publicystyka: Kwas faryzeuszy

Kwas faryzeuszy

o. John Moses (tłum. Gabriel Szymczak), 14 grudnia 2022

Obecnie nie jem dużo chleba. Szkoda, bo lubię smak drożdżowego chleba. Kiedy byłem małym chłopcem, a mama piekła chleb lub ciastka, błagałem o trochę surowego ciasta. Było coś przyjemnego w smaku pszenicy, soli i drożdży razem wziętych. Niedawno słuchałem wywiadu z człowiekiem, który studiował historię fermentacji i jej wpływ na kulturę ludzką. Każda rasa i naród wykorzystywały drożdże i fermentację do tworzenia szerokiej gamy potraw, a następnie rozwijały wiele kulturowych obrzędów dotyczących zarówno produktów, jak i procesu. Proces fermentacji sprawiał, że niektóre pokarmy stały się bardziej strawne i dostępne. Gdzie byśmy byli bez piwa, wina, chleba i sera?

Kiedy zacząłem piec własny chleb, doceniłem wszechstronność drożdży. Oczywiście trzeba nauczyć się używać odpowiedniej ich ilości i utrzymywać je w odpowiedniej temperaturze, ale po wprowadzeniu do pszenicy niesamowite było to, jak drożdże przenikały bryłę ciasta. Nawet gdybyś mieszał i ugniatał ciasto, drożdże tylko by się wzmocniły. Zawsze fajnie było patrzeć, jak bardzo ciasto rosło i nawet po uderzeniu w nie - znowu się podnosiło. Trochę drożdży wystarczy do wykonania dużej pracy.

Istnieje wiele różnych rodzajów drożdży, ale jest jeden, który jest najpotężniejszy ze wszystkich. Używano go na długo przed wyprodukowaniem pierwszego chleba czy wina. Wpływa na całą ludzką działalność i zachowanie. W Ewangelii wg św. Łukasza, w rozdziale 12, Jezus mówi o tym zakwasie (czy też drożdżach) i mówi nam, abyśmy unikali go za wszelką cenę. Nazwał go zaczynem faryzeuszy, ale nie należy on wyłącznie do nich. Ten zaczyn nazywa się inaczej – to hipokryzja.

Spróbujmy zrozumieć, czym ten zakwas jest, a czym nie jest. Jest to szczególnie ważne, ponieważ często słyszy się, jak ludzie oskarżają chrześcijan o bycie hipokrytami.

Prosta definicja mówi, że hipokryzja to stan promowania cnót, przekonań moralnych, religijnych itp., których tak naprawdę się nie posiada i które też się narusza. Zauważ, że ta definicja składa się z dwóch części: po pierwsze, promowanie tego, w co tak naprawdę nie wierzysz, a po drugie, brak realizacji tego, w co wierzysz.

Biorąc pod uwagę cnoty i wartości chrześcijaństwa, któż nie jest winny ich łamania? Utrzymuję jednak, że nie jest to problem chrześcijański, ale ludzki. Ktoś mi powiedział, że nie chodzi do cerkwi, bo tam chodzą obłudnicy. Zapytałem go, czy chodzi do kina, a on odpowiedział, że tak. Zapytałem go więc, czy hipokryci nie chodzą do kina, a jeśli tak, to dlaczego on tam idzie. Rzeczywistość jest taka, że niewielu z nas z powodzeniem żyje zgodnie z wyznawanymi przez siebie wartościami.

Samuel Johnson zauważa tę różnicę. „Nie ma nic bardziej niesprawiedliwego, jakkolwiek powszechnego, niż oskarżanie o hipokryzję tego, kto wyraża gorliwość o cnoty, które zaniedbuje; ponieważ może być szczerze przekonany o zaletach przezwyciężania swoich namiętności, nie odnosząc jeszcze zwycięstwa, tak jak człowiek może być pewny korzyści płynących z podróży lub przygody, nie mając odwagi ani pracowitości, by się ich podjąć, i może uczciwie polecać innym te próby, które sam zaniedbuje”.

Jeśli hipokryzja jest nieuniknionym aspektem życia, to przed czym ostrzegał Jezus?

Pierwsza część definicji mówiła o promowaniu tego, w co tak naprawdę nie wierzymy. W tym sensie hipokryzja często wiąże się z oszukiwaniem innych i dlatego można ją uznać za rodzaj kłamstwa. To próba przedstawienia siebie jako kogoś innego niż to, kim naprawdę jestem. W rzeczywistości w starożytnej Grecji termin ten był używany do opisania aktora, który przedstawiał się jako ktoś, kim nie był. Często ten aktor nosił maskę, aby ukryć swoją prawdziwą tożsamość.

Tak więc prawdziwa hipokryzja jest celowym oszustwem, a intencja wskazuje stan serca. Często Jezus ganił faryzeuszy, ponieważ promując ścisłe przestrzeganie zasad (a Jezus nie miał z nimi problemu), zaniedbywali najważniejszy aspekt prawa – serce. U nas też tak może być. Przychodzimy, aby się modlić, ale nasze serca są gdzie indziej. Przestrzegamy zasad Wiary, ale tak naprawdę nie wierzymy, że to ma jakieś znaczenie. Kiedy tacy jesteśmy, to wypełnia nas kwas faryzeuszy. Różni się to od wiary całym sercem i dążenia do bycia prawdziwym, ale ponoszącym porażkę z powodu swej słabości.

Zaczyn hipokryzji jest zawsze z nami. Nikt nie żyje zgodnie z tym, co wyznaje. Unikajmy jednak zakwasu faryzeuszy, gdzie dla pychy, prestiżu lub zysku nosimy maskę po to, aby oszukać innych.
 
o. John Moses (tłum. Gabriel Szymczak)

za: Ramblings of a Redneck Priest

fotografia: zinka2 /orthphoto.net