publicystyka: Chrystus wziął na siebie nasze niemoce

Chrystus wziął na siebie nasze niemoce

o. Theodore Stylianopoulos (tłum. Gabriel Szymczak), 11 grudnia 2022

Sklepy przed Bożym Narodzeniem przeżywają prawdziwy atak klientów. Zaczynają się dekorować i reklamować z kilkutygodniowym wyprzedzeniem, aby dać nam dużo czasu na zakup prezentów i przygotowanie na wielki dzień z rodziną i przyjaciółmi. Kościół od wieków robi coś podobnego. Prawosławni są w okresie przygotowań już od 28 (15 listopada). Nazywamy go Postem Filipowym – postem przed Narodzeniem Pana. Kościół wzywa nas do duchowej uwagi poprzez modlitwę, nabożeństwa, refleksję nad najważniejszymi życiowymi sprawami i zdyscyplinowaną dietę, abyśmy przygotowali się do prawdziwej celebracji narodzin Chrystusa.
Na jutrzni śpiewa się już znany hymn bożonarodzeniowy. I jest już kilka odpowiednich dekoracji. „Chrystus się rodzi, sławcie! Chrystus z niebios, spotykajcie! Chrystus na ziemi, wznieście się na niebiosa! Śpiewaj Panu cała ziemio, z weselem zaśpiewajcie ludzie, albowiem się wysławił.”

W centrum Bożego Narodzenia jest Chrystus. Świętujemy Jego narodziny jako Wcielenie Boga, tajemnicę miłosnego objęcia przez Boga skonfliktowanej i cierpiącej ludzkości. „Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna Swego Jednorodzonego dał, aby nikt wierzący w Niego nie zginął, lecz miał życie wieczne” (J 3, 16).

Ewangelia wg św. Łukasza (13, 10-17) mówi o uzdrowieniu w dzień szabatu. Pan nauczał w synagodze w Galilei. Możemy Go sobie wyobrazić, czerpiącego z bogatych tematów Starego Testamentu i wypowiadającego się na temat Boga jako kochającego Ojca, Boga sprawiedliwości i miłosierdzia, Boga, który kocha i troszczy się o biednych, potrzebujących, uciśnionych. W tej synagodze była kobieta, która bardzo potrzebowała pomocy Bożej. Kobietą zawładnęła dolegliwość fizyczna, była pochylona i nie mogła wyprostować pleców.

Była odważną kobietą. Musiała radzić sobie z niepełnosprawnością. To duży ciężar. Zastanów się przez chwilę choćby nad próbą rozmowy z kimś, jeśli nie jesteś w stanie wyprostować się i spojrzeć w twarz tej drugiej osoby. Jest to dolegliwość, która może spowodować, że wielu chorych izoluje się i zostaje w domu, aby uniknąć społecznej ekspozycji. Ale ona była wytrwała. Bez względu na to, jakie były jej wewnętrzne uczucia dotyczące jej ciężaru, nie poddawała się i żyła dalej. Jej wiara w Boga dała jej siłę do odłożenia osobistych niepokojów i przyłączenia się do publicznych modlitw w synagodze. Ze względu na swoją wiarę i odwagę była z pewnością godna pochwały i błogosławieństwa Bożego.

Nic nie powiedziała. Ale Jezus, który przejął inicjatywę, znał jej serce. Pan wezwał ją i powiedział: „Kobieto, uwolniona jesteś od niemocy swojej”. Dotknął jej swoją świętą ręką i uzdrowił ją. Chorowała od osiemnastu lat, ale teraz, co zdumiewające, potrafiła się wyprostować, dziękując Bogu.

Chrystus przyszedł na świat nie tylko po to, by zbawić i nauczać, ale także po to, by uzdrawiać i pocieszać. Proroctwo w Księdze Izajasza przepowiadało błogosławieństwa Mesjasza w ten sposób: „On wziął na siebie nasze niemoce i poniósł nasze choroby” (Iz 53, 4; Mt 8, 17). Chrystus bierze ciężary naszych ciał i dusz, podnosząc nas na duchu i wzmacniając nas, abyśmy chodzili z odwagą i wolnością.

W naszym społeczeństwie panuje bałagan. Żyjemy w trudnych i zagmatwanych czasach. Epidemia nadal zagraża zdrowiu. Inflacja w gospodarce jest co najmniej niepokojąca. Wydaje się, że strzelaniny i inne formy przemocy nigdy nie ustają. Wielu z nas ma do czynienia z takimi czy innymi problemami osobistymi i rodzinnymi. Metaforycznie przypominamy kobietę z dzisiejszej Ewangelii, potrzebującą uzdrowienia i ukojenia. Nasze plecy są ugniatane i przyciskane do ziemi ciężarami i troskami. Dobrze jest zwrócić się do Chrystusa, nosiciela ciężarów, i pamiętać o Jego słowach: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy trudzący się i dźwigający ciężary, a Ja wam dam odpoczynek. Weźcie jarzmo Moje na siebie i nauczcie się ode Mnie, albowiem jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie odpoczynek dla dusz waszych. Jarzmo bowiem Moje jest łagodne i brzemię Moje lekkie ”(Mt 11, 28-30).

Czy jarzmo Chrystusa jest naprawdę łagodne, a Jego brzemię naprawdę lekkie? Jak to możliwe, skoro czyniąc dobro i mówiąc prawdę, Chrystus był prześladowany, znieważany, a na końcu ukrzyżowany? A jednak to jest paradoks Jego życia, począwszy od Jego narodzin i sensu samego Bożego Narodzenia. Bo to, co sprawia, że ​​jarzmo Chrystusa jest łagodne, a Jego brzemię lekkie, to moc Bożej miłości, dzięki której On podnosi nasze lęki i zmartwienia. W stopniu, w jakim wierzymy w Chrystusa i trwamy w Jego miłości, nasze lęki są łagodzone, nasze zmartwienia są pomniejszane, a życie zaczyna świecić radością. Tutaj odkrywamy znaczenie Bożego Narodzenia, niezwyciężone przesłanie miłości, wolność od lęku, nadzieję na pokój, radosne życie wśród ludzi. św. Jan Ewangelista głosi wieczne orędzie Bożego Narodzenia, kiedy pisze: „Przez [Chrystusa] wszystko się stało …; w Nim było życie i życie było światłością ludzi. I światłość w ciemności świeci, lecz ciemność jej nie pochłonęła... Tym zaś, którzy Go przyjęli, dał moc, aby się stali dziećmi Bożymi. ... I Słowo ciałem się stało, i zamieszkało wśród nas, i ujrzeliśmy chwałę Jego, chwałę jako od Ojca Jednorodzonego - pełnego łaski i prawdy.”(J 1, 3-4; 12; 14).

W ostatnich tygodniach czytałem kilka ciekawych książek. Skupiając się na ważnych kwestiach życia i historii, demokracji i współczesności, kwestiach, które rzucają światło na relacje międzyludzkie, małżeństwo, rodzinę i przyjaźnie, stwierdzam, że moje modlitwy są również podnoszone i wzmacniane. Jedna z tych książek pomogła mi ujrzeć znaczenie Bożego Narodzenia w nowym świetle i dostrzec przebłyski tego, w jaki sposób jarzmo Chrystusa jest łagodne, a Jego brzemię lekkie dla tych, którzy Jemu oddali swoje życie. Tytuł książki to „”For the life of the Word” („Za życie świata”), autorami są Miroslav Volf i Matthew Croasmun z Yale Divinity School. Książka przedstawia chrześcijańską wizję życia jako prawdziwego życia, jako twórczego i kwitnącego życia, opartego na trzech prostych zasadach: 1) dobrym prowadzeniu życia, 2) dobrym życiu i 3) odczuwaniu życia tak, jak to powinno być. Powtarzając te trzy zasady: życie dobrze prowadzone i ukierunkowywane, życie pomyślne oraz życie, w którym wszystko jest takie, jak powinno być. Brzmi to dość prosto, ale jak to działa?

Cóż, trzy zasady prawdziwego życia są powiązane ze znaczącym tekstem biblijnym. W Liście do Rzymian 14, 17 św. Paweł pisze: „Królestwo Boże to nie sprawa tego, co się je i pije, ale to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym”. Innymi słowy, Królestwo Boże jest określane przez sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym. O ile praktykujemy sprawiedliwość, pokój i radość z pomocą Świętego Ducha, odnajdujemy obecność i energię Królestwa Bożego, którego istotą jest Boska miłość. A ona tworzy prawdziwe i kwitnące życie.

Mówiąc to innymi słowami - po pierwsze, kiedy życie jest dobrze prowadzone i ukierunkowane? Gdy praktykujemy sprawiedliwość z pomocą łaski Ducha. Źródłem sprawiedliwości jest zawsze Bóg w Swojej wiecznej miłości. Sprawiedliwość to inne słowo oznaczające prawość. To również inne słowo oznaczające pełną miłości troskę i oddanie się innym. Kiedy praktykujemy sprawiedliwość pełną miłości we wszystkich naszych związkach: w małżeństwie, rodzinie, pracy, społeczeństwie i wszędzie indziej, Królestwo Boże pobudza nasze życie do naprawiania i prostowania rzeczy.
Praktykowanie prawości, w tym przebaczenia, jest naprawczą sprawiedliwością, która jedna i uzdrawia relacje międzyludzkie oraz przynosi spokój i jedność rodzinie i społeczeństwu.

Po drugie, kiedy życie idzie do przodu i idzie dobrze? Gdy ludzie doświadczają uczucia pokoju. Powinniśmy dążyć do pokoju poprzez sprawiedliwość. Pokój to opanowanie i harmonia, które następują po czynieniu sprawiedliwości. Pokoju nigdy nie można znaleźć bez sprawiedliwości i prawości, czy to w rodzinie, szkole, miejscu pracy, czy w narodzie. Pokój jest delikatnym owocem naprawczej sprawiedliwości, błogosławieństwem Ducha Świętego, ukoronowaniem ludzkiego życia we współpracy, jedności, harmonii.

I po trzecie, kiedy życie wydaje się właściwe tak, jak powinno być? Gdy jest w nim łaska radości. Radość jest słodką miarą dobroci życia, gdy ludzie w swoich związkach dążą do pokoju, znajdują współpracę i jedność. Radość jest naturalnym i wspaniałym owocem pokoju i pokojowych relacji, kiedy praktykujemy sprawiedliwość i dążymy do pokoju we wszystkim, zawsze w duchu modlitwy i z pomocą Świętego Ducha.

Moglibyśmy powiedzieć, że jarzmo Chrystusa, które jest łagodne, jak o nim mówi, jest Jego przesłaniem o Królestwie Bożym, przesłaniem, o którego przyjęcie prosi wszystkich Swoich wyznawców. A ciężarem Chrystusa, który jest światłem, jest Jego Boska miłość, esencja Królestwa Bożego, o życie według której Chrystus prosi wszystkich swoich wyznawców. Jarzmo Królestwa i brzemię Bożej miłości ożywiają i przemieniają, a przez to są łagodne i lekkie, wedle stopnia naszej wiary i naszego zaangażowania w praktykowanie Bożej sprawiedliwości, pokoju i radości w naszym życiu. To jest koszt bycia uczniem Chrystusa. Jeśli go odrzucimy, jarzmo i brzemię Chrystusa staną się niemożliwe do wytrzymania. Jeśli przyjmujemy na siebie koszty i pozwalamy Duchowi Świętemu wykonywać Jego pracę w naszym życiu, wtedy prawdziwe życie, twórcze i kwitnące życie, będzie dla nas obfitym błogosławieństwem Bożym. A aniołowie w niebie zatańczą z radości w naszym imieniu.

„Królestwo Boże to nie sprawa tego, co się je i pije, ale to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym” (Rz 14, 17). Innymi słowy, począwszy od narodzin Chrystusa, Królestwo Boże i prawdziwe znaczenie Bożego Narodzenia, ucieleśnionego w Chrystusie, nie jest definiowane przez ucztowanie, jedzenie i picie, ani przez uroczystości i dawanie prezentów, chociaż wszystko to jest pozytywne. Królestwo Boże jest raczej żarliwym pragnieniem Boga, aby zamieszkiwać ziemię, być Bogiem Emmanuelem, Bogiem-z-nami, przyjść i zamieszkać w Kościele i społeczeństwie, napełnić Boską miłością domy i rodziny oraz całe stworzenie w pięknie i prawdzie. Królestwo Boże jest osobistą obecnością Boga w Chrystusie i Duchu Świętym, świętym wtargnięciem miłości, wdzierającym się potężnie w sedno codziennego życia i przemieniającym zwykłe życie w obietnicę prawdziwego i kwitnącego życia, które celebrujemy w Boże Narodzenie.

A czekając i przygotowując się do Świąt Bożego Narodzenia, módlmy się raz po raz: przyjdź, Emmanuelu, bądź z nami i zostań z nami! Przyjdź, Duchu Święty i uczyń sprawiedliwość, pokój i radość wśród nas! Chwalmy Boga, Ojca, Syna i Świętego Ducha, amen.

o. Theodore Stylianopoulos (tłum. Gabriel Szymczak)

za: Orthodox Christian Reflections

fotografia: jarek11 /orthphoto.net/