publicystyka: Potrzeba żałoby

Potrzeba żałoby

igumen Tryfon (tłum. Gabriel Szymczak), 04 listopada 2022

Jednym z najbardziej satysfakcjonujących, ale i wymagających aspektów kapłaństwa, jest pocieszanie ludzi w ich najciemniejszych chwilach smutku. Nie myślcie, że księża, mnisi i kapelani są wolni od bólu tych, których starają się pocieszyć, albo że mamy magiczne słowa, które jakoś łagodzą ból lub porządkują chaos żalu. Banały są bezużyteczne w mrocznych dniach żałoby. Nasi zmarli mogą być „w lepszym miejscu”, ale wypowiedzenie tych słów nie jest wcale łatwe. Będąc mocnym świadectwem ludzkiego postępowania, Chrystus nie mówi: „No, teraz jest w niebie, wszystko jest w porządku; jest oddzielony od tego trudnego i pełnego udręki życia”. Chrystus nie mówi tego wszystkiego, co my robimy w naszych żałosnych i niewygodnych próbach pocieszenia. Właściwie nic nie mówi, płacze.

W podobny sposób musimy przyjąć smutek, który odczuwamy po utracie bliskich w naszym życiu. Musimy uszanować proces żałoby, ponieważ tak jak Bóg dał nam wyjątkowych ludzi, abyśmy dzielili z nimi nasze życie, tak też Bóg pobłogosławił nas smutkiem, jaki odczuwamy, gdy tracimy ukochaną osobę. Żal jest potwierdzeniem, że nasza ukochana osoba była wartościowa, że była ukochanym synem lub córką, ukochanym bratem lub siostrą, cennym przyjacielem. Smutek to sposób, w jaki szanujemy dobrze przeżyte życie.

To śmierć jest godna żalu. W żałobie czynimy sprawiedliwość ich pamięci i naśladujemy przykład Jezusa, który płakał przy grobie Swego przyjaciela Łazarza. Podobnie jak męczennicy starożytnego Kościoła, jak Łazarz w Nowym Testamencie, to, że ukochana osoba odeszła z tego świata przed upływem czasu, sprawia, że jej śmierć jest szczególnie bolesna dla tych z nas, którzy pozostali, którzy zastanawiamy się, jak wypełnimy przestrzeń, którą ona zajmowała. Tajemnica przyszłości bez nich jest teraz zniechęcająca, jak tajemnica samej śmierci.

Jako kapłan i mnich Kościoła prawosławnego czuję się jednak dobrze z tą tajemnicą, tak jak wszyscy chrześcijanie powinni się czuć. Śmierć może być tajemnicą właśnie dlatego, że tajemnicą nie jest triumf nad śmiercią. Jak napisał o. Alexander Schmemann - „w istocie chrześcijaństwo nie zajmuje się pogodzeniem się ze śmiercią, ale raczej zwycięstwem nad nią”. W świetle życia wiecznego, w imię Jezusa Chrystusa, straszliwe zagrożenie i mroczna tajemnica, jaką jest śmierć, przemienia się w szczęśliwe i zwycięskie wydarzenie dla wierzącego, jak pisał apostoł Paweł - „zwycięstwo pochłonęło śmierć”. (1 Kor 15, 54)

Tak więc żałoba jest starożytnym rytuałem, w którym brał udział Jezus, tak jak i ludzie Jego wiary przed Nim. Dla nas wszystkich, dla wszystkich ludzi, śmierć jest wspólnym elementem człowieczeństwa, wspólną cechą, którą dzielimy i wspólnym wrogiem naszych bliskich. I jak smutek, tak i zwycięstwo nad śmiercią łączy ludzi w większą, silniejszą wspólnotę, wspólnotę, którą można znaleźć w wierze chrześcijańskiej. Ludzie oskarżają chrześcijan o przynależność do „kultu śmierci”, o obsesję na punkcie umierającego Zbawiciela i skupienie się na życiu pozagrobowym z wyłączeniem teraźniejszości; są jednak w błędzie.

Chrześcijaństwo nie zaprzecza życiu, chrześcijaństwo afirmuje życie. Chrześcijaństwo afirmuje życie nawet w śmierci, ponieważ dla chrześcijan śmierć nie usuwa istniejącej relacji. W śmierci, tak jak w życiu, drugi człowiek jest naszym synem lub córką, naszym bratem lub siostrą, naszym przyjacielem. W śmierci, tak jak w życiu, kochamy go i szanujemy, a śmierć nie może go nam odebrać. Śmierć może zabrała naszą ukochaną osobę, ale dała nam również możliwość życia z nadzieją, że pewnego dnia do niej dołączymy. A życie z nadzieją to dobre życie.

Tak więc dla nas, chrześcijan, śmierć jest początkiem prawdziwego życia, które czeka na nas także za grobem, jeśli rzeczywiście zaczęliśmy żyć nim tutaj. Chrystus, „zmartwychwstanie i życie” (J 11, 25), przemienił śmierć. Chrystus przyjął ludzkie ciało, został ukrzyżowany, zmartwychwstał; wstąpił do nieba i tam na nas czeka, a wprowadza nas do nowego życia i teraz, i po naszej śmierci. Dlatego nawet jeśli śmierć obnaża naszą słabość i smutek, to nie ujawnia naszej skończoności; zamiast tego ujawnia naszą nieskończoność, naszą wieczność. W tym celu chrześcijanin nie rozważa tajemnicy śmierci w sposób paraliżujący, negatywny i apatyczny, ale w sposób produktywny, pozytywny i dynamiczny.

Bóg, któremu powierzyłeś swoją duszę, jest Bogiem dobrym i doskonałym. Ten Bóg uczyni z ukochaną osobą to, co jest słuszne, co jest sprawiedliwe i godne uznania. Tak - nie ma żadnego powiedzenia, żadnego twierdzenia, żadnego pisma, które dałoby nam pokój w naszej stracie w tej chwili lub nawet uspokoiłoby nasze zmartwione dusze; ale możemy znaleźć pocieszenie i pokój w Bogu, który jest stale obecny - z nami, w nas i poprzez nas, gdy gromadzimy się w intymności smutku, aby opłakiwać śmierć ukochanej osoby.

igumen Tryfon (tłum. Gabriel Szymczak)

za: The Morning Offerings

fotografia: Ursiy /orthphoto.net/