się o to modlą. Co roku, gdy wysyłamy okólnik z prośbą o wzniesienie w parafiach modlitwy o deszcz, wielu dziennikarzy zaczyna się z nas naśmiewać: "Ci ludzie obejrzeli prognozę pogody na kilka kolejnych dni, dowiedzieli się, że w piątek będzie padać i dlatego zaplanowali na ten dzień wspólną modlitwę". Nie zwracają uwagi na to, że okólnik wysłaliśmy 3 tygodnie przed planowanym nabożeństwem, a prognoza pogody jest publikowana tylko z 10-dniowym wyprzedzeniem. A co z tym, że dawniej takie prognozy pogody nie istniały, a mimo to Cerkiew wznosiła modlitwy i padał deszcz? Wszyscy wielokrotnie byliście świadkami, że podczas długotrwałego okresu suszy, po tym jak lud Boży, cała Cerkiew modliła się o deszcz, pogoda zmieniała się.

W czasie modlitwy prosimy Boga, aby dał nam wodę, abyśmy mogli się jej napić: "...Ześlij na nas dobry deszcz, abyśmy zostali nasyceni wodą". Ktoś powie: "Mamy wodę, więc po co się modlić?". W porządku, mamy wodę, możemy ją kupić w sklepie. Ale modlitwy o deszcz dotyczą nie tylko ludzi. Modlimy się, aby Bóg zmiłował się nad zwierzętami, które nie mają gdzie się napić, nad ptakami, drzewami i trawą:
"Pamiętaj o tych, którzy pokładają w Tobie nadzieję, pamiętaj o ptakach, pamiętaj o bydle, i sprowadź ducha rosy, i niech ustanie suchość, i stwórz nasiona ziemi dla wychowania ludzi i zwierząt".

Tekst tych modlitw pozwala poczuć się odpowiedzialnym za świat przyrody, poczuć potrzebę modlitwy także za niego. Kiedy podczas długiej suszy widzę, jak cierpią pozbawione wilgoci drzewa, nie owocują i usychają, nie mogę pozostać obojętny i powiedzieć: "Nie obchodzi mnie, czy pada, czy nie" lub też (zdarza się): "Lepiej niech nie pada, żeby nie brudziła się weranda".

Tylko wtedy, gdy człowiek jest świadomy swojej odpowiedzialności, jest w stanie szczerze się modlić. W przeciwnym razie pozostaje obojętny i kiedy chce np. zjeść pomidora, po prostu idzie po niego do supermarketu. Kiedy nie wiem, ile pracy wymaga wyhodowanie pomidora, łatwo go wyrzucam. Kiedy nie wiem, ile pracy wymaga zrobienie oliwy z oliwek, jest mi obojętne to, że butelka z oliwą spadła na podłogę i się stłukła. Jednak kiedy naprawdę ciężko popracuję nad zebraniem dwóch wiader oliwek, z których zostanie wyciśnięta butelka oliwy, wtedy będę szanował ostatnią kroplę i dbał o to, by nic się nie zmarnowało.

Z tej perspektywy obecny kryzys gospodarczy ma swoją pozytywną stronę, ponieważ może nas nauczyć pielęgnować i cenić wiele rzeczy, może nas nauczyć modlić się do Boga o deszcz, o przechowanie płodów ziemi, o żyzność gleby, o dobrą pogodę. Ucząc nas modlitwy o to wszystko, Cerkiew wyprowadza nas z tych ciasnych ograniczeń naszego ego i czyni nas ludźmi o uniwersalnej świadomości. Ludźmi, którzy traktują otaczający ich świat nie z wrogością czy też obojętnością, ale z miłością do wszystkiego i wszystkich, bo właśnie tak powinny zachowywać się dzieci Boże.

metropolita Limassol Atanazy (tłum. Justyna Pikutin)

za: pravoslavie.ru

fotografia: FotoPelerin /orthphoto.net/